Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Jak się uwolnić

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jak się uwolnić

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 45


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2006-06-10 08:45:02

Temat: Jak się uwolnić
Od: d...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

Witam,
Mam lat 29.Tak się złożyło , ze jakies 4 lata temu zamieszkałam głownie
zpraktycznych względów w jednym pokoju z młodszym o 4 lata kolegą.Do tego czasu
moje relacje i kontakcty z ludzmi były ok. a powiem nawet ze bardzo ok. tyle ze
miałam duza potzrebe własnej przestzreni stad były one bardzo intensywne tyle
ze byla w nim miejsce na potrzebne mi poczucie bycia samym.Decyzja o
zamieszkaniu razem padła akurat na okres kiedy mialam potzrebę zmiany
środowiska stad tez jako człowiek zupełnie z innego srodowiska wspollokator
odpowiadał mi.Jednakze sytuacja sie zmieniła.W tym momencie niemieszkamy juz
razem a ja nadal nie potrafie sie od tego człowieka uwolnic.Problem polega na
tym ze jest on własciwei sam- rodzina bardzo daleko, relacje z innymi ludzmi
raczej nikłe a raczej powiedzialbym zerowe oprócz tych zwiazanych z pracą,
uczelnia- ale to sie konczy poza jej progami.Człowiek jest przypadkiem
nieszczesliwie zakochanego choc ja od poczatku dokladnie okreslałam jaki jest
moj stosunek do niego.Mam wrazenie ze wpadłam w pułapkę a tak przynajmniej sie
czuje.W miedsyczasie - podczas wspolnego mieszkania zmarł moj ojciec - tym
bardziej potrzebowałam kogos, a on byl - no bo był.I wszystk obyloby ok.Gdyby
nie to ze zaczał mnie w swoją "izolatkę" wciągać.W tym momencie brakuje mi
relacji z innymi ludzmi poniewaz zosatły one ucięte i stan ten trwa poniewaz
wszystkie relacje zastepował mi przez długi czas ten człowiek. Juz ze za sam
ten fakt coraz bardziej go nie nawidze i czuje wstret a pomimo tego ni
epotrafie sie od niego psychicznie odciać.Wczesniej nie miałam z tym
problemow.Po prostu mam wrazenie ze wpadł na podatny grunt z uwagi na sytuacje
jak była- moja słabośc, potzreba kogos itp.itd.Mało tego mieszkamy juz teraz
nawet w innym miescie a ten człowiek przyjezdza niemalze co tydzien a w ciagu
tygodnia pozostają komunikatory I telefony .Zeby sie uwolnic próbowąłam juz
wszystkiego - groziłam ze zminia nr telefonu itd.itp ale w rezultacie
wszt\ystko wróciło do "normy".Jak sie z takiej relacji uwolnic?Moja agresja
ciagle rosnie.Człowiek mi nie odpowiada ani fizycznie ani psychicznie ani
intelektualnie.Jest młodszy - dla mnie jest szczeniakiem a przynajmniej tak to
wyglada jesli chodzi o jego mozliwoasci bycia samym.Przykro to mowic ale mozna
zrobic z niego "szmatę" a on dalej nic- nie odejdzie.Pomozcie jak wyjsc z tego?
Zaczynam równiez od siebie sie coraz bardziej oddalac bo robie sie w stosunku
do niego agresywna traktuję go jak ..., a nie znosze takiego sposobu bycia ,
zycia itp.CO zrobic?I nna rzecz ze ja chce sie otworzyc na innych a nie moge bo
jest on.Stanowi zatyk i odcina mnie od relacji z innymi.Dzięki.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2006-06-10 08:56:14

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: d...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

Aha,poniewaz na pewno w jakis sposob jestesmy sobie bliscy bo znam jego
sytuacje wytłumaczyłam mu ze powinien isc do psychologoa.Wiem ze moze to
wynikac po czesci z jego sytuacji z tego wzgledu ze on jako dziecko
(licealista) został zostawiony sam w domu na kilka lat przez matkę - wyjechała
za granicę, a ojciec zmarł mu w wieku 9 lat.Nie wiem czy to mogło miec wpływ
az taki bo nie został przeciez"porzucony"a el tak czyinaczej uwazałam ze
potzrebna jest mu pomoc psychologa.Gorzej ze mną .Co mam zrobić.Najgorsze jest
to ze wokół widze tyle ludzi którzy mi tak bardzo odpowiadaja a rozmowy mnie z
nimi satysfakcjonuja a nie moge tego zaciesnic z uwagi na niego- namacalna i
psychiczna przeszkoda.Jesli chodzi o wizyte u psychologa to byl na jednej ale
tylkosie raczej uspokoił troche i nic pozatymPonadto ja chce zyc teraz a nie
czekac az sie człowiek "ze mnie " wyleczy.d

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2006-06-10 09:20:14

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> szukaj wiadomości tego autora

d...@o...pl wrote:

> tylkosie raczej uspokoił troche i nic pozatymPonadto ja chce zyc teraz a nie
> czekac az sie człowiek "ze mnie " wyleczy.d
>

To TY się wylecz z niego. To jest podobno bardzo łatwo powiedzieć i
bardzo trudno zrobić - wiem. Miałem kiedyś toksycznego współlokatora, na
szczęście szybko zdałem sobie sprawę z tego kim jest ten człowiek i
kilka dni później mnie już tam nie było; a i tak wyprowadzenie się było
bardzo trudne choć nic nas nie łączyło i się prawie nie znaliśmy.

Są specjalne infolinie i Ośrodki Kryzysowe (chyba tak to się nazywa); w
skrócie - TY powinnaś pójść do psychologa. Piszesz tu o SWOIM problemie
z tym człowiekiem. Owszem - on też ma problem, ale po pierwsze to jego
spawa, a po drugie do póki sam nie stwierdzi, że ma problem to nic z tego.

W każdym razie poradzenie się kogoś co w tej sytuacji zrobić na pewno ci
nie zaszkodzi : )

powodzenia!
T

--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2006-06-10 09:58:54

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: "Morderca uczuć" <l...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

d...@o...pl napisał(a):
[ciach]

Nie wiem, czy psycholog Ci pomoże, czy zrozumie sytuację i poza
kilkoma "praktycznymi" radami, da Ci sensowne wskazówki. Myślę, że
kompletnie brakuje Ci asertywności albo zwyklej odwagi. Może pomogła
by jakaś książka nt. asertywności lub manipulacji, bo on z
pewnością Tobą manipuluje, lecz nie potrafisz się na jego
działania odpowiedzieć. Może pomógłby kurs asertywności, takie
są organizowane np. przy urzędach pracy.
A do tego należałoby powiedzieć delikwentowi, że potrzebujesz
spokoju, przerwy, odciąć się. Wtedy trzeba zmianić numer gg, nie
odbierać telefonu itd. Dobrze by było, gdyby Twój telefon odebrał
jakiś kolega i powiedział mu zwyczajnie "spadaj". Jeszcze lepiej by
było, gdyby facet zastał Cię z jakimś bardzo asertywnym kolegą a
ten trochę by "pomęczył" delikwenta.
A co z Twoimi sprawami sercowymi? Masz problem aby się z kimś
związać? Bliskość faceta, który dałby Ci poczucie bezpieczeństwa
jest nieodzowna. Nalepiej aby był to ktoś, kto wciągnie Cię w
życie towarzyskie, przerwie błędne koło tych samych twarzy.
Pozdr.
M.U.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2006-06-10 10:23:27

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: d...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

> tylkosie raczej uspokoił troche i nic pozatymPonadto ja chce zyc teraz a nie
> > czekac az sie człowiek "ze mnie " wyleczy.d
> >
>
> To TY się wylecz z niego. To jest podobno bardzo łatwo powiedzieć i
> bardzo trudno zrobić - wiem. Miałem kiedyś toksycznego współlokatora, na
> szczęście szybko zdałem sobie sprawę z tego kim jest ten człowiek i
> kilka dni później mnie już tam nie było; a i tak wyprowadzenie się było
> bardzo trudne choć nic nas nie łączyło i się prawie nie znaliśmy.
wiem - masz racje ze to ja mam problem.Duzo wiekszy tym bardziej ze w
przeszłosci z odcinaniem sie od innych nie mialam problemu - potrafilam to
zrobic jednym prcyzyjnym cieciem-pieciominutowym spotkaniem.Ael sytuacja byla
specyficzna- troche sie rozłozyłam po smierci ojca bo bylam z nim skłocona- no
i wtedy byl on - człowiek który tą chora sytuacje załoby ciagle mam wrazenie
przedłuza.Do psychiatry sie wybieram ale wiem ze to sie wiaze z dosc sporymi
funduszami jesli mam byc skuteczne a teraz mam srednia sytuacje i nie chce
zaczynac zeby tego nie zakonczyc całkiem.
d

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2006-06-10 10:38:09

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

d...@o...pl; <4...@n...onet.pl> :

> Aha,poniewaz na pewno w jakis sposob jestesmy sobie bliscy bo znam jego
> sytuacje wytłumaczyłam mu ze powinien isc do psychologoa.Wiem ze moze to
> wynikac po czesci z jego sytuacji z tego wzgledu ze on jako dziecko
> (licealista) został zostawiony sam w domu na kilka lat przez matkę - wyjechała
> za granicę, a ojciec zmarł mu w wieku 9 lat.Nie wiem czy to mogło miec wpływ
> az taki bo nie został przeciez"porzucony"a el tak czyinaczej uwazałam ze
> potzrebna jest mu pomoc psychologa.

No cóż - pewnych zachowań trudniej się nauczyć, jeżeli nie jest się
poddanym ["niewidocznej"] presji grupy. Wtedy pozostaje droga rozumowa i
świadome próby zmiany swojego zachowania/postawy, ale to można zrobić,
nawet mając 60 lat. Facet [i Ty] nie chcecie tego zrobić, bo wymagałoby
to jakichś decyzji i wysiłku. Myślisz, że uwalniając się od faceta sama
staniesz się "zdrowa", podczas kiedy mz. i Ty potrzebujesz zmiany swojej
postawy w zupełnym oderwaniu od kwestii faceta. Typowy schemat myślowy -
"gdybym był/miał, to wszystko byłoby proste". ;)

> Gorzej ze mną .Co mam zrobić.Najgorsze jest
> to ze wokół widze tyle ludzi którzy mi tak bardzo odpowiadaja a rozmowy mnie z
> nimi satysfakcjonuja a nie moge tego zaciesnic z uwagi na niego- namacalna i
> psychiczna przeszkoda.

Wbij sobie do głowy, że jeżeli piszesz prawdę o Tym, że to *tylko* On
jest "winny", to dla Ciebie istnienie faceta nie byłoby żadną
przeszkodą. Może jesteś z nim związana uczuciowo i kombinujesz jakby tu
zabić uczucie "zabijając faceta", może Twoje poprzednie kontakty
towarzyskie wynikały z identycznych przyczyn co faceta, a kiedy się
urwały, to zwalasz winę na faceta, może po prostu nie umiesz "przerwać"
granicy, i nie będziesz jej umiała przerwać, niezależnie czy będzie
facet, czy nie.

> Jesli chodzi o wizyte u psychologa to byl na jednej ale
> tylkosie raczej uspokoił troche i nic pozatymPonadto ja chce zyc teraz a nie
> czekac az sie człowiek "ze mnie " wyleczy.d

Nie obraź się - psychiatra byłby lepszym rozwiązaniem. Nie sugeruję
choroby, ale raczej przewlekły stan i małe możliwości wyleczenia się z
niego na drodze rozumowej.

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2006-06-10 10:38:20

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: d...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

Nie wiem, czy psycholog Ci pomoże, czy zrozumie sytuację i poza
> kilkoma "praktycznymi" radami, da Ci sensowne wskazówki. Myślę, że
> kompletnie brakuje Ci asertywności albo zwyklej odwagi. Może pomogła
> by jakaś książka nt. asertywności lub manipulacji, bo on z
> pewnością Tobą manipuluje, lecz nie potrafisz się na jego
> działania odpowiedzieć. Może pomógłby kurs asertywności, takie
> są organizowane np. przy urzędach pracy.
asertywnosci mi raczej nie brak - potrafie byc rózniez chamska i agresywna wiec
testosteronu rózniez mi nie brakuje ;).Chodzi o to ze tak jest w momencie kiedy
mam dystans do innych - w tym przypadku go juz nie ma i nie potrafie z tego
wyjsc jak z nałogu.
> A do tego należałoby powiedzieć delikwentowi, że potrzebujesz
> spokoju, przerwy, odciąć się.
To wielokrotnie robiłam ale nie skutkuje.Najsmieszniejsze jest to ze to ja
wychodze na agresora bo gosc urzadza cyrki pod tytułem płacze, umieranie itp.I
to ja jestem be.Taka siekiera.smieszne...I zeby bylo zabawniej ma pelne
poparcie mojej matki bo to ona taka role odgrywała w rodzinie.

Wtedy trzeba zmianić numer gg, nie
> odbierać telefonu itd. Ze wzgledów zawodowych nie chce tego robic.
Dobrze by było, gdyby Twój telefon odebrał
> jakiś kolega i powiedział mu zwyczajnie "spadaj". Jeszcze lepiej by
> było, gdyby facet zastał Cię z jakimś bardzo asertywnym kolegą a
> ten trochę by "pomęczył"  delikwenta.
wiesz chodzi o to ze mi zaden facet do załatwiania moich spraw nigdy nie byl
potzrebny.Tutaj człowiek ma mnie w garsci dzieki swojej miekkosci.Trudno
zreszta powiedziec czy to facet bo zachowuje sie jak..

> A co z Twoimi sprawami sercowymi? Masz problem aby się z kimś
> związać? Bliskość faceta, który dałby Ci poczucie bezpieczeństwa
> jest nieodzowna. Nalepiej aby był to ktoś, kto wciągnie Cię w
> życie towarzyskie, przerwie błędne koło tych samych twarzy.
Moje sprawy sercowe?Nigdy tego nie uwazałam za jakas wazna czesc zycia.Chcialam
i chce byc dalej singlem .Czasem sie zauraczam , trwa to chwilę albo bardzo
długo ale nie mam potrzeby tego realizowac.Inna rzecz ze chyba jeszcze nie
spotkałam nikogo kto by mi odpowiadał do konca bo moze bym sie wtedy postarała
a tez specjalnie o to nie zabiegam, jestem wierna sobie- Gorzej bo tym
bardziej taki lep przy mnie mi przeszkadza.Jesli chodzi o poczucie
bezpieczenstwa to mi do tego facet nigdy nie byl potrzebny.To raczej ja
zapewniam je innym. Zwłaszcza ze ów kolega tak naprawde byl przeze mnie
prowadzony przez te cztery lata za raczkę wiec sie raczej role odwrociły (poza
paroma syuacjami w których mialam gdzie sie wyplakac ;))Ale teraz mam juz
dosyc.Jesli chodzi o manipulacje itp to człowiEk wydaje mi sie nie jest do tego
zdolny- a moze - nie wiem - jak dla mnie to jest przysłowiowa dupa ale to tez
sie skads bierze (czytaj - sytuacja rodzinna)
D.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2006-06-10 10:47:13

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: d...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

aha, jeszcze jedno- z tym kolegą to fakt.Probowałam nawet symulowac swoje
zakochanie itp. ale sie nie udało bo na dłuzsza mete nie potrafie sciemniac
albo człowiek mnie za dobrze zna.Wymysliłam sobie tez ze no to moze ja dla
odmiany sie zakocham ;)zeby sie go pozbyc.Ale sorry z deszczu pod
rynne..nie..No i mowic sobie mozna.To jest koszmar.Czuje sie jak
niepelnosprawna bo mam jakas kule u nogi.Inna rzecz ze gdyby nie on - mowie o
niezłej depresji po smierci ojca to nie wiem - to wlasnie nas zblizyło i teraz
nie potrafie tego przerwac.Wiem ze to straszne ale mam wrazenie ze on jakos
kontynuuje ta załobe bo mi sie ciagle kojarzy z tym okresem.d

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2006-06-10 10:54:22

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

d...@o...pl; <4...@n...onet.pl> :

> Witam,
> Mam lat 29.Tak się złożyło , ze jakies 4 lata temu zamieszkałam głownie
> zpraktycznych względów w jednym pokoju z młodszym o 4 lata kolegą.Do tego czasu
> moje relacje i kontakcty z ludzmi były ok. a powiem nawet ze bardzo ok. tyle ze
> miałam duza potzrebe własnej przestzreni stad były one bardzo intensywne tyle
> ze byla w nim miejsce na potrzebne mi poczucie bycia samym.Decyzja o
> zamieszkaniu razem padła akurat na okres kiedy mialam potzrebę zmiany
> środowiska stad tez jako człowiek zupełnie z innego srodowiska wspollokator
> odpowiadał mi.Jednakze sytuacja sie zmieniła.W tym momencie niemieszkamy juz
> razem a ja nadal nie potrafie sie od tego człowieka uwolnic.Problem polega na
> tym ze jest on własciwei sam- rodzina bardzo daleko, relacje z innymi ludzmi
> raczej nikłe a raczej powiedzialbym zerowe oprócz tych zwiazanych z pracą,
> uczelnia- ale to sie konczy poza jej progami.Człowiek jest przypadkiem
> nieszczesliwie zakochanego choc ja od poczatku dokladnie okreslałam jaki jest
> moj stosunek do niego.Mam wrazenie ze wpadłam w pułapkę a tak przynajmniej sie
> czuje.W miedsyczasie - podczas wspolnego mieszkania zmarł moj ojciec - tym
> bardziej potrzebowałam kogos, a on byl - no bo był.I wszystk obyloby ok.Gdyby
> nie to ze zaczał mnie w swoją "izolatkę" wciągać.W tym momencie brakuje mi
> relacji z innymi ludzmi poniewaz zosatły one ucięte i stan ten trwa poniewaz
> wszystkie relacje zastepował mi przez długi czas ten człowiek.

Ale ograniczenie relacji było Twoim wyborem? A może było tylko
konsekwencją Twojego stanu i czasu [znajomości tak mają, że
niepodtrzymywane długo zaczynają wygasać].

> Juz ze za sam
> ten fakt coraz bardziej go nie nawidze i czuje wstret a pomimo tego ni
> epotrafie sie od niego psychicznie odciać.

A może byś kierowała swój wstręt w odpowiedniejszą stronę - wtedy
będziesz lepiej rozumiała o co tu chodzi.

> Wczesniej nie miałam z tym
> problemow.Po prostu mam wrazenie ze wpadł na podatny grunt z uwagi na sytuacje
> jak była- moja słabośc, potzreba kogos itp.itd.Mało tego mieszkamy juz teraz
> nawet w innym miescie a ten człowiek przyjezdza niemalze co tydzien a w ciagu
> tygodnia pozostają komunikatory I telefony .Zeby sie uwolnic próbowąłam juz
> wszystkiego - groziłam ze zminia nr telefonu itd.itp ale w rezultacie
> wszt\ystko wróciło do "normy".Jak sie z takiej relacji uwolnic?Moja agresja
> ciagle rosnie.Człowiek mi nie odpowiada ani fizycznie ani psychicznie ani
> intelektualnie.Jest młodszy - dla mnie jest szczeniakiem a przynajmniej tak to
> wyglada jesli chodzi o jego mozliwoasci bycia samym.Przykro to mowic ale mozna
> zrobic z niego "szmatę" a on dalej nic- nie odejdzie.

*Zrobić* , czyli sądzisz, że Twoje postępowanie wynika z racjonalnych
przesłanek? Polaryzujesz opis sytuacji - ja dojrzała, rozumna,
kontrolująca swoje zachowania vs. on niedojrzały, emocjonalny. Ratujesz
swoje mniemanie o sobie kosztem przypisania negatywów drugiej stronie. A
czego się boisz, skoro tak ratujesz to mniemanie? Że coś z Tobą nie jest
tak? ;)

> Pomozcie jak wyjsc z tego?

Ale Ty tego potrzebujesz. Bez tego faceta Twoje lęki Ciebie powalą.

> Zaczynam równiez od siebie sie coraz bardziej oddalac bo robie sie w stosunku
> do niego agresywna traktuję go jak ..., a nie znosze takiego sposobu bycia ,
> zycia itp.CO zrobic?I nna rzecz ze ja chce sie otworzyc na innych a nie moge bo
> jest on.Stanowi zatyk i odcina mnie od relacji z innymi.Dzięki.

Tia - zawsze on. Co Ty biedna byś bez niego zrobiła? ;)

A nie bierzesz pod uwagę tego, że on widzi prawdziwe przesłanki Twojego
zachowania - brak kontroli nad emocjami, ambiwalencję, totalną rozsypkę.
W najbardziej paranoicznym schemacie sytuacja może wyglądać dokładnie
odwrotnie - gdybyś nauczyła faceta odpowiednich schematów/słów opisu
jego zachowania, to on mógłby stwierdzić, że jego kontakty wynikają z
lęku o Ciebie.

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2006-06-10 11:02:56

Temat: Re: Jak się uwolnić
Od: d...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

Gorzej ze mną .Co mam zrobić.Najgorsze jest
> > to ze wokół widze tyle ludzi którzy mi tak bardzo odpowiadaja a rozmowy
mnie z
> > nimi satysfakcjonuja a nie moge tego zaciesnic z uwagi na niego- namacalna
i
> > psychiczna przeszkoda.
>
> Wbij sobie do głowy, że jeżeli piszesz prawdę o Tym, że to *tylko* On
> jest "winny", to dla Ciebie istnienie faceta nie byłoby żadną
> przeszkodą. Może jesteś z nim związana uczuciowo i kombinujesz jakby tu
> zabić uczucie "zabijając faceta"
wiem - moze tak jest- przyjmijmy tak - ale co wobec tego ze rozumowo mi to nie
odpowiada- masz propozycje jak sie "odkochac".I odpowiedz jak mozna sie
zaangazowac emocjonalnie jesli człowiek mi nie odpowiada?I burzy mi moja wizje
mojego zycia- kiedy nie mam z nim porozumienia intelektualnego na takim
poziomie jaki mi odpowiada, kiedy człowiek nie łapie mojego poczucia humoru a
sam nie ma zadnego , kiedy masz wrazenie ze on zyje za kare i nosi swoj krzyz
na plecach.Czowiek- facet - mlodszy o 4 lata ode mnie?Wiesz jakie to uczucie w
wiekszosci przebywac, rozmawiac z kims kto kompletnie nie odpowiada Twoim
oczekiwaniom?Wedle mojej intuicji to pierwszy krok do schizofrenii ale ja
psychologiem nie jestem.

może po prostu nie umiesz "przerwać"
granicy, i nie będziesz jej umiała przerwać, niezależnie czy będzie
facet, czy nie.
masz rację - nie umiem - powiedz mi jak to zrobić bo juz nie mam na to siły a
robiłam juz wszystko.Łaczne z grozeniem ze jak jeszcze raz zadzwoni to
zadzwonie na policję.Czasami mam wrazenie ze on załapał ze ja bylam przez
pewien okres słaba i zeby mnie nie stracic ta słabosc podtrzymuje.A ja teraz
nie potrafie faktycznie byc konsekwentna w tym odcieciu sie od niego bo za
bardzo sie zblizylismy (chcac nie chcac)

Jesli chodzi o wizyte u psychologa to byl na jednej ale
> > tylkosie raczej uspokoił troche i nic pozatymPonadto ja chce zyc teraz a
nie
> > czekac az sie człowiek "ze mnie " wyleczy.d
>
> Nie obraź się - psychiatra byłby lepszym rozwiązaniem. Nie sugeruję
> choroby, ale raczej przewlekły stan i małe możliwości wyleczenia się z
> niego na drodze rozumowej.
nie obrazam sie- wiem o tym - i o tym mu mowiłam - on zreszta tez jest tego
swiadomy i sie specjalnie nie wzbrania.Chodzi o to ze terapia trwa a czas
mija.Ja sie nie umiem wzmocnic zeby totalnie zerwac kontakty , on nie potrafi
odejsc.Inna rzecz ze do konca ja tych relacji tez nie chce zrywac bo pewne
rzeczy nas łaczą bo duzo robilismy razem.
d

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Pytanie (cechy mezczyzny) - prosze o odpowiedz :)
Niemcy: Geje moga uratowac Polske
Psycholog -wrocław szukam
ODZIEŻ CIĄŻOWA KIELCE (NOWY SKLEP)
sieci neuronowe i przemysl

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »