Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Ja w sprawie samobojstwa

Grupy

Szukaj w grupach

 

Ja w sprawie samobojstwa

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-11-21 11:50:50

Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Ugór" w news:arh6tn$ncq$1@news.tpi.pl napisał(a):
>
> > Czy takiej osobie mozna dac jakas nadzieje? Czy jest
> > wogole sens przekonywac kogos takiego aby
> > jednak dalej zyl?
> niezawodnie rozgrzewa WIOSNA

To prawda. Ale co jesli ta osoba niejedna wiosne przezyla? :)




pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-11-21 12:31:14

Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Marsel" w news:MPG.1846362d97944d0989785@news.onet.pl napisał(a):
>
> > > mysle ze mozna.. no najlepiej dac nadzieje,
> > Ale na co?
> pytales czy mozna dac nadzieje.

A jesli tak, to na co :)

> Jesli ktos nie potrzebuje nadzei, to dlaczego mialby sie
> zabijac?

Hmmm... chyba cos w tym jest. Nadzieja wiaze sie z jakims celem, prawda?
Gdy czlowiek ma jakis cel to faktycznie stara sie do niego dazyc. Skoro
ktos chce przekreslic swoja przyszlosc wychodzi na to, ze faktycznie nie
ma nadziei. Tutaj wracam do pierwszego pytania - wzbudzic w nim nadzieje,
ale na co? Jesli nie znajdzie sie nic konkretnego to trzeba w nim wzbudzic
nadzieje na to, ze kiedys jeszcze znajdzie jakis konkretny cel (czyt.
nadzieja na pojawienie sie konkretnej nadziei - takie troche maslo
maslane)? To przemawia chyba za tym, ze czlowiek nie ma zbytniej
mozliwosci wyboru. Trzeba mu isc do przodu za wszelka cene.

Tak sie zastanawiam... czy moze sie pojawic w takim wypadku inna postawa?
Czlowiek podejmuje decyzje, ze jednak ze soba nie skonczy z premedytacja.
Nie dba jednak zbytnio o wlasne bezpieczenstwo. Nie to, ze jakos celowo
prowokuje sytuacje zagrozenia, ale gdy juz sie przytrafi nie obawia sie o
wlasne zycie. Mysli sobie, ze jesli przezyje to ok, jesli umrze - tez nie
problem.

> > > to o czym tu mowisz to juz raczej nie akt rozpaczy,
> > > tylko wynik przemyslen)
> > Wlasnie.
> sa przemyslenia i przemyslenia, nie ma jednego wzorca
> myslenia. i z wilekim namyslem popelnia sie bledy,
> zgodzisz sie?

Tak. Jednak im cos dokladniej przemyslane tym trudniej w tym znalezc
bledy, zgodzisz sie? :)

> wez pod uwage ze bardzo duza role odgrywaja tu emocje,
> nawet jesli ich juz nei widac. to przezycia i zwiazane z nimi
> emocje decyduja o ksztalcie pogladow.

Cos w tym jest.

> > A co jesli ta osoba sama potrafi na siebie i swoje zycie
> > (przeszlosc, terazniejszosc i przyszlosc) spojrzec z
> > dystansem, chlodnym okiem?
> i w zwiazku z tym juz wie na 100 procent jak bedzie
> wygladac jej przyszlosc?

Bez wzgledu na to jakby nie wygladala tej osoby to nie interesuje. Bedzie
szczesliwa spox, bedzie nieszczesliwa tez jest w stanie sie z tym uporac.
Tyle tylko, ze nie ma na to ochoty. Cos jak mistrz wschodnik sztuk walki,
ktoremu na ulicy rzuca wyzwanie grupka dresow. Wie, ze poradzilby sobie z
nimi ale mimo to nie ma na to ochoty.

> nie wiem czy w takim przypadku nie jest taka bezsensowna
> eutanazja. Dla mnie jednak jest to poki co niewyobrazalne.

Zastanawiam sie dlaczego ludzie za wszelka cene bronia sie przed smiercia.
Wydaje mi sie, ze to z powodu tego iz ona jest jak czarna dziura. Jesli
ktos podejmuje decyzje o wyjezdzie na drugi kraniec swiata, o rozpoczeciu
nauki na takim a nie innym kierunku itp... zawsze jest mozliwosc wycofania
sie. Czlowiek moze stwierdzic, ze jednak sie pomylil, wybral zle wiec
decyduje sie na cos innego. Zawsze ma sie te mozliwosc manewrowania. W
wypadku smierci jest juz tylko woz albo przewoz. Nie ma innych mozliwosci
po tym gdy raz sie podejmie decyzje - takie cos na pewno nie nastraja
czlowieka (ktory IMHO uwielbia miec poczucie kontroli) przyjemnie. Jest to
tak nieprzyjemne (ta niepewnosc co sie dzieje pozniej, to, ze nie ma
mozliwosci wycofania sie itd.), ze wzbraniamy tego nie tylko sobie ale
rowniez innym - za wszelka cene.

> Dobrowlna smierc jest w koncu wielka kapitulacja,

Ale dlaczego trzeba tak to traktowac? Ktos ma walczyc tylko dlatego, ze
druga osoba boi sie zrezygnowac lub swietnie czuje sie w roli wojownika?

> > > jelsi oczywiscie ten ktos chce sie 'odkryc'
> > Wydaje mi sie, ze "odkryc" nie bedzie sie chcial ktos kto
> > tak naprawde umierac nie chce, a przy pomocy
> > samobojstwa chce tylko rozwiazac swoje problemy.
> a ja mysle, ze jest akurat odwrotnie - ktos kto chce znalezc
> rozwiazanie, nie odrzuci rozwiazania alternatywnego,

Myslalem o czym innym... Pomysl - co jest najczestszym powodem dla ktorego
cos ukrywamy przed innymi? Jest to poczucie wstydu, ze trzeba bedzie
pozniej drugiej osobie patrzec w oczy i wiedziec, ze ona wie. Sa to obawy,
ze drugi czlowiek te informacje obroci przeciwko nam itd. Jesli ktos w
pelni zdaje sobie sprawe z tego czym jest samobojstwo, ze po tym nie ma
juz odwrotu, ze zycie sie konczy... wtedy takie obawy, poczucie wstydu
itp. sa bezpodstawne. Ta osoba odchodzi wiec jest jej obojetne co sobie
inni pomysla.

> Jelsi jest to czlowiek ktory postepuje niby w pelni racjonalnie
> i nie potrafi okreslic powodu, to niby dlaczego chce to zrobic?

A dlaczego nie? To sa wlasnie te obawy wynikajace z wkroczenia na droge
bez odwrotu. Wydaje mi sie, ze gdyby tamta strona odslonila przed nami
swoje tajemnice... ilosc samobojstw znacznieby wzrosla (no chyba, zeby
okazalo sie iz na takich pozniej pieklo czeka albo jakies paskudne kolejne
wcielenie ;)).



pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-21 12:36:50

Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Nobody" w news:arhre5$nps$2@news.tpi.pl napisał(a):
>
> Natomiast ci tzw. bliscy zupelnie nie rozumieja tego
> poswiecenia i nawet im przez glowe nie przejdzie ze
> dana osoba meczy sie tylko dla nich.

Kazdy jest egoista - tutaj tez sie to potwierdza :) Wydaje mi sie, ze
smierc jest tak bolesna wlasnie z powodu tych, ktorzy zostaja po tej
stronie, pozbawieni jakiejs bliskiej duszyczki. Bol tych, ktorzy zostaja
jest tak wielki, ze nawet ci umierajacy obawiaja sie wlasnej smierci.



pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-21 12:39:17

Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Nobody" w news:arhrej$nqp$1@news.tpi.pl napisał(a):
>
> niech beda punkty eutanazji gdzie bede mogl umrzec
> bez bolu nie rzucajac sie pod pociag

Obawiam sie, ze odbezpieczyles wlasnie granat. Ten i tym podobne tematy do
niczego dobrego na grupach dyskusyjnych (i poza nimi) chyba nie prowadza
;)





pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-21 12:45:41

Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Inka" w news:ari4k7$nn2$1@news.tpi.pl napisał(a):
>
> Wiekszosc z nich postanawia jednak ciagnac ten stan
> dalej z roznych przyczyn np. lek przed smiercia, - i dobrze.

A mnie wlasnie ciekawi dlaczego dobrze :) Niedawno czytalem ksiazke...
autora juz nie pomne, a tytul... Miasto wsrod gwiazd, czy jakos tak.
Chodzilo o to, ze ludzkosc po podboju wszechswiata nagle wrocila na Ziemie
i... zaszyla sie w ostatnim miescie bojac sie wysciubic nos poza jego
granice. Lek przed otwarta przestrzenia byl tak wielki, ze gdy pojawil sie
czlowiek, ktory zapragnal zobaczyc co jest poza murami zostal potraktowany
jak wariat i planowano go "wylaczyc". Dopiero teraz dostrzeglem te
analogie do smierci. Czlowiek zezwala drugiemu na podjecie jakiejs
decyzji, jesli ta nie budzi w nim samym przerazenia.




pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-21 12:53:14

Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Vicky" w news:ari4st$qdg$1@news.tpi.pl napisał(a):
>
> > A gdybys rozwinela? Jakie to uczucia? Milosc?
> Nie koniecznie miłość. Np radość,

Powiedzmy, ze ta osoba zna to uczucie i... to niczego nie zmienia.
Traktuje to zwyczajnie jako element pewnego pakietu, ktory nie wzbudza
zainteresowania. Cos jak w sklepie:
- Jesli kupi pani to i tamto, to dostanie pani jeszcze to i to!
Tia - fajny dodatek, myslisz sobie. Nawet bardzo przyjemny, ale i tak nie
masz zamiaru tego kupowac.

> chęć czucia się potrzebnym,

A co jesli ta osoba wie, ze moze jeszcze wielu pomoc, ale nie ma juz na to
ochoty? Kiedys z tego chwytu korzystalem. Mawialem, ze byc moze jest na
tym swiecie osoba, ktorej jeszcze sie nie zna, a ta osoba nie zna nas. Ta
osoba jest bardzo nieszczesliwa i nie chce tak zyc. Jednak gdzies i kiedys
nasze drogi sie skrzyzuja i w ten sposob mozna tamtej osobie pomoc. Dla
samego tego warto zyc. Ale czy to ma sens?

> po jednej czy dwóch rozmowach z nią tego się nie
> dowiesz.

Toprawda.

> Nie piszę o osobie pozbawionej chęci życia ... i wydaje mi
> się, że coraz więcej takich osób jest.

Moze nie bez powodu?




pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-21 12:59:44

Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: v...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

KOMINEK:

> Nie wiedzialem, ze dobra niematerialne koncza sie na milosci rodziny.

Zapomniałam, że niektórym trzeba wyjaśniać słowo po słowie, by cokolwiek
zrozumieli. I nie zauważyłam w swoim poście słowa "tylko".

V-V

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-21 13:00:45

Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: v...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

KOMINEK:

> Nie wiedzialem, ze dobra niematerialne koncza sie na milosci rodziny.

Zapomniałam, że niektórym trzeba wyjaśniać słowo po słowie, by cokolwiek
zrozumieli. I nie zauważyłam w swoim poście słowa "tylko".

V-V

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-21 13:02:38

Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"KOMINEK" w news:Xns92CD41A4E9B3KOMINEK@127.0.0.1 napisał(a):
>
> Proste pytanie (i troche glupie).
> Czlowiek zyje po to, aby umrzec naturalnie czy samemu
> sobie odebrac zycie? Odpowiedz na to pytanie, jest
> jednoczesnie odpowiedzia na na twoje ww. pytanie.

No nie bardzo. Ja bowiem zwracam glownie uwage na pierwsza czesc takiego
pytania. Pojawia sie przy tym bardzo nachalna mysl, ze nim odpowiem na
powyzsze pytanie najpierw powinienem odpowiedziec na pytanie ogolne - po
co czlowiek zyje?

> Mysle tak, poniewaz czlowiek, pomimo wszystko, zyje, aby
> umrzec naturalnie. I kazde zboczenie od tego myslenia jest
> nienormalne.

Tego nie wiesz. Mozesz poczynic pewne zalozenia od ktorych wychodzisz.
Wtedy jak najbardziej - chec odebrania sobie zycia nie jest czyms
normalnym. Ale co jesli ktos poczynil inne zalozenia?

> > Brak ochoty na czynne uprawianie sportu nie wystepuje
> > u kogos komu nic fizycznie nie dolega?
> Tak, ale to nie znaczy, ze ma sobie lamac nogi i rece.
> A twoje myslenie wlasnie do tego sie sprowadza ;)

Nie zupelnie to mialem na mysli - czynne uprawianie sportu to porownanie
do zycia :)

> > Dlaczego akurat pod towarowym? :)
> Nauczyciel z matematki tak wlasnie mowil dziewczynom,

Aaa :) Moj matematyk do pewnej dziewczyny mowil:
- Wyjdz ty lepiej na chodnik i walnij pare razy glowa w kraweznik ;)

> Tak naprawde to ja mam mniej cierpliwosci i osobie, ktora za
> wszelka cene chcialaby sie zabic, powiedzialbym, aby to zrobila.
> I problem z glowy.

A wiec Twoim zdaniem nie ma sensu takiej osoby przekonywac do tego, ze
warto zyc i pozostawiasz jej wolnosc wyboru, czy tak?

> Dwie kwestie.
> 1. Przyjmujemy, ze czlowiek dochodzi do pewnej granicy
> "elastycznosci" i nic sie nie da z nim zrobic?
> 2. Przyjmujemy, ze umysl czlowieka jest na tyle elastyczny,
> ze przy "dobrej" kuracji mozna wyprostowac mu myslenie i
> zmienic nastawianie do zycia?
> Twierdzaca odpowiedz na pierwsze pytanie dalaby ci
> satysfakcje;)

To wtdy pasowaloby do tego co zrozumialem z Twojej wypowiedzi, ale jak
znalezc taka granice. IMHO niemozliwe.

> Koniec koncow i tak dojdziemy do wniosku, ze NIE MA takiej
> granicy, na ktorej napisane jest "Przejscia nie ma".
> Czlowiek zawsze moze sie zmienic.

Sprytnie - wiec czlowiek nie moze popelnic samobojstwa. Caly czas musi
probowac "uleczenia"... az do naturalnej smierci ;)



pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-11-21 13:07:21

Temat: Re: Ja w sprawie samobojstwa
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Marsel" w news:MPG.184637f2794085de989786@news.onet.pl napisał(a):
>
> > Nawet gdy ta osoba jest pogodna?
> mysle ze od pewnego momentu mozna nauczyc sie smiac
> jelsi wymaga tego otoczenie.

Napewno, ale co gdy ktos jednak smieje sie szczerze? :)

> ale pewnie nie o takim przypadku mowisz, wiec to tak na
> marginesie

Wlasnie :)

> > Czyli kogos kto udowodni (czyt. wmowi?),
> myslisz ze fachowcy sa od wmawiania?

W tym przypadku jak widzisz zastanawiam sie nad taka mozliwoscia. Tak jak
napisal ... z Gormenghast - cos moze zostac uznane za nienormalne nie
dlatego, ze faktycznie takim jest, ale dlatego, ze nie przylega do ogolu.
Trudno zas udowodnic nienormalnosc w gruncie rzeczy normalnej postawie. W
takim wypadku pozostaje juz chyba tylko wmuwienie komus, ze cos tam.



pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 14


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Trema
Trema
Testy bardzo poszukiwane
nie pijcie kawy!!!
Nadzieja matka glupich, ale matka kocha swoje dzieci...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »