| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-09-15 14:04:29
Temat: Freud i opuchliznaNo, to niezła gradka dla dziadka Freuda i jego zwolenników.
Tydzień temu, opuchlizna twarzy - wyglądałem jak muminek - dziąśła,
można się było wściec z bólu. Dwa dni temu zeszło po ciężkich
antybiotykach i kuracji żelowej.
Dzisiaj znowu - po jakiego kija pchałem łapy w gniazdo pszszczół na
drzewie? - gęba normalna, ale znowu prawa ręka opuchnięta - wygląda
jak niedopompowany balon .
Cóżby Freud powiedział - pewnie zinterpretowałby to jakoś tak, że
podświadomie ciągnę do opuchlizny, bo marzę o zaciążeniu kogoś na 9
miesięcy (spuchnięciu kogoś).... albo mam myśli samobójcze i ciągnę do
niebezpieczeństwa. Albo, jeszcze lepiej - podświadomie marzę o
przytyciu.
Problem jest chyba w tym, że łapę wsadziłem nieświadomie, bo gdybym
odrobinę pomyślał, nie wyłbym z bólu...
Tak mnie cholery urządliły (kilka-z jakiegoś roju) że aż mam gorączkę.
Aż się teraz boję wchodzić do autobusu, bo mi znowu łapę utrzaśnie,
nie mówiąc już o otwieraniu lodówki - odmrożenia, kąpać się też nie
będę, bo się poślizgnę. Cholera, jak tui teraz żyć.
:)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-09-15 15:18:29
Temat: Re: Freud i opuchlizna
Użytkownik "Jacek B." <d...@...pl> napisał w wiadomości
news:bk4gio$t8n$1@atlantis.news.tpi.pl...
> No, to niezła gradka dla dziadka Freuda i jego zwolenników.
> Tydzień temu, opuchlizna twarzy - wyglądałem jak muminek - dziąśła,
> można się było wściec z bólu. Dwa dni temu zeszło po ciężkich
> antybiotykach i kuracji żelowej.
> Dzisiaj znowu - po jakiego kija pchałem łapy w gniazdo pszszczół na
> drzewie? - gęba normalna, ale znowu prawa ręka opuchnięta - wygląda
> jak niedopompowany balon .
> Cóżby Freud powiedział - pewnie zinterpretowałby to jakoś tak, że
> podświadomie ciągnę do opuchlizny, bo marzę o zaciążeniu kogoś na 9
> miesięcy (spuchnięciu kogoś).... albo mam myśli samobójcze i ciągnę do
> niebezpieczeństwa. Albo, jeszcze lepiej - podświadomie marzę o
> przytyciu.
> Problem jest chyba w tym, że łapę wsadziłem nieświadomie, bo gdybym
> odrobinę pomyślał, nie wyłbym z bólu...
> Tak mnie cholery urządliły (kilka-z jakiegoś roju) że aż mam gorączkę.
> Aż się teraz boję wchodzić do autobusu, bo mi znowu łapę utrzaśnie,
> nie mówiąc już o otwieraniu lodówki - odmrożenia, kąpać się też nie
> będę, bo się poślizgnę. Cholera, jak tui teraz żyć.
>
dobre;-) lepsze od siostry;
pozdrawiam
izela
>
> :)
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-15 15:52:51
Temat: ...no to po freudowsku:Była kiedyś spalona ziemia i aksamitny kotek; motyw jednak uległ
zmianie, a zastąpił go rozpruty asfalt i pajęczynowy las. Tak, te
właśnie zjawiska są niemile widziane, a przez to tak wspaniałe...
Rozpruty przez ciecia młotem pneumatycznym asfalt
...nie prezentuje się zbyt urodziwie; na wierzch wylazły kamienie, a
brył asfaltu nie da się tak łatwo przejść, jak łatwo się przechodzi po
zdrowym asfalcie - jednak kompozycja jaką razem tworzą (bryły asfaltu
i kamienie) jest dość interesująca, zarówno ze względu na kontrast do
otaczającej rozpruty asfalt zielonej trawy, jak i do pochylających się
na owym asfaltem drzew; drzewa te szumią cały czas, nawet, jeśli nie
ma wiatru... co tam drzewa; najważniejszy jest...
Pajęczynowy las, w którym nie ma żadnych grzybów
...a to dlatego, że jak mi wyjaśniła mama, grzyby dopiero będą -
chwilę więc zacząłem się zastanawiać, po jakiego licha my w tym lesie
jesteśmy, ale szybko zmieniłem punkt mego zainteresowania z sensu
pobytu w lesie, na sens walki z pajęczynami; było ich sporo, a sporo
pajęczyn to sporo kłopotów - chwyciłem więc patyk i zacząłem się
przedzierać prze te pajęczyny, jak przedzierają się machetieros przez
dżunglę fikusów...
--
Klakson
Najbardziej szczery dźwięk, jaki można usłyszeć, to dźwięk starej
trąbki - klakson. Taki właśnie dźwięk dotarł do mnie przed kilkoma
minutami, i ocknąłem się, i znowu mogę działać... (nawet jeśli klakson
to nie to samo, co stara trąbka, to ja i tak uważam, że to jest to
samo...)
Co robić, gdy się usłyszy klakson? Można robić wiele rzeczy; można
dalej siedzieć, jeśli się akurat siedziało, kiedy klakson się odezwał;
albo można dalej stać, jeśli się wtedy stało (i analogicznie dalej
leżeć, lub biec, gdy się wtedy leżało, lub biegło); można też wykazać
się kreatywnością, i po usłyszeniu klaksonu zmienić wykonywaną
czynność - wtedy jednak dajemy po sobie poznać, że usłyszeliśmy dźwięk
starej trąbki, i tym samym stajemy się podejrzani o podejrzliwość, że
ten klakson dotyczył właśnie nas... Klakson jak klakson; trzeszczy i
śmieszy: "Kiedyś, na koloniach we Włoszech, spotkałem Włoszkę, która
tam mieszkała; Włoszka ta, ze względu na wyjątkowość swego głosu, a
zwłaszcza tego, jak wymawiała włoskie 'ciao', szybko zyskała sobie
przydomek 'klakson'."
Kla(r)kson
"Syn Klarka nie był już takim Supermanem jak jego ojciec, ale też
wykazywał się połyskiem włosa, i getrami na nogach; tańczył w klubie
go-go i nieźle mu za to płacili, z tym że zaczął kręcić numerki po
godzinach, i szef go zwolnił, bo zaczął koślawo chodzić, i nie był już
taki gibki przy rurze, jak wcześniej."
--
Wróćmy jednak do tematu, gdyż nie chcemy, bo podejrzewano nas o
pisanie nie na temat... Mnie i kogo? Mnie i nikogo... A teraz
czytelniku zwracam się do Ciebie:
- Czy spuściłeś deskę? - pytam się jak dzieciak pytający ojca w
reklamie Domestosa. Czytelnik wtedy odpowiada:
- Martw się o swoją deskę! - i ma rację, bo co mnie obchodzi obca
deska... mogę co najwyżej napisać o niej inwokację do postu...
N.
--
www.nawrocki.art.pl - psycho circus project
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-15 16:21:13
Temat: Re: ...no to po freudowsku:
Użytkownik "nawrocki" <p...@n...art.pl>
news:bk4nlv$s75$1@news.onet.pl...
> Była kiedyś spalona ziemia i aksamitny kotek; motyw jednak uległ
> zmianie, a zastąpił go rozpruty asfalt i pajęczynowy las. Tak, te
> właśnie zjawiska są niemile widziane, a przez to tak wspaniałe...
> [...]
> --
> Wróćmy jednak do tematu, gdyż nie chcemy, bo podejrzewano
> nas o pisanie nie na temat... Mnie i kogo? Mnie i nikogo... A teraz
> czytelniku zwracam się do Ciebie:
> - Czy spuściłeś deskę? - pytam się jak dzieciak pytający ojca w
> reklamie Domestosa. Czytelnik wtedy odpowiada:
> - Martw się o swoją deskę! - i ma rację, bo co mnie obchodzi
> obca deska... mogę co najwyżej napisać o niej inwokację do
> postu...
>
> N.
Czy ktoś pytał Spartakusa, czy chce walczyć z lwem?
Nie pytał - więc ten się wkurzył, podjął nierówną walkę,
przegrał osobiście ale wygrał ustępstwa.
Cóz warte jest życie jednostki?
Nic.
Czy warto? Dla niego pewno było warto... :-|
\|/
re:
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-09-15 20:04:58
Temat: Re: Freud i opuchliznaJacek B. wrote:
> Problem jest chyba w tym, że łapę wsadziłem nieświadomie, bo gdybym
> odrobinę pomyślał, nie wyłbym z bólu...
- tak to się kończą te 'nieświadome wsadzania' /no i gdzie wpychasz? ;)/
--
tomek /murarz, tynkarz, akrobata - laik, nie Psycholog/
**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |