Strona główna Grupy pl.sci.psychologia DD - De ->/kadencja/ ->/grengolada/

Grupy

Szukaj w grupach

 

DD - De ->/kadencja/ ->/grengolada/

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-10-21 12:35:52

Temat: DD - De ->/kadencja/ ->/grengolada/
Od: tycztom <t...@v...iem.pw.edu.pl> szukaj wiadomości tego autora


Zdumiony, rozczarowany - choć pełen podziwu - wyczytałem felieton P.
Janusza...

"Po czym poznajemy elitę? Poznajemy po tym, że przeciętny człwiek chce
naśladować kogoś z elity.(...) Po czym poznajemy, że elity już nie ma?
Po tym, że wszyscy czytają książki o przestępcach, k***ach i alfonsach,
że bohaterem jest pijaczyna spod budki z piwem przeżywający "dylematy
moralne", że słowo "honor" nie istnieje... Takie społeczeństwo jest w
stanie dekadencji; MUSI upaść w ciągu paru pokoleń.(...) W takim
społeczeństwie gubernatorem może zostać Terminator - bo nie jest w niczym
gorszy od zawodowych polityków (a może mniej ukradnie?). (...) A
w towarzystwie "prawdę" mówi ten, kto mówi to, co rozmówca wyczytał w
"Newsweeku"..." [Janusz Korwin Mikke "Król jest nagi"; Angora Nr 43(697)]

Chyba rozp... ząb trzonowy tej wypowiedzi. P. Janusz przeoczył jeden
istotny element!
Oprócz elit czy k**ew istnieją także śmierdzące lenie i wykorzystujące to
lenistwo drobne cwaniaczki . Drobny cwaniaczek to 'lokalny' kreator
nieistniejących klimatów /ktoś, komu na 'niebyciu' tych elit zależy/
- śmierdzący leń, to 'kalafior' kupujący każdą bajeczkę drobnego cwaniaczka
/najczęściej od niego samego/. Warunkiem koniecznym do naśladowania
/czegokolwiek/ jest umiejętność samodzielnego myślenia - np. w wyborze
obiektu do naśladowania.
Gubernator nie zostaje Terminatorem i odwrotnie,
bo społeczeństwo tak chce - bo upadek, bo degeneracja itd., bo tak sobie
wymyślili..., tylko dlatego, że jest leniwe! Dlatego, że z wdzięcznością
kupuje gotową 'prawdę' od kreujących tę 'prawdę' drobnych cwaniaczków
/niezależnie o kim gadamy - może być i Newsdupokwik czy inne takie/.

Jak to rozpoznać? Wystarczy posłuchać 'autonomicznego' biedaka - na 10
wypowiedzianych zdań równo 10 to cytaty z Newsdupika itd. Innymi słowy:
jeżeli na PSP 'wszyscy' czytają posty o W(t)C, k****ch, i budach z browarem,
to nie znaczy to jeszcze, że PSP owych ELIT nie posiada!!! A może to oznaczać
tyle, że jakiś krągły grubasek z łomikiem w ręku rozdaje 'wiedzę',
ustawiającym się w kolejce, wyrkowym wylegiwaczom... a dekadencja u
'bystrzachy' na usługach...

I po co to wiercę? Tak?!
To macie:
"Zachowanie dekalogowej prawości jest w polityce bardzo trudne i chyba w
ogóle niemożliwe. Ale z drugiej strony, cała ta technika politycznych
krętactw jest na swój sposób fascynująca, rozszyfrowanie jest dla mnie
ciekawe. Patrzę na to jak na widowisko." [Angora; rozmowa z Kazimierzem
Kutzem]


To dekadenckie podejście przypomina mi trochę amatora-zapaleńca... Podłazi
toto do pianina i zasuwa jednym palucham co tam w 'pustaku' gra /bacznie
obserwując sikające fumfele - na widok genialnego muzyka rzecz jasna,
no i jego 'muzyki' - 'daj' nam Boże więcej takich 'muzykuff'/.
Albo podłazi toto do wiolonczeli bierze tego samego palucha i przekonany o
swym najwyższym stopniu wtajemniczenia, zaiwania popisówkę na 4 możliwych
/w jego kalafiorze/ kombinacjach: C, G, d, a - i mamy kwinty... i rify
rockowe może na tym zasuwać - 'wyzwolony' spod namawiającej na edukację
tyranizady /Stradivarius przewraca się w grobie od tych 'mundrości'/.

A to by się zdziwił ten 'wyzwolony', gdyby dziwnym trafem doszedł do tego
co tam na gryfie można zmalować... gdyby doszedł do tych prawie
nieskończonych układów dźwięków, do tempa, rytmu, tłumienia, sposobu
'kombinownia' smyczkiem - a na koniec mógłby sobie ten smyczek wsadzić
w ...., co by paść z zachwytu nad flażoletami...

Otóż żadna anarchia, dekadencja nie jest w stanie stworzyć wiernego przelewu
ludzkiego geniuszu na muzykę, papier, cokolwiek. Żaden błazen /dyżurny/
nie jest w stanie docenić czy zachwycić się geniuszem ludzkich możliwości...
Wyobraźmy sobie 1000-ce wiolonczelistek 'kujących' /z zapałem 1000-a
'krasnoludków' rzeźbiących 1-ną nutkę/ kompozytorską wizję... kompozytorską
precyzję... wrażliwość... natchnienie.
Tylko w rzetelnym odtworzeniu geniuszu tkwi cała potęga i cały sens. Cała
rozciągliwość kolorytu - gama odcieni na pozornie 'upaćkanej' palecie barw.

Sam kompozytor choćby nie wiem co, nie stworzy realnej orkiestry składającej
się z 1000 ŻYWYCH muzyków. Musi /choćby nie wiem co/ znaleźć ludzi co
najmniej tak samo wrażliwych jak ona sam... 1000000000 'krasnoludków'
rozumiejących wszystkie tonacje duszy geniusza... Każdą odmianę
'pastelowej' czy czerwono-krwistej barwy... każde zakłopotanie związane
z ograniczonością _tego_ gryfu. Tak, jakby nadrzędny mistrz przedstawiał
wielki projekt 'zamalowania połowy nieba' - a cały motor napędowy chęci do
życia artysty polegał na tym, że oprócz całkowitych wykolejeńców są na
świecie ludzie /te 'krasnoludki'/ idealnie go rozumiejący.
I malowaliby... a reszta podziwiałaby... dawała oscary, noble i inne, albo
gapiła się i naśmiewała, rzucała puszkami po browarze itd.

A już prześwietnym i zasadniczym przykładem na poszukiwanie niekończącej
się gamy odcieni /ano instrument można rozstroić i poszukać i zastanowić
się.../ jest 'fałszywy ton rewolucji Jankielowych uderzeń -w cymbała!-'...
I wcale nie chodzi tutaj o muzykę /która jest wytworem wyobraźni, fantazją
odbiorcy - zdekodowaną z tekstu na zachwyt - lub obrzydzenie 'pustaków'/
tylko o mistrzowską umiejętność wywołania upragnionego przez poetę odbioru.
Oczywiście dla 'cymbała' nie ma to znaczenia - nawoła do łamania wszelkich
ludzkich dóbr... /a pół zbawienia by uzyskał, gdyby sam pozostając
'cymbałem' zostawił - nie zdolne jeszcze do samodzielnego pomyślunku
- biedne duszyczki w spokoju/.

Ale ma znaczenie - a nie rzadko sens życia
dla nieustannych poszukiwaczy niekończącej się liczby odcieni.
Dla tych, słysząc 1000 wiolonczelistek przeżywają oddzielnie i zespołowo
każde dotknięcie struny, każde pociągnięcie smyczka, każdą ciszę, każde
vibrato, staccato, arpeggio, andante, tłumienie czy flażolet...
/utalentowanych rzemieślników/ ...delektują się arcymistrzowskim
rezonansem co też jest spowodowane arcymistrzowskim wykonaniem pudła
rezonansowego czy innych arcymistrzowskich detali... - poczynjąc na oddechu
a kończąc na akustyce sali... A zachwyt tym wszystkim wydaje się rajem na
ziemi - potęgą szukania tego co tu najlepsze.

No ale można też pozostać przy tym ...... nawoływaniu:

"często się zdarza, że niektórzy grupowicze
wyskakują z mordą na innych grupowiczów
aby "ciąć cytaty"
ten wątek ma służyć wyłapywaniu tych grupowiczów
którym wydaje się
że mają jakiekolwiek prawa cokolwiek żądać"

Równie dobrze /analogia/ można pozostać przy napier*****u z hifi stereo -
jakoś tak: 'łubu dubu, łubu łubu dubu, łubu dubu - brzdęk!' -
ot i cała muzyka. Jest taki adekwatny fragment w "Pornografii"
Kolskiego.
Człek gra melancholijny /prześwietny/ utwór Szopena... Banda
'cymbałów' słucha... Człek ze łzami w oczach /i papierosem w ustach/
i drżeniem rąk wyczekuje końca ostatniej pauzy - żeby delikatnie ułożyć
palce na pianinie... czyniąc tym ostatni akord utworu... Zakończył i co?
Reakcja rezolutnej panienki:
- ależ to smutne, nie zna Pan czegoś lepszego, weselszego?

Na to człek zamyka pianino, rozstawia ostentacyjnie kolana i rękoma
/tak jak na popularnych ostatnio w W-wie, ulicznych bębenkach/ wystukuje
wesoły rytm. Wyraźnie zdegustowana panna czeka na otwarcie klawiatury.
Człek otwiera pianino, zahacza przechodzącą akurat służącą - zdecydowanym
ruchem sadza ją na swoich na kolanach, lewą ręką wygrywa tło a prawą
-chwytając wskazujący palec służącej- wygrywa linię melodyczną banalnej
przytupówki. Wszyscy się dobrze bawią - tylko gospodarz /przysłuchujący się
z piętra - pełen, jeszcze niedawnej, Szopenowskiej nostalgii płynącej
żywcem z człeczego pianina/ rozjuszony zwrotem akcji, domyka nogą drzwi
własnego pokoju...
Scenka kończy się następująco: człek prowokuje brawa dla
PALCA mistrzyni przytupówki - sadza ją na jakimś piedestale /chyba ludzkiego
absurdu i sarkazmu + pobudka erotyczna, jak się póxniej okazuje, ale nie
jest to związane z tematem wątku/, prawą ręką obejmuje PALEC,
a lewą zachęca do oklasków.
(...)

Otóż w momencie, gdy cwaniacze nawoływania mogą się skupiać wokół
'własnej' 4-o dźwiękowej kombinacji /świat wielkości łebka od szpilki/
'pustostrun' widzianych 'własnymi' ślepkami, uważny i dociekliwy
badacz /myślący własnym rozumkiem/ wypnie się na te oczywistości - typu
materia, energia itd. - by dostrzec niewidoczne: np. informacja.

"Ile informacji trzeba do opisania całego Wszechświata?"

No wywal te energie i inne - czytelniku! I masz dalej:
"Z badań tych wynika również możliwość, że nasz Wszechświat, który
postrzegamy w trzech wymiarach, "zapisany" jest faktycznie na dwuwymiarowej
powierzchni, niczym hologram. To, że na co dzień odbieramy świat jako
trójwymiarowy, byłoby zatem bądź głęboko zakorzenioną iluzją, bądź po prostu
jednym z dwóch alternatywnych sposobów postrzegania rzeczywistości.
Niewykluczone, że cały nasz wszechświat widoczny jest nie tyle w ziarenku
piasku, ile na płaskim ekranie."

No... mam nadzieję, że teraz to już nawet mało uważny UGD zrozumie, że
wciskanie kitu typu 'jedynie słuszna WTC - Wielebna Teoria Czasu' nie ma nic
wspólnego z edukacją - jedynie ze 'sprytnym' zatykaniem ślepek 'wilgotnym'
fankom i innych, chwilowo podległym - mam nadzieję, że chwilowo.

Dalej:
"Shanon doszedł drogą rozumowania do formuły analogicznej do tej, którą
zastosował Boltzmann. Entropia danej wiadomości to liczba jednostek
binarnych, czyli bitów, potrzebnych do jej zakodowania.
(...) Jeśli założyć, że osiągniemy kodowanie jednego bita przez stan
pojedynczego kwarka, to ile informacji zmieściłoby się w jednym centymetrze
sześciennym?"
"Hologramy, z którymi mamy do czynienia na codzień, to szczególnego rodzaju
fotografie, które po oświetleniu wiązką światła spójnego generują
realistyczny, trójwymiarowy obraz."

No i? Wywalić 'kalafiora' do kosza /te wszystkie mundre WTC/ i zerknąć na
problem własnymi szarymi komórkami. Być może powyższe to stek bzdur,
a być może nie. Chcesz się przekonać? Wywal bajeczki i inne, nawołujące
do taniochy gotowce /podawana na lekcji pod ławką/. W powyższym ujęciu
wszechświata odstawiamy na moment 'głupoty' fizyczne i zastanawiamy
się nad innymi 'głupotami' /też fizycznymi - ale inaczej... - bez
'zawiasów'/:
- gdzie to wszystko upchnąć? Gdzie upchąć taki nawał informacji?
"Urządzenie o rozmiarach 1 cm może pomieścić 10^66 bitów informacji -
wartość ta przyprawia zaiste o zawrót głowy. Entropia obserwowalnego
Wszechświata wynosi co najmniej 10^100 bitó - teoretycznie taką
ilość entropii można by upakować w kuli o średnicy 0,1 roku świetlnego."
[wszystko: Świat Nauki]

(...)
No gadam do Ciebie 'baranie jeden'! Wywal tego Newsdupika!
... i mecz bez komentarza oglądaj!
Masz chęć wywalić tego posta do kosza?
Całe szczęście... to znaczy, żeś coś zrozumiał.
Masz chęć go wydrukować i powiesić na wyrem...? To znaczy, żeś g.
zrozumiał, bo nwet to _niniejsze__ nawoływanie do powszechnego
pomyślunku nie jest pozbawione _mimowolnego_ 'błędu perswazji'!

tomek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-10-21 13:45:06

Temat: Re: DD - De ->/kadencja/ ->/grengolada/
Od: "tren R" <t...@s...na.sojusze> szukaj wiadomości tego autora

z lyścia <news:slrnbpadko.28fm.tycztom@volt.iem.pw.edu.pl> skręconego
przez <tycztom> wylatało:


> Masz chęć wywalić tego posta do kosza?
> Całe szczęście... to znaczy, żeś coś zrozumiał.
> Masz chęć go wydrukować i powiesić na wyrem...? To znaczy, żeś g.
> zrozumiał, bo nwet to niniejsze_ nawoływanie do powszechnego
> pomyślunku nie jest pozbawione mimowolnego 'błędu perswazji'!

wisz co jenerałku?
co ty tak gardłujesz?!

;)

--
„Ciężkie czasy!”
Jak powiedział ruski sołdat, ściągając zegar z wieży ratuszowej

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-10-22 10:13:57

Temat: Re: DD - De ->/kadencja/ ->/grengolada/
Od: "oscar" <o...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "tycztom" <t...@v...iem.pw.edu.pl> napisał w wiadomości
news:slrnbpadko.28fm.tycztom@volt.iem.pw.edu.pl...

Jak typowo :)) - jedyne sensowne pare zdan w tym 1000 llinijkowym belkocie
to cytat.
Z Korwina zreszta.

Zreszta ze pewnym zdziwieniem zauwazylem ze Korwin nie dodal jeszcze jednej
niezbednej rzeczy o elitach.
Ze nie ma czegos takiego jak "elita" (i nie mowie tutaj o "elicie" np PSP,
lub innych malutkich srodowisk) "spoleczna" bez jednego najwazniejszego
skladnika: mianowicie ->Czasu
Czyli paru pokolen wstecz.
Jesli tego nie ma, to mamy do czynienia raczej z klasa dorobkiewiczow,
nuworyszy, niz z elita.
Oczywiscie sa piekne wyjatki :-)

oscar


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

psychologia dowcipow ;)
było rebirthing teraz stunning
Mowa ciala - linki do stron.
wyniki testu IQ
jeszcze a propos edukacji - do Pyzolka

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »