Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!newsgate.onet.p
l!newsgate.pl
From: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Jak inni widza moje pisanie
Date: 26 Mar 2003 08:54:24 +0100
Organization: email<>news gateway
Lines: 89
Message-ID: <20030326075355.UPPR29131.viefep13-int.chello.at@jupiter>
NNTP-Posting-Host: newsgate.test.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.onet.pl 1048665264 22495 192.168.240.245 (26 Mar 2003 07:54:24 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 26 Mar 2003 07:54:24 GMT
X-Mailer: PMMail 2000 Professional (2.20.2711) For Windows 2000 (5.1.2600;1)
X-Received: from jupiter ([213.245.68.63]) by viefep13-int.chello.at (InterMail
vM.5.01.05.17 201-253-122-126-117-20021021) with ESMTP id
<20030326075355.UPPR29131.viefep13-int.chello.at@jupiter> for
<p...@n...pl>; Wed, 26 Mar 2003 08:53:55 +0100
X-Received: from jupiter ([213.245.68.63]) by viefep13-int.chello.at (InterMail
vM.5.01.05.17 201-253-122-126-117-20021021) with ESMTP id
<20030326075355.UPPR29131.viefep13-int.chello.at@jupiter> for
<p...@n...pl>; Wed, 26 Mar 2003 08:53:55 +0100
X-Received: from jupiter ([213.245.68.63]) by viefep13-int.chello.at (InterMail
vM.5.01.05.17 201-253-122-126-117-20021021) with ESMTP id
<20030326075355.UPPR29131.viefep13-int.chello.at@jupiter> for
<p...@n...pl>; Wed, 26 Mar 2003 08:53:55 +0100
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:193201
Ukryj nagłówki
POROZMAWIAĆ O DEPRESJI
(jak inni widzieli moje pisanie)
Pisałaś prawdopodobnie po polsku, a więc personel nie
mógł mieć pojęcia o tym, co piszesz. Czy interesowano się tym?
Widać przewidziałam to pytanie, bo odpowiedziałam już na
nie w Krzywym zwierciadle:
:-)))
No i jest jeszcze w tym specjalnym korowodzie typów
"Grafomanka - Kawoszka". Baba w średnim wieku, dosyć
sympatyczna, tylko zapewne zbyt podekscytowana, roztrzęsiona
i do tego niesamowicie wścibska.
Paraduje nerwowo korytarzami, kręci się w tę i z powrotem,
wprowadzając w wypracowany ład i wyśmienitą organizację kliniki
niepotrzebny zamęt. Wszyscy już się śmieją, że gdy przechodzi,
robi sobą wiatr. Nieodłączny papieros w gębie, wdzięczy się lub
wykłóca o każdy dodatkowy łyk kawy, a poza tym gryzmoli kartki
w jakimś tylko sobie znanym języku całe Boże dnie. I to jestem
ja.
Z tym pisaniem jest śmiesznie. To znaczy, inni śmieją się
ze mnie. Zresztą jak zwykle tutaj, bez specjalnej żenady. Jest
w tym bezsprzecznie moja wina, gdyż już na samym początku
popełniłam w związku z pisaniem strategiczny błąd.
Samego faktu nie dałoby się ukryć, a zresztą dlaczego niby
miałabym się ukrywać. Mogłam jednak zatrzymać dla siebie
pamiętnikowy charakter mojej opowieści. Opowieści, która
dotyczy nie tylko mnie, ale i wszystkich ludzi stąd. Już
niechby dalej myśleli, że mam amanta w swoim odległym kraju
i do niego tak wypisuję tęskne, czułe listy. Chociaż ja
i amant, też coś.
Wszyscy są mocno zaintrygowani moim uporczywym bazgraniem.
Nie dają mi spokoju i z ironią dopytują, czy jest w tej
historii mowa również i o nich. W moje potwierdzenia oczywiście
nie wierzą i nawet nie przypuszczają, że razem ze mną, ze
wszystkim, co tu przeżywam, z konieczności, przewijają się
w tych wspomnieniach. Zdziwiliby się zapewne, mogąc się
faktycznie na tych kartkach odnaleźć. Niektórzy na pewno
zdołaliby się tu rozpoznać, mimo że jest to tylko mocno
nieporadne i subiektywne ich odbicie. Chyba żeby woleli udawać,
że to wcale nie oni, ale to już zupełnie inna sprawa.
Bo lekarze nie tyle się śmieją, co raczej tym moim
pisaniem frasują, jakby zbijało ich ono z pantałyku. Całą
sprawę traktują poważnie i z dużą rezerwą. Bardzo nieufnie
i podejrzliwie podchodzą do tak niewinnej skądinąd
działalności. Węszą, co się może za nią kryć.
Może zaczynają się obawiać, że przypadek jest znacznie
poważniejszy, bardziej skomplikowany niż beztrosko diagnozowali
do tej pory. A jeśli to coś zupełnie innego? Już nie jakaś tam,
byle jaka depresja, ale być może groźna schizofrenia wraz
z neurastenicznym rozszczepieniem jaźni? Symptom jest bardzo
znaczący. Sądują mnie więc i myszkują. Co bardziej empiryczni
sięgają nawet po te zapisane kartki, wślepiając się w nie jak
kura w gnat. Muszą dać za wygraną, choć robią to stanowczo
niechętnie. Dla nich jest to tylko bezsensowny szyfr liter,
wiedzą jednak, że gdyby mogli rozgryźć takie chore wypisane
byle co, mieliby swoją diagnozę jasną jak słońce. A tu nic.
Mimo wszystko, wygląda to im chyba jednak na schizofrenię.
Robią nade mną strasznie ponure miny. Mieli tu już różnych
"Napoleonów", "Chrystusów". Raz nawet była "Tiereszkowa", a ta
tutaj chce odgrywać rolę drugiej Sagan. Nawet psychiatrzy mogą
się już czuć trochę zmęczeni niekończącą się listą
paranoidalnych postaci. Niech będzie do kompletu "Saganka",
diabli z nią.
Trzeba jednak taką rozdwojoną baczniej obserwować.
Należałoby także zmienić całą psychoterapię, repertuar leków.
Czy aby nie jest za późno? Sądząc po ilości nabazgranych stron,
choroba wygląda na mocno już zaawansowaną, daleko posuniętą,
musiała poczynić w mózgu niebywałe szkody. Dementia praecox jak
wół."
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|