| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-05-03 18:17:46
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)Slawek [am-pm] napisał w wiadomości
news:b8ukeb$ekl$1@atlantis.news.tpi.pl...
[...]
> Nie podoba mi się przyrównanie inteligencji do energii.
[...]
> Zdecydowanie zatem wolę przyrównywać inteligencję do mocy.
[...]
> Nieprzypadkowo zresztą mówi się o mocy obliczeniowej ...
Przyjęłam za Spearmanem pojęcie "energii mentalnej" w intencji czytelności
przekazu jak zaznaczyłam. Termin ten wydał mi się bardziej dopasowany z
uwagi na to, że moc stanowi relację pracy do czasu, w którym ta praca jest
wykonywana. Wykorzystanie tu pojęcia energii ma ten dodatkowy i narzucający
się walor, że może mieć charakter potencjału (możliwości). Z mocą mamy do
czynienia dopiero po uwolnieniu się tego potencjału, a to jednak zawęża
obszar dociekań. Inteligencja to przede wszystkim zdolność (potencjał). Taka
czy inna aktywność jest jedynie przejawem owych możliwości, które tkwią w
człowieku. Dodatkowo, stosując pojęcie "energii mentalnej" zamiast "mocy"
unika się kuszącego, mechanicznego pojmowania inteligencji. Tak proste to po
mojemu być nie może. ;)
> W związku z powyższym nie bardzo da się zaadaptować wspomnianego
> przez Ciebie prawa zachowania energii do procesów umysłowych. Zamiast
> "koncentracji energii mentalnej" w określonych sferach aktywności lepiej
> mówić o koncentrowaniu na tych sferach dostępnej mocy przetwarzania
> mózgu. Wyjdzie prawie na to samo, ale moim zdaniem nieco bardziej
> sensownie.
Moja koncepcja zakłada, że ów potencjał ma osobniczo wartość względnie stałą
(podkreślam : względnie) i stanowi cechę indywidualną. Międzyosobniczo jest
on oczywiście zróżnicowany.
Pozostała część Twojego postu to materiał na cały szereg nie kończących się
dyskusji.
Pozdrówka. Bacha. :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-05-03 20:15:44
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)"mania" w news:b907ec$r7j$1@nemesis.news.tpi.pl...
/.../
> właśnie skonkludowałam, że interpretacja odbieranej informacji
> jest skorelowana z systemem identyfikacji potencjalnego zagrożenia,
> i dalej:
> im silniejsza osobowość
> tym wyższy próg takiej identyfikacji
Wyższy próg, czyli jak rozumiem, wyższy poziom odporności
(naturalnego znieczulenia na zagrożenie).
> hę co to jest silna osobowość i co ją buduje?
> głaski i kopy pozwalają nakreslić własny wizerunek
> głaski go wzmacniają, kopy obniżają jego wartość itd
Ale może być też odwrotnie. Głaski mogą oślepiać będąc pokarmem
narcystycznym, a kopy mogą wzmacniać zmuszając do większego wysiłku.
> (tu oczywiście charakterystyka głasków
> i sposoby radzenia sobie z kopami itd itd)
> więc jest tak: z tym bólem to nie przesada
> boli i ma boleć :)
Jeśli boli, to znaczy że z udziałem świadomości. A ta sprawi, że
prędzej czy później nastąpi korzystny przyrost wartości.
W tym świetle, brak bólu może oznaczać niebezpieczeństwo
"drewnienia"...
> faktycznie niezbędna jest jakaś stała
I złoty deszcz nad głową...;)
> ,,,
> ~~~*
> Mania
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-03 23:00:14
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)"Katarzyna Makowska" napisała:
> Odeslales mnie wyzej do swojej definicji inteligencji, abym sie z nia
> zapoznala. Zamiast definicji, znajduje esej - Slawek, z tym to sie n i e
> d a dyskutowac.
Pierwsze poważne ostrzeżenie. Tfu, zastrzeżenie! ;-) Tam, gdzie Cię
odsyłałem, napisałem tak:
"O ile zechcesz zapoznać się z moim rozumieniem geniuszu (tuż obok,
pod/nad postem Bachy) i o ile jakimś cudem przyznasz mi rację, to..."
W tym wątku to Bacha tworzy definicję, a ja skromnie dopisałem, co
o jej propozycji sądzę oraz co w ogóle myślę na ten temat. Zatem nie
odesłałem Cię do swojej definicji inteligencji, tylko do swojego
"rozumienia geniuszu". Rozumienie bardzo trudno przekazać
w krótkiej definicji, bardziej wskazane wydawało mi się jego
przedstawienie w formie opisowej. Zauważ zresztą, jak wiele
kłopotów sprawiało nam na tej grupie zdefiniowanie kilku innych,
dość podstawowych pojęć, takich jak "miłość" i "szczęście".
Wyobraź sobie, że sama chcesz wyjaśnić komuś, co to jest
miłość - a ten ktoś naprawdę nie ma o niej najmniejszego pojęcia.
Nie wyobrażam sobie, abyś ograniczyła się do wyrecytowania
definicji - i odfajkowała sprawę. W każdym razie większość
ludzi woli (ja chyba też) w podobnej sytuacji recytować długie
litanie, czym miłość jest, a czym nie jest, w jaki sposób się
przejawia, i tak dalej.
Chyba wszyscy zdajemy sobie tutaj sprawę, że umysł człowieka to
jak do tej pory najbardziej skomplikowane cudo ze znanych nam
we Wszechświecie. Mam zatem wrażenie, że swoim długim tekstem
ledwie musnąłem powierzchnię problemu. I nawet w tak długim
nieznośnie upraszczam problem. Ale spróbuję jeszcze raz przekazać
w kilkunastu linijkach najważniejszą myśl mojego postu - samą esencję.
Zobaczymy, czy nie okaże się zbyt gorzka. Taka analogia do
herbaty. ;-)
===============================================
Zamiast JEDNEJ wielkości, charakteryzującej możliwości umysłowe
danego człowieka, a określanej ogólnie jako inteligencja lub potencjał
intelektualny, proponuję dołożyć DRUGĄ wielkość, niezależną od
tej pierwszej, opisującą głębokość (czy też rozległość) skojarzeń, ten
umysł charakteryzującą.
Wyobraźmy sobie dwa umysły o identycznym potencjale (proponowałem
określenie "moc przetwarzania"). Pierwszy z nich charakteryzuje się
skłonnością do myślenia "niezbyt rozgałęzionego", natomiast drugi
przeciwnie - "bardzo rozgałęzionego". Używając trochę ryzykownej
metafory pierwszy z nich rozwiązując dany problem szybciutko
przeszukuje małą, lokalną "przestrzeń rozwiązań", natomiast drugi
mozolnie przeszukuje jakąś bardzo dużą "przestrzeń rozwiązań",
z dziedzin niekiedy bardzo odległych od zadanego "punktu wyjściowego".
Przekładając "na nasze", ten pierwszy jest umysłem bystrym
(błyskotliwym), a drugi umysłem mądrym.
Powyższa właściwość umysłu zależy od określonej organizacji sieci
neuronów w mózgu człowieka. Jest ona właściwością wrodzoną.
===============================================
Czy teraz jesteś w stanie odnieść się do powyższej propozycji?
Czy możesz zgodzić się, że dogłębna mądrość i wyjątkowa
błyskotliwość nieco (choć nie do końca) się wykluczają? Jak
dla mnie coś w tym musi być. Gdy się mówi "geniusz" czy "myśliciel",
to raczej przychodzi na myśl ktoś głęboko zadumany, medytujący,
zapatrzony nieprzytomnym wzrokiem w siną dal, zastanawiający
się w tym czasie nad wyjątkowo trudnymi problemami. Jeśli
takiego kogoś poddasz testom na inteligencję, osiągnie nie
tak znów wysokie wyniki, jakich można by oczekiwać od
geniusza.
Z kolei ktoś wyjątkowo błyskotliwy błyskawicznie rozwiązuje
łamigłówki logiczne, jednym rzutem oka ogarnia problem
i podejmuje decyzję, a w dyskusji "na żywo" jest wyjątkowo
zręczny, w ułamku sekundy wymyślając cięte riposty.
Nie "przyłapiesz" go na długiej medytacji, to niepodobne
do tak ruchliwego umysłu. Zdecydowanie będzie preferował
działanie, organizowanie, wymyślanie zadań dla siebie i innych.
Najczęściej ma nieprzeciętnie wysoki wskaźnik IQ.
Jeden i drugi jest tytanem intelektu, ale geniuszem jest tylko
ten pierwszy. I na przypadku geniusza skupiłem się w części
opisowej swojego postu, sugerując, jak wygląda młodość
geniusza oraz w jaki sposób może przejawiać swoją aktywność
na grupie "psp". ;-)
> Tutaj tylko tyle:
>
> - nie przyjmujesz do wiadomosci argumentow o "niesmiertelnej duszy" etc.
>
> To dziwne. Naukowiec operujac na tym o czym w i e nigdy nie zaklada ze wie
> wszystko, nigdy nie wyklucza ze jest cos czego j e s z c z e nie widzi, [...
Do tego momentu absolutnie zgadzam się ze wszystkim, co piszesz
o naukowcu.
> dopiki nie u d o w o d n i, ze dany temat jest nieistniejacy. Udowodni.
> Sobie i innym. Tego dowodu na dusze nie masz.
Tutaj jednak mylisz się. Absolutnie. Stawiasz działalność naukowca
na głowie. Jego zadaniem nie jest udowadnianie nieistnienia
jakichkolwiek bytów. On ma tylko udowodnić, że jego odkrycie czy
teoria jest prawdziwa. Zaś sama teoria powinna być tak prosta, jak
to tylko możliwe (choć ani odrobinę prostsza).
Nie mam zamiaru przedstawiać dowodów na istnienie czy nieistnenie
metafizycznej duszy nieśmiertelnej. Moim zdaniem żaden taki dowód
nie istnieje. Tak samo jak dowód na istnienie czy nieistnienie Boga.
Jednak możesz założyć, że wierzę w Boga i wierzę w duszę nieśmiertelną,
jednak z ideologicznych względów nie przyjmuję do wiadomości, aby
kategoria duszy nieśmiertelnej była konieczna do WYJAŚNIENIA
fenomenu świadomości, aby to dusza "ożywiała" ciało, wyjaśniała
istnienie wolnej woli, i tym podobne. W myśl aksjomatu, który
przyjmuje każdy wierzący naukowiec: "nie przyłapiesz Pana Boga
swego na gorącym uczynku".
Naukowiec nie może zakładać, że określone zjawisko ma wytłumaczenie
metafizycznej, czy raczej pozafizycznej natury. Bóg nie stawia żadnej
bariery przed dociekliwością człowieka, jednak jest na tyle doskonały,
że nie pozostawił żadnej fuszerki w tym Wszechświecie, żadnej "dziury"
do zaświatów. Zwróć uwagę, że w procesie cywilizowania się
człowieka obserwujemy bezustanny proces kurczenia się obszarów,
które pozostawały pierwotnie w domenie sił nadprzyrodzonych.
Od zjawisk kosmicznych - Słońca, planet, gwiazd, przez wszelkie
żywioły ziemskie czy zjawiska atmosferyczne. Jeszcze w czasach
Kopernika rozpowszechniony był pogląd, że planety poruszają się
po niewidzialnych sferach, napędzanych przez anioły. W dzisiejszych
czasach nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy, że Słońce jest bogiem,
że głęboko pod Ziemią znajduje się piekło, a kwaśnienie mleka
powoduje złośliwy duszek. Pozostało tylko kilka punktów, których
niektórzy uchwycili się jako ostatnich bastionów obrony koncepcji
bezpośredniej, namacalnej obecności Boga w ziemskim wymiarze.
Jest to sam początek istnienia Wszechświata (trzeszczy się ten
bastion i chwieje w posadach), pojawienie się życia na Ziemi,
pojawienie się człowieka, wreszcie fenomen świadomości.
Wyobraźmy sobie, że oto kreacjoniści wykazali niezbicie, metodami
jak najbardziej naukowymi, że człowiek (czy inne gatunki zwierząt)
pojawiły się na Ziemi w wyniku bezpośredniej, ponadprzyrodzonej
ingerencji Boga. W takim razie natychmiast upada wiara w Boga.
Pojawia się wiedza o Bogu - jego bezpośrednie poznanie. W tym
samym momencie człowiek zyskuje status aniołów, którzy "od
zawsze" znali Boga bezpośrednio. Czy taki był boski plan? O ile
mi wiadomo, człowiek ma szansę poznać Boga bezpośrednio dopiero
po swojej śmierci.
W jakimś wiadomym sobie celu Bóg umieścił człowieka w innej
przestrzeni i dał mu wolność. Również w najważniejszym jej
metafizycznym aspekcie - wolności przyjęcia lub odrzucenia Boga.
Jeśli ktokolwiek udowodni, że do zaistnienia inteligencji, świadomości
czy myślenia niezbędna jest dusza nieśmiertelna, w tym samym
momencie człowiek straci wolność. Ma bowiem niezbity dowód
na istnienie Boga, więc nie może go odrzucić. Nie wierzę, że taki
był boski plan.
Moja niezgoda na istnienie jakichkolwiek pozamaterialnych
"komponentów" składających się na inteligencję człowieka
ma więc, jak do tej pory, wyłącznie głęboko religijne przesłanki.
Nie wykluczam w żadnym razie, że całe istnienie Wszechświata
wymaga nieustannego podtrzymywania go w ruchu przez
Boga (który osobiście porusza każdą cząstką elementarną
i odpowiada za "realność" oddziaływań na odległość). Jednak
nie istnieje żaden sposób, aby się o tym bez żadnych wątpliwości
przekonać. Nie odrzucam również istnienia duszy nieśmiertelnej,
ale jej moje wyobrażenie jest nieco inne od naiwnej koncepcji
jakiejś eterycznej substancji wypełniającej ciało człowieka
i ulatującej w odpowiednim momencie w zaświaty.
Według mnie wszystko, czego doświadczamy w doczesmym
wymiarze, to określona hierarchia bytów:
- cząstek elementarnych -
- tworzących atomy -
- tworzących cząsteczki chemiczne -
- tworzących komórki (również nerwowe) -
- tworzących tkanki i organy (na przykład mózg) -
- składających się w sumie na człowieka.
Można zatrzymać się na dowolnym poziomie tej hierarchii
i stwierdzić na przykład, że człowiek składa się wyłącznie
z atomów (co bynajmniej nie jest równoważne, że człowiek
to tylko przypadkowa kupka atomów). Równie dobrze można
przyjąć, że mózg człowieka to wyłącznie misterna sieć neuronów,
zanurzonych w specjalnym płynie łagodzącym wstrząsy
i przenikniętych naczyniami krwionośnymi. Nic poza nimi
fizycznie nie ma. A metafizycznie? To zupełnie nieistotne dla
naukowych badań nad fenomenem inteligencji.
> Tak wiec, do celow tej rozmowy przyjmij przynajmniej,ze czyjs punkt widzenia
> owo istnienie przyjal do wiadomosici,ze dla niego jest ona oczywista, ze on
> te dowody ma, jakkolwiek nie jest w stanie pokazac ich droga obecnie
> przyjeta jaka naukowa. [...]
Zgodzę się z Tobą, że istnieją tacy ludzie, dla których istnienie
duszy jest oczywiste. Ja też mogę być takim człowiekiem. Proszę
bardzo. Natomiast już wyjaśniłem, dlaczego nie wierzę, aby
ktokolwiek i kiedykolwiek był w stanie udowodnić jej istnienie
drogą przyjętą jako naukowa.
> Pytasz o opisy dzialania "krotkiego" i "dlugiego" fal. Przetlumacze ci to na
> droge poznawiania boga. Im wiecej "wiesz" o nim, tym ci si efale "wydluzaja".
> NIE jest to proces wylacznie intelektualny.
Tutaj podejrzewam drobne nieporozumienie. Nie pamiętam, abym
pytał się o działanie "krótkich" czy "długich" fal. Ale niczego nie
wykluczam. Luz, blues, piwko wieczorem - może coś przegapiłem? ;-)
W każdym razie miło mi było trochę z Tobą pogawędzić. Mam
nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko temu, aby niektóre
fragmenty mojej argumentacji wykorzystać do rozprawienia się
z kreacjonistami na grupie "filozofia"?
Pozdrawiam serdecznie.
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-04 12:30:51
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)"... z Gormenghast" news:b91f2n.3vs4mmp.1@ghast.h58d2c089.invalid...
> > właśnie skonkludowałam, że interpretacja odbieranej informacji
> > jest skorelowana z systemem identyfikacji potencjalnego zagrożenia,
> > i dalej:
> > im silniejsza osobowość
> > tym wyższy próg takiej identyfikacji
>
> Wyższy próg, czyli jak rozumiem, wyższy poziom odporności
> (naturalnego znieczulenia na zagrożenie).
miałam na myśli co innego :o)
świadomość rzeczywistych zagrożeń i wytwarzanie dla nich
skutecznych barier to podwyższanie tego progu;
znieczulenie na zagrożenie byłoby przecież
naturalną drogą do poddania się unicestwieniu,
wszak ból to element system alarmowego naszego organizmu :)
> > hę co to jest silna osobowość i co ją buduje?
> > głaski i kopy pozwalają nakreslić własny wizerunek
> > głaski go wzmacniają, kopy obniżają jego wartość itd
>
> Ale może być też odwrotnie. Głaski mogą oślepiać będąc pokarmem
> narcystycznym,
w "puste głaski" i tak niewiele osób wierzy; prostym przykładem moze być
sytuacja w której dziecko przynosi rodzicowi obrazek namalowany
własnoręcznie, rodzic w zachwycie: "ależ to piękny obrazek!", zaraz potem
starsza siostra wykonuje pracę na ten sam temat, która oczywiście
dziecku podoba się znacznie bardziej, następuje porównanie
"mój obrazek wcale nie jest piękny :("
i alternatywna wypowiedź rodzica: "och! zobacz jaki ten kwiatek
jest kolorowy i jak wyraźnie go widać na tle tego błękitnego nieba!
bardzo chciałabym ten obrazek powiesić nad łóżkiem, żeby
codziennie rano go widzieć i cieszyć się nim :o)"
pokarm narcystyczny? skontrastuj go proszę z poczuciem wartości pls
obawiam się, że pomiędzy tymi terminami przebiega cienka granica
i niewielu potrafi ją nakreślić, wówczas często się zdarza, że
na wszelki wypadek wszelkie autopozytywy wrzuca się do szufladki
z napisem narcyzm, pejoratyw
> a kopy mogą wzmacniać zmuszając do większego wysiłku.
mogą? posłuż się przykładem pls
("muszę się bardziej postarać, żeby mnie nie kopali"??)
okej do czegoś doszłam
behawioryści wprowadzili termin "bodziec awersyjny",
jest to taki bodziec, który okazuje się mieć szkodliwe właściwości;
taki, na który organizm będzie się uczył reagować w taki sposób,
aby od niego uciec. Jest to także każdy bodziec, który jeśli się
pojawia w trakcie wyst. jakiejś reakcji, to spowoduje, że taka
reakcja będzie się rzadziej przejawiać lub zaniknie całkowicie;
tutaj pojawia się pojęcie "kary", która jest stosowaniem bodźca aw.
w zetknięciu z określonym zachowaniem, lub też samym bodźcem;
tędy trafiamy do pojęcia "wzmocnienie" i
skinerowskiego "bodźca wzmacniającego" (dowolne zdarzenie
występującew środowisku bezpośrednio po reakcji i podtrzymujące
tę reakcję)
przekładając to na naszą pespoeską terminologię
"kop" będzie zazwyczaj bodźcem awersyjnym
(przy czym w mojej koncepcji, będzie nim zawsze,
poniewaz to na tym oparłam definicję "kopa"
skupiając się na jego wartości interpretacyjnej)
"głask" bodźcem wzmacniającym
a teraz najważniejsze: przedmiotem naszych sporów
jest skuteczność tych narzędzi psychologicznych;
w moim pojęciu bodźce wzmacniające mają największą
wartość jeśli oczywiście wspierają pożądane działania;
wzmocnienie negatywne zmierzające do likwidacji lub
wyciszenia działania niepożądanego najchętniej widzę
w postaci braku reakcji lub wskazania/poniesienia
naturalnych jego konsekwencji
> > (tu oczywiście charakterystyka głasków
> > i sposoby radzenia sobie z kopami itd itd)
> > więc jest tak: z tym bólem to nie przesada
> > boli i ma boleć :)
>
> Jeśli boli, to znaczy że z udziałem świadomości. A ta sprawi, że
> prędzej czy później nastąpi korzystny przyrost wartości.
skąd ta pewność?
> W tym świetle, brak bólu może oznaczać niebezpieczeństwo
> "drewnienia"...
IMO to świadectwo tegoż z"drewnienia"
> > faktycznie niezbędna jest jakaś stała
>
> I złoty deszcz nad głową...;)
>
> > ,,,
> > ~~~*
> > Mania
>
> All
i rozbiegany umysł ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-04 12:37:39
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)przerzucam ten text pod iskanie - zobaczymy sie tam :)
<news:b93163$rrk$1@atlantis.news.tpi.pl...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-04 13:01:52
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)Bacha <b...@p...onet.pl> napisał(a):
> Kasiula napisał w wiadomości news:b90fbu$2lr$1@inews.gazeta.pl...
>
> > Bacha < napisał(a):
> > > Wyobraźnia mamy nie objęła niektórych istotnych elementów.
>
> > Znaczit, mama inteligentna niezbyt.:)
>
> Ach Ty Nicdobrego!
> Przecie to ilustracja w formie karykatury była. ;))
Odpowiedz sie do sztylu podpiela...;)
A co to - jednej Basi Bacha, czy co????
> Ja to nosiłam kucyki i czasem koński ogonek, bo od ciasnych warkoczyków
> robią się zakola. ;P
A teraz?
Kaska
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-04 13:53:53
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)Slawek [am-pm] <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl> napisał(a):
> W tym wątku to Bacha tworzy definicję, a ja skromnie dopisałem,
"SKROMNIE"!!!!!!
Widze, ze tez, jak ja, wsrod licznych twoich zalet, przede wszystkim po
oczach bije skromnosc!;)
co
Zauważ zresztą, jak wiele
> kłopotów sprawiało nam na tej grupie zdefiniowanie kilku innych,
> dość podstawowych pojęć, takich jak "miłość" i "szczęście".
Siur, ale do celow komunikacji w formie dyskusji, praktyczneijsza jest
wypowiedz krotsza. Stad, przeczytwszy twoje r o z u m i e n i e,
instynktownie zlozylam je sobie w "definicje", aby moc dialog kontynuowac.
Jako calosc, przyznaje Allowi, twoj opis jest pasjonujacy, jako wypowiedz w
dyskusji - nieco trudny do ustosunkowania sie.
> Wyobraź sobie, że sama chcesz wyjaśnić komuś, co to jest
> miłość - a ten ktoś naprawdę nie ma o niej najmniejszego pojęcia.
Slawek! O tym sie nie g a d a, to sie r o b i. Tak sie poznaje To
najlepiej. Jesli ktos nie poznal TEGO, to zaden gadanie mu nic nie powie, bo
zamknal sie w klatce intelektualnych pojec i jeszcze zalozyl kombinezon, bo
by powiew spomiedzy krat nie raraila mu kataru jakiego...:)
> Nie wyobrażam sobie, abyś ograniczyła się do wyrecytowania
> definicji - i odfajkowała sprawę. W każdym razie większość
> ludzi woli (ja chyba też) w podobnej sytuacji recytować długie
> litanie, czym miłość jest, a czym nie jest, w jaki sposób się
> przejawia, i tak dalej.
I im bardziej recytuja, tym bardziej komplikuja to, jakze proste zjawisko,
tym trudniej im te milosc o s i a g n a c. Zauwazyles?
To troche tak, jakby z ogladania obrazka kotleta, probowac domyslac sie jego
smaku.
> Czy możesz zgodzić się, że dogłębna mądrość i wyjątkowa
> błyskotliwość nieco (choć nie do końca) się wykluczają?
Tutaj wypadaloby znowu odskoczyc od glownego tematu i tasiemcowo rozwinac "co
rozumiem" przez "doglebna madrosc" i tak, jak ty to robisz "blyskotliwosc".
Sprobuje to ominac i odpowiedziec:
- dla naszych rozwazan: geniusz to ten, ktory operuje o b i e m
Blyskotliwosc pomaga mu osiagnac cel s z y bc i e j, madrosc zas umozliwia
decyzje, kiedy sie wypowiedziec (z pelna swiadomoscia problemow, jakie
geniusz zauwaza "doglebiajac sie").Umowmy sie, z ebez tej wypowiedzi, ze ktos
jest geniuszem - zwyczajnie, nie wiadomo.
Gdy się mówi "geniusz" czy "myśliciel",
> to raczej przychodzi na myśl ktoś głęboko zadumany, medytujący,
> zapatrzony nieprzytomnym wzrokiem w siną dal, zastanawiający
> się w tym czasie nad wyjątkowo trudnymi problemami. Jeśli
> takiego kogoś poddasz testom na inteligencję, osiągnie nie
> tak znów wysokie wyniki, jakich można by oczekiwać od
> geniusza.
Bo z tym "zamysleniem" to zabobony. ;)
>
> Z kolei ktoś wyjątkowo błyskotliwy błyskawicznie rozwiązuje
> łamigłówki logiczne, jednym rzutem oka ogarnia problem
> i podejmuje decyzję, a w dyskusji "na żywo" jest wyjątkowo
> zręczny, w ułamku sekundy wymyślając cięte riposty.
> Nie "przyłapiesz" go na długiej medytacji, to niepodobne
> do tak ruchliwego umysłu.
Nie. Bo szybkosc jego myslenia wymyka sie twoim mozliwosciom lapania czasu.
> Jeden i drugi jest tytanem intelektu, ale geniuszem jest tylko
> ten pierwszy. I na przypadku geniusza skupiłem się w części
> opisowej swojego postu, sugerując, jak wygląda młodość
> geniusza oraz w jaki sposób może przejawiać swoją aktywność
> na grupie "psp". ;-)
Biedy JeT, wciaz oglada kotleta...;)
On ma tylko udowodnić, że jego odkrycie czy
> teoria jest prawdziwa. Zaś sama teoria powinna być tak prosta, jak
> to tylko możliwe (choć ani odrobinę prostsza).
Nie badz wisnia;). Dokladnie to mialam na mysli. Udowodniuj mi wiec, ze twoja
teoria swiecie li tylko materialnym jest prawdziwa. Bo go widzisz????
No to podpalasz stos pod Galileo...
W myśl aksjomatu, który
> przyjmuje każdy wierzący naukowiec: "nie przyłapiesz Pana Boga
> swego na gorącym uczynku".
Bardzo mi sie to podoba.
Panaboga sie przeciez nie przylapuje...:)
Zwróć uwagę, że w procesie cywilizowania się
> człowieka obserwujemy bezustanny proces kurczenia się obszarów,
> które pozostawały pierwotnie w domenie sił nadprzyrodzonych.
Obserwujamy takze powazne zmiany w pojmowaniu pojecia "nadprzyrodzonosci".
Dla mnie tam, panbog wcale nei jest nadprzyrodzony.
Zas proces ten jest niczym innym jak zbiorowym wysilkiem wlasnie docierania
do Prawdy, nie?
> Wyobraźmy sobie, że oto kreacjoniści wykazali niezbicie, metodami
> jak najbardziej naukowymi, że człowiek (czy inne gatunki zwierząt)
> pojawiły się na Ziemi w wyniku bezpośredniej, ponadprzyrodzonej
> ingerencji Boga. W takim razie natychmiast upada wiara w Boga.
Tego na chnurce? Och, oby upadla jak najpredzej!
> Pojawia się wiedza o Bogu - jego bezpośrednie poznanie. W tym
> samym momencie człowiek zyskuje status aniołów, którzy "od
> zawsze" znali Boga bezpośrednio.
Bo tak wlasnei, dokladnie jest.
Czy taki był boski plan? O ile
> mi wiadomo, człowiek ma szansę poznać Boga bezpośrednio dopiero
> po swojej śmierci.
Well, well, well - nie bede rozwijac, inny duuuuzy temat. ( nie zgadzam sie,
oczywiscie)
> Jeśli ktokolwiek udowodni, że do zaistnienia inteligencji, świadomości
> czy myślenia niezbędna jest dusza nieśmiertelna, w tym samym
> momencie człowiek straci wolność. Ma bowiem niezbity dowód
> na istnienie Boga, więc nie może go odrzucić. Nie wierzę, że taki
> był boski plan.
Bo to wlasnie o to chodzi, aby nie odrzucac. Przeciez tyle mowi I Przykazanie!
>
> Moja niezgoda na istnienie jakichkolwiek pozamaterialnych
> "komponentów" składających się na inteligencję człowieka
> ma więc, jak do tej pory, wyłącznie głęboko religijne przesłanki.
Bog jako automatyczna koniecznosc uznania nie-boga? Uwiazany do logiki
zachodnioeuropejskiego stylu?
Wlasnie slysze, jak sie puka w czolo na te mysl;)
Jednak
> nie istnieje żaden sposób, aby się o tym bez żadnych wątpliwości
> przekonać.
Istnieje. Nazywa sie wiara. Czy przyjmiesz to do wiadomoasci,czy nie, czy
uznasz to za "slusznosc" czy nie - wiara i s t n i e j e w calkiem
dostepnje empirycznemu ogladowi rzeczywistosci.
Nie odrzucam również istnienia duszy nieśmiertelnej,
> ale jej moje wyobrażenie jest nieco inne od naiwnej koncepcji
> jakiejś eterycznej substancji wypełniającej ciało człowieka
> i ulatującej w odpowiednim momencie w zaświaty.
To chyba jasne. Ludzie, ktorzy w ten sposb pojmuja dusze, w nie dyskutuja nad
nia, uwazaja to za bluznierstwo.
> Można zatrzymać się na dowolnym poziomie tej hierarchii
Mozna, ale, nomen omen: na litosc Boska, PO CO????? ( lapiesz?)
To zupełnie nieistotne dla
> naukowych badań nad fenomenem inteligencji.
Z mojego punktu widzenia te sprawy sa najistotniejsze w kazdym badaniu.
> Zgodzę się z Tobą, że istnieją tacy ludzie, dla których istnienie
> duszy jest oczywiste. Ja też mogę być takim człowiekiem. Proszę
> bardzo. Natomiast już wyjaśniłem, dlaczego nie wierzę, aby
> ktokolwiek i kiedykolwiek był w stanie udowodnić jej istnienie
> drogą przyjętą jako naukowa.
Oki. Ale ja sie swojej swiadomosci istnienia duszy dla potrzeb tego dialogu
pozbyc- nawet jakbym chciala to - nie moge, nie umiem ( ale tez i nie chce).
Zalozmy,z e jestes lysy. Czy umialbys sie pozbyc swiadomosci,ze jestes lysy,
umialbys oderwac sie od swoich lysawych doswiadczen rozmawiajac o glowie.
Well, przynajmniej bys chcial nie watpie, ale - czy umialbys? Szczerze, z
d o w o d em, ze umiales.;)
> Tutaj podejrzewam drobne nieporozumienie. Nie pamiętam, abym
> pytał się o działanie "krótkich" czy "długich" fal. Ale niczego nie
> wykluczam. Luz, blues, piwko wieczorem - może coś przegapiłem? ;-)
Moze ja skrocilam zbyt "blyskotliwie";)
>
> W każdym razie miło mi było trochę z Tobą pogawędzić. Mam
> nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko temu, aby niektóre
> fragmenty mojej argumentacji wykorzystać do rozprawienia się
> z kreacjonistami na grupie "filozofia"?
Och, oczywiscie,ze nie mam. Ciekawi mnie tylko dlaczego tak cie pili, aby sie
z nimi rozprawiac? Zgadzam sie,ze kreacjonizm przybiera czasem postac
szalenie szkodliwa, ale w tejze jest tak glupi, iz nie porusza tworczego
procesu myslowego, ja sadze,ze rozmowa glownie temu sluzy. Zycze ci
ciekawych dyskutantow wsrod tych kreacjonistow! Skrobnij i tutaj , jak tam do
czegos dojdzieCIE ( sic! jezeli ty dojdziesz, to z ich pomoca - pamietasz:
ten bog, co istniec moze tylko poprzez uznanie nie-boga/;)
Kaska
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-04 16:17:19
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)Kasiula napisała w wiadomości news:b93300$4rk$1@inews.gazeta.pl...
> Bacha <
> > Ja to nosiłam kucyki i czasem koński ogonek, bo od ciasnych warkoczyków
> > robią się zakola. ;P
> A teraz?
Jeszcze się nie robią. ;))
Teraz mam rozjaśnione i rozpuszczone jak jakaś topielica, ale Misiek mówi,
że
nimfa, to niech na razie zostanie. ;)
A Ty?
Bacha. :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-04 18:03:56
Temat: Re: Inteligencja po mojemu. ;)Bacha <b...@p...onet.pl> napisał(a):
> Teraz mam rozjaśnione i rozpuszczone jak jakaś topielica, ale Misiek mówi,
> że
> nimfa, to niech na razie zostanie. ;)
> A Ty?
Kurza morda, sama zaczelam, wiec:
- moje wszystkie piec wloskow na krzyz to rozjasniony blond z dlugimi
odrostami, ledwo siegajacy ramion. Blondasa traktuje zmywalna plukanka przy
myciu, co by ten zajebisty zlocien wyciszyc. Czymam te loki do 11-go, bo mam
wystep i musze miec klaczki "w buleczke", ale zaraz potem obcinam i farbuje
te dwa od spodu na ciemno, zas trzy pozostale w ciapki- dwa na bialawo jasno
( byle nie zlosiscie - nienawidze!), pozostaly jak te dwa na dole. Bendem
jeszcze slyczniejsza niz jestem dzis; moj Misiek tez zapewne jaka nazwe na to
wymysli, aczkolwiek podejrzewam ze mniej romantyczna...;)
I wiesz jaka swinia byl moj poprzedni Misiek? Ja mu kazalam podziwiac swoje
nozki, to powiedzial,ze nozki mam jak sarenka. Takie same owlosione!
Wiec go bylam rzucilam, a co!
Kaska
P.S Ale nas zaraz ktos opieprzy! hihihihihiiiii! NTG, wicie-rozumicie:)
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-05-04 18:48:18
Temat: mózg się gotuje :))Katarzyna Makowska <p...@N...gazeta.pl> napisał(a):
> Kaska
>
> P.S Ale nas zaraz ktos opieprzy! hihihihihiiiii! NTG, wicie-rozumicie:)
kiedy poczułaś się zmęczona zbyt dogłębnym drążeniem tematu
zejdź na chwilkę z nieba na ziemię ;)
daj mózgowi odpocząć :o)
:-)
ksRobak
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |