Data: 2003-05-15 01:29:57
Temat: Dobro i Zło. . .
Od: "Human" <k...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jestem złym człowiekiem , nie potrafię tego do końca wytłumaczyć, po prostu
czuje to w sobie
-tam głęboko w środku i nie wiem co ztym począć ?
Musze walczyć z samym sobą dzień w dzień (a to strasznie męczy) czasami nie
potrafię się powstrzymać i kradnę lub podstępnie komplikuje innym życie( na
różne sposoby ) byle zrobić na złość komuś lub krzywdę.
Najczęściej robię to najbliższej rodzinie (choć przestało mnie to już bawić
w tym kręgu) to w taki perfidny sposób żeby nie padł nawet cień podejrzenia
ze sytuacja jest częścią mego planu (sprawia mi niesamowicie wielką
satysfakcję kiedy manipuluje ich zachowaniem a później nabijam się z nich po
kątach)
Morze to dziecinne .Choć dzieckiem nie jestem 23lata ale bardzo mnie to
cieszy.
Nie wiem co z sobą począć ,jakaś cząstka mnie ten dobry pierwiastek tworzy
we mnie wyrzuty sumienia i dlatego pisze ten list .
Nie wiem czy to forma buntu przeciw samemu sobie albo harmonii która mnie
otacza
moi rodzice są bardzo religijni i myślą że ja tez, ale tak nie jest . Nie
mam odwagi im powiedzieć tego (mama mogła by tego nie przeżyć) .
Pomórzcie bo to co robie posuwa sie coraz dalej . Sytuacja ta zdarzyła sie
jakiś rok temu .
Taka rzecz jak wypadek samochodowy(wiadomo każdemu może sie zdarzyć)
przytrafiło się i mnie, ale moje zachowanie po nim było następujące :
1 - Ja wjechałem do samochodu , powodując jego wielokrotne dachowanie
2 - Po przyjrzeniu sie wrakowi poszkodowanego(nawet przez myśl mi nie
przeszło żeby go ratować czy coś w tym stylu) stwierdziłem ze 99% ze gościu
tego nie przezył
3 - Zwiałem (mój samochód był w takim stanie ze mógł sie poruszać a i noc mi
sprzyjała),oczywiście tuszując za sobą ślady obecności tam mojego samochodu
i gdyby nie mały szczegół (przednia rejestracja mojego samochodu znalazła
sie pod samochodem ofiary) to nikt by sie o mnie nie dowiedział, o
konsekwencjach jakie poniosłem nie będę tu pisał bo nie o to tu chodzi .
W momencie wypadku nie wiem czym sie kierowałem .ale wiem ze działałem jak
maszyna bez uczuć , jakby ktoś zamontował we mnie program awaryjny na
wypadek takich sytuacji .
Zastanawiać nad tym zacząłem sie dopiero po kilku dniach i dopiero wtedy
dotarło do mnie ze to co sie stało to nie był jakiś film, tylko
rzeczywistość
Trudno mi o tym mówić ale nie wyciągnąłem prawie żadnych wniosków moralnych
z tego czynu ..
Po prostu było to zgodne z moją złą naturą a przed moim otoczeniem
zasłaniałem sie szokiem i podobnymi bajkami .
Co jest ze mną nie tak i czy da sie z tego wyleczyć ??
Jestem sam boje sie z kimkolwiek związać bo podobno nie ma złych ludzi na
świecie boje się o tym mówić z kimkolwiek bo wiem że ludzie na ogółu nie są
tacy jak ja i prawdopodobnie wzięto by mnie za wariata lub pomyślałby , że
sie z niego nabijam lub coś w tym stylu ...
Pomurzcie . . .
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|