| « poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2004-09-23 11:13:53
Temat: Re: Jak się zachować ?
Użytkownik "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:ciua44$84b$1@news2.ipartners.pl...
>
> Po pierwsze to wyrzutów robic nie będę.
> Ale jak ktoś się ze wspólnych znajomych zapyta (no bo przeciez zjeżdża się
> tam wiecej osób i się wszyscy znamy, ale tylko dwa samochody jada z
> "naszego" kierunku) dlaczego on nie przyjechał - to powiem (oczywiscie bez
> szczegółow) że nie miał jak dojechac i tyle.
I w ten sposób wprawisz otoczenie w świadomość, że to ona jest nie w
porządku. I albo ona głośno powie, że takiego prostaka, jak Twój mąż (może
tak powiedzieć, bo może być agresywna, jako że zaatakujesz ją absolutnie
bezpodstawnie) nie będzie woziła, albo zachowa klasę i się nie, a
ostrzeugodzi ją powtórnie.
Bierzesz stronę swojego męża, który zachował się newłaściwie?
> Ponieważ jestem wredną, złośliwą bestią chciałabym aby to do niej dotarło.
Dotarłoby prostsze: "on uczynił Ci przykrość, wiem o tym, ale jego
nieobecność spowodowana Waszą odmową, czyni przykrość mnie"
Nie walczysz w słusznej sprawie, Basiu. Jakkolwiek jesteś być może wredna i
złośliwa, nie możesz być ślepa na fakty.
> Po prostu tylko tyle ze zrobiła przykrość również mi.
> W tym wypadku jestem solidarna z moim mężem.
Solidaryzujesz się z jego nieprzyjemnym zachowaniem i niechęcią do wzięcia
na siebie jego konsekwencji?
> Ja się z nią od tej pory widziałam kilka razy i słowem nie napomknęła ze
> jest obrażona.
A widziała sie z Twoim mężem?
Na Ciebie obrażona nie była, ale zamierzasz jej zdaje się dać ku temu
podstawy... Weź i to pod uwagę. Żebyś nie przybiła ostatniej deski ratunku
ostatnim gwoździem do trumny....
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2004-09-23 11:14:21
Temat: Re: Jak się zachować ?Niestety nie mam nic do powiedzenia w bieżącym temacie, zatem podzielę się
z Tobą Gagatka, spowodowaną tym faktem frustracją:
> ale przecież jej mąż był wtedy drinknięty więc jakiekolwiek dyskusje z nim
> były bez sensu przynajmniej według mnie
Nie przesadzajmy. Tylko dwa piwka strzelił.
puchaty
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2004-09-23 11:15:18
Temat: Re: Jak się zachować ?Basia Z. wrote:
> Na wyjeździe nie powstrzymam się jednak od powiedzenia publicznie czegoś w
> tym rodzaju :
> "X..,.bardzo chciał przyjechać ale nie miał z kim."
> Żeby ona tez odczuła ze mi również zrobiła przykrość.
NMSP, musze napisac... :-/
Gdybym to ja byla na jej miejscu, to po takim tekscie
wkurzylabym sie na Ciebie i zacietrzewila na amen czyli na
dluzej.
Bardzo chetnie podwozimy (niekoniecznie po drodze), zabieramy,
gdy jest wolne miejsce itp. Bardzo sobie cenie uklad, gdy jest
jasne, ze robimy to, bo _chcemy_, zdecydowanie nie mam
potrzeby wysluchiwania peanow na te okazje i krygowania sie
"ja moze jednak tramwajem", ale lampka alarmowa mi sie wlacza,
gdy ktos uwaza, ze mu sie nalezy, ze to oczywiste itp.
A powyzszy tekst zawiera w sobie cos z niespelnionego roszczenia.
A wracajac do zrodla - byc moze ta kobieta miala prawo sie na
Twego meza obrazic, ale szkoda, ze nie zalatwila tego z nim na
biezaco. Wtedy moze by sie przeprosili i dogadali "na pniu"
albo przynajmniej nie liczylabys teraz na wspolna podroz. Nie
cierpie takich niedomowien. Brrrr.
--
Dominika
jazda konna, Szczecin, Police i okolice
http://www.konie.szn.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2004-09-23 11:22:23
Temat: Re: Jak się zachować ?
Użytkownik "Dominika Widawska" :
> A powyzszy tekst zawiera w sobie cos z niespelnionego roszczenia.
No trochę to złagodzilam - przeczytaj to co napisałam w odpowiedzi Xenie.
> A wracajac do zrodla - byc moze ta kobieta miala prawo sie na
> Twego meza obrazic, ale szkoda, ze nie zalatwila tego z nim na
> biezaco. Wtedy moze by sie przeprosili i dogadali "na pniu"
> albo przynajmniej nie liczylabys teraz na wspolna podroz. Nie
> cierpie takich niedomowien. Brrrr.
No właśnie - ja też się dziwię.
Tym bardziej ze po tej całej jeździe, w trakcie której dokuczał pożegnaliśmy
się serdecznie.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2004-09-23 11:38:20
Temat: Re: Jak się zachować ?Basia Z. wrote:
>
> No trochę to złagodzilam - przeczytaj to co napisałam w odpowiedzi Xenie.
Doczytalam. Uff. :)
Ja - zwlaszcza gdyby ktos pociagnal temat - powiedzialabym
(gdybym czula taki mus, a pewnie bym czula) cos bardziej
konkretnego:
"X chcial przyjechac, ale poniewaz ma tyly u Igrekowskiej, to
nie mial sie z kim zabrac."
Moze bylby to poczatek rozmowy miedzy Wami dwiema...
>> Nie cierpie takich niedomowien. Brrrr.
> No właśnie - ja też się dziwię.
Ja sie nie dziwie, bo wiem, ze takich ludzi nie brakuje.
Ja sie dziwie, bo to bez sensu.
Ot, taki dualizm.
> Tym bardziej ze po tej całej jeździe, w trakcie której dokuczał pożegnaliśmy
> się serdecznie.
Sa ludzie, ktorych nauczono nieokazywania negatywnych uczuc. W
efekcie czesto pojawia sie postawa pt. "jestem obrazony, sam
sie domysl, od kiedy i za co", pakiet "...oraz na kogo" bywa
dodany gratis. ;-]
--
Dominika
jazda konna, Szczecin, Police i okolice
http://www.konie.szn.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2004-09-23 11:41:30
Temat: Re: Jak się zachować ?
Użytkownik "Margola Sularczyk" :
>
> Bierzesz stronę swojego męża, który zachował się newłaściwie?
>
No oczywiście, że biorę stronę męża.
Ja jeszcze w samochodzie jak coś tam głupio ględził po prostu wrzasnęłam na
niego "Będziesz ty wreszcie cicho !" i do końca drogi (jeszcze około 1
godz.) zamknął się.
I myślałam na prawdę, że to definitywnie zakończyło sprawę.
Nie sądziłam że to tak głęboko w niej siedzi.
> Dotarłoby prostsze: "on uczynił Ci przykrość, wiem o tym, ale jego
> nieobecność spowodowana Waszą odmową, czyni przykrość mnie"
>
OK - przyznaję Wam rację.
W takim razie poczekam na spotkanie i nic nie bedę mówić.
Jak oni sami zaczną, wtedy możemy porozmawiać.
>
> A widziała sie z Twoim mężem?
>
Nie było ku temu okazji.
> Na Ciebie obrażona nie była, ale zamierzasz jej zdaje się dać ku temu
> podstawy... Weź i to pod uwagę. Żebyś nie przybiła ostatniej deski ratunku
> ostatnim gwoździem do trumny....
>
Kiedy powiem szczerze - mnie to nie tyle uraziło, (bo oczywiście miała
podstawy) co zrobiło przykrość.
I nie chodzi o postawę roszczeniową.
Nawet jeśli nic nie powiem - będę miała do niej żal, bo mam.
Spędziliśmy ze sobą kilka bardzo miłych spotkań - np Sylwestra razem.
Ja wspominam to bardzo, bardzo miło.
Trochę się boję czy po tym wszystkim będziemy mieć jeszcze okazję takiego
miłego wspólnego spędzenia czasu, czy ona znów nie zaprotestuje.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2004-09-23 11:43:15
Temat: Re: Jak się zachować ?
Użytkownik "Dominika Widawska" :
Sa ludzie, ktorych nauczono nieokazywania negatywnych uczuc. W
efekcie czesto pojawia sie postawa pt. "jestem obrazony, sam
sie domysl, od kiedy i za co", pakiet "...oraz na kogo" bywa
dodany gratis. ;-]
Mój mąż tez jest taki.
To się dobrali ;-)
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2004-09-23 11:56:51
Temat: Re: Jak się zachować ?
"Dominika Widawska" <d...@m...ble.szczecin.pl> wrote in message
news:ciuc61$u39$1@zeus.man.szczecin.pl...
Sa ludzie, ktorych nauczono nieokazywania negatywnych uczuc. W
efekcie czesto pojawia sie postawa pt. "jestem obrazony, sam
sie domysl, od kiedy i za co", pakiet "...oraz na kogo" bywa
dodany gratis. ;-]
To ja taka jestem :). Nie zawsze, ale w pewnych sytuacjach sama nie wiem że
się na kogoś wkurzyłam. Najpierw odczuwam jakiś taki nieokreślony
dyskomfort, a dopiero długo po fakcie uświadamiam sobie że poczułam się
obrażona albo wściekła. Na szczęście nieczęsto to się zdaża i chyba coraz
żadziej.
Pozdrawiam
Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2004-09-23 11:58:13
Temat: Re: Jak się zachować ?
Użytkownik "puchaty"
> Nie przesadzajmy. Tylko dwa piwka strzelił.
>
> puchaty
------
ja bym się po dwóch piwach nie podniosła :]
Gagatka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2004-09-23 12:02:43
Temat: Re: Jak się zachować ?Użytkownik "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:ciuc79$9qq$1@news2.ipartners.pl...
>
> Użytkownik "Margola Sularczyk" :
>
> >
> > Bierzesz stronę swojego męża, który zachował się newłaściwie?
> >
>
> No oczywiście, że biorę stronę męża.
Może wyrażę się precyzyjniej: identyfikujesz się z mężem, który nie
dopuszcza, ze jego niewłaściwe zachowanie mogło przynieść taki właśnie
efekt?
(wiem, że nie, ale publicznie wygłoszona uwaga, o której wspomniałaś, z dużą
dozą prawdopodobieństwa zostałaby tak odebrana)
> Ja jeszcze w samochodzie jak coś tam głupio ględził po prostu wrzasnęłam
na
> niego "Będziesz ty wreszcie cicho !" i do końca drogi (jeszcze około 1
> godz.) zamknął się.
> I myślałam na prawdę, że to definitywnie zakończyło sprawę.
>
> Nie sądziłam że to tak głęboko w niej siedzi.
Ona być może też, dopiero perspektywa kolejnej podróży z kimś, kto ją w jej
mniemaniu usiłował upokorzyć wyzwoliła taką reakcję.
>
> > Na Ciebie obrażona nie była, ale zamierzasz jej zdaje się dać ku temu
> > podstawy... Weź i to pod uwagę. Żebyś nie przybiła ostatniej deski
ratunku
> > ostatnim gwoździem do trumny....
> >
>
> Kiedy powiem szczerze - mnie to nie tyle uraziło, (bo oczywiście miała
> podstawy) co zrobiło przykrość.
> I nie chodzi o postawę roszczeniową.
> Nawet jeśli nic nie powiem - będę miała do niej żal, bo mam.
Oczywiscie, możesz odczuwać żal, mało tego, uważam, że powinnaś jej o tym
powiedzieć - że Ciebie uderzyło rykoszetem mocniej, niż męża, w którego
działanie to było wymierzone. Uważam, że spokojne, rzeczowe wyrażenie swoich
uczuć zrobi Wam dobrze obydwóm (chorym jest natomiast "nie powiem, ale będę
miała żal" - a jak chorym, wywnioskuj ze swego zdziwienia, że w niej tak
siedzi to, co powiedział Twój mąż, a o czym Ci nie powiedziała mimo kilku
sotkań)
> Spędziliśmy ze sobą kilka bardzo miłych spotkań - np Sylwestra razem.
> Ja wspominam to bardzo, bardzo miło.
> Trochę się boję czy po tym wszystkim będziemy mieć jeszcze okazję takiego
> miłego wspólnego spędzenia czasu, czy ona znów nie zaprotestuje.
Ależ szczere wyznanie winy ze strony Twego męża, przeprosinowa wspólna
kolacja, na której wspomnicie tysiące spraw, które Was łączyły - pomogą
zamknąć ten epizod i nie urosnąć do postaci muru, który podzieli Was
bezpowrotnie. I to im szybciej (skoro już zyskaliście swiadomość, że coś Was
dzieli) - tym lepiej.
Wybaczyć przyjaciołom i znajomym można dużo gorsze rzeczy ( ile do tego się
dorosło)
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |