| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-03-22 07:11:41
Temat: Czy mogę mieć nadzieję?Witam,
Około miesiąca temu dowiedzieliśmy się z moją ukochaną że będziemy mieć
dziecko. Nie jesteśmy jeszcze małżeństwem. Przed tą wiadomością było super.
Nie moglismy bez siebie żyć. Aż tu nagle wszystko się zmieniło.
Co prawda po 2 dygodniach się oświadczyłem i za kilka tygodni będzie nasz
ślub ale nie wiem co będzie z nami.
Stosunek mojej ukochanej do mnie zmienił się radykalnie. Jest na mnie cały
czas zła. Powiedziała mi że nie myślała poważnie o mnie jako partnerze na
całe życie, że nie pasujemy do siebie. Jest mi bardzo przykro z tego powodu.
Bardzo ją kocham a nie wiem czy jej stosunek do mnie się zmieni. Może obecny
stan związany jest z ciążą, ze stresem, z problemami które się pojawiły. Nie
wiem.
Może ktoś mógłby mi udzielić poważnej rady co w takiej sytuacji robić?
Z góry dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam
Darek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2002-03-22 08:49:20
Temat: Re: Czy mogę mieć nadzieję?Na pewno duzy wpływ mają tu zmiany hormonalne, ale wszystkiego na nie zwalać
nie mozna.
Wszystko zalezy od Waszej sytuacji - ile macie lat, czy sami się
utrzymujecie, czy macie gdzie mieszkać.
Jesli ciąża była zupełnie nieplanowana, to jej stresy są oczywiste,
potrzebuje czasu by sie z tym oswoić.
Ja też nie planowałam swojego pierwszego dziecka i dla Rafała to tez cios w
ciemię;-))Ot, skutek upalnego lata;-))
Pobralismy się gdy ja byłam na czwartym a Rafał na piątym roku studiów,
poradzilismy sobie ze wszystkim i teraz po prawie ośmiu latach małżeństwa
stierdzamy, ze się jeszcze porządnie nie pokłóciliśmy;-))
serdecznie pozdrawiam i życzę wam szczęścia
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2002-03-22 09:25:53
Temat: Re: Czy mogę mieć nadzieję?Użytkownik "Darek
> Stosunek mojej ukochanej do mnie zmienił się radykalnie. Jest na mnie cały
> czas zła. Powiedziała mi że nie myślała poważnie o mnie jako partnerze na
> całe życie, że nie pasujemy do siebie. Jest mi bardzo przykro z tego
powodu.
> Bardzo ją kocham a nie wiem czy jej stosunek do mnie się zmieni. Może
obecny
> stan związany jest z ciążą, ze stresem, z problemami które się pojawiły.
Nie
> wiem.
Jeżeli chcesz przy niej trwać to niestety, musisz uzbroić się w ogrom
cierpliwości.
Przy dolegliwościach ciążowych, porodzie, problemach z karmieniem, płaczem
maleństwa, dopóki nie oswoi się z tą sytuacją, nie pokocha maluszka ponad
wszytko,
każdy taki problem urośnie do rangi Największego Problemu Na Świecie,
któremu
pewnie w jej mniemaniu będziesz w 100% winien :-(
Duża część tego wszystkiego to hormony, ale i normalne myśli i uczucia:
przecież dziecko jest na cale życie, przez długi czas wymaga całkowitego
poświęcenia się mu, a jeśli się tego nie chciało, nie planowało musi być
strrrasznie trudne.
Czy chcesz tego dziecka? Czy mówisz jej to? Jeżeli nie będziesz przekonywał
ją
o tym i wspierał w każdym momencie (w końcu to ona poniesie, przynajmniej na
początku
więszkość konsekwencji) to chyba nie wydaje się możliwe utrzymanie związku.
Za to pocieszenie- jeśli przetrwacie najtrudniejszy rok, póltora, czeka was
proporcjonalna
do ilości kosztów, ilosć radości i szczęscia :-)
--
Pozdrawiam
Asia Słocka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2002-03-22 09:50:47
Temat: Re: Czy mogę mieć nadzieję?
"Darek" <d...@w...pl> wrote in message news:a7elm1$e9r$1@news.tpi.pl...
> Stosunek mojej ukochanej do mnie zmienił się radykalnie. Jest na mnie cały
> czas zła. Powiedziała mi że nie myślała poważnie o mnie jako partnerze na
> całe życie, że nie pasujemy do siebie.
> Może ktoś mógłby mi udzielić poważnej rady co w takiej sytuacji robić?
To niewesoło. Wcale się nie dziwię, że Ci przykro, ale kiedy spróbowałam się
wczuć w jej sytuację, doszłam do wniosku, że ją też doskonale rozumiem. Jest
zaskoczona ciążą, wszystkie jej plany się walą, inaczej sobie wyobrażała
swoje życie, a do tego te hormony. Razem to mieszanka wybuchowa. Może
rzeczywiście nie myślała o Tobie jako o partnerze na całe życie i teraz
czuje się wmanewrowana w układ, przed którym się broni może tylko dlatego,
że jest do niego zmuszona. Czy Wy musicie brać ślub? Mam wrażenie, że Twoja
ukochana broni się właśnie przed podpisaniem tego cyrografu na całe życie.
Może czułaby się lepiej, gdybyście zamieszkali razem bez ślubu i dali sobie
razem na przykład rok na podjęcie dezyzji o ślubie. Jeśli nawet po tym
czasie dojdziecie do wniosku (oboje czy jedno z Was) że to nie jest dobry
związek, to i rozstanie może przebiec łagodniej i twoje kontakty z dzieckiem
mogą się lepiej układać. Jeśli teraz Ty i rodzina zmusicie dziewczynę do
małżeństwa, a między Wami się nie ułoży, to dziewczyna będzie Wam to
wypominać do końca życia. Ale jeśli chcesz o nią walczyć, to moim zdaniem
musiecie zamieszkać razem i to sami - nie u rodziny. Tylko wtedy jest
szansa, że za rok dziewczyna nie będzie już pamiętała o swoich
wątpliwościach. Takie jest moje zdanie. Musisz z nią o tym porozmawiać na
spokojnie nie zmuszając jej do niczego, szanując jej zdanie. Ale pamiętaj,
że jest to też Twoje dziecko i masz prawo prosić ją, żeby chociaż spróbowała
wspólnie z Tobą stworzyć temu dziecku pełną rodzinę. Może się uda.
Trzymam kciuki,
Anka
PS. Nie używaj argumentów, że wszystko już gotowe do ślubu, bo ze
wszystkiego można się wycofać. Lepiej teraz, niż żeby Ci dziewczyna
czmychnęła sprzed ołatrza, albo płakała na swoim ślubie zamiast się cieszyć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2002-03-22 10:50:42
Temat: Re: Czy mogę mieć nadzieję?
Użytkownik "Miranka" <a...@s...pl> napisał w wiadomości
news:a7euqh$ild$1@h1.uw.edu.pl...
> To niewesoło. Wcale się nie dziwię, że Ci przykro, ale kiedy spróbowałam
się
> wczuć w jej sytuację, doszłam do wniosku, że ją też doskonale rozumiem.
Jest
> zaskoczona ciążą, wszystkie jej plany się walą, inaczej sobie wyobrażała
> swoje życie, a do tego te hormony. Razem to mieszanka wybuchowa. Może
> rzeczywiście nie myślała o Tobie jako o partnerze na całe życie i teraz
> czuje się wmanewrowana w układ, przed którym się broni może tylko dlatego,
> że jest do niego zmuszona. Czy Wy musicie brać ślub? Mam wrażenie, że
Twoja
> ukochana broni się właśnie przed podpisaniem tego cyrografu na całe życie.
> Może czułaby się lepiej, gdybyście zamieszkali razem bez ślubu i dali
sobie
> razem na przykład rok na podjęcie dezyzji o ślubie.
Zadko pisze ze ktos ma imho racje, ale tym razem tak sie strasznie wydaje.
Zbyt wiele widzialam "nie dokonca planowanych ciazy" i decyzji o slubie
podyktowanych taka sytuacja. Wiele z takich par sie potem rozstaje niestety,
bo sie okazuje ze jednak to nie bylo to. Jesli ciaza to jedyny argument
dla tej dziewczyny to ja bym poczekala z formalizacja zwiazku i nie
naciskala na nia. Decyzji o slubie nie powinno sie podejmowac pod presja
zewnetrzynych czynnikow.
Życze Was naturalnie szczescia i wspanialego potomka
pozdrawia Sasanka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2002-03-22 12:41:18
Temat: Re: Czy mogę mieć nadzieję?
Użytkownik "Sasanka" <s...@p...fm> napisał w wiadomości
news:a7f5lf$el8$1@aquarius.webcorp.pl...
>
> Zadko pisze ze ktos ma imho racje, ale tym razem tak sie strasznie wydaje.
> Zbyt wiele widzialam "nie dokonca planowanych ciazy" i decyzji o slubie
> podyktowanych taka sytuacja. Wiele z takich par sie potem rozstaje
niestety,
> bo sie okazuje ze jednak to nie bylo to
Tez sie z tym zgadzam. I nie bardzo podoba mi sie traktowanie kobiety w
ciazy jako nie bedacej w pelni wladz umyslowych z powodu hormonow,
zastrzezenia tej dziewczyny brzmia dosyc serio a slub spokojnie mozna wziac
pozniej.
--
Anna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2002-03-22 13:31:53
Temat: Re: Czy mogę mieć nadzieję?Witaj Darek,
a teraz zobaczmy co napisałe(a)ś:
>Stosunek mojej ukochanej do mnie zmienił się radykalnie. Jest na mnie cały
>czas zła. Powiedziała mi że nie myślała poważnie o mnie jako partnerze na
>całe życie, że nie pasujemy do siebie. Jest mi bardzo przykro z tego powodu.
>Bardzo ją kocham a nie wiem czy jej stosunek do mnie się zmieni.
Moim zdaniem, powinieneś dać jej i sobie czas na przemyślenia i
odnalezienie się w nowej sytuacji. Małżeństwo to nie jest jak
niektórzy sądzą świstek papieru lecz poważna życiowa decyzja.
Skoro jedna ze stron nie jest jeszcze do tego dojrzała - trzeba jej na
to pozwolić.
Dziecko w drodze powinno być Waszą radością i motywacją do układania
własnych planów. Nie poddawaj się, bez walki. Pokaż, że jesteś
odpowiedzialnym człowiekiem, daj poczucie bezpieczeństwa. Musisz być
wyrozumiały i cierpliwy.
Trzymam za Was kciuki.
Pozdrawiam
--
Piotr Marcin Majkowski
p...@h...com
http://www.btsnet.com.pl/majkowscy
Uwaga: Wszystkie wyrażone opinie są moim prywatnym zdaniem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2002-03-22 14:22:56
Temat: Re: Czy mogę mieć nadzieję?
Czy Wy musicie brać ślub? Mam wrażenie, że Twoja
> ukochana broni się właśnie przed podpisaniem tego cyrografu na całe życie.
> Może czułaby się lepiej, gdybyście zamieszkali razem bez ślubu i dali
sobie
> razem na przykład rok na podjęcie dezyzji o ślubie.
Bardzo mądra uwaga. Będzie miła w Tobie wsparcie i nie będzie czyła sie
ograniczona.
Dlaczego Twoja partnerka zogdziła się na ślub?? jeśli nie jesteś partnerem
na całe życie???
Pozdrawiam Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2002-03-22 15:38:24
Temat: Re: Czy mogę mieć nadzieję?
"Darek" <d...@w...pl> a écrit dans le message news:
a7elm1$e9r$...@n...tpi.pl...
> Witam,
>
> Około miesiąca temu dowiedzieliśmy się z moją ukochaną że będziemy mieć
> dziecko. Nie jesteśmy jeszcze małżeństwem. Przed tą wiadomością było
super.
> Nie moglismy bez siebie żyć. Aż tu nagle wszystko się zmieniło.
> Co prawda po 2 dygodniach się oświadczyłem i za kilka tygodni będzie nasz
> ślub ale nie wiem co będzie z nami.
> Stosunek mojej ukochanej do mnie zmienił się radykalnie. Jest na mnie cały
> czas zła. Powiedziała mi że nie myślała poważnie o mnie jako partnerze na
> całe życie, że nie pasujemy do siebie. Jest mi bardzo przykro z tego
powodu.
> Bardzo ją kocham a nie wiem czy jej stosunek do mnie się zmieni. Może
obecny
> stan związany jest z ciążą, ze stresem, z problemami które się pojawiły.
Nie
> wiem.
> Może ktoś mógłby mi udzielić poważnej rady co w takiej sytuacji robić?
Wyłamię się z optymistycznych komentarzy i powiem, że jeżeli podejmuje się
współżycie, to trzeba się też liczyć z konsekwencjami tego. Może to akurat
nie do Ciebie, ale do Twojej dziewczyny na pewno. Trzeba się automatycznie
liczyć z tym, że dziecko może być, że wtedy trzeba je urodzić, trzeba się
ożenić i trzeba tworzyć kochającą rodzinę. Dlatego zachowanie niektórych
osób, które uprawiają seks z osobami przypadkowymi, czy nawet z partnerami,
ale co do których nie mają poważnych planów jest IMO nie do przyjęcia.
Może ty sam jesteś odpowiedzialny za to co się dzieje. Oświadczyłeś się po
dwóch tygodniach - czem dopiero wtedy? Czy okazałeś radość na wieść o
dziecku? Czy nie było tak - o Boże dziecko, co teraz będzie? A może
oczekiwałeś na jej decyzję - co zrobi z dzieckiem? (Powstrzymam się od
bardziej drastycznych przypuszczeń) Stosunki między wami są funkcją
dwuargumentową, ale myślę, że albo
1) nie zachowałeś się jak powinieneś;
2) nie była z Tobą szczęśliwa do końca i nie widziała Cię jako męża od
dawna, ale ty tego nie dostrzegałeś.
Masz szczęście jeśli w grę wchodzi ta druga opcja, ale możliwe, że trudno to
będzie naprawić. Jeżeli to drugie jest prawdą, to pozostaje Ci przekonać ją,
że jesteś fantastycznym facetem (odpowiedzialnym, kochającym, niebanalnym,
czułym, rozumiejącym, i co najważniejsze _umiejącym słuchać i rozmawiać_ ) i
rozkochać ją w sobie na nowo. Zastanów się, co jej się w tobie nie podoba i
zmień to. A przynajmniej się staraj zmienić (stale - nie przez tydzień czy
miesiąc). Chciałbyś chyba tworzyć rodzinę, a nie przechowalnię dla dziecka,
don't you? Co do twojego charakteru - nie jesteś aby flegmatycznym facetem,
który nie ma pomysłów i trzeba nim stale kierować? :>
--
Pozdrowienia (Get your sh** together! - From dusk till down (cutted out))
Loonie
-----------------------------------------------
Za dużo w głowe mam...
http://www.cybra.pl/erystyka.html
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2002-03-22 16:59:21
Temat: Re: Czy mogę mieć nadzieję?
Użytkownik "Loonie" <L...@n...wp.pl> napisał w wiadomości
news:a7fiou$b5q$1@news.onet.pl...
> Wyłamię się z optymistycznych komentarzy i powiem, że jeżeli podejmuje się
> współżycie, to trzeba się też liczyć z konsekwencjami tego. Może to akurat
> nie do Ciebie, ale do Twojej dziewczyny na pewno. Trzeba się automatycznie
> liczyć z tym, że dziecko może być, że wtedy trzeba je urodzić, trzeba się
> ożenić i trzeba tworzyć kochającą rodzinę. Dlatego zachowanie niektórych
> osób, które uprawiają seks z osobami przypadkowymi, czy nawet z
partnerami,
> ale co do których nie mają poważnych planów jest IMO nie do przyjęcia.
Zazwyczaj sie ludzi nie czepiam, ale to co wypisujesz to pewnien ideal, jak
na moj gust _nierealny_ w sumie. Życie jest zyciem, roznie bywa . Cos mi
tu za bardzo takimi gadkami jakich wysluchiwalam na kursie przedmalenskim
zalatuje ( sorki, bez obrazy). Seks tylko dla czystej przyjemnosci jest dla
Ciebie nie do przyjecia :), przeciez mnostwo ludzi tak zyje i dla wielu to
norma w dzisiejszych czasach.
A moze to ja sie z choinki urwalam?
Pozdrawia Sasanka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |