| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-02-17 18:39:10
Temat: Czy ktoś ma studium przypadku dziecka ???Witam .Pilnie potrzebuję krótkiego opisu, studium przypadku dziecka (6-16
lat) z grup ryzyka np. z rodziny alkoholików. Wszystkim za pomoc z góry
dziękuję.
Sabina
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-02-18 09:15:00
Temat: Re: Czy ktoś ma studium przypadku dziecka ???Eksplorując zasobnik z wyrazami, osobnik <Sabina> wylosował takie:
> Witam .Pilnie potrzebuję krótkiego opisu, studium przypadku dziecka
> (6-16 lat) z grup ryzyka np. z rodziny alkoholików. Wszystkim za
> pomoc z góry dziękuję.
w celu?
--
tren R
gg #1290613
e-mail antispam achtung!
http://trener.blog.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-18 14:25:41
Temat: Re: Czy ktoś ma studium przypadku dziecka ???
"tren R":
> > Witam .Pilnie potrzebuję krótkiego opisu, studium przypadku dziecka
> > (6-16 lat) z grup ryzyka np. z rodziny alkoholików. Wszystkim za
> > pomoc z góry dziękuję.
>
> w celu?
Prawdopodobnie w celu napisania jakiejś pracy na ten temat.
Też potrzebuję podobnego dokumentu, od dłuższego czasu go poszukuję.
Niektóre ustawy zatrzaskują drzwi tuż przed nosem.
V-V
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-18 16:48:27
Temat: Re: Czy ktoś ma studium przypadku dziecka ???| Witam .Pilnie potrzebuję krótkiego opisu, studium przypadku dziecka (6-16
| lat) z grup ryzyka np. z rodziny alkoholików. Wszystkim za pomoc z góry
| Sabina
|
czyzby kolejne pytanie z gatunku skazujących z góry? Co, że dziecko alkoholika to od
razu go na straty, albo doszukiwać sie w
nim jakiś zaburzen|?|
Poszukaj o FAS, na takich stronach zawsze są jakieś :studia" przypadku, lbo wymyśl
sobie jakies zaburzenie i wpisz w
wyszukiwarke! nioic prostrzego!
Chcesz bajeczke o dziecku osieroconym? - prosze:
Nad niewielką rzeką rósł krzew. Czasem brakowało mu wody do picia, bo deszcze padały
tam rzadko. Czasem wiatry szarpały
bolesnie jego gałęzie, ale trwał, a nawet na jego gałązce pojawił się owoc.
Nie był to jakis specjalny krzew, ot taki jakich dziesiątki rosły w tej dolinie. Rósł
na piaszczystej glebie, więc zarówno
wiatryjak susze bardzo dawały mu się we znaki. Jednak to najgorsze nadeszło zupełnie
nieoczekiwanie. Pewnego dnia woda, w
spokojnej na co dzień rzece, zaczęła gwałtownie pzrybierać. Bury nurt dotarł aż do
krzewu. Szarpał go wyginał, aż wreszcie
oderwał od niego gałązkę z przyczepionym owocem. Pedzące brudnoszare zwały wody
przerażały owoc. Krzyczał, że nie chce, że
tam jest jego krzew, płakał... Spieniony żywioł niósł go w nieznane.
Po kilku dniach wody zaczęły opadać. mały owoc osiadł, gdzieś na nieznanym brzegu.
Bardzo cierpiał. bał się wszystkiego.
początkowo myślał, że umrze. Z tęsknoty, samotności strachu.
Jednak wypuścił nieśmiale korzonki i powoli wyrósł z niego niewielki krzew.
Bał się każdego szelestu, więc dla obrony uzbroił sie w długie, ostre kolce. By
poczuć się jeszcze pewniej wypuścił też
parzydełka, boleśnie szczypiace każdego kto byłby zagrożeniem. A jakby tego było mało
zaczął produkować cuchnacy sok, który
odpychał goryczą i obrzydliwą wonią.
Czuł się już bezpieczniej, ale nie był szczęśliwszy. Okropna dławiaca samotność
odbierała mu siły. Gałązki zaczynały
wiednąć...
Pewnego dnia przyfrunął tam mały kos. Długo przypatrywał się zwiędniętemu krzewowi.
Wreszcie zaczęli rozmawiać. Gdy kos
poznał już historię krzaczka, zaproponował mu, aby zamiast hodować wciąż bardziej
okazałe kolce i parzydełka, wypuścił kwiat.
Wtedy na pewno ktoś go dostrzeże i obdarzy przyjaźnią. Przerwie samotność, w której
usycha.
Roślinka bała się:
"A jeśli ktoś zerwie mój kwiat tylko po to, aby się nim pobawić."
"Spróbuj" - namawiał kos - "jeśli tego nie zrobisz wkrótce uschniesz."
***
Kwiat był tak piękny, jakiego nie widziała jeszce ani dolina ani okalający ja las.
delikatny, o niezwykłej barwie i cudownym
zapachu.
Las szybko rozszumiał wieść o przepięknym kwiecie i już nazajutrz do doliny przyszedł
człowiek. Zachwycił się jego oryginalną
urodą.
"Jesteś piękny, zabiorę cię do domu. ucieszysz moją żonę."
Gwałtownym ruchem sięgnął po gałązkę. Przerażony krzew nastroszył kolce i parzydełka.
Za późno. Człowiek zerwał juz kwiat...
I wtedy poczuł okropny zapach soku który wytrysnął ze zranionej gałązki.. Ze wstrętem
ją odrzucił. Odszedł.
Kwiat zwiądł i krzew płakał. Długo płakał.
Gdy do doliny przyleciał kos, krzew nie chciał z nim w ogóle rozmawiać. Minęło dużo
czasu zanim zaczął słuchać tego co mówił
ptaszek. A on wciąż powtarzał, że teraz będzie inaczej, że nie pozwoli już szumieć o
tym lasowi, że sam znajdzie dobrego
ogrodnika, który zruzumie kolce, parzydełka i trujący sok. Przekonywał, że istnieją
piękne ogrody, których mógłby być ozdobą,
gdzie nie będzie się czuł samotny i przerażony.
Krzew nie chciał. Zbyt bolała go zraniona gałązka. Zbyt upokarzało wspomnienie
wstrętu z jakim człowiek odrzucił kwiat.
Zawsze uważał, że jest brzydki i nieciekawy, a smutne doświadczenie z tym człowiekiem
utwierdziło go w tym przekonaniu. Po co
ma wypuszczeć kwiat skoro i tak nikt nie chce krzewów takich jak on. Kolce
pogrubiały, a parzydełka zrobiły sie dłuższe.
Jednak cierpliwość łagodnego ptaka powoli kruszyła jego opór. Zwłaszcza, że obiecał
mu trzy ważne rzeczy: kos sam pryprowadzi
do niego dobrego ogrodnika, będzie mu cały czas towarzyszył i co najważniejsze to
krzew zdecyduje czy chce zamieszkać w
nieznanym ogrodzie.
Po wielu dniach i nocach rozterek krzew zdecydował, że spróbuje jeszcze raz.
***
Drugi kwiat nie był, może, tak piekny jak pierwszy. Bardziej wątły, o mniej
intensywnych barwach. Nie wierzył, by ktoś
zainteresował się takim marnym krzaczkiem.
Po kilku dniach przyfrunął kos i zapowiedział wizytę Ogrodnika. Krzew chciał wygladać
jak najpiekniej, ale wbrew jego woli
kwiat skurczył się, a kolce i parzydełka nastroszyły.
Ogrodnik miał miły uśmiech i ciepły głos. Przykucnął obok krzewu i... i wtedy z
roślinki popłynął cuchnący sok. Tak bardzo
tego nie chciała, ale to było silniejsze od niej. Czekała przerażona na reakcję
Ogrodnika.
A on po prostu mówił dalej, jakby nic się nie stało. Opowiadał o tym ile miejsca
czeka w jego ogrodzie na ten niezwykły
krzew, jakie rośliny tam rosną.
Przychodził codziennie. Rozmawiali coraz dłużej. Pewnego dnia krzew zapytał, czy
mógłby zobaczyć ogród. Ogrodnik bardzo sie
ucieszył. Przyniósł ogromny pojemnik, by krzew mógł zabrać ze sobą bryłę ziemi, która
zabezpieczy jego korzenie.
Przy przesadzaniu do pojemnika krzew znów, mimowolnie, nastroszył kolce i parzydełka,
ale ogrodnik zamiast zabrać poparzone
ręce, uśmiechnął się łagodnie mówiąc: "spokojnie, nie bój się."
W ogrodzie było pieknie i krzew czuł sie wspaniale. Jednak wciąż czegoś się bał.
Kiedyś w rozmowie z kosem zrozumiał, że ten
lęk dotyczy pojemnika. Bał się, że Ogrodnik zechce go wsadzić w ziemię ogrodu. Nie
chciał tego, bo marzył, że kiedyś odwiedzi
dolinę, w której mieszkał jako owoc. Kos rozmawiał o tym z Ogrodnikiem i pewnego dnia
wybrali się w podróż do doliny.
Odnaleźli stary już krzew, który ucieszył się, że z jego owocu wyrosła tak piękna
roślina. Krzaczek też powrócił do ogrodu
szczęśliwszy. Później wiele razy odwiedzali dolinę. Krzew lubił te wyprawy, ale
cieszył się, że jego domem jest piękny ogród
z mądrym Ogrodnikiem, gdyż dolina była jeszcze bardziej piaszczysta i wiały tam
silniejsze wiatry.
Krzew bardzo urósł. Jego kwiat podziwiano w całej okolicy. Kolce i parzydełka były
schowane za szmaragdowozielonymi liśćmi i
nikomu nie robiły już krzywdy. O istnieniu cychnącego soku nie pamiętał już nawet sam
krzak.
Ogrodnik z radością patrzył jak krzew wyrósł na prawdziwą ozdobę świata. Pełen
życzliwości dla innych, wiary we własne siły i
niezliczonych ciepłych uczuć dla swojego Ogrodnika.
Możesz sobie reszte dopisać
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 07:58:31
Temat: Re: Czy ktoś ma studium przypadku dziecka ???Eksplorując zasobnik z wyrazami, osobnik <Veronika> wylosował takie:
> Prawdopodobnie w celu napisania jakiejś pracy na ten temat.
> Też potrzebuję podobnego dokumentu, od dłuższego czasu go poszukuję.
> Niektóre ustawy zatrzaskują drzwi tuż przed nosem.
a moze w celu usunięcia nagłówków?
--
zerknij człowiecze
mózg ci uciecze
http://www.psphome.htc.net.pl/psychologia.html
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 08:21:26
Temat: Re: Czy ktoś ma studium przypadku dziecka ???"tren R":
> a moze w celu usunięcia nagłówków?
Możliwe. Piszę co jest prawdopodobne w moim przypadku. Usunięcie nagłówków
nie wystarczy i całe szczęście :)
V-V
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 09:45:43
Temat: Re: Czy ktoś ma studium przypadku dziecka ???
Użytkownik "tren R" <t...@2...antispamior.pl> napisał w wiadomości
news:b2vdgk$tkj$2@news2.ipartners.pl...
> Eksplorując zasobnik z wyrazami, osobnik <Veronika> wylosował takie:
>
> > Prawdopodobnie w celu napisania jakiejś pracy na ten temat.
> > Też potrzebuję podobnego dokumentu, od dłuższego czasu go poszukuję.
> > Niektóre ustawy zatrzaskują drzwi tuż przed nosem.
>
> a moze w celu usunięcia nagłówków?
>
> > nie prosiłam złośliwych ludzi o ocenę
> >tylko uczynnych o pomoc
>
> zerknij człowiecze
> mózg ci uciecze
> http://www.psphome.htc.net.pl/psychologia.html
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 10:11:38
Temat: Re: Czy ktoś ma studium przypadku dziecka ???
Użytkownik "d.v." <o...@o...pl> napisał w wiadomości
news:b2to1h$8li$1@aquarius.webcorp.pl...
> | Witam .Pilnie potrzebuję krótkiego opisu, studium przypadku dziecka
(6-16
> | lat) z grup ryzyka np. z rodziny alkoholików. Wszystkim za pomoc z góry
> | Sabina
> |
> czyzby kolejne pytanie z gatunku skazujących z góry? Co, że dziecko
alkoholika to od razu go na straty, albo doszukiwać sie w
> nim jakiś zaburzen|?|
>> nie doszukiwać się tylko dostrzec, a studium przypadku to nie wyrok!
> Poszukaj o FAS, na takich stronach zawsze są jakieś :studia" przypadku,
lbo wymyśl sobie jakies zaburzenie i wpisz w
> wyszukiwarke! nioic prostrzego!
>> to najpierw sprawdz a potem udzielaj takich rad bo nie proszę o pomoc
bez sprawdzenia innych źródeł.
>> mam bujną wyobraźnię
i gdybym potrzebowała fikcji zapwene poradziłabym sobie...
>
> Chcesz bajeczke o dziecku osieroconym? - prosze:
>
>
> Nad niewielką rzeką rósł krzew. Czasem brakowało mu wody do picia, bo
deszcze padały tam rzadko. Czasem wiatry szarpały
> bolesnie jego gałęzie, ale trwał, a nawet na jego gałązce pojawił się
owoc.
>
> Nie był to jakis specjalny krzew, ot taki jakich dziesiątki rosły w tej
dolinie. Rósł na piaszczystej glebie, więc zarówno
> wiatryjak susze bardzo dawały mu się we znaki. Jednak to najgorsze
nadeszło zupełnie nieoczekiwanie. Pewnego dnia woda, w
> spokojnej na co dzień rzece, zaczęła gwałtownie pzrybierać. Bury nurt
dotarł aż do krzewu. Szarpał go wyginał, aż wreszcie
> oderwał od niego gałązkę z przyczepionym owocem. Pedzące brudnoszare zwały
wody przerażały owoc. Krzyczał, że nie chce, że
> tam jest jego krzew, płakał... Spieniony żywioł niósł go w nieznane.
>
> Po kilku dniach wody zaczęły opadać. mały owoc osiadł, gdzieś na nieznanym
brzegu. Bardzo cierpiał. bał się wszystkiego.
> początkowo myślał, że umrze. Z tęsknoty, samotności strachu.
>
> Jednak wypuścił nieśmiale korzonki i powoli wyrósł z niego niewielki
krzew.
>
> Bał się każdego szelestu, więc dla obrony uzbroił sie w długie, ostre
kolce. By poczuć się jeszcze pewniej wypuścił też
> parzydełka, boleśnie szczypiace każdego kto byłby zagrożeniem. A jakby
tego było mało zaczął produkować cuchnacy sok, który
> odpychał goryczą i obrzydliwą wonią.
>
> Czuł się już bezpieczniej, ale nie był szczęśliwszy. Okropna dławiaca
samotność odbierała mu siły. Gałązki zaczynały
> wiednąć...
>
> Pewnego dnia przyfrunął tam mały kos. Długo przypatrywał się zwiędniętemu
krzewowi. Wreszcie zaczęli rozmawiać. Gdy kos
> poznał już historię krzaczka, zaproponował mu, aby zamiast hodować wciąż
bardziej okazałe kolce i parzydełka, wypuścił kwiat.
> Wtedy na pewno ktoś go dostrzeże i obdarzy przyjaźnią. Przerwie samotność,
w której usycha.
>
> Roślinka bała się:
>
> "A jeśli ktoś zerwie mój kwiat tylko po to, aby się nim pobawić."
>
> "Spróbuj" - namawiał kos - "jeśli tego nie zrobisz wkrótce uschniesz."
>
> ***
>
> Kwiat był tak piękny, jakiego nie widziała jeszce ani dolina ani okalający
ja las. delikatny, o niezwykłej barwie i cudownym
> zapachu.
>
> Las szybko rozszumiał wieść o przepięknym kwiecie i już nazajutrz do
doliny przyszedł człowiek. Zachwycił się jego oryginalną
> urodą.
>
> "Jesteś piękny, zabiorę cię do domu. ucieszysz moją żonę."
>
> Gwałtownym ruchem sięgnął po gałązkę. Przerażony krzew nastroszył kolce i
parzydełka. Za późno. Człowiek zerwał juz kwiat...
> I wtedy poczuł okropny zapach soku który wytrysnął ze zranionej gałązki..
Ze wstrętem ją odrzucił. Odszedł.
>
> Kwiat zwiądł i krzew płakał. Długo płakał.
>
> Gdy do doliny przyleciał kos, krzew nie chciał z nim w ogóle rozmawiać.
Minęło dużo czasu zanim zaczął słuchać tego co mówił
> ptaszek. A on wciąż powtarzał, że teraz będzie inaczej, że nie pozwoli już
szumieć o tym lasowi, że sam znajdzie dobrego
> ogrodnika, który zruzumie kolce, parzydełka i trujący sok. Przekonywał, że
istnieją piękne ogrody, których mógłby być ozdobą,
> gdzie nie będzie się czuł samotny i przerażony.
>
> Krzew nie chciał. Zbyt bolała go zraniona gałązka. Zbyt upokarzało
wspomnienie wstrętu z jakim człowiek odrzucił kwiat.
> Zawsze uważał, że jest brzydki i nieciekawy, a smutne doświadczenie z tym
człowiekiem utwierdziło go w tym przekonaniu. Po co
> ma wypuszczeć kwiat skoro i tak nikt nie chce krzewów takich jak on. Kolce
pogrubiały, a parzydełka zrobiły sie dłuższe.
>
> Jednak cierpliwość łagodnego ptaka powoli kruszyła jego opór. Zwłaszcza,
że obiecał mu trzy ważne rzeczy: kos sam pryprowadzi
> do niego dobrego ogrodnika, będzie mu cały czas towarzyszył i co
najważniejsze to krzew zdecyduje czy chce zamieszkać w
> nieznanym ogrodzie.
>
> Po wielu dniach i nocach rozterek krzew zdecydował, że spróbuje jeszcze
raz.
>
> ***
>
> Drugi kwiat nie był, może, tak piekny jak pierwszy. Bardziej wątły, o
mniej intensywnych barwach. Nie wierzył, by ktoś
> zainteresował się takim marnym krzaczkiem.
>
> Po kilku dniach przyfrunął kos i zapowiedział wizytę Ogrodnika. Krzew
chciał wygladać jak najpiekniej, ale wbrew jego woli
> kwiat skurczył się, a kolce i parzydełka nastroszyły.
>
> Ogrodnik miał miły uśmiech i ciepły głos. Przykucnął obok krzewu i... i
wtedy z roślinki popłynął cuchnący sok. Tak bardzo
> tego nie chciała, ale to było silniejsze od niej. Czekała przerażona na
reakcję Ogrodnika.
>
> A on po prostu mówił dalej, jakby nic się nie stało. Opowiadał o tym ile
miejsca czeka w jego ogrodzie na ten niezwykły
> krzew, jakie rośliny tam rosną.
>
> Przychodził codziennie. Rozmawiali coraz dłużej. Pewnego dnia krzew
zapytał, czy mógłby zobaczyć ogród. Ogrodnik bardzo sie
> ucieszył. Przyniósł ogromny pojemnik, by krzew mógł zabrać ze sobą bryłę
ziemi, która zabezpieczy jego korzenie.
>
> Przy przesadzaniu do pojemnika krzew znów, mimowolnie, nastroszył kolce i
parzydełka, ale ogrodnik zamiast zabrać poparzone
> ręce, uśmiechnął się łagodnie mówiąc: "spokojnie, nie bój się."
>
> W ogrodzie było pieknie i krzew czuł sie wspaniale. Jednak wciąż czegoś
się bał. Kiedyś w rozmowie z kosem zrozumiał, że ten
> lęk dotyczy pojemnika. Bał się, że Ogrodnik zechce go wsadzić w ziemię
ogrodu. Nie chciał tego, bo marzył, że kiedyś odwiedzi
> dolinę, w której mieszkał jako owoc. Kos rozmawiał o tym z Ogrodnikiem i
pewnego dnia wybrali się w podróż do doliny.
> Odnaleźli stary już krzew, który ucieszył się, że z jego owocu wyrosła tak
piękna roślina. Krzaczek też powrócił do ogrodu
> szczęśliwszy. Później wiele razy odwiedzali dolinę. Krzew lubił te
wyprawy, ale cieszył się, że jego domem jest piękny ogród
> z mądrym Ogrodnikiem, gdyż dolina była jeszcze bardziej piaszczysta i
wiały tam silniejsze wiatry.
>
> Krzew bardzo urósł. Jego kwiat podziwiano w całej okolicy. Kolce i
parzydełka były schowane za szmaragdowozielonymi liśćmi i
> nikomu nie robiły już krzywdy. O istnieniu cychnącego soku nie pamiętał
już nawet sam krzak.
>
> Ogrodnik z radością patrzył jak krzew wyrósł na prawdziwą ozdobę świata.
Pełen życzliwości dla innych, wiary we własne siły i
> niezliczonych ciepłych uczuć dla swojego Ogrodnika.
> Możesz sobie reszte dopisać
>
> > jasne
> > bardzo dziękuję za studium..Bardzo ciekawe
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 10:33:30
Temat: Re: Czy ktoś ma studium przypadku dziecka ???Eksplorując zasobnik z wyrazami, osobnik <Sabina> wylosował takie:
> > > nie prosiłam złośliwych ludzi o ocenę
> > >tylko uczynnych o pomoc
pomagając złodziejowi jestem uczynny?
nie bierz do siebie (albo i bierz - jak chcesz)
oceniłem gdzieś?
nie przypominam sobie.
--
drz.wo
pieprzone korniki!
_______________
http://trener.blog.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 10:44:31
Temat: Re: Czy ktoś ma studium przypadku dziecka ???>> a kto tu się przejmuje..
Użytkownik "tren R" <t...@2...antispamior.pl> napisał w wiadomości
news:b2vmnl$144m$1@news2.ipartners.pl...
> Eksplorując zasobnik z wyrazami, osobnik <Sabina> wylosował takie:
>
> > > > nie prosiłam złośliwych ludzi o ocenę
> > > >tylko uczynnych o pomoc
>
> pomagając złodziejowi jestem uczynny?
> nie bierz do siebie (albo i bierz - jak chcesz)
> oceniłem gdzieś?
> nie przypominam sobie.
>
> --
> drz.wo
>
> pieprzone korniki!
> _______________
> http://trener.blog.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |