| « poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2004-10-15 21:47:18
Temat: Re: Czy kto? wie?Mrówka wrote:
> Tia,moze nawet sie ze soba zaprzyjaznia lub cos wiecej :P
> Do czego Ty Sokratesa namawiasz?Zadne interwencje u osob trzecich nie
> pomoga dopoki ZONA SOKRATESA sama nie bedzie chciala zostac z Sokratesem .
>
> Magda
Czesc Magda
To nie miala byc interwencja u osob trzecich - Sokrates chcial pogadac z
kims kto ma ten sam problem i bedzie gotow z nim o tym porozmawiac - mysle
ze trudno znalezc kogos odpowiedniejszego.
Na dodatek nie wiem czy zyczyc Sokratesowi i jego zonie odrodzenia ich
zwiazku.
Niestety nie wierze w to, ze Sokrates ma szanse na powrot zony.
To, ze nie chciala zeby sie z nia pokazywal swiadczy - moim zdaniem - o tym
ze sie go wstydzi.
Zona Sokratesa powiedziala mu, ze gdyby sie teraz spotkali, to nie
zwrócilaby na niego uwagi.
To normalne - kto z nas chcialby miec partnera ktorego sie wstydzi.
Znam 2 przypadki w ktorych maz opuscil zone i powody byly takie same jak w
przypadku Sokratesa. W czasie trwania malzenstwa zrobili panowie studia a
pozniej zony im nie wastarczaly intelektualnie - nie bylo o czym z nimi
porozmawiac, wstyd bylo sie z nimi w gronie znajomych z pracy pokazac bo
nie wiadomo jak sie zachowaja.
Obydwaj poznali w pracy urocze kolezanki z ktorymi zalozyli nowe,
intelektualnie kompatybilne ;o) zwiazki.
Wyglada na to ze sa szczesliwi.
Powrot zony do Sokratesa mialby sens gdyby uznala go za rownie wartosciowego
jak ona sama, jak jej koledzy w pracy. Nie wiem niestety w jaki sposob
mogloby do tego dojsc.
W tej chwili zona wrocilaby do Sokratesa gdyby ja spotkal jakis kataklizm, w
wyniku ktorego stracilaby prace, kochanka i dyplom wyzszej uczelni.
Wtedy spedziliby razem reste zycia - ona zdruzgotana i rozgoryczona,
rozpamietujaca szczesliwe dni (ostatni miesiac) i Sokrates probujacy ja
jakos uszczesliwic.
Chyba na cos takiego sobie nie zasluzyli.
Ona juz sobie zycie jakos ulozyla - bedzie szczesliwa. W wolnych chwilach
bedzie wraz ze swym "nowym" zglebiac tajniki zycia rzezuchy.
Sokrates tez da sobie rade. Oprocz jego zony jest w Polsce jeszcze pare
kobiet, a jezeli w Polsce nikogo odpowiedniego nie znajdzie to jest jeszcze
Bialorus, Ukraina itp. itd. ;o)
Zygmunt
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2004-10-15 21:58:03
Temat: Re: Czy kto? wie?jacobs400 <p...@U...wp.pl> napisał(a):
> Oduczyłem się dzwonienia do swojej żony. Teraz ona wydzwania do mnie,
> jakie to żałosne. Wrzuciłem jej numer tel. do KF :) Bo bałbym się z nią
> rozmawiać i zburzyć swój świat który zbudowałem przez ten czas, spokój i
> jakąś normalność. Poczułem, że żyję na nowo. Modlę sie po cichutku, żeby
> ona już nigdy nie wróciła i nie zepsuła tego co robię teraz jakby od
> początku.
Nie wiem, czy zauważasz (może Jacek też zechce ) , że właśnie zrobiłeś to o
czym mówiłem. Jest decyzja i jest jej konsekwentne trzymanie się. Żadna
huśtawka, żadne furtki. Akurat ona zdecydowała w tę stronę, trudno, ale
konsekwencja i stanowczość jest jedyną możliwością w miare normalnego zycia
dalej, czy to odbudowując związek czy też zamykając go definitywnie.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2004-10-15 22:04:54
Temat: Re: Czy kto? wie?Jacek wrote:
> Jestem konsekwetny w tej mierze,
Zgadzam sie
> Sokrates podda? si? wizji któr? sobie wytworzy? i sporo szkód narobi?
> sobie.
Nie zgadzam sie - wizje wytworzyla sobie jego zona i to juz chyba 6 lat temu
> Niestety z drugiej storny zupe?nie zagubi? potrzeby ?ony,. skupiajac sie
> na swojej wizji jej potrzeb.
Jacek, Jacek. I ty naprawde uwazasz ze nie zrzucasz calej winy na Sokratesa,
na osobe zdradzana ?
Zygmunt
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2004-10-15 22:06:05
Temat: Re: Czy kto? wie?Margola Sularczyk <margola@won_spamie.ruczaj.pl> napisał(a):
> Świat się wali, zgadzam sie z Grzech Otnikiem :)
>
> Margola
>
>
Spokojnie, to tylko jednostkowy przypadek. Osobiście wolę jak się ze mną nie
zgadzasz. Jest jakby ciekawiej.
Pozdrawiam
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2004-10-16 06:09:55
Temat: Re: Czy kto? wie?
Użytkownik "jacobs400" <p...@U...wp.pl> napisał w wiadomości
news:ckpfr2$oh2$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> No taki opłakany do końca to nie jest.
Przepraszam za pewien skrót myślowy. Założyłam, że szczęśliwe rozwiązanie to
przetrwanie kryzysu i wspólne życie małżonków.
Gratuluję Ci bardzo, że pokazałeś równie szczęśliwe wyjście. Jestem pod
wielkim wrażeniem, że potrafisz zobaczyć takie małe- wielkie codzienne
szczęście pomimo przejścia ogromnej burzy życiowej.
Pozdrawiam serdecznie
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2004-10-16 08:48:35
Temat: Re: Czy kto? wie?
Uzytkownik "Zygmunt Switala" <z...@s...dynup.net> napisal w
wiadomosci news:2tavrbF1stlmfU1@uni-berlin.de...
> > Niestety z drugiej storny zupełnie zagubił potrzeby żony,. skupiajac sie
> > na swojej wizji jej potrzeb.
>
> Jacek, Jacek. I ty naprawde uwazasz ze nie zrzucasz calej winy na
Sokratesa,
> na osobe zdradzana ?
Nie zauwazam.
Niestety bardzo malo wiem o postepowaniu jego zony. Sokrates nie potrafi
powiedziec o jakich dziwnych
zachowaniach mówila jego zona.
Jestem przekonany ze gdyby umieli porozmawiac o tych sprawach które ich tak
poróznily udalo by im sie znalezc
szczesliwe dla nich rozwiazanie.
Cóz kolejny zwiazek sie rozpada na moich oczach, choc tak wiele ich laczy.
Niestety niewiele da sie zrobic.
Sokrates wysyla swoja zone do psychologa, zamiast wybrac sie z nia na
wspólna terapie.
Moze tam dowiedzialby sie o co tak naprawde chodzi jego zonie i moze dzieki
temu mógliby osiagnac
stan o który tak bardzo im chodzi.
Moze wydaje sie to zle ale oni razem musza w sobie poszukac powodów dlaczego
znajduja sie w kryzysie.
Poniewaz nie ma tu zony Sokratesa nie moge jej nic napisac, dlatego
przypisujesz mi intencje ze w 100% rozmawiam z
Sokratesem o jego wkladzie w ich kryzys.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2004-10-16 09:16:40
Temat: Re: Czy kto? wie?
Użytkownik "jacobs400" <p...@U...wp.pl> napisał w wiadomości
news:ckpfr2$oh2$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Teraz ona wydzwania do mnie,
> jakie to żałosne. Wrzuciłem jej numer tel. do KF :) Bo bałbym się z nią
> rozmawiać i zburzyć swój świat który zbudowałem przez ten czas, spokój i
> jakąś normalność. Poczułem, że żyję na nowo. Modlę sie po cichutku, żeby
ona
> już nigdy nie wróciła i nie zepsuła tego co robię teraz jakby od początku.
Ktoś pisał o kursie asyrtowności polecam takie zajęcia dla Ciebie,
aby umieć potrafić przekazać swoje zdanie bez uciekania się w uległość jak
teraz czy w agresję. Trzymaj się tego spokoju i przygotuj się na spokojną
rozmowę
z żoną, która Cię czeka. Bądź wtedy spokojny i pewny że to co robisz dobrze
nie daj się zwieść jej słowom, jak czegoś naprawdę będziec chciała niech
działa
słowa jej przychodzą lekko gorzej z czynami.
Gdy będzie chciała mieć kontakt z dzieckiem niech sama o to się stara,
mieszka gdzieś bliżej
i znajduję czas.
Spokoju i powodzenia
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2004-10-16 09:24:50
Temat: Re: Czy kto? wie?
Uzytkownik "Zygmunt Switala" <z...@s...dynup.net> napisal w
wiadomosci news:2tauqbF1ulq15U1@uni-berlin.de...
> To nie miala byc interwencja u osob trzecich - Sokrates chcial pogadac z
> kims kto ma ten sam problem i bedzie gotow z nim o tym porozmawiac - mysle
> ze trudno znalezc kogos odpowiedniejszego.
Tylko powierzchownie Te sytuacje sa podobne.
> Na dodatek nie wiem czy zyczyc Sokratesowi i jego zonie odrodzenia ich
> zwiazku.
Nie mam takich watpliwosci, warto walczyc o malzenstwo szczególnie
gdy jeszcze sporo mozna zrobic.
> Niestety nie wierze w to, ze Sokrates ma szanse na powrot zony.
Wyglada na to ze próbuja rozwiazac swoje problemy w podobny sposób
a jaki od pewnego czasu nauczyli sie zyc. Sokrates zamkniete w swoim swiecie
ona w swoim.
> To, ze nie chciala zeby sie z nia pokazywal swiadczy - moim zdaniem - o
tym
> ze sie go wstydzi.
Bo moze ma powody. Moze Sokrates ma jakis klopot w funkcjonowaniu w realnym
swiecie.
> Zona Sokratesa powiedziala mu, ze gdyby sie teraz spotkali, to nie
> zwrócilaby na niego uwagi.
Ciekawe co miala na mysli ?
> To normalne - kto z nas chcialby miec partnera ktorego sie wstydzi.
Oczywiscie ze tak.
> Powrot zony do Sokratesa mialby sens gdyby uznala go za rownie
wartosciowego
> jak ona sama, jak jej koledzy w pracy. Nie wiem niestety w jaki sposob
> mogloby do tego dojsc.
Wystarczyloby rozlozyc jeden z wymyslów na konkretne zachowania.
> W tej chwili zona wrocilaby do Sokratesa gdyby ja spotkal jakis kataklizm,
w
> wyniku ktorego stracilaby prace, kochanka i dyplom wyzszej uczelni.
Dziwna teoria.
> Wtedy spedziliby razem reste zycia - ona zdruzgotana i rozgoryczona,
> rozpamietujaca szczesliwe dni (ostatni miesiac) i Sokrates probujacy ja
> jakos uszczesliwic.
Naprawde wiedzac tak malo jestes pewien swojej negatywnej oceny ?
> Ona juz sobie zycie jakos ulozyla - bedzie szczesliwa. W wolnych chwilach
> bedzie wraz ze swym "nowym" zglebiac tajniki zycia rzezuchy.
Jeszcze nic sobie nie ulozyla.
> Sokrates tez da sobie rade. Oprocz jego zony jest w Polsce jeszcze pare
> kobiet, a jezeli w Polsce nikogo odpowiedniego nie znajdzie to jest
jeszcze
> Bialorus, Ukraina itp. itd. ;o)
Nasz znajomy po rozstaniu ze swoja zona nie moze znalezc sobie nikogo innego
niestety niczego sie nie nauczyl i wciaz robi dokladnie to samo.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2004-10-16 10:00:53
Temat: Re: Czy kto? wie?
Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ckqn77$8h1$1@news.onet.pl...
> Niestety bardzo malo wiem o postepowaniu jego zony. Sokrates nie potrafi
> powiedziec o jakich dziwnych
> zachowaniach mówila jego zona.
> Jestem przekonany ze gdyby umieli porozmawiac o tych sprawach które ich
tak
> poróznily udalo by im sie znalezc
> szczesliwe dla nich rozwiazanie.
Niestety nie mogę wszystkiego napisać, co na pewno zmieniło by obraz całości
problemów, przez co mimo szczerych intencji błądzisz a ja nie mogę Ci
wytłumaczyć dlaczego.
>
> Sokrates wysyla swoja zone do psychologa, zamiast wybrac sie z nia na
> wspólna terapie.
Bo teraz nie pora na wspólną terapię. Na to przyjdzie czas później jeśli
zostaniemy razem. Ja z mojej strony wszystko jej juz powiedziałem. To co
robiłem dodrze, to co robiłem źle i dlaczego, mówiłem jej o mnie, o niej i
onas i o wszystkich zależnościach, jak zachowanie jednej strony wpływa na
zachowanie drugiej. Teraz ona zaczyna mówić to do mnie, ale nie na zasadzie,
że chce zostać, tylko wytłumaczyć jakoś te lata. Sama nie zna odpowiedzi na
wiele pytań "dlaczego". Dlatego zaproponowałem jej psychologa, by pomógł jej
zrozumieć samą siebie. Ona ma duże problemy sama ze sobą, mimo, że pisałem,
że wyszła z dołka, jest silna,odmieniona. Ma problemy z podjęciem decyzji,
bez względu ile ma czasu na podjęcie decyzji. Ona ze mną o tym rozmawia i to
raczej ja wiem, co się z nią dzieje, niż ty. Myślę, że nieznając drugiej
strony przesadzasz z obarczaniem mnie "Winą" aż do tego stopnia. Każdy z nas
cos zawalił, ale istotne sa też proporcje o których nie masz pojęcia, bo nie
mogę napisać wszystkiego o niej. Brakuje tobie równiez zrozumienia pewnych
zależności wpływu jednego małżonka na postępowanie drugiego. Myślę, że nie
wyczuwasz złożoności całej sprawy i uproszczając ją sobie skupiasz się tylko
na mnie.
> Moze tam dowiedzialby sie o co tak naprawde chodzi jego zonie i moze
dzieki
> temu mógliby osiagnac
> stan o który tak bardzo im chodzi.
Pisząc, że zaproponowałem jej wizytę u psychologa w liczbie pojedynczej,
wcale nie oznacza, ze nie pójdziemy tam razem. O tym sami zadecydujemy,
jeżeli będzie uważała, że powinienem z nią być. W tej chwili ona potrzebuje
pomocy dla siebie, anie dla nas, czy to tak trudno zrozumieć. Uprzedzenie
wobec mnie, czy brak dobrej woli zrozumienia.
>
> Moze wydaje sie to zle ale oni razem musza w sobie poszukac powodów
dlaczego
> znajduja sie w kryzysie.
Wiemy, dużo sobie powiedziweliśmy. Problemem z jej strony jest zrozumienie
powiązań jakie zachodzą między małżonkami. Ale po mału dochodzi i do tego.
Choćby krótki przykład: Ona nie uważała mnie za człowieka bardzo spokojnego,
którego potrzebuje. A jeśli ja czulem się z pewnych względów od pewnego
momentu niekochany i jednocześnie starając się nie mówmy juz, że w sposób
przesadny, bezskutecznie odzyskać jej uczucia, to była we mnie irytacja,
którą też ukrywałem, a ona odbierala to że jestem człowiekiem niespokojny z
natury, a to nie prawda.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2004-10-16 11:40:51
Temat: Re: Czy kto? wie?
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ckr1u9$26g$1@news.onet.pl...
> Jacek ma juz takie podejscie, bo kiedys sam byl w takiej sytuacji, tzn
> jego zona byla zdradzana. co jaki watek o zdradzie, wychodzi zawsze wizja
> Jacka jakoby ten co zdradza byl ofiara zwiazku, a wina lezalaby po stronie
> tego wiernego mazlonka. nawet jego zona w to uwierzyla.
Też takie mam wrażenie, wobec swojej sytuacji
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |