Data: 2004-07-28 21:58:24
Temat: Derek
Od: "wookie" <wookie@[cut_this]konin.lm.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Był se kiedyś drwal, miał se siekierę i drewutnie, grubą żonę, syna i psa;
bogactwa nie miał, ale za nim nie tęsknił, bo go wcześniej też nie miał.
Poszedł więc raz ten drwal do lasu, i wrócił o zmroku, przynosząc ze sobą
zarazę. Ścinał bowiem tego dnia dąb wysoki ponad cały las, co go dawno już
ściąć zamierzał, bo się mu ten dąb tak widział, że dużo z niego mocnych
desek będzie. Dąb był jednak zaklęty przez jakąś wiedźmę czy wróżkę, i na
drwala spadła klątwa taka, że drwal cały bolesnymi krostami się pokrył, tj.
ciało jego się nimi pokryło, i cierpiał on bardzo, a potem i jego żona, syn
i pies też cierpieli, bo się też zarazą zarazili, a przy tym wszyscy się
drapali, bo krosty swędziały.
Drwal nie był głupi. Wziął motykę do podpórki i poszedł do wsi, znachora
prosić o radę. Znachor go zobaczył, i mu tłumaczy, że przecież to nie dąb
był, tyko nadajnik radiowy, i że to nie krosty, tylko poparzenia. Drwal mu
na to, że znachor nie powinien więcej już pić, i że jak niby żona drwala i
reszta rodziny z psem mogli się od niego zarazić poparzeniami. Znachor wtedy
mu powiedział, że żona pewnie słońcem się poparzyła robiąc w polu, a syn z
psem w jakieś pokrzywy powpadali. Drwalowi ta wersja się nie za bardzo
spodobała, ale sam nie mógł wymyślić lepszej, a jakąś przyjąć musiał, więc
tę zaakceptował.
Podobnie jest ze mną. Nic mi się do kupy nie trzyma, wszystko wysmykło mi
się spod mojej kontroli. Czy w magię klątwy wierzyć, czy w przypadek?
Wierzyć w to, że tak być musiało, czy w to, że być tak jednak nie musiało?
Głupie pytania, nie warte odpowiedź.
Ł.
--
www.nawrocki.blog.pl - psycho circus project (chapter 2)
|