Data: 2005-04-03 01:24:31
Temat: Daleko idące...
Od: "eTaTa" <e...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Daleko idące dociekania nad sferą Życia.
Po części osobistego. Wpisanego we wszelki ruch świata.
Od elementarnego, - Jestem.
Do elementarnego, - Po co?
Odrzucenie bzdury, naukowej buchalterii potwierdzeń,
jako środka tłumaczenia, czegoś, co jest dostępne dla każdego,
doprowadziło mnie...
(tu wykład stanów i symptomów - via.psp.)
do ewidentnego, banalnie prostego środka pojęcia
egzystencji. W efekcie sprowadza się ono do pojęcia...
"Jestem Wam potrzebny?"
To zaś, co chcecie uzyskać i czy uzyskacie,
to już nie zależy odemnie, a od Was.
Może to jest makabryczne, ale nie jest zależne od wiary,
czy nie_wiary. "Pewnych" rytuałów. ETC.
(na życzenie opiszę)
Nie wierzę, tylko wiem.
To trudne.
Czy może zaistnieć zamiana. Wiary, w Wiem?
Ależ oczywiście.
To nie jest...
Gdyby nas było dwoje na świecie, to rzucając monetą
mamy tylko dwie odpowiedzi. Gdyby stanęła na sztorc?
To byłaby trzecia. Wersja niczyja, lub pogodzenie.
Jest nas 7miliardów - jak staje moneta?
Po podstawówce powiemy...
Znając matematykę wyższego poziomu....
Znając doświadczenie, li tylko...
Żyjąc w śród ludzi. W ukształtowanym bieżącym świecie.
Korzystając, lub chcąc w nim trwać. Stale poszukujemy.
Czego?
Dlaczego, świat może trwać miliony lat, a my tylko
(naukowo) chwilę?
Odpowiedzią jest, doświadczenie. Czego?
Dam przykład z życia. Z przed paru dni.
Kobieta , która przez lata twierdziła, że "nie spuści z setki".
(Czyli walczy o długi żywot)
Znalawszy się w szpitalu, po paru dniach wyznaje,
"spuszczam z setki". Wiem o co jej chodzi.
Popatrzyła, jak żyją "chcące potrwać".
To było przed świętami. Na jej sali umarła, ta do której
rodzina docierała co dnia. A i tak cicho osiemdziesięciolatka
odeszła w nocy. Czas świąt. "Spadać ze szpitala" - dyskretna
sugestia.
Wróciła kobieta do domu.
A tu bieżące wiadomości. Terii odłączamy.
Papież kona. Która rurka za to odpowiada?
I te dwa dni.
I płacz, bo sama.
I to przypomnienie, że jak się chce to wiele można zrobić.
Że jak się chce, to warto żyć.
I koniec końców, dobrze jest umrzeć wiedząc, że nie było
to zmarnowane życie.
Bóg powołuje tak, do życia jak i do śmierci. Mówi u zarania,
jesteś dla mnie, na moje podobieństwo, bądź więc,
tak mną, jak i ze mną, gdy będziesz się uczył, rozwijał,
w biedzie i radości. To kim ja jestem poszukaj w sobie.
Ale to tylko słowa.
Potwierdzające je uczucie, a także najnowsze badania naukowe,
dające precyzyjnie określić, część wartości tych słów.
Etyka w rozumieniu sensu jej powstania, spójność myśli
jak i pojęć naukowo-scholastyczno-mitologicznych-etc.
Dają poczucie pewności, że ... (w skrócie, mi) nie znam osobników
zwanych ludźmi, których pomimo ich błędów, lub zagorzałej
chęci ich popełniania, ... nadal, z pełną precyzją, nazwałbym
(ludźmi) człowiekiem.
To tylko nadal słowa.
Ale jak wyrazić uczucie,
nie widząc partnera tych słów?
ett
Na bieżąco.
ps. Nie miałem szczęścia do duchownych,
czego nie mogę odmówić wielu innym.
Tak się zdarzyło.
Miałem szczęście do opcji, NIE.
Jeśli nie, to jak, po co, dlaczego?
Czego wielu "tutejszym" życzę,
:-)))
Cholera wie dlaczego?
|