Czesc!

Dostalam wczoraj iglaka, tzn. wczoraj rano zostal wykopany w lesie -
prosze nie krzyczec, wykopany jest z prywatnego lasu przez jego
wlasciciela - i przejechal kawal drogi w foliowej torebce. Ma dookola
korzeni sporo ziemi, w ktorej mieszkal (nawet jakiej roslinki z jego
"pobliza" sie zalapaly na darmowy transport. Ma totoj najwyzej 150-200
mm (liczac od powierzchni ziemi do czubasa), jest jak na takiego malucha
dosc gesty (inne mialy mniej galazek), ma na galazkach cos, to wyglada
jakby micro-szyszki sie mialy rozwinac (moze to nowe pedy?). I nie wiem,
co dalej z nim robic. Czy moge po prostu do doniczki nasypac zwyklej
ziemi i wstawic go tak (nie chce otrzasac tej ziemi, co ja ma)? Czy
musze jakas mieszanke glebowa zrobic? Dzis nie mam szans zdazyc po nic
do jakiegos ogrodniczego, a boje sie, zeby nie stal za dlugo w tej
torebce. Acha, iglak mieszkal do tej pory w malo cywilizowanym lesie w
beskidach - czy ma szanse przezyc w miejskim smrodzie?

Pozdrawiam,
robal.

PS. Rozumiem, ze na zime mam doniczke obsypac kora i ziemie na wierzchu
pewnie tez?