Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Dzieciaczek sasiada...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Dzieciaczek sasiada...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 355


« poprzedni wątek następny wątek »

161. Data: 2003-01-23 13:31:18

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Ewa Ressel" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "AsiaS" <a...@n...onet.pl> napisał w wiadomości
news:b0ojph$khg$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Jolanta Pers"
> > Kuba, wybacz, ale jesteś kompletnie odrealniony. Wartości wartościami,
ale
> > niemało dzieci w wieku paru lat przechodzi kryzys "czy naprawdę jestem
> > dzieckiem swoich rodziców" (przypomnij sobie odcinek "Wojny domowej" z
> > oglądaniem uszu w lusterku) i śmiem twierdzić że w takiej sytuacji myślą
> > sobie "A co będzie, jeśli to nie jest moja prawdziwa mama i mój tata? A
> > dlaczego prawdziwa mama mnie nie chciała? A co będzie, jak ci przestaną
mnie
> > chcieć? Może mnie oddadzą?" a nie "Nie ta matka, co urodzi, tylko ta, co
> > wychowa, a rodzice przekazali mi taki system wartości, że nie ma
znaczenia,
> > kim byli moi biologiczni rodzice, yeah, yeah, yeah!". Wprowadzenie w tym
> > momencie na scenę pana sąsiada zafunduje dziecku niezłą traumę.
>
> W tym momencie mnie czy ludzi z mojego otoczenia "rozpłynęłaś w tej
mgiełce
> logiki" czy jak to mawiacie;)

Pamiętasz swoje przemyślenia w wieku lat trzech - czterech? Czy fakt, że Ty
przeżywałaś to w ten właśnie sposób, jest gwarancją, że Twoje dziecko nie
będzie miało tego rodzaju dylematów? A jeśli ono będzie kompletnie inne?
Trochę mnie śmieszy to demonizowanie wychowania przez rodziców, które jakoby
ma wszystko załatwić. Dziecko to nie tabula rasa, to po pierwsze, a rodzice
nie są jedynymi wychowawcami i źródłem wzroców, to drugie. Zdaję sobie
sprawę, że trudno to zrozumieć, mając w domu dwulatka, ale może spróbuj się
wysilić.


> Asia która ma podstawy sądzić ze to w jaki sposób dziecko zadaje sobie to
> pytanie zależy od wartosci które mu wpojono lub nie
>

Raczej Asia naiwna i niedostrzegająca wyjątkowości każdej osoby.
ER



--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


162. Data: 2003-01-23 13:34:15

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Ewa Ressel" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


> > Kuba, wybacz, ale jesteś kompletnie odrealniony. Wartości wartościami,
ale
> > niemało dzieci w wieku paru lat przechodzi kryzys "czy naprawdę jestem
> > dzieckiem swoich rodziców" (przypomnij sobie odcinek "Wojny domowej" z
> > oglądaniem uszu w lusterku) i śmiem twierdzić że w takiej sytuacji myślą
>
> Nie ogladalem, wiec nie ma co przypominac. Ale co to zmienia? Tak samo
> jak dziecko ktore sa wychowywane przez biologicznych rodzicow moze im w
> to nie uwierzyc, bo jest np. rude a oboje rodzice blond i zafundowac
> sobie traume,

Tu wystarczy podręcznik genetyki, nie sądzisz? Przyjemne z pożytecznym (my
takie kwestie, jak kolor oczu i włosów obcykaliśmy z naszymi dzieciakami już
dawno).

tak samo mozna dziecku dla ktorego wiele "dziwnych" rzeczy
> jest normalne wyjasnic ze biologicznie nie jestem jego ojcem. Nie mowiac
> o tym ze sztuczna inseminacja tego problemu nie likwiduje. A wskazanie
> konkretnej osoby jako dawcy, w przypadku kiedy jest on w zasiegu dziecka
> jest tylko kwestia stosunku tegoz czlowieka do tego dziecka.

A stosunek dziecka do tego człowieka? A jeśli zapyta "czy mogę mu mówić
>>tato<<"?
ER




--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


163. Data: 2003-01-23 13:42:00

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Ewa Ressel"
> Wychowanie przez rodziców nie załatwia wszystkiego, bo wychowujesz nie tylko
> Ty, ale całe otoczenie.
Podstawy to podstawy. Jeżeli założymy że nie uda mi się wpoić _podstaw_
to równie dobrze możemy sobie dywagować że będzie wykolejonym mordercą
i cała dyskusja przesunie się jeszcze bardziej.

> Dziecko to także ktoś. I jego zycie w ten sposób też można "popsuć".
Jasne. Kiedy będzie wiedziało że nasienie pochodziło od innego mężczyzny,
ale dopóki nie powiemy że tym kimś jest sąsiad to będzie mialo popsute życie?

> jest ważniejszy: ono czy żona biologicznego ojca?
Jego ciekawość czy życie tamtych ludzi. Życie.


>BTW, czy uważasz, że jest
> możliwe i zdrowe dla całej rodziny zatajanie tego wszystkiego przed
> dzieckiem (weźmy choćby prościutkie i bardzo życiowe przykłady, które
> podałam wcześniej: głupią pracę domową z biologii na temat grup krwi
Chyba dalej nie rozumiesz. Zatajenie nie dotyczyłoby pochodzenia nie
od biologicznych rodziców (bo tylko to mogłaby wykryć praca
na temat grup krwi) tylko wskazania konkretnej osoby, dokładnie
tak jak przy tej choćby inseminacji czy in vitro którymi to tak rzucasz.
Dziecko zostaje postawione dokładnie w takiej samej sytuacji: nie możesz
poznać dawcy nasienia i już.
--
Pozdrawiam
Asia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


164. Data: 2003-01-23 14:43:55

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

AsiaS wrote:

> Użytkownik "Ewa Ressel"
O wadze tej kwestii świadczą wysiłki podejmowane przez dzieci
>> adoptowane (nawet bardzo szczęśliwe w nowej rodzinie), aby dotrzeć do
>> swoich rodziców biologicznych.
> Brakło jakiegoś elementu w wychowaniu, ważnego elementu.

Asiu, jakiego elementu brakuje wszystkim tym dzieciom??? Nigdy nie spotkałaś
się z tym, że dziecko, które od małego wie, że jest adoptowane, kocha
swoich rodziców, pewnego dnia mówi: "mamo, tato, kocham Was, ale chciałbym
też poznać moich biologicznych rodziców i zapytać ich - dlaczego?"; potem
odnajduje ich, zaspokoi ciekawość i wraca do tych, którzy je wychowali?


>> Napisałaś co następuje: "Dziecko niekoniecznie może potrafić dotrzymać
>> tajemnicy."
> ....i dlatego nie jest odpowiednią osobą do wyjawienia mu tej kwestii w
> sytuacji kiedy
> może popsuć komuś życie. Chyba nie zrozumiałaś powiązania z wcześniejszymi
> zdaniami.

To może wróćmy kilkanaście lat wsteczi zastanówmy się, czy jako potencjalni
rodzice mamy prawo oszczędzać na in vitro i zatrudniać do poczęcia sąsiada,
skoro za jakiś czas może się okazać, że to może mu zniszczyć życie.

To wszystko, co mam do powiedzenia na ten temat, w tej kwestii zgadzam się z
Ewą.
> --
> Pozdrawiam
> Asia

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


165. Data: 2003-01-23 14:57:51

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Iwcia&Pstryk wrote:


> Ewo a czy ty powiedzialabyś dziecku w wieku 3 lat jak - technicznie
> zostało powołane do życia?

Nie ma takiej potrzeby. Dzieciom mówi się tyle, ile same chcą wiedzieć, i
warto mówić prawdę, żeby się potem nie pogubić w zeznaniach. Problem może
pojawić się dopiero w momencie, kiedy dziecko świadome, że nie zawsze tata
jest biologicznym ojcem zapyta "A moim tatą to kto jest?"

>
> W naszym niezwykle tolerancyjnym spoleczenstwie wytykany bedzie
> najbardziej 10-latek z probowki.

No, 10 latek sąsiada też pewnie lekko miał nie będzie.

>Wszak kościół potępia in vitro.

Jeśli kościół potępia in vitro, to zakładamy, że jego członek nie zdecyduje
się na poczęcie tą metodą. Jeśli się decyduje, to nie widzę powodu, zeby do
sprawy mieszać kościół. Jeszcze nie jesteśmy państwem kościelnym.

> czym bedzie sie to roznilo od reakcji wobec dziecka adpotowanego?

Zawsze można mu owego pana Zenka palcem pokazać, zwłaszcza, jeśli jest
podobny.

> Twoje spostrzezenia odwodzą bardziej od adopcji niz od wybrania sobie
> dawcy nasienia...

Jeśli to ja miałabym wybierać, wybrałabym anonimowego dawcę. Na wszelki
wypadek, żeby nie komplikować sobie życia. I sąsiadowi.

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


166. Data: 2003-01-23 17:02:16

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "AsiaS" <a...@n...onet.pl> napisał w wiadomości
news:b0oa0h$rbu$1@news.onet.pl...
>> > sytuacje innych? Moze sa pozbawieni empatii?
> Margolko, to nieuczciwe. Empatia nie ma nic do rzeczy w sytuacji kiedy
> samemu było się dokładnie w takiej...

Nie odnos tego do siebie. Przepraszam, jesli to zabrzmialo jak wymierzone
przeciw Tobie, ale... . Zadalas teoretyczne pytanie i ja teoretycznie
odpowiadam. I naprawde, wbrew pozorom, nie ma tak znowu malo ludzi
dotknietych przypadloscia braku empatii.
> Według mnie właśnie to jak najbardziej dobry sposób i sprawdza się jak
widać:
> wychowanie dziecka w taki sposób żeby dawca jakiegoś elementu ciała
> wpływał na postrzeganie siebie, własnej tożsamości, w już w ogóle z
pytaniem
> kim się jest.

Alez to nie jest rozmowa o elemencie ciala!! Chba ze masz na mysli uzyczenie
penisa, ale to jest jakby bardzo plytka interpretacja.

Myślę że w tym punkcie zostałam odpowiednio wychowana
> i na pewno nie jestem sama; rodzice to tylko Ci którzy karmią, kochają,
> wychowują. Dawcy: nasienia, nerki, krwi to tylko dawcy, nie wpływają
> na tożsamość.

dawna nasienia = dawca materialu genetycznego. Sporo rzeczy nam wdrukowuje
od razu. I nie sposob miec obojetnego stosunku do sprawy, ze pochodzi sie de
facto od nieznanego ojca. Zawsze ten problem zostaje w podswiadomosci,
jakkolwiek nie kochaloby sie ojca, ktory wychowal. Ale pytanie: kim jestem?
do kogo jestem podobny? po kim dziedzicze temperament, sposob chodzenia,
glos.... To sa rzeczy, wbrew pozorom - wazne.

Tyle ja w tej kwestii.

Margola z Tozsamoscia Klanowa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


167. Data: 2003-01-23 17:06:13

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iwcia&Pstryk" <p...@o...pl> napisał w wiadomości
news:b0od1g$e1t$1@korweta.task.gda.pl...
>
> Margolko... tylko czy gdyby dziecko sie nagle dowiedzialo ze jest z
probowki
> tez by nie mialo takich złych odczuć?

Nie twierdze - bynajmniej - ze tak mialoby byc. Ba, przekonana jestem, ze
dzieci pochadzace od niewiadomych dawcow tez moga dreczyc (a pewnie beda)
podobne dylematy.

> Mam wrazenie ze latwiej byloby mi wytlumaczyc ze mama z tatą potrzebowala
> pomocy innego pana, niz to ze tata nie chce miec z dzieckiem nic do
> czynienia.

I tu wracamy do sasiada mijanego na schodach. Jest ojcem czy nie jest? a
jesli jest, to chce miec do czynienia, czy nie? i te de.

> Czytając wszystkie wypowiedzi dochodzę do odkrywczego wniosku że nie warto
> wogóle mieć dzieci, starać się o nie, bo tak czy inaczej spowodujemy że
będa
> cierpieć. Ze beda wytykane palcami bo np. mama jest za gruba a tata ma
> krogulczy nos. Ze dziadek nie jest prawdziwym dziadkiem tylko
przyszywanym,
> bo biologiczny rozwiodl sie z babcia dawno dawno temu i sluch po nim
> zaginąl.
Nie snujmy az tak czarnych obrazow. Cierpienie tez przydaje smaku zyciu.
Natomiast my jestesmy po to, by dzieciom pomagac radzic sobie z trudnymi
kwestiami i minimalizowac ich stres.

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


168. Data: 2003-01-23 17:11:22

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "AsiaS" <a...@n...onet.pl> napisał w wiadomości
news:b0oa3r$rj7$1@news.onet.pl...
>. A ja odpowiadałam na pytanie posługując się
> 'jedynie'
> własnymi doświadczeniami i uważam że nie mogłabym aż tak skopać sprawy
> wychowania
> by nie pojęły tak prostej rzeczy, już pisałam o tym.

To nie jest kwestia wychowania. To - zaryzykowalabym - instynkt. Normalny
ludzki odruch. Poszukiwanie tozsamosci. Naprawde, to nie zaklada negacji
rodzicow, ktorzy wychowali, bynajmniej. Mozna ich kochac, ale zadawac sobie
pytanie "co mnie uksztaltowalo? dlaczego jestem od nich inny?" Nie moge
wykluczyc, ze niektorzy nie poszukuja tozsamosci (nie odnos tego do siebie
znowu!), bo maja silnie wdrukowane poprzez wychowanie wlasnie, ze w ten
sposob okazaliby niewdziecznosc wychowujacym. Czyli - poczucie winy.

Tak - wazne, kto wychowal, ale NIE jest przy tym NIEWAZNE, kto splodzil
(czy tez dal material genetyczny).

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


169. Data: 2003-01-23 17:17:34

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iwcia&Pstryk" <p...@o...pl> napisał w wiadomości
news:b0oan6$2fk$1@korweta.task.gda.pl...
>> chyba jednak sie zapedzasz. Chyba "bardziej naturalnie" jest powiedziec
> wprost dziecku ze "jeden dobry pan postanowił dać mamie swoje nasionka
zebys
> mogl pojawic sie na swiecie" niz ze "pan doktor rozmrozil nasionka obcego
> pana, wzial mamy jajeczko i pipetka wprowadzil pod mikroskopem nasionko do
> jajeczka".

Kwestia nomenklatury. Mozna powiedziec :"jeden pan bzyknal twoja mamusie, bo
tatus byl niesprawny w tej kwestii" albo "mamusia i tatus nie mogli miec
dzieci, bo mieli zle nasionka, wiec poszli do pana doktora i on dal im nowe,
dobre nasionka".

> Dlaczego wszyscy sie
> doczepili tego sasiada... niech to bedzie hipotetyczny kuzyn męża z
Małkini.

Niezaleznie od tego, kto to bedzie - w swiadomosci wszystkich zaplatanych
SWIADOMIE w sprawe osob rodza sie pewne (naturalne w tym wypadku)
uwarunkowania emocjonalne. Wyobrazasz sobie sytuacje, w ktorej nikt z tych
ludzi nie odczuwa zadnych emocji w zwiazku z tym faktem? Ja nie. Ja nie
chcialabym byc w sytuacji zadnej z tych osob. Ostatecznie w sytuacji
sasiada.

> Moim zdaniem Ewo najbardziej cierpia dzieci niechciane.

ale nie rozwazamy tu, czy bardziej cierpia chciane, niechciane, z probowki
czy z przypadkowego stosunku w dyskotece. Rozwazamy hipotetyczna (miejmy
nadzieje) sytuacje, w ktorej biora cztery konkretnie wymienione osoby plus
jedna in spe.
>To co podaje sie na warszatach jest jednak klamstwem "bo
> urodziles sie przez pomylke innej pani". Jak ci się to podoba?

Fatalne. Co to za warsztaty????????/

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


170. Data: 2003-01-23 17:23:12

Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iwcia&Pstryk" <p...@o...pl> napisał w wiadomości
news:b0oca1$ag5> Z Twoich słów wyłania się taki obraz, że najlepiej byłoby
wszystkie
> niechciane dzieci zagazować, bo przecież jakie one męki w życiu będą
musiały
> doznać, wiec dla ich dobra... może nie zagazować ale zrobić operacje mózgu
> żeby zapomniały.

Etam. Mnie sie nie wylania. A tym bardziej nie widze potrzeby, zeby
deprecjonowac to, co do tej pory zostalo powiedziane o emocjach dzieci
poszukujacych tozsamosci, za pomoca jakichs pokretnie dobranych tragicznych
i dosc zalosnych w tym wypadku "argumentow". Zreszta, nie musimy tu sie
bawic w truizmy, chyb ogolnie znanym jest fakt, ze terapia miloscia jest noe
do przecenienia i po prostu trzeba tym dzieciom dac dom i uczucie? (dobra,
wiem - ja jeszcze nie dalam - ale mam takie marzenia na odleglejsza
przyszlosc)
Troche sie zagalopowalas, jak sadze.

> Wyłania się też obraz społeczenstwa wytykający każdą inność palcami, ktory
> moze jest prawdziwy ale smutny. Tylko nie wiem skad czerpiesz pewnosc ze
> wytkniete bedzie palcem tylko dziecko innego ojca, a nie np. z rozbitej
> rodziny, adoptowane czy z probowki.

Wytykanie palcem nie jest tu najgorsza i najtrudniejsza konsekwencja
wspomnianej sytuacji.

A wytkniete bedzie kazde z wzmiankowanych, po rowni, poki nie dojrzejemy
jako spoleczenstwo.

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 16 . [ 17 ] . 18 ... 30 ... 36


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Babcia
barwa głosu
poradnia dla par?
zaprzeczenie ojcostwa, prawo polskie a europejskie.
koncząc samotność w rodzinie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »