Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Jak się uwolnić

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jak się uwolnić

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 45


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2006-06-10 22:34:16

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> szukaj wiadomości tego autora

>> A moze przekaz mu zeby przeczytal ta(te?) dyskusje?

A to już w ogóle świetny pomysł: koleś ma problemy ze sobą, trzyma się
jej bo "sam sobie nie radzi", jest niedojrzały, depresyjny, samotny - a
sugerujesz jej, żeby powiedziała mu: "jesteś nienormalny i rozmawiam o
tobie z całą polską, wszyscy to czytają i wyśmiewają się z ciebie jakie
jesteś nienormalny", brawo, co za pomysł!

Ja jednak proponuje po prostu pozostać przy "tradycyjnej": otwartości +
stanowczości + szczerości + wyrozumiałości itd. Powiedzeniu wprost co
czujesz, że masz dość i że to koniec, żeby przestał itd.

Ośmieszanie go jest *beznadziejnym* pomysłem. On ma problem, owszem ten
problem teraz dotyczy też ciebie. To nie twoja wina, też nie jego, ale
faktem jest, że cierpisz na tym. Dlatego powinnaś z tym skończyć. Ale
powinnaś to zrobić wprost a nie podstępem. Jeśli go oszukasz to może to
być dla niego wielki cios. Za to do póki nie odejdziesz to będziecie
kontynuować tą "grę" i jemu będzie się wydawało, że wszystko jest ok i
to na pewno nie poprawi sytuacji żadnego z was.

pozdrawiam,
T

--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2006-06-10 22:56:08

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

<d...@o...pl>; <e6feh4$prt$1@news.onet.pl> :

>
> > Eee. "Najpierw był wybór, później ..." Nauczysz się rozważać sytuację
>
> > "rozumowo" i sądzisz, że tak się da wszystko opisać i w ten sposób
>
> > kierować. Nie.
>
> Słuchaj zadajesz pytanie- wiec staram sie rozumowo na nie odpowiedziec bo
> inaczej musiałabym zamieszczac tutaj tylko emotikony.

;) Ale ja cały czas mam w pamięci pierwsze posty. Odpowiadając możesz
uzupełnić obraz albo go zmienić, ale zawsze odpowiedź będzie
dostosowywana do pierwszego wrażenia, a nie odwrotnie. ;)

> W Twojej sytuacji sądzę, że *dosotosowałaś* wyjaśnienia
>
> > do swojego stanu emocjonalnego i sytuacji/działań. Cały czas emocje idą
>
> > przodem.
>
> być moze - ale co w zwiazku z tym ?

Dla mnie nic. Dla Ciebie - wyciszenie od racjonalizowania. Spróbuj
poprostu żyć, nie tłumaczyć sobie wszystkiego, nie szukać winnych i
przyczyn swoich zachowań.


> > Można - pytanie za 5 pkt., na które nie musisz odpowiadać --> czy
>
> > wykazujesz zachowania autoagresywne? Odpowiedź nie jest potrzebna, bo [z
>
> > grubsza] - jeżeli nie potrafisz wykazywać takich zachowań lub umiesz się
>
> > przed nimi bronić, to faktycznie nie możesz zmienić strony obwinianej,
>
> > ale tylko dlatego, że byłaby to autoagresja.
>
> słuchaj zachowania autodestuktywne miewam ale autoagresyjne nie.I nie
> rozumiem tez dlaczego mialabym takie miec.

:)
Czyli jest wyjaśnienie Twojej postawy. Nie sądzę, żebyś nabyła
zachowania autoagresywne, bo to faktycznie niezdrowe, ale bez ich
namacalnej znajomości nigdy nie zobiektywizujesz opisu świata wokół
siebie. Czasami trzeba wziąść winę na siebie - mz. stosujesz na
określenie swojego udziału powszechnie wykorzystywane ogólniki, które
nic dla Ciebie nie znaczą, więc nie działają oskarżycielsko i
autoagresywnie. Za to wykazujesz zniecierpliwienie, kiedy jednak ktoś
się do nich "przyczepi" - przecież nie napisałaś o swojej współwinie po
to, żeby ktoś to rozważał, ale właśnie po to żeby nikt tego nie
rozważał. Zgoda na tyciuśką autoagresję, która uchroni Ciebie przed
niewygodnymi pytaniami i stwierdzeniami. Prawda? ;))


> > Ale równie dobrze mogłoby Ciebie ponosić przy *każdym_innym_facecie* ,
>
> > po jakimś czasie, ma się rozumieć. Nie wiem, jak dokładnie zachowuje się
>
> > Twój facet, ale mz. może to podpadać pod Twoje zaburzenie - łudzisz się
>
> > nadzieją, żepozbywając się faceta pozbędziesz się problemu i zaczniesz
>
> > "nowe życie".
>
> słuchaj nie rozumiem do czego zmierzam.

Ja czy Ty?

> Nawe jesli tak jest ze wiąze nadzieje
> to nie rozumiem dlaczego ma to byc zaburzenie.

O zaburzeniu zgadłem.

> Nie kazdy musi byc w zwiazku a
> ponadto zmiana sama z siebie nastapilaby chociazby w rozkładzie weekendu.

Przecież sama napisałaś o innych facetach i o tym, że ten obecny Ciebie
blokuje. Depresja maskowana?

Za dużo widziałem takich, które "chciały być same" - możesz mi wierzyć
lub nie, ale po pewnym czasie dopadała je chęć bycia z kimś drugim, ale
ich własne blokady nie pozwalały na realizację emocjonalnych potrzeb.
Kisiły się pod swoimi pokrywkami i tylko od czasu do czasu para
podrzucała pokrywką. ;) Powiedz wprost - nie chcesz być sama, ale nie
chcesz posiadać z tytułu bycia z kimś żadnych obowiązków/zobowiązań. Ale
tak się nie da - można za to się dogadać i rozmawiać.

> > Kobiety tak mają - "to będzie luźna relacja", a po chwili mają
>
> > pretensję, że relacja jest zbyt luźna. ;)
>
> wiesz ja nigdy nie mialam pretensji o to co bylo tylko teraz chce zminic
> sytuavccje która mi nie odpowada.Luznej atmosfery miedzy nami juz dawno nie
> ma a wlasciwie do konca nigdy nie było.Co ni eznaczy ze ja nie lubie luznej
> atmosfery .

Takiej bardzo luźnej? ;))

> Mysle ze masz mylne pojecie o plci przeciwnej- bo nie rozumiem
> skad takie pretensje mialyby sei brac i dlaczego .Ze niby kobietom sie to
> nie nalezy i ona musi pruderyjnie przyznac ze nie chciała? hehe.

Użycie słowa "pruderyjny" wskazuje, że masz coś na myśli. Ja akurat tego
nie miałem - myślałem o relacjach emocjonalnych, a nie wyłącznie
seksualnych. Zresztą z różnych przyczyn temat relacji czystoseksualnych
jest dla mnie obecnie i od dłuższego czasu obcy.

Ale jeżeli ostatnie zdanie opisuje Twoje zachowanie, to mogę Ci
zdradzić, że jest mi żal takich kobiet - facetów akurat nie jest mi żal,
ale też patrzę się na nich jak na dziwne zjawisko. ;) Tylko że ja, jako
facet, faktycznie mam łatwiej - kiedy by mi się zechciało, to mogę pójść
do agencji, no i jeszcze zostają tirówki, jeszcze tańsze. :)

> > Tia, znałem taką. Jej "nieszanowanie" było bardziej efektem buntu, bo
>
> > emocje mówiły jej co innego. ;)
>
> wiesz nie wiem czy jestes bliskim kolegą mojego bylego wspollokatora ale
> najwyrazniej starasz sie mi wmowic ze ja jestem moze w nim tez
> zakochana.

Nie jestem bliskim kolegą Twojego współlokatora.

> Wiesz słuchaj ja niemam juz 20 lat zeby sie bawic w takie gierki
> typu bunt przeciwko nie wiem czemu.Ni e uwazam tez ze jesli ludzie lubia z
> soba przebywac i rozmawiac to nie moga sobie tego powiedziec.Mam tez
> wrazenie ze mylnie odbierasz kobiety - ze jesli ona mowi nie to mysli
> tak.

Eee. Zdecydowanie nie. Prostsza interpretacja zakłada, że:

- jeżeli kobieta mówi "tak", to oznacza "nie wiem"
- jeżeli kobieta mówi "nie wiem", to oznacza "nie"
- jeżeli kobieta mówi "nie", to oznacza "nie"

Schemat zoptymalizowany pod kątem możliwych strat, a nie korzyści -
umożliwia wyjście z sytuacji zanim straty będą za duże - człowiek uczy
się całe życie, a korzyści nie przywrócą zdrowia lub życia. :))

> Wiesz słuchaj era idiotek i kokieterii powoli doobiega moim zdaniem
> konca.Nikogo juz to nie kreci- ani odbiorcy ani potencjalnej idiotki- jak
> sadze.Jesli ktos mówi nie to to znaczy nie.Tylko nie rozumiem dlaczego nei
> którym potzreba udowadniac stanowczym tonem ze to co mowi jest
> prawdziwe.Wiesz tak własnie faceci maja.d

Tia. To zapodaj tu swojego faceta. Co Ci szkodzi - może się nawet obrazi
[:)], a może da się go przekonać, że nie Jesteś warta jego zachodu
[jakoś go trzeba będzie przekonać - w ten sposób też można]?

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2006-06-11 08:48:25

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: d...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

> >> A moze przekaz mu zeby przeczytal ta(te?) dyskusje?
>
> A to już w ogóle świetny pomysł: koleś ma problemy ze sobą, trzyma się
> jej bo "sam sobie nie radzi", jest niedojrzały, depresyjny, samotny - a
> sugerujesz jej, żeby powiedziała mu: "jesteś nienormalny i rozmawiam o
> tobie z całą polską, wszyscy to czytają i wyśmiewają się z ciebie jakie
> jesteś nienormalny", brawo, co za pomysł!
dzięki, bo juz zaczęłam współczuc psychologom.Nie robi się tak osobie ,
któraej do tej pory mi ufało.Ponadto ja sie nie wysmiewam z człowieka chyba że
Wy to także wspołczuję szczerze.Pisałam tutaj z pozycji swojej osoby prosząc o
radę zeby lepiej zrozumieć całą sytuację ji ją zakonczyc bo jest dla mnie
niewygodna i też mam wrazenie ze mnie tylko pogłebia w jakims stanie "po
smierci".Tak mi sie przynajmniej wydaję, moze się mylę.Ale problem byłego
wspolokatora był tylko tłem do opisu mojej sytuacji.W sumie głupszego pomysłu
perswadowania czegos komus przez ludzi z usenetu nie słyszałam...
Jak ktoś potzrebuje posredników zreszta zupelnie obcych i nienamacalnych do
załatwiania swoich spraw to chyba juz rzeczzywiscie musi być zle.Pocieszajace
jest to ze ze mna jeszcze tak zle nie jest.Chcę sie zwyczajnie dogadac.Ponadto
wsadzanie człowiekowi w takiej sytuacji knebla w usta zmienianiem numeru
telefonu tez nie wydaje mi sie zbyt mądre.

> Ja jednak proponuje po prostu pozostać przy "tradycyjnej": otwartości +
> stanowczości + szczerości + wyrozumiałości itd. Powiedzeniu wprost co
> czujesz, że masz dość i że to koniec, żeby przestał itd.
tak tez zrobiłam tyle ze teraz nie odpusciłam dopoki nie zrozumiał i sam
stwierdzil ze to dobre rozwiazanie- dac sobie spokoj n ajakis czas.

> Ośmieszanie go jest *beznadziejnym* pomysłem. On ma problem, owszem ten
> problem teraz dotyczy też ciebie. To nie twoja wina, też nie jego, ale
> faktem jest, że cierpisz na tym. Dlatego powinnaś z tym skończyć. Ale
> powinnaś to zrobić wprost a nie podstępem. Jeśli go oszukasz to może to
> być dla niego wielki cios.
wiem
Za to do póki nie odejdziesz to będziecie
> kontynuować tą "grę" i jemu będzie się wydawało, że wszystko jest ok i
> to na pewno nie poprawi sytuacji żadnego z was.
wiem, nazwałam rzeczy po imieniu w tej "grze" i chyba to było potrzebne.dzieki.d


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2006-06-11 09:07:39

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: <d...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

>> > Eee. "Najpierw był wybór, później ..." Nauczysz się rozważać sytuację
>>
>> > "rozumowo" i sądzisz, że tak się da wszystko opisać i w ten sposób
>>
>> > kierować. Nie.
>>
>> Słuchaj zadajesz pytanie- wiec staram sie rozumowo na nie odpowiedziec bo
>> inaczej musiałabym zamieszczac tutaj tylko emotikony.
>
> ;) Ale ja cały czas mam w pamięci pierwsze posty. Odpowiadając możesz
> uzupełnić obraz albo go zmienić, ale zawsze odpowiedź będzie
> dostosowywana do pierwszego wrażenia, a nie odwrotnie. ;)
>
>> W Twojej sytuacji sądzę, że *dosotosowałaś* wyjaśnienia
>>
>> > do swojego stanu emocjonalnego i sytuacji/działań. Cały czas emocje idą
>>
>> > przodem.
>>
>> być moze - ale co w zwiazku z tym ?
>
> Dla mnie nic. Dla Ciebie - wyciszenie od racjonalizowania. Spróbuj
> poprostu żyć, nie tłumaczyć sobie wszystkiego, nie szukać winnych i
> przyczyn swoich zachowań.
I połozyc sie na wodzie aż woda mnie poniesie...jasne.Jak dla mnie to
propozycja przestania panowania nad swoim zyciem Wtedy dopiero człowiek
czuje sie bezbronny.Wybacz ale nie przekonasz mnie.

>> > Można - pytanie za 5 pkt., na które nie musisz odpowiadać --> czy
>>
>> > wykazujesz zachowania autoagresywne? Odpowiedź nie jest potrzebna, bo
>> > [z
>>
>> > grubsza] - jeżeli nie potrafisz wykazywać takich zachowań lub umiesz
>> > się
>>
>> > przed nimi bronić, to faktycznie nie możesz zmienić strony obwinianej,
>>
>> > ale tylko dlatego, że byłaby to autoagresja.
>>
>> słuchaj zachowania autodestuktywne miewam ale autoagresyjne nie.I nie
>> rozumiem tez dlaczego mialabym takie miec.
>
> :)
> Czyli jest wyjaśnienie Twojej postawy. Nie sądzę, żebyś nabyła
> zachowania autoagresywne, bo to faktycznie niezdrowe, ale bez ich
> namacalnej znajomości nigdy nie zobiektywizujesz opisu świata wokół
> siebie. Czasami trzeba wziąść winę na siebie - mz. stosujesz na
> określenie swojego udziału powszechnie wykorzystywane ogólniki, które
> nic dla Ciebie nie znaczą, więc nie działają oskarżycielsko i
> autoagresywnie.
Moja "winą" jest zainicjowanie znajomosci.Cała reszta juz sie "działa "
wedle Twoich wczesniejszych rad. I dziekuje juz bardzo za takie pływanie.
Za to wykazujesz zniecierpliwienie, kiedy jednak ktoś
> się do nich "przyczepi" - przecież nie napisałaś o swojej współwinie po
> to, żeby ktoś to rozważał, ale właśnie po to żeby nikt tego nie
> rozważał. Zgoda na tyciuśką autoagresję, która uchroni Ciebie przed
> niewygodnymi pytaniami i stwierdzeniami. Prawda? ;))
prosze bardzo jestem otwarta na niewygodne pytania.Wal smiało.

>> > Ale równie dobrze mogłoby Ciebie ponosić przy *każdym_innym_facecie* ,
>>
>> > po jakimś czasie, ma się rozumieć. Nie wiem, jak dokładnie zachowuje
>> > się
>>
>> > Twój facet, ale mz. może to podpadać pod Twoje zaburzenie - łudzisz się
>>
>> > nadzieją, żepozbywając się faceta pozbędziesz się problemu i zaczniesz
>>
>> > "nowe życie".
>>
>> słuchaj nie rozumiem do czego zmierzam.
>
> Ja czy Ty?
pomyłka- Ty.
>> Nawe jesli tak jest ze wiąze nadzieje
>> to nie rozumiem dlaczego ma to byc zaburzenie.
>
> O zaburzeniu zgadłem.
>
>> Nie kazdy musi byc w zwiazku a
>> ponadto zmiana sama z siebie nastapilaby chociazby w rozkładzie weekendu.
>
> Przecież sama napisałaś o innych facetach i o tym, że ten obecny Ciebie
> blokuje. Depresja maskowana?
Nie wiem czy jestes psychologiem ale to chyba ulubiony termin psychologow
jak nie wiedza co powiedziec.Juz to kiedys słyszałam w gabinecie jakies 10
lat temu.I juz nigdy wiecej tam nie poszłam.

> Za dużo widziałem takich, które "chciały być same" - możesz mi wierzyć
> lub nie, ale po pewnym czasie dopadała je chęć bycia z kimś drugim, ale
> ich własne blokady nie pozwalały na realizację emocjonalnych potrzeb.
> Kisiły się pod swoimi pokrywkami i tylko od czasu do czasu para
> podrzucała pokrywką. ;) Powiedz wprost - nie chcesz być sama, ale nie
> chcesz posiadać z tytułu bycia z kimś żadnych obowiązków/zobowiązań. Ale
> tak się nie da - można za to się dogadać i rozmawiać.
>
>> > Kobiety tak mają - "to będzie luźna relacja", a po chwili mają
>>
>> > pretensję, że relacja jest zbyt luźna. ;)
>>
>> wiesz ja nigdy nie mialam pretensji o to co bylo tylko teraz chce zminic
>> sytuavccje która mi nie odpowada.Luznej atmosfery miedzy nami juz dawno
>> nie
>> ma a wlasciwie do konca nigdy nie było.Co ni eznaczy ze ja nie lubie
>> luznej
>> atmosfery .
>
> Takiej bardzo luźnej? ;))
a co przez to rozumiesz?

>> Mysle ze masz mylne pojecie o plci przeciwnej- bo nie rozumiem
>> skad takie pretensje mialyby sei brac i dlaczego .Ze niby kobietom sie to
>> nie nalezy i ona musi pruderyjnie przyznac ze nie chciała? hehe.
>
> Użycie słowa "pruderyjny" wskazuje, że masz coś na myśli. Ja akurat tego
> nie miałem - myślałem o relacjach emocjonalnych, a nie wyłącznie
> seksualnych. Zresztą z różnych przyczyn temat relacji czystoseksualnych
> jest dla mnie obecnie i od dłuższego czasu obcy.
>
> Ale jeżeli ostatnie zdanie opisuje Twoje zachowanie, to mogę Ci
> zdradzić, że jest mi żal takich kobiet - facetów akurat nie jest mi żal,
> ale też patrzę się na nich jak na dziwne zjawisko. ;) Tylko że ja, jako
> facet, faktycznie mam łatwiej - kiedy by mi się zechciało, to mogę pójść
> do agencji, no i jeszcze zostają tirówki, jeszcze tańsze. :)
Ja równiez wspolczuje- ale bardziej mężczyznom.Ja Ciebie nie prowokuje
pytaniami - dygresjami - to Ty wychodzisz z tą incjatywa.

>> Wiesz słuchaj ja niemam juz 20 lat zeby sie bawic w takie gierki
>> typu bunt przeciwko nie wiem czemu.Ni e uwazam tez ze jesli ludzie lubia
>> z
>> soba przebywac i rozmawiac to nie moga sobie tego powiedziec.Mam tez
>> wrazenie ze mylnie odbierasz kobiety - ze jesli ona mowi nie to mysli
>> tak.
>
> Eee. Zdecydowanie nie. Prostsza interpretacja zakłada, że:
>
> - jeżeli kobieta mówi "tak", to oznacza "nie wiem"
> - jeżeli kobieta mówi "nie wiem", to oznacza "nie"
> - jeżeli kobieta mówi "nie", to oznacza "nie"
być moze ale moze tez nie jestem kobieta tylko osobnikiem płci zenskiej z
narzadami.Jak dla mnie interpretacja jest zawsze taka jak słowo.

> Schemat zoptymalizowany pod kątem możliwych strat, a nie korzyści -
> umożliwia wyjście z sytuacji zanim straty będą za duże - człowiek uczy
> się całe życie, a korzyści nie przywrócą zdrowia lub życia. :))
>
>> Wiesz słuchaj era idiotek i kokieterii powoli doobiega moim zdaniem
>> konca.Nikogo juz to nie kreci- ani odbiorcy ani potencjalnej idiotki- jak
>> sadze.Jesli ktos mówi nie to to znaczy nie.Tylko nie rozumiem dlaczego
>> nei
>> którym potzreba udowadniac stanowczym tonem ze to co mowi jest
>> prawdziwe.Wiesz tak własnie faceci maja.d
>
> Tia. To zapodaj tu swojego faceta. Co Ci szkodzi - może się nawet obrazi
> [:)], a może da się go przekonać, że nie Jesteś warta jego zachodu
> [jakoś go trzeba będzie przekonać - w ten sposób też można]?
kolejny mądry...
jesli masz zamiar zaraz dodac ze moze sie czegos w zwiazku z tym boje to
powodzenia - dodawaj ale nie bede w chodzic z Toba w interpretacje
prowadzace donikąd.
d


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2006-06-11 09:39:21

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

<d...@o...pl>; <e6gmgk$sfn$1@news.onet.pl> :

> > Dla mnie nic. Dla Ciebie - wyciszenie od racjonalizowania. Spróbuj
> > poprostu żyć, nie tłumaczyć sobie wszystkiego, nie szukać winnych i
> > przyczyn swoich zachowań.
> I połozyc sie na wodzie aż woda mnie poniesie...jasne.Jak dla mnie to
> propozycja przestania panowania nad swoim zyciem Wtedy dopiero człowiek
> czuje sie bezbronny.Wybacz ale nie przekonasz mnie.

:)
A panujesz nad swoim życiem, czy próbujesz jedynie nad nim zapanować,
chwytając się kawałków rzeczywistości niesionych nurtem rzeki?

Typowy problem przy nauce pływania i jeżdżenia na rowerze - tylko
później okazuje się, że jednak można bez podpórki i trzymania się
kawałków rzeczywistości - trzeba tylko uważać na wystające korzenie i
zwalone drzewa.

> > Czyli jest wyjaśnienie Twojej postawy. Nie sądzę, żebyś nabyła
> > zachowania autoagresywne, bo to faktycznie niezdrowe, ale bez ich
> > namacalnej znajomości nigdy nie zobiektywizujesz opisu świata wokół
> > siebie. Czasami trzeba wziąść winę na siebie - mz. stosujesz na
> > określenie swojego udziału powszechnie wykorzystywane ogólniki, które
> > nic dla Ciebie nie znaczą, więc nie działają oskarżycielsko i
> > autoagresywnie.
> Moja "winą" jest zainicjowanie znajomosci.Cała reszta juz sie "działa "
> wedle Twoich wczesniejszych rad. I dziekuje juz bardzo za takie pływanie.

No to może wrócisz do śmierci ojca - przeżyjesz porządnie żałobę po nim,
zamiast wspierać się na kimś zbyt mocno? To też ciekawy pomysł - nie
przeżyłaś dobrze "żałoby", a zamiast tego przerzuciłaś część emocji na
faceta - i teraz nie możesz się od niego oderwać.

> > Za to wykazujesz zniecierpliwienie, kiedy jednak ktoś
> > się do nich "przyczepi" - przecież nie napisałaś o swojej współwinie po
> > to, żeby ktoś to rozważał, ale właśnie po to żeby nikt tego nie
> > rozważał. Zgoda na tyciuśką autoagresję, która uchroni Ciebie przed
> > niewygodnymi pytaniami i stwierdzeniami. Prawda? ;))
> prosze bardzo jestem otwarta na niewygodne pytania.Wal smiało.

Mógłbym, ale to by była złośliwość. ;)

> >> słuchaj nie rozumiem do czego zmierzam.
> >
> > Ja czy Ty?
> pomyłka- Ty.

Ja? Płynę. ;) To jest to, czego Ty nie potrafisz zaakceptować - szukasz
celu, a nie bierzesz pod uwagę, że na moją interakcję składają się moje
"zdolności"/umiejętności pływackie i Ty, jako rzeka.

> > Przecież sama napisałaś o innych facetach i o tym, że ten obecny Ciebie
> > blokuje. Depresja maskowana?
> Nie wiem czy jestes psychologiem ale to chyba ulubiony termin psychologow
> jak nie wiedza co powiedziec.Juz to kiedys słyszałam w gabinecie jakies 10
> lat temu.I juz nigdy wiecej tam nie poszłam.

Nie jestem psychologiem, ale mz. diagnoza była dobra. Tyle, że z
psychiką jest tak, że jeżeli pewne zaburzenie trwa zbyt długo, to
potrafi się przeobrazić w co innego.

> >> wiesz ja nigdy nie mialam pretensji o to co bylo tylko teraz chce zminic
> >> sytuavccje która mi nie odpowada.Luznej atmosfery miedzy nami juz dawno
> >> nie
> >> ma a wlasciwie do konca nigdy nie było.Co ni eznaczy ze ja nie lubie
> >> luznej
> >> atmosfery .
> >
> > Takiej bardzo luźnej? ;))
> a co przez to rozumiesz?

Taką bez jakichkolwiek zobowiązań - ale taka determinuje to, że i inni
nie mają wobec Ciebie *żadnych* zobowiązań - Jesteś dla nich tym, czym
oni są dla Ciebie. ;)

> > Użycie słowa "pruderyjny" wskazuje, że masz coś na myśli. Ja akurat tego
> > nie miałem - myślałem o relacjach emocjonalnych, a nie wyłącznie
> > seksualnych. Zresztą z różnych przyczyn temat relacji czystoseksualnych
> > jest dla mnie obecnie i od dłuższego czasu obcy.
> >
> > Ale jeżeli ostatnie zdanie opisuje Twoje zachowanie, to mogę Ci
> > zdradzić, że jest mi żal takich kobiet - facetów akurat nie jest mi żal,
> > ale też patrzę się na nich jak na dziwne zjawisko. ;) Tylko że ja, jako
> > facet, faktycznie mam łatwiej - kiedy by mi się zechciało, to mogę pójść
> > do agencji, no i jeszcze zostają tirówki, jeszcze tańsze. :)
> Ja równiez wspolczuje- ale bardziej mężczyznom.Ja Ciebie nie prowokuje
> pytaniami - dygresjami - to Ty wychodzisz z tą incjatywa.

Facetom nie ma za bardzo czego, bo u nich to głównie potrzeba seksu, u
kobiet często niezaspokojone emocje. Żal wypływa z faktu sprzeczności
chwilowych zachowań z celem długoterminowym.

> > Eee. Zdecydowanie nie. Prostsza interpretacja zakłada, że:
> >
> > - jeżeli kobieta mówi "tak", to oznacza "nie wiem"
> > - jeżeli kobieta mówi "nie wiem", to oznacza "nie"
> > - jeżeli kobieta mówi "nie", to oznacza "nie"

> być moze ale moze tez nie jestem kobieta tylko osobnikiem płci zenskiej z
> narzadami.Jak dla mnie interpretacja jest zawsze taka jak słowo.

Znaczy "nie wiesz"? :))

> > Tia. To zapodaj tu swojego faceta. Co Ci szkodzi - może się nawet obrazi
> > [:)], a może da się go przekonać, że nie Jesteś warta jego zachodu
> > [jakoś go trzeba będzie przekonać - w ten sposób też można]?
> kolejny mądry...

No cóż - sama sprowokowałaś odpowiedź - to jest jeden z wariantów. Ty
chcesz doprowadzić do sytuacji, kiedy facet nie będzie za Tobą szalał,
ale pozostanie. Mz., w krótkim okresie czasu, to jest niemożliwe. W
długim też nie za bardzo - może będzie utrzymywał jakieś kontakty, ale
emocje zanikną - będzie najwyżej "miło".

> jesli masz zamiar zaraz dodac ze moze sie czegos w zwiazku z tym boje to
> powodzenia - dodawaj ale nie bede w chodzic z Toba w interpretacje
> prowadzace donikąd.

Noo. ;)

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2006-06-11 13:43:27

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: <d...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:e6go7a$f5j$1@nemesis.news.tpi.pl...
> <d...@o...pl>; <e6gmgk$sfn$1@news.onet.pl> :
>
>> > Dla mnie nic. Dla Ciebie - wyciszenie od racjonalizowania. Spróbuj
>> > poprostu żyć, nie tłumaczyć sobie wszystkiego, nie szukać winnych i
>> > przyczyn swoich zachowań.
>> I połozyc sie na wodzie aż woda mnie poniesie...jasne.Jak dla mnie to
>> propozycja przestania panowania nad swoim zyciem Wtedy dopiero człowiek
>> czuje sie bezbronny.Wybacz ale nie przekonasz mnie.
>
> :)
> A panujesz nad swoim życiem, czy próbujesz jedynie nad nim zapanować,
> chwytając się kawałków rzeczywistości niesionych nurtem rzeki?
staram się wyjść z wody poczatkowo stawiając jej opór- chyb anie konczy sie
to zatonięciem?

> Typowy problem przy nauce pływania i jeżdżenia na rowerze - tylko
> później okazuje się, że jednak można bez podpórki i trzymania się
> kawałków rzeczywistości - trzeba tylko uważać na wystające korzenie i
> zwalone drzewa.
>
>> > Czyli jest wyjaśnienie Twojej postawy. Nie sądzę, żebyś nabyła
>> > zachowania autoagresywne, bo to faktycznie niezdrowe, ale bez ich
>> > namacalnej znajomości nigdy nie zobiektywizujesz opisu świata wokół
>> > siebie. Czasami trzeba wziąść winę na siebie - mz. stosujesz na
>> > określenie swojego udziału powszechnie wykorzystywane ogólniki, które
>> > nic dla Ciebie nie znaczą, więc nie działają oskarżycielsko i
>> > autoagresywnie.
>> Moja "winą" jest zainicjowanie znajomosci.Cała reszta juz sie "działa "
>> wedle Twoich wczesniejszych rad. I dziekuje juz bardzo za takie pływanie.
>
> No to może wrócisz do śmierci ojca - przeżyjesz porządnie żałobę po nim,
> zamiast wspierać się na kimś zbyt mocno? To też ciekawy pomysł - nie
> przeżyłaś dobrze "żałoby", a zamiast tego przerzuciłaś część emocji na
> faceta - i teraz nie możesz się od niego oderwać.
a masz propozycje jak ją przezyc bardziej?
>> > Za to wykazujesz zniecierpliwienie, kiedy jednak ktoś
>> > się do nich "przyczepi" - przecież nie napisałaś o swojej współwinie po
>> > to, żeby ktoś to rozważał, ale właśnie po to żeby nikt tego nie
>> > rozważał. Zgoda na tyciuśką autoagresję, która uchroni Ciebie przed
>> > niewygodnymi pytaniami i stwierdzeniami. Prawda? ;))
>> prosze bardzo jestem otwarta na niewygodne pytania.Wal smiało.
>
> Mógłbym, ale to by była złośliwość. ;)
no wiec złosliwość czy demaskowanie kogoś?

>> >> słuchaj nie rozumiem do czego zmierzam.
>> >
>> > Ja czy Ty?
>> pomyłka- Ty.
>
> Ja? Płynę. ;) To jest to, czego Ty nie potrafisz zaakceptować - szukasz
> celu, a nie bierzesz pod uwagę, że na moją interakcję składają się moje
> "zdolności"/umiejętności pływackie i Ty, jako rzeka.
rozwiń proszę
>> > Przecież sama napisałaś o innych facetach i o tym, że ten obecny Ciebie
>> > blokuje. Depresja maskowana?
>> Nie wiem czy jestes psychologiem ale to chyba ulubiony termin psychologow
>> jak nie wiedza co powiedziec.Juz to kiedys słyszałam w gabinecie jakies
>> 10
>> lat temu.I juz nigdy wiecej tam nie poszłam.
>
> Nie jestem psychologiem, ale mz. diagnoza była dobra. Tyle, że z
> psychiką jest tak, że jeżeli pewne zaburzenie trwa zbyt długo, to
> potrafi się przeobrazić w co innego.
w co?
>> >> wiesz ja nigdy nie mialam pretensji o to co bylo tylko teraz chce
>> >> zminic
>> >> sytuavccje która mi nie odpowada.Luznej atmosfery miedzy nami juz
>> >> dawno
>> >> nie
>> >> ma a wlasciwie do konca nigdy nie było.Co ni eznaczy ze ja nie lubie
>> >> luznej
>> >> atmosfery .
>> >
>> > Takiej bardzo luźnej? ;))
>> a co przez to rozumiesz?
>
> Taką bez jakichkolwiek zobowiązań - ale taka determinuje to, że i inni
> nie mają wobec Ciebie *żadnych* zobowiązań - Jesteś dla nich tym, czym
> oni są dla Ciebie. ;)
no ale to co mówisz to jest raczej skutek luznej atmosfery czyli brak
skutków ze tak powiem.A nadal nie wiem co rozumiesz przez samą luzną
atmosferę

>> > Użycie słowa "pruderyjny" wskazuje, że masz coś na myśli. Ja akurat
>> > tego
>> > nie miałem - myślałem o relacjach emocjonalnych, a nie wyłącznie
>> > seksualnych. Zresztą z różnych przyczyn temat relacji czystoseksualnych
>> > jest dla mnie obecnie i od dłuższego czasu obcy.
>> >
>> > Ale jeżeli ostatnie zdanie opisuje Twoje zachowanie, to mogę Ci
>> > zdradzić, że jest mi żal takich kobiet - facetów akurat nie jest mi
>> > żal,
>> > ale też patrzę się na nich jak na dziwne zjawisko. ;) Tylko że ja, jako
>> > facet, faktycznie mam łatwiej - kiedy by mi się zechciało, to mogę
>> > pójść
>> > do agencji, no i jeszcze zostają tirówki, jeszcze tańsze. :)
>> Ja równiez wspolczuje- ale bardziej mężczyznom.Ja Ciebie nie prowokuje
>> pytaniami - dygresjami - to Ty wychodzisz z tą incjatywa.
>
> Facetom nie ma za bardzo czego, bo u nich to głównie potrzeba seksu, u
> kobiet często niezaspokojone emocje. Żal wypływa z faktu sprzeczności
> chwilowych zachowań z celem długoterminowym.
>
>> > Eee. Zdecydowanie nie. Prostsza interpretacja zakłada, że:
>> >
>> > - jeżeli kobieta mówi "tak", to oznacza "nie wiem"
>> > - jeżeli kobieta mówi "nie wiem", to oznacza "nie"
>> > - jeżeli kobieta mówi "nie", to oznacza "nie"
>
>> być moze ale moze tez nie jestem kobieta tylko osobnikiem płci zenskiej z
>> narzadami.Jak dla mnie interpretacja jest zawsze taka jak słowo.
>
> Znaczy "nie wiesz"? :))
znaczy w zaleznosci od osoby

d


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2006-06-13 20:09:12

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: d...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

W kwestii zaburzeń musze Ci tylko donieśc ze sie myliłes- to znaczy inne moze i
tak ale nie te przez Ciebie diagnozowane.Od dojscia do porozumienia o nie
kontaktowaniu sie przez jakis czas minęło dwa dni a ja sie czuje jakby mi
zdjęto 70-80 kilo tego faceta z pleców.Pewnie problem jest we mnie, nie przecze
tez ze jakies zaangazowania z mojej strony było i moze nadal jest ale nie jest
to moim zdaniem normalne jesli ktos swoja osoba i depresjami odbiera Ci
aktywność.To tak jak z uzaleznieniem - wiesz ze Ci szkodzi ale nie mozesz
przestać.Dochodzi tu tez sprawa naskórka- czyli mozliwosc utrzymania dystasu -
a moj byl w sytacjach stresowych , załoby dosc mocno zdarty.Zeby sie tez sama
uwolnic, pokryc skórą - i odangazowac własnie potzrebny jest ten dystans.A
błedne koło sie zamykało bo własnie tego nie mogłam uzyskac- i to juz wynikało
tylko od drugiej strony.Moze i on sam ma sobie nadzieję.Ale ja wiem ze ten
okres pozwoli mi stac sie na tyle silną zeby juz nie wpaść w jego sidła i
ostatecznie pozegnac wczesniejszą relację.Jesus.. jaka czuje sie lekka :)
D.

P.S.Moje pytanie abstarhujace od mojego przypadku- czy zdrowy zwiazek z druga
osoba powinien tak przytłaczać tudziez rodzić poczucie obciążenia?

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2006-06-14 15:26:14

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

d...@o...pl; <6...@n...onet.pl> :

Komu odpowiadasz?

> W kwestii zaburzeń musze Ci tylko donieśc ze sie myliłes- to znaczy inne moze i
> tak ale nie te przez Ciebie diagnozowane.Od dojscia do porozumienia o nie
> kontaktowaniu sie przez jakis czas minęło dwa dni a ja sie czuje jakby mi
> zdjęto 70-80 kilo tego faceta z pleców.

Tia.

> Pewnie problem jest we mnie, nie przecze
> tez ze jakies zaangazowania z mojej strony było i moze nadal jest ale nie jest
> to moim zdaniem normalne jesli ktos swoja osoba i depresjami odbiera Ci
> aktywność.

Zgadzam się z tym, że nie jest normalne wpływanie na innych soimi
depresjami, ale co do tej aktywności, to daleki jestem od przyznawania
racji.

> To tak jak z uzaleznieniem - wiesz ze Ci szkodzi ale nie mozesz
> przestać.Dochodzi tu tez sprawa naskórka- czyli mozliwosc utrzymania dystasu -
> a moj byl w sytacjach stresowych , załoby dosc mocno zdarty.Zeby sie tez sama
> uwolnic, pokryc skórą - i odangazowac własnie potzrebny jest ten dystans.A
> błedne koło sie zamykało bo własnie tego nie mogłam uzyskac- i to juz wynikało
> tylko od drugiej strony.

I zostaje się w tym "dystansie" do śmierci - ciekawe dlaczego, przecież
dystans powoduje wyleczenie?

> Moze i on sam ma sobie nadzieję.Ale ja wiem ze ten
> okres pozwoli mi stac sie na tyle silną zeby juz nie wpaść w jego sidła i
> ostatecznie pozegnac wczesniejszą relację.Jesus.. jaka czuje sie lekka :)
> D.

To się nazywa euforia - wykorzystaj póki możesz do zaczęcia nowych
działań, bo utkniesz w tym swoim "dystansie". ;)

> P.S.Moje pytanie abstarhujace od mojego przypadku- czy zdrowy zwiazek z druga
> osoba powinien tak przytłaczać tudziez rodzić poczucie obciążenia?

Zależy co przez to rozumiesz. Uczucie obciążenia może się rodzić również
poprzez projekcje, oczekiwania i lęki osoby zainteresowanej, która
normalne zachowanie odbierze jako wywołujące w niej poczucie obciążenia.
Toteż - zdrowy związek z drugą osobą nie powinien itd., ale jeżeli osoba
zainteresowana we wszystkich związkach przeżywa ten stan, to jest to
bardziej jej problem, a nie problem zdrowia związku.

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2006-06-14 19:08:15

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: a...@a...pl szukaj wiadomości tego autora

> d...@o...pl; <6...@n...onet.pl> :
>
> Komu odpowiadasz?
pomyłka ale tez zawsze wiadomoze sama sobie odpowiem ;)

> > W kwestii zaburzeń musze Ci tylko donieśc ze sie myliłes- to znaczy inne
moze i
> > tak ale nie te przez Ciebie diagnozowane.Od dojscia do porozumienia o nie
> > kontaktowaniu sie przez jakis czas minęło dwa dni a ja sie czuje jakby mi
> > zdjęto 70-80 kilo tego faceta z pleców.
>
> Tia.
no
>
> > Pewnie problem jest we mnie, nie przecze
> > tez ze jakies zaangazowania z mojej strony było i moze nadal jest ale nie
jest
> > to moim zdaniem normalne jesli ktos swoja osoba i depresjami odbiera Ci
> > aktywność.
>
> Zgadzam się z tym, że nie jest normalne wpływanie na innych soimi
> depresjami, ale co do tej aktywności, to daleki jestem od przyznawania
> racji.
a dlaczego? Bo ja ciagle bylam obarczana kolejnymi problemami -od dentysty non
stop do rodziny poprzez uczelnie prace i inne.W takim stopniu ze ni epozwalało
mi to na koncentracje na własnych sprawach.To ze ostatnio mam problem z
koncentracja nie przecze ale po czesci jest to wynik sytuacji i tez zauwaz jak
dziala udeerzenie kropli w głowe jak ona ci ciagle w tym samymmiejscu spada
prze cztery lata
>
> > To tak jak z uzaleznieniem - wiesz ze Ci szkodzi ale nie mozesz
> > przestać.Dochodzi tu tez sprawa naskórka- czyli mozliwosc utrzymania
dystasu -
> > a moj byl w sytacjach stresowych , załoby dosc mocno zdarty.Zeby sie tez
sama
> > uwolnic, pokryc skórą - i  odangazowac własnie potzrebny jest ten dystans.A
> > błedne koło sie zamykało bo własnie tego nie mogłam uzyskac- i to juz
wynikało
> > tylko od drugiej strony.
>
> I zostaje się w tym "dystansie" do śmierci - ciekawe dlaczego, przecież
> dystans powoduje wyleczenie?
no to chyba o to chodzi bo nie bardzo rozumiem.Sorry ale chyb a nie uwazasz ze
pewne przezycia nie wymagaja wyleczenia, ze nie mozna przejsc po nich
automatycznie do porzadku dziennego
>
> > Moze i on sam ma sobie nadzieję.Ale ja wiem ze ten
> > okres pozwoli mi stac sie na tyle silną zeby juz nie wpaść w jego sidła i
> > ostatecznie pozegnac wczesniejszą relację.Jesus.. jaka czuje sie lekka :)
> > D.
>
> To się nazywa euforia - wykorzystaj póki możesz do zaczęcia nowych
> działań, bo utkniesz w tym swoim "dystansie". ;)
juz wykorzystałam- poderwałam dwoch facetów ;)) załatwiłam sobie wyjazd do
włoch i trzasnełam 16 plansz projektu.Aczkolwiek przezyłam chwile grozy i
autentycznie jakąs nerwicową agresję bo mi zostawił moj ukochany lokator
wiadomosc na komorce(nie odbierałam wiec zdazył z kilka razy po czym ja
wyłaczyłam (chore) - wlasnie dzisiaj i mysłałam ze sie znowu zacznie,teraz na
razie cisza.Jak sie powtórzy to istnotnie zminie- skoro on odbiega od tego jak
sie umowilismy to ja sie nie czuje zobowiazana do obietnic ze za jakis czas-moze

>
> > P.S.Moje pytanie abstarhujace od mojego przypadku- czy zdrowy zwiazek z
druga
> > osoba powinien tak przytłaczać tudziez rodzić poczucie obciążenia?
>
> Zależy co przez to rozumiesz. Uczucie obciążenia może się rodzić również
> poprzez projekcje, oczekiwania i lęki osoby zainteresowanej, która
> normalne zachowanie odbierze jako wywołujące w niej poczucie obciążenia.
mozliwe
> Toteż - zdrowy związek z drugą osobą nie powinien itd., ale jeżeli osoba
> zainteresowana we wszystkich związkach przeżywa ten stan, to jest to
> bardziej jej problem
zgadzam sie wiem ze ogolnie z wchodzeniem w zbyt bliskie jednak relacje mam
problem ale realizuje a przynajmniej sie realizowąłam w inny sposob.Nie jest mi
to potrzebne i na razie nie bede dazyc do psychologicznej normy bo jest a
przynajmniej bylo mi z tym dobrze.
pzdr.d

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2006-06-15 08:00:56

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

a...@a...pl; <6...@n...onet.pl> :

> > flyer :
> >
> > Zgadzam się z tym, że nie jest normalne wpływanie na innych soimi
> > depresjami, ale co do tej aktywności, to daleki jestem od przyznawania
> > racji.

> a dlaczego?

Dlatego, że to nie takie proste. Np. osoba, u której wykształciła się
psychoza prześladowcza na bazie rzeczywistych wydarzeń, nie pozbędzie
się lęków w momencie ich [rzeczywistych wydarzeń/sytuacji] zakończenia.
Być może pewne zachowania/warunkowania pozostaną u niej do końca życia.

> Bo ja ciagle bylam obarczana kolejnymi problemami -od dentysty non
> stop do rodziny poprzez uczelnie prace i inne.W takim stopniu ze ni epozwalało
> mi to na koncentracje na własnych sprawach.

Nie sądzę, żeby brak tych spraw pozwolił Ci się skoncetrować na własnych
sprawach. Pomijam już to, że dentysta, uczelnia, praca, to Twoje sprawy.
To co Ty opisałaś, to niejednokrotnie jest chęć uwolnienia się od
*wszystkich_spraw* .

> To ze ostatnio mam problem z
> koncentracja nie przecze ale po czesci jest to wynik sytuacji i tez zauwaz jak
> dziala udeerzenie kropli w głowe jak ona ci ciagle w tym samymmiejscu spada
> prze cztery lata

Widocznie słabo, skoro Twój stan umysłowy, przy izolacji od innych osób,
jest nadal w porządku. Może pora zmienić definicję sytuacji z facetem, z
determinującej stan, na ten stan cały czas ujawniający? ;)

> > I zostaje się w tym "dystansie" do śmierci - ciekawe dlaczego, przecież
> > dystans powoduje wyleczenie?
> no to chyba o to chodzi bo nie bardzo rozumiem.Sorry ale chyb a nie uwazasz ze
> pewne przezycia nie wymagaja wyleczenia, ze nie mozna przejsc po nich
> automatycznie do porzadku dziennego

Pewne przeżycia leczą się "z długim czasem", więc może nie zaraz po
nich, ale po jakimś czasie trzeba wrócić do "życia", bo na leczenie nie
ma co czekać - za długo trwa.

> > To się nazywa euforia - wykorzystaj póki możesz do zaczęcia nowych
> > działań, bo utkniesz w tym swoim "dystansie". ;)
> juz wykorzystałam- poderwałam dwoch facetów ;))

I co z nimi zrobisz, jak będą chcieli kontynuować znajomość? Po kilku
tygodniach uznasz, że Ciebie "ograniczają" i czegoś od Ciebie wymagają?
To bądź już konsekwentna w swoim leczeniu i nie zwalaj sobie nowych
facetów na głowę, bo inaczej zupełnie ich znielubisz. ;)

> załatwiłam sobie wyjazd do
> włoch i trzasnełam 16 plansz projektu.Aczkolwiek przezyłam chwile grozy i
> autentycznie jakąs nerwicową agresję bo mi zostawił moj ukochany lokator
> wiadomosc na komorce(nie odbierałam wiec zdazył z kilka razy po czym ja
> wyłaczyłam (chore) - wlasnie dzisiaj i mysłałam ze sie znowu zacznie,teraz na
> razie cisza.Jak sie powtórzy to istnotnie zminie- skoro on odbiega od tego jak
> sie umowilismy to ja sie nie czuje zobowiazana do obietnic ze za jakis czas-moze

Ale Ty wiesz, że za jakiś czas nic nie będzie "może"? Kolejna pułapka -
jeżeli powiesz - "nie pisz już więcej", to facet uzna, że został
oszukany. Ale może wtedy się odczepi. ;)

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Pytanie (cechy mezczyzny) - prosze o odpowiedz :)
Niemcy: Geje moga uratowac Polske
Psycholog -wrocław szukam
ODZIEŻ CIĄŻOWA KIELCE (NOWY SKLEP)
sieci neuronowe i przemysl

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »