| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-12-03 23:47:06
Temat: Hipochondria.Stwierdzona dawno, dawno temu. Jest z nią jeden (...) problem. Trudno
ocenić, kiedy coś naprawdę mi zagraża, a co jest przeze mnie wymyślone,
wyimaginowane.
Podam przykład. Kiedyś miałam mały wypadek. Pozostałością po nim jest ślad w
postaci niewielkiego guza na głowie. Na codzień ludzie kopią pilkę, dostają
kamieniami, boksują się a ja z nim sobie żyję i nagle mnie naszło, że może
on bardzo zagraża mojemu zdrowiu. Nie byłoby w takim myśleniu nic złego,
gdybym tylko potrafiła rozróżnić, kiedy ból głowy jest bólem głowy, a kiedy:
.... on promieniuje z pewnością z tego miejsca i do tego miejsca. Co więcej,
jestem pewna, że autosugestią potrafiłabym wytworzyć sobie ten ból. A
nawet, nawet teraz robię coś podobnego... i nie wiem, na ile się mylę, a na
ile to jest rzeczywiste.
Wiem, że moja nerwica itd. mają silne podłoże w hipochondrii (lub też na
odwrót). Nie potrafię zlekceważyć żadnego z objawów. Każdy narasta do
niewiadomo jakiego... to denerwujące... ktoś inny może mieć delikatne
problemy z oddychaniem a ja się duszę, ktoś inny ma pozostałość po wypadku
a ja z pewnością jutro obudzę się ślepa, okaże się, że trafię pod skalpel
albo coś jeszcze innego...
To było zawsze, zawsze wyolbrzymiałam. Jak można sobie z tym poradzić?
Czy... w ogóle można?
--
~dipsom_ania~byczania~
Bo czasem lepiej odejść od zmysłów by...
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-12-04 01:01:42
Temat: Re: Hipochondria.> To było zawsze, zawsze wyolbrzymiałam. Jak można sobie z tym poradzić?
> Czy... w ogóle można?
Często masz do czynienia z publiczną służbą zdrowia? Jeżeli nie to ja
mam zupełnie poważną propozycję. Znajdź trochę czasu, pozbieraj do
kupy wszystkie swoje dotychczasowe dolegliwości i tak przygotowana
odwiedź lekarza rodzinnego. Dokładnie przedstaw wszystkie objawy!
Dzięki temu lekarz będzie w stanie skierować Cię na kompleksowe
badania oraz do specjalistów, którzy rozwieją Twoje wątpliwości
dotyczące stanu zdrowia. W rezultacie będziesz wiedziała, jak się
sprawy mają na dzień dzisiejszy i przy odrobinie szczęścia odechce
Ci się chorować na przyszłość.
Dwa lata temu odwiedziłem szpital, w którym przez ponad godzinę
diagnozowano u mnie skręcenie kostki. Od tamtej nie tylko nie
chce mi się na nic chorować, ale nawet mi się to nie zdarza,
odpukać w niemalowane! ;)
Pamiętam jeszcze wizytę u dentysty. Poszedłem z przeświadczeniem,
że będzie borowanie i to w kilku miejscach. W końcu sam sobie
przed lustrem poznajdowałem dziury! ;) Lekarz wnikliwie przejrzał
moje uzębienie i stwierdził: "Tutaj nie ma czym się podniecać!"
Zatem moja rada:
Zanim zaczniesz się czymś podniecać, zapytaj lekarza, czy warto.
Pozdrawiam,
--
Jakub Berent
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-04 06:40:12
Temat: Re: Hipochondria.
"Jakub Berent" <j...@l...com.p1> wrote in message
news:asjjub$d0b$1@news.lublin.pl...
> Zatem moja rada:
> Zanim zaczniesz się czymś podniecać, zapytaj lekarza, czy warto.
Moja koleżanka już rechocze, Ona nie może, ja Jej tłumaczę że mam tego guza
i może będzie się powiększał, a może już to zrobił, nie wiem, czy to
możliwe, poza tym widzę siebie na codzień i ciężko stwierdzić a ból, jak
napisałam, sama mogę sobie produkowac... a potem patrzę na to z boku i nie
dziwię się, że się śmieje... Tylko że patrzę z boku przez chwilę a później
znów powracam "do siebie" i znów to samo. Faktycznie powinnam zapytać
lekarza, czy warto się podniecać.... Mam nadzieję, że nie. Z moich kilku piw
zrobiłam alkoholizm na skalę swiatową (chociaż że jestem alkoholiczką to
wiem), z moich leków, jak zresztą sama lekarka zauwazyła, że nie biorę ich
aż tak wielkich ilości (dużych dawek) - narkomanię i "nigdy z tego nie
wyjdę", jak tylko mnie coś zaboli to dla mnie zwiastun najgorszego... a to
pod sercem (pewnie będzie zawał), a to... nie wiem, jak ci ludzie ze mną
wytrzymują ale co gorsze?, lepsze?, nie wiem, jak ja ze sobą mam wytrzymać.
Właściwie tylko w przypadku ostrego kataru WIEM, że to katar :|
Historyjka mi się przypomniała, jak to udałam się do ginekologa z myślą, że
usłyszę coś najgorszego co może być, no bo przecież takie objawy, chodziłam
po domu niemalże trzęsąc się jak osika, a z gabinetu wyszłam sama się
pukając w czoło... Obym mogła zrobić to i tym razem :(
Obym...
--
~dipsom_ania~byczania~
Bo czasem lepiej odejść od zmysłów by...
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-04 09:57:54
Temat: Re: Hipochondria.> > Dzięki temu lekarz będzie w stanie skierować Cię na kompleksowe
> badania oraz do specjalistów, którzy rozwieją Twoje wątpliwości
> dotyczące stanu zdrowia.
,,prawdziwy" hipochondryk poddaje pod watpliowsc pozytywne wyniki badan i
diagnozy lekarskie, ze nic mu nie jest.
pzdr.
Sylwia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-04 11:32:51
Temat: Re: Hipochondria.> Historyjka mi się przypomniała, jak to udałam się do ginekologa z myślą,
że
> usłyszę coś najgorszego co może być, no bo przecież takie objawy,
chodziłam
> po domu niemalże trzęsąc się jak osika, a z gabinetu wyszłam sama się
> pukając w czoło... Obym mogła zrobić to i tym razem :(
> Obym...
>
A mnie się wydaje, że to pierwsze objawy nerwicy lękowej która przecież
zawsze łączy się z hipochondrią. Radzę odwiedzić psychologa lub psychiatrę.
Pozdrawiam
BM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-09 12:36:49
Temat: Odp: Hipochondria.Użytkownik dipsom_ania <d...@g...pl>:
> Wiem, że moja nerwica itd. mają silne podłoże w hipochondrii (lub też na
odwrót).
Zespol hipochondryczny to jeden z rodzajow nerwicy, wiec jednak nerwica
(ktorej objawy maja m.in. charakter hipochondryczny). Oczywiscie, z tego co
tu podajesz, nie pisze jak to faktycznie jest, bo tego wiedziec nie moge.
To wszystko o czym piszesz (lęk itd) to sa OBJAWY - to nie jest zaburzenie
samo w sobie, ale objaw zaburzenia. Szczegolnie lęk lezy u podloza zachowan
zaburzonych. Przy czym takie poczucie zagrozenia dotyczy "jaźni", ma
charakter egzystencjalny (możesz to odniesc do nadmiernej obawy o swoje
zdrowie - o siebie). Lękiem wypełniami "luki informacyjne" (kiedy np czegos
nie rozumiemy). W tej osobowosci neurotycznej (predysponowanej do zaburzen
nerwicowych) lęki i zagrożenie mają przyczynę najczęściej w nadmierniej
kontroli, nadmiernych wymaganiach, odrzuceniu emocjalnym (szcze. w
dzieciństwie np przez rodzica), tlumieniu emocji albo niezaspokojeniu (badz
konflikcie) istotnych potrzeb. SZUKAJ, Tobie potrzebna terapia, a nie pare
pytan jak radzic sobie z jednym objawem. Do dentysty, a nie ciagle pytac o
lepszy srodek przeciwbolowy.
Melisa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-09 13:26:35
Temat: Re: Hipochondria.
"Melisa" <m...@p...onet.pl> wrote in message
news:at22st$rhk$1@zeus.man.szczecin.pl...
> To wszystko o czym piszesz (lęk itd) to sa OBJAWY - to nie jest zaburzenie
> samo w sobie, ale objaw zaburzenia.
Wiem.... :(
>tlumieniu emocji albo niezaspokojeniu (badz
> konflikcie) istotnych potrzeb.
Zdaję sobie z tego sprawę.
Ale jeśli na coś nic nie mogę poradzić (n a p r a w d ę), to... to będę się
tak bać i bać?
> SZUKAJ,
Szukam, pytam, rozmawiam.
>Do dentysty, a nie ciagle pytac o
> lepszy srodek przeciwbolowy.
Wiem, Melisa...
--
~dipsom_ania~byczania~
Bo czasem lepiej odejść od zmysłów by...
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-11 13:44:46
Temat: Odp: Hipochondria.Użytkownik dipsom_ania <d...@g...pl>:
> >tlumieniu emocji albo niezaspokojeniu (badz
> > konflikcie) istotnych potrzeb.
>
> Zdaję sobie z tego sprawę.
> Ale jeśli na coś nic nie mogę poradzić (n a p r a w d ę), to... to będę
się
> tak bać i bać?
Szczerze mowiac to teraz nie wyobrazam sobie sytuacji czy potrzeby, na ktroa
N I C, tak zupelnie nic nie mozna poradzic. Kiedys owszem, byly takie
sytuacje, tacy ludzie... z ktorymi jak sadzilam MUSZE przebywac, nic nie
poradze, kompletnie N I C nie moge zrobic... Ale okazalo sie, ze o wiele
silniejszy byl moj opor przed poradzeniem sobie, przed zadzialaniem w tym
kierunku - niz faktyczna niemoznosc zmiany. Ta konkretna zmiane, jaka mam
teraz na mysli (chodzi o czlowieka, ktory mieszkal z mama - i jednoczesnie z
nami - a ktory byl dla mnie b. toksyczny/destrukcyjny) zrobilam radykalnie -
zbyt emocjonalnie, wielkim wybuchem, awantura, kiedy juz wszystko sie
przelalo i padly mocno slowa... Probowalam delikatnie, powoli, rozmawialam z
mamą wiele razy i NIC. Czulam sie SKAZANA na takie traktowanie. Az w koncu
wybuchlo. I byl skutek - nie widuje tego czlowieka, nie przychodzi do
naszego mieszkania (dodatkowa korzysc - mama wiecej przebywa u niego niz u
nas ;) Moge oddychac swobodnie.
A bylam PEWNA, ze nie da sie nic zrobic. Przeciez LATAMI probowalam,
mowilam, tlumaczylam i zero efektu!
Byc moze (tego nie wiem) u Ciebie jest podobnie. Zauwazylam juz wczesniej
ajk zdecydowanie pisalas o tej niemoznosci w tym kierunku. Az ... zbyt
zdecydowanie jak na inne wypowiedzi. Jakby tam wlasnie siedzial wielki opor.
Moze sprobuj zastanowic sie do czego potrzebna Ci ta sytuacja, o ktorej
teraz myslisz. Jakie korzysci z niej masz. Przed czym Cie chroni. Chocby nie
wiem jak absurdalne wydwalo Ci, ze sie moze byc w neij jakas korzysc :) BTW
pamietam jaki bunt we mnie wywolalo pytanie terapeuty na grupowej "do czego
sluza nam nasze objawy i choroby".
Oczywiscie, ja tylko tak rzucam sugestie, nie twierdze, ze tak wlasnie jest
(tego nie moge wiedziec) - daje tylko sygnal do zastanowienia sie.
> > SZUKAJ,
>
> Szukam, pytam, rozmawiam.
I b. dobrze :) Komus kto rzeczywiscie slucha mozna wiecej powiedziec...
Dlatego pozwalam sobie na takie szczere pisanie.
> >Do dentysty, a nie ciagle pytac o
> > lepszy srodek przeciwbolowy.
>
> Wiem, Melisa...
:) Od wiedzy czysto rozumowej do wiedzy "w sercu" jeszcze kawaleczek
drogi...
Zdrowka!
Melisa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |