« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2017-04-25 13:19:36
Temat: GodnośćPrezydent Andrzej Duda postanowił uczynić Kawalerem Orderu Zasługi RP, mieszkającą we
Francji, Annette Laborey, 69-letnią działaczkę społeczną, która w czasach PRL
wspierała polskich intelektualistów. Pani Laborey odznaczenie odrzuciła. Jej list w
tej sprawie publikuje dzisiejsza "Gazeta Wyborcza".
Annette Laborey, jak przypomina "Gazeta", w latach 70. i 80. prowadziła w Paryżu
fundację wspierającą niezależnych intelektualistów z Europy Wschodniej. Dariusz
Wiśniewski, chargé d'affaires Ambasady Polskiej w Paryżu, otrzymał od niej list, w
którym wyjaśnia ona swoją odmowę przyjęcia odznaczenia.
"Jeśli przyczyną mojego odznaczenia był mój udział przez wiele długich lat w walce o
wolność Polski, to ta właśnie przyczyna każe mi odznaczenie odrzucić" - pisze Annette
Laborey. "Gwałty na wolności i zasadach demokracji", "nietolerancja i nienawiść
podniesione do rangi cnót", "legalizacja ruchów parafaszystowskich" czy też "odmowa
przyjęcia ofiar wojny syryjskiej" to tylko kilka z wymienionych przez autorkę listu
przyczyn, które tę walkę o wolność "splugawiły".
Annette Laborey pisze w finale swojego listu: "Polska wpadła w ręce partii, którą
mogłabym tylko zwalczać. Odznaczenie nadane takimi rękami zamienia się w zniewagę.
Nie przyjmuję go".
Pełny tekst listu Annette Laborey do polskiej ambasady w Paryżu znajdą państwo dziś
na stronach "Gazety Wyborczej".
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/gazeta-wyborcza-kole
jne-odrzucone-odznaczenie-prezydenta/pezkvf0
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2017-04-25 16:32:40
Temat: GodnośćObraz PiS, jaki daje nam ,,Ucho prezesa", staje się coraz bardziej realistyczny.
Naród patrzy na władzę oczami satyryka i ma coraz więcej do tego podstaw. Władza,
świadomie czy nieświadomie naśladująca stosunki panujące w PRL, zaczyna mieć
peerelowskie relacje ze społeczeństwem. Wtedy było tak, że mniej więcej jedna trzecia
była podatna na propagandę i zadowolona ze swojej sytuacji, popierając władzę, jedna
trzecia miała wszystko w nosie, a jedna trzecia z władzy się podśmiewała.
Nie znaczyło to jeszcze, aby myślała o niesubordynacji, lecz ten śmiech dawał ludziom
jakieś poczucie godności oraz pewne minimum autonomii, z którego później wyrósł ruch
wolnościowy. PiS przestrasza, tumani, lecz jednocześnie śmieszy. I ta śmieszność
zaczyna narastać. Bo czyż pisowski nepotyzm nie jest groteskowy? A pisowski
klerykalizm? A błazeństwa wokół ,,wyjaśniania" katastrofy smoleńskiej? A kolejne
wybryki Macierewicza? To wszystko jest może i bardzo straszne - i bardzo groźne dla
Polski. Ale jednocześnie jest całkiem zabawne.
I dość zabawną postacią tej komedii jest Andrzej Duda. Ale-ale. Skala jego poniżenia
jest już tak wielka, że ,,młody człowiek" może się nam zbuntować. Bycie marionetką
ponurego, zakompleksionego dyktatora, tak czy inaczej skazanego na rychłe zejście ze
sceny, z racji ogólnopolitycznozdrowotnych, musi być uwłaczające dla człowieka, który
wyobrażał sobie, że spełnia wszystkie wymogi kariery i skoro został samym
prezydentem, to powinien zacząć być traktowany serio. A tymczasem jest pomiatany i
wyśmiewany - w partii, w społeczeństwie i za granicą, gdzie też nikt nie traktuje go
poważnie. To boli, i to bardzo. Duda musi coś zrobić, żeby uratować jakieś minimum
swojej godności. Choćby w oczach własnej rodziny. Jeżdżeniem na nartach i
transparentami o błogosławionych piersiach nie da się tego załatwić. A właściwie
wręcz przeciwnie. Żenada narasta, a czas leci.
A tak po ludzku - to w sumie żal mi Dudy. Cała ta jego kariera jest czymś tak
dosłownym w swoim wyrazie, tak wzorcowym, aż przykro się robi. Cóż takiego uczynił,
że teraz musi być Andrzejem Dudą? Przecież zawsze był grzeczny.
http://hartman.blog.polityka.pl/2017/04/18/duda-w-go
dnosciowym-potrzasku/#more-2259
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |