| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2000-12-06 17:52:52
Temat: Re: Empatia(?)Kasia wrote in message <3a2e66ea$1@news.astercity.net>...
>Chyba bardziej sie przychylam do zdania, ze empatia to raczej samo
>wspolodczuwanie, a nie niesienie pomocy. Ale z tym, co napisal Jacek takze
>sie zgadzam.
raczej nie "wsplodczuwanie", co zdawanie sobie sprawy ze stanu emocjonalnego
drugiego czlowieka (zarowno z jego "miny", zachowania, sposobu i tresci tego
co mowi
oraz wiedzy w jakich okolicznosciach sie znalazl i jakie to zazwyczj
wywoluje emocje)
>Pozdrawiam, Kasia
>na koniec: posiadanie daru empatii jest wg mnie czyms fantastycznym.
hm.. czasem sie przydaje, a czasem lepiej zeby tego nie bylo
zalezy od sytuacji
Pozdrawiam
Olek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2000-12-06 18:22:28
Temat: Re: Empatia(?)
Mateusz Szczap wrote in message <90lh99$snn$1@news.tpi.pl>...
>> Umniejszy. Sam fakt, ze wspolodczuwasz te uczucia spowoduje, ze ta osoba
>> czuje sie w nich mniej samotna. Cierpienie, ktorego nikt nie rozumie boli
>> bardziej. Towarzyszenie komus w takich uczuciach zmniejsza wiec bol. Obok
>> drugiego czlowieka ktory nas rozumie i wspolodczuwa to co my, da sie
>zniesc
>> o wiele wiecej.
heh! a moze tak po prostu nie "cierpiec"?
jak masz jakies problemy, to ktos Ci moze probowac pomoc
(oczywiscie wedlug swojego wlasnego widzimisie)
moze miec dobre intencje itp.
moze rzeczywiscie Ci pomoc w Twoim rozumieniu
mozesz mu byc wdzieczny i doceniac (intencje lub faktyczne dzialania)
ale jakim cudem zmniejszasz to swoje "cierpienie"?
Pozdrowienia
Olek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-12-07 02:27:08
Temat: Re: Empatia(?)
Aleksander Wysocki <o...@p...wp.pl> wrote in message
news:90mecd$j4m$1@news.tpi.pl...
>
> Mateusz Szczap wrote in message <90lh99$snn$1@news.tpi.pl>...
> >> Umniejszy. Sam fakt, ze wspolodczuwasz te uczucia spowoduje, ze ta
osoba
> >> czuje sie w nich mniej samotna. Cierpienie, ktorego nikt nie rozumie
boli
> >> bardziej. Towarzyszenie komus w takich uczuciach zmniejsza wiec bol.
Obok
> >> drugiego czlowieka ktory nas rozumie i wspolodczuwa to co my, da sie
> >zniesc
> >> o wiele wiecej.
> heh! a moze tak po prostu nie "cierpiec"?
> jak masz jakies problemy, to ktos Ci moze probowac pomoc
> (oczywiscie wedlug swojego wlasnego widzimisie)
> moze miec dobre intencje itp.
> moze rzeczywiscie Ci pomoc w Twoim rozumieniu
> mozesz mu byc wdzieczny i doceniac (intencje lub faktyczne dzialania)
> ale jakim cudem zmniejszasz to swoje "cierpienie"?
Rozumiem, ze odpowiadasz na moj post, bo cytujesz moje slowa...
Nie chodzi mi o pomoc w sensie zrobienia czegos, ale wlasnie o towarzyszenie
komus kto cierpi. Towarzyszenie, ktore rozumiem jako wnikniecie w swiat
emocji i doswiadczenia drugiej osoby. To pomaga zmniejszyc cierpienie tej
osoby, bo cierpienie jest pewnym wewnetrznym stanem psychicznym, ktory
domaga sie ekspresji. Cierpienie nie wyrazone na zewnatrz w pewnym sensie
"rosnie" w czlowieku tak jak balon. Mozliwosc ekspresji jest jak spuszczenie
powietrza z tego balona. Ale do tego potrzebny jest drugi czlowiek, ktory
ten balon przekluje. Dlatego tak wazne jest w psychoterapii samo mowienie o
tym czego sie doswiadcza i odczuwa. Samo mowienie pomaga. Pod warunkiem, ze
poczujemy sie nie tylko wysluchani, ale tez zrozumiani - tez w sensie
emocjonalnym. A do tego potrzebna jest empatia, umiejetnosc poczucia na
sobie stanu emocjonalnego drugiego czlowieka.
Pozdrawiam
Agape (Marcin Ł)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-12-07 08:10:51
Temat: Re: Empatia(?)> raczej nie "wsplodczuwanie", co zdawanie sobie sprawy ze stanu
emocjonalnego
> drugiego czlowieka (zarowno z jego "miny", zachowania, sposobu i tresci
tego
> co mowi
tak, wszystko się zgadza... potrafisz odczówać emocje drugiego człowieka i
możesz pomóc mu jeśli jesteś w stanie...
> >na koniec: posiadanie daru empatii jest wg mnie czyms fantastycznym.
jak najbardziej
> hm.. czasem sie przydaje, a czasem lepiej zeby tego nie bylo
> zalezy od sytuacji
Jest problem: w jaki sposób można to kontrolować? W moim przypadku zależy to
od nastawienia i humoru i nieraz trudno jest pohamować myśli o stanie
drugiej osoby.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-12-07 08:20:22
Temat: Re: Empatia(?)Użytkownik Krasek [k...@j...pl] zacytował w wiadomości
> Użytkownik <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości...
(cut)
> > > Użytkownik "Kasia" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości...
(cut)
a potem Użytkownik Krasek [k...@j...pl] napisał:
> Może rzeczywiście nie do końca rozumiem co kryje się pod pojęciem empatii.
> Ale czy wcielanie się w myśli i cierpienia drugiej osoby nią nie jest? Może
> jest to pewnego rodzaju element empatii?
(cut)
Proponuje Tobie Jacku na poczatek male cwiczenie z empatii (oraz wszystkim
uczestnikom rozmowy cytujacym w calosci inne posty):
Wyobraz sobie, ze sciagasz psp przez modem, trwa to i trwa,
te kilkadziesiat postow sciaga sie baaardzo dlugo. Polaczenie sie zrywa, wiec
je ponawiasz i walczysz z ta martwa materia.
Wyobraz sobie, jak sie czuje osoba, ktora chce poznac Twoje zdanie, ale widzi,
jak cytujesz w calosci cudze wypowiedzi, ktore i tak juz wczesniej poznala.
Zamiast takiego pelnego cytatow listow mozna by poznac kilka innych postow
niosacych cos nowego i oryginalnego.
Przemysl to i sprobuj ciac cytaty, a wtedy bedziesz milej odbierany.
pozdrawiam
zelig9
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-12-07 08:36:49
Temat: Re: Empatia(?)Ciach, ciach
Zeligu 9 coz za oryginalny przyklad. Ale ja bede sie bronic. To nie brak
empatii, ale zwykla niewiedza niedoswiadczonego internauty. Teraz poprawie sie
i bede wycinala wszystko co sie da :)
I.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-12-07 11:42:35
Temat: Re: Empatia(?)
> >
> Zamiast takiego pelnego cytatow listow mozna by poznac kilka innych postow
> niosacych cos nowego i oryginalnego.
>
> Przemysl to i sprobuj ciac cytaty, a wtedy bedziesz milej odbierany.
>
przemyślałem i dostosuję się na tyle na ile to zrozumialem ok? :))
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-12-07 13:16:47
Temat: Re: Empatia(?)
Krasek wrote in message <90ngp5$hin$1@korweta.task.gda.pl>...
>> raczej nie "wsplodczuwanie", co zdawanie sobie sprawy ze stanu
>emocjonalnego
>> drugiego czlowieka (zarowno z jego "miny", zachowania, sposobu i tresci
>tego
>> co mowi
>
>tak, wszystko się zgadza... potrafisz odczówać emocje drugiego człowieka i
>możesz pomóc mu jeśli jesteś w stanie...
Dobra. Jeszcze raz, z innej strony.
Zdawanie sobie sprawy z emocji, ktore rzadza w danej chwili
drugim czlowiekiem nijak sie ma do wspolodczowania.
Jesli wiem, ze ktos czuje sie wesolo, to wiem o tym.
Jesli widze, ze komus jest smutno, to widze to.
Jesli wiem, ze ktos ma wyrzuty sumienia, jest zazdrosny albo co jeszcze
to wiem to i nic wiecej.
I teraz duzo zalezy jaki stosunek odczuwam do tej osoby.
Jesli to bedzie osoba lubiana, to _moze_byc_ mi przykro, ze cos jest
nie tak, albo moge byc zadowolony, ze ta osoba jest "szczesliwa".
Albo co ciekawsze moge byc smutny, ze jakas sytuacja druga osobe cieszy
(!!!),
jesli wedlug mnie sytuacja nie powinna wywolywac radosci
Postawilbym teze, ze nie ma czegos takiego, jak wspolodczuwanie!
>Jest problem: w jaki sposób można to kontrolować? W moim przypadku zależy
to
>od nastawienia i humoru i nieraz trudno jest pohamować myśli o stanie
>drugiej osoby.
Tego sie nie kontroluje - to jest.
Jesli "widzisz" stan emocjonalny drugiej osoby przez postrzeganie
tego, co sie dzieje z druga osoba i jej otoczeniem,
to moga powstac w Tobie jakies emocje
ale to beda Twoje wlasne emocje.
Olek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-12-07 14:10:33
Temat: Re: Empatia(?)> przemyślałem i dostosuję się na tyle na ile to zrozumialem ok? :))
>
> Jacek
> Iwona
Dziekuje Wam
kazdy z nas kiedys zaczynal :)))
trzymajta sie cieplo
--
Zelig9
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-12-07 16:11:48
Temat: Re: Empatia(?)czesc wszystkim
:)
prawde mowiac jestem pierwszy raz na liscie dyskusyjnej, wiec mam nadzieje,
ze nie zrobie jakiegos nietaktu... (np zle cos przesle lub przywitam nie w
tym miejscu) nic to kiedys musi byc pierwszy raz :), w kazdym razie wszelkie
uwagi mile widziane
co do empatii, to mysle jednak, ze jej definicja wykracza znacznie poza
tylko odczuwanie... wydaje mi sie, ze jezeli ktos juz ma taka wrazliwosc, ze
potrafi "wcielic sie" w drugiego czlowieka, to jednoczesnie bedzie staral
sie w jakis sposob pomoc.
Tyle ze trzeba uwazac na jedna rzecz - mozemy tylko wyobrazic sobie to co
czuje dana osoba - ale tak naprawde to chyba raczej wrzucamy siebie w
centrum wydarzen, w ktorych ktos tkwi i mozemy odbierac je nieco inaczej a
wiec i inaczej widziec ewentualna pomoc.
Bardzo prosty przyklad - jesli cos zlego spotka kobiete (tu bede
generalizowal) to w 90% przypadkow pomoc bedzie polegala na samym
wysluchaniu jej (ewentualnie przytuleniu) z facetem sprawa bedzie wygladac
inaczej. A to jest tylko podstawowy podzial (kob - mezcz).
W kazdym razie empatia kojarzy mi sie wylacznie z dobrem. Wszystkie ze
znanych mi osob, ktore choc chwile zastanowia sie (a wiec nawet nie odczuja)
nad tym co poczuje druga osoba w wyniku ich dzialania, to ludzie
przyciagajacy do siebie mnostwo przyjaciol, a wiec lubiani.
:)
pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |