Strona główna Grupy pl.soc.rodzina odpowiedzialność (długie)

Grupy

Szukaj w grupach

 

odpowiedzialność (długie)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 101


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-09-22 22:52:30

Temat: odpowiedzialność (długie)
Od: "Hanka" <d...@a...nie> szukaj wiadomości tego autora

Czy w wieku 29 lat, można się jej nauczyć?

Mój TŻ jest człowiekem - mówiąc dosyć eufemistycznie - "niefrasobliwie"
traktującym życie. Zaczynał kilka kierunków studiów, żadnego nie skończył.
Teraz jest na dobrej drodze do zawalenia dyplomu licencjackiego - termin
obrony ma wyznaczony na przyszły czwartek, a do dnia dzisiejszego jeszcze
pracy nie złożył, nawet u promotora. Ze nie wspomnę o dwóch zaliczeniach,
których mu wciąż brakuje.

Mieszkamy razem (w moim mieszkaniu) od roku. Poznaliśmy sie kilka miesięcy
wcześniej, decyzja o jego przeprowadzce do mojego miasta (dzieliła nas 400
kilometrowa odległośc), zapadła bardzo szybko...( Zbyt szybko?) Ale plan był
taki, że pomieszka u mnie tylko przez jakis czas, konieczny do
zainstalowania się w nowym miescu i znalezienia pracy, a potem poszuka
pokoju gdzieś w pobliżu. Praca pojawiła się niemal od razu (u mojego
znajomego), ale nadal mieszkaliśmy razem. Dlaczego? Pieniędzy na wynajęcie
pokoju nie było, zarabiał mało, podobnie jak ja - postanowilismy więc
poczekac na jakieś lepiej płatne zajęcie i rozwój wydarzeń.

Od pięciu miesięcy Michał nie jest zatrudniony nigdzie (znajomy splajtował),
mimo że bardzo kiepsko nam sie powodzi. Utrzymujemy się z mojej pensji i
wsparcia finansowego obydwu mam. On nie chciał podjąc pracy bylejakiej, miał
wyższe aspiracje. Ma wykształcenie (czy raczej omalże ma), humanistyczne,
nie będzie pracować w knajpie czy innym hipermarkecie. Naprawdę intensywnie
zaczął poszukiwać pracy dopiero dwa miesiące temu. Był na kilku rozmowach
kwalifikacyjnych, ale albo jemu nie podobał sie pracodawca albo on
pracodawcy, albo praca była naprawdę nie warta funta kłaków. Parę dni temu
znajoma (moja) zaproponowała mu stanowisko w swojej firmie. Oczywiście
bardzo chętnie je przyjął.

Ponowiłam temat wyprowadzki. Twardo powiedziałam, że chcę abyśmy mieszkali
blisko siebie, ale osobno. (Na jego wyprowadzce zależy mi akurat bardzo z
przyczyn zupełnie pozafinansowych. Gubię się jeszcze w swoich uczuciach, nie
jestem pewna czy to miłość, wszystko potoczyło się tak szybko... Chcę nabrac
dystansu, sprawdzić jak zadziała na mnie ta częściowa rozłąka fizyczna) On
na to, że wraca do swojego rodzinnego miasta. Odparłam, że nie uznaję
związków na odległość i jeżeli wyprowadzi się tak daleko, to będzie
oznaczało koniec. Długo perorował, że chcąc być razem nie możemy mieszkać
osobno, że nie możemy się "cofnąć " w rozwoju naszego związku, że on mnie
potrzebuje. Ryczałam, ale podtrzymywałam moje stanowisko. W efekcie -
przeprosił i powiedział, że się wyprowadzi jak tylko stanie finansowo na
nogi.

Nie wiem, co robić, bo chyba jednak kocham tego barana (mimo wątpliwości
jakie wciąż się pojawiają). Z całą pewnością stać go na wiele. Jest
inteligentny i otwarty na wszelka wiedzę, mamy podobne zainteresowania,
poczucie humoru, lubimy podobne rzeczy. Kocha mnie na umór, jest uważny,
troskliwy i czuły. Wbrew pozorom, jest też bardzo pracowity - od 20 roku
życia pracował studiując zaocznie, bardzo się we te prace angażując. W domu
pomaga mi we wszystkim, sprząta, gotuje, naprawia cieknące krany i przetyka
zlewy. Wiem, że frustruje go aktualna sytuacja, ciągły brak gotówki i to, że
prawie 30-letniego chłopa, musi utrzymywać dziewczyna i mama. Ostatnio
powiedział, że podejmie (uwaga - zmiana!) _jakąkolwiek_ pracę, jak tylko
będzie miał dyplom z głowy. "Na szczęście" pojawiła się propozycja pracy u
znajomej i nie będę musiała sprawdzać czy dotrzymałby danego słowa. Tam
będzie zarabiał bardzo mało, przynajmniej na początek, mowy nie ma żeby
wynajął za te pieniądze pokój i się z tego utrzymał.

Primo: czy mam nalegać na wyprowadzkę? Mimo, że wiem jak cięzko będzie mu
przeżyć za te grosze jakie dostanie? Secundo: jak sprawić, by stał sie
bardziej odpowiedzialny? Żeby uświadomił sobie, że nie wytarczy bardzo
kochać, by być razem? Ze do tego potrzeba dojrzałości, któtra oznacza
wymagania stawiane samemu sobie i egzekwowanie tych wymagań? Rozmowy na ten
temat niewiele dają, on twierdzi, że mam wypaczone pojęcie słowa
odpowiedzialność.
Co o tym sądzicie?

Pozdrawiam,
Hanka







› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2004-09-22 23:48:18

Temat: Re: odpowiedzialność (długie)
Od: "Crony" <a...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

W twoim poście mieszają się i zazębiają problemy uczuciowe i finansowe ale
takie jest właśnie zycie - ono wymaga od nas radzenia sobie jednocześnie i z
pierwszymi i z drugimi.
Jesli chodzi o sytuację uczuciową - jak sama przyznałaś kochasz tego
"barana" ale ...nie jesteś jeszcze na 100 procent pewna czy chcesz z nim
zostac na całe życie i dla "rozjaśnienia" umysłu w tej kwestii wolałabyś
pomieszkać trochę osobno. Cóż - jest to zapewne niegłupia koncepcja ale
zważ, iż Twój chłopak ma sporo racji mówiąc, ze dla Waszego związku byłby to
jednak w pewnym sensie "krok w tył". Oczywiście znacznie lepiej podejmować
takie decyzje przed zawarciem małżeństwa niż po ale....zastanów się dobrze,
czy taka separacja tak naprawdę Ci jest potrzebna. Macie w końcu już swoje
lata - jesteście dorosłymi ludźmi a - przynajmniej w mojej opinii - wspólne
mieszkanie to najlepszy sposób przekonania się czy rzeczywiście do siebie
pasujecie. Najwięcej dowiecie się o sobie i o tym, czy chcecie spędzic ze
sobą życie właśnie poprzez wspólne mieszkanie, wspólne dzielenie powszednich
trosk i radości, życie razem po prostu. Oczywiście to tylko moja opinia
(choć pewnie Twojego chłopaka również) - byc może rzeczywiście potrzebujesz
teraz nabrania "oddechu", by móc w pełni świadoma podjąć potem ewentualne
ważne decyzje. Ale zastanów się, czy więcej o Was jako ewentualnym związku
na całe zycie dowiesz się podejmując decyzję o separacji czy też decyzję o
dalszym mieszkaniu razem ...
Jesli chodzi o sytuację finansową - tu tak naprawdę sytuacja wydaje się
(niestety) jednoznaczna i jasna - Twój chłopak nie ma praktycznie możliwości
utrzymania się "na własną rękę" a na powrót do rodzinnego miasta nie
pozwalasz mu, grożąc zerwaniem (hmm....to troszkę taki nieładny szantaż moim
zdaniem - zauważ, że Twój chłopak nie mówi "albo będziemy mieszkać dalej
razem albo rozstajemy się"). Jeśli miałbym Ci coś w tej kwestii zatem
doradzic - to przede wszystkim wyrozumiałość: z Twoich słów wynika, ze Twój
chłopak ostatnio solidnie wziął sie za układanie sobie (Wam?) życia i
potrzebuje zapewne teraz w tym wsparcia, pomocy i pociechy. Sytuacja w
której skazany jest na Twoją (i rodziców) łaskę i niełaskę jest zapewne dla
niego bardzo frustrująca - szczególnie, iz jest on - co wynika z Twoich
słów - ambitny i pracowity (przynajmniej ostatnio)... O tym jak mozesz mu
pomóc - wiesz zapewne najlepiej Ty sama - myślę, ze powinnaś przede
wszystkim motywować go do działania, pomagać w znajdowaniu i realizacji
nowych celów (przyłożenie się do dyplomu!, moze znalezienie nowej lepszej
praca). Jak sama mówisz - Twój chłopak jest inteligentnym, zdolnym
człowiekiem - jesli zatem solidnie przyłozy się do działania - wkrótce może
stanąć na nogi i będziecie mogli w koncu zastanowić się nad kwestią Waszego
związku bez konieczności uwzględniania aspektów finansowych (a przynajmniej
nie w takim stopniu jak obecnie). W obecnej chwili gdy przynajmniej jedno z
Was jest w lekkim "dołku", tak naprawdę - chcąc pozostać ze sobą - jesteście
zmuszeni godzić się na wymuszoną przez życie jedyną drogę - a to z
podejmowaniem decyzji ma mało wspólnego.
Reasumując - wydaje mi się, że najwłaściwszą decyzją na najblizszy czas
powinno być dalsze mieszkanie razem - przy czym dla dobra związku powinnaś
skupić sie na motywowaniu chłopaka do rozwoju (dyplom, nowa praca), tak
byście mogli wkrótce faktycznie stanąć przed waznymi decyzjami... i miec tym
razem faktyczną możliwość wyboru....
Pozdrawiam i życzę szczęścia Wam obojgu....
Crony


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2004-09-23 05:45:31

Temat: Re: odpowiedzialność (długie)
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Hanka" <d...@a...nie> napisał w wiadomości
news:cisvnn$5tq$1@inews.gazeta.pl...

Kiedy przeczytałem Twój post przypomniała mi się pewna historia naszych
znajomych.
Ona odpowiedzialna osoba stąpająca twardo po świecie, nie zrażająca się
przeciwnościami, piękna kobieta.
On człowiek bardzo inteligetny, o niebywałej intuicji, bardzo przystojny
rozsądnie myślący, dusza towarzystwa

Ona po skończeniu studiów praca i jakies dodatkowe zajęcia wychowanie dwójki
dzieci.
On ciągłe zmiany miejsca pracy i wspaniały mąż w domu, potrafiący smacznie
gotowac opiekun dzieci itp..

Ich problemy narastały gdy tracił jedną pracę za drugą i mimo to że dostawał
różne naprawdę ciekawe propozycje
nigdy nie potrafił z nich skorzystać po jakimś czasie znowu był bezrobotny.
Wpadał w doły i na nic zdawały się jego talenty w które natura ich
wyposażyła.

Po drodze zaliczyli kilka rozstań teraz są w trakcie rozwodu.

Myślę sobie że czujesz lęk o to czy Twój TŻ będzie w stanie podołać trudom
życia.

Podzielam Twoje obawy.

Jak rozumiem chcesz zobaczyć jak Twój TŻ poradzi sobie z samodzielnością.
A skoro nie jesteś pewna to pomysł aby coś zmienić jest dobry.

Czy warto ogrzniczać go w którym miejscu ma żyć nie wiem?
Jeśli chce się wyproawadzic do miasta rodzinnego to pewnie dlatego że tam
bedzie mógl mieszkać z rodzicami.

Mam nadzieję że wiesz jakie moga być konsekwencje waszego oddzielnego życia
dla Was.
Możecie po prostu przestac być parą.

Bardzo cięzki masz wybór i szczerze nie wiem co bym zrobił ale skoro czujesz
że coś jest nie tak
trzymaj się tej myśli.

Może warto zacząć rozliczać się z Twoimi rodzicami za Wasze mieszkanie, nie
wiem jaki masz z nimi kontakt
ale może niech on płaci za to co zuużywacie :prąd, czynsz, woda itp.

Nie wierz w jego słowa tylko w czyny.

Pozdrawiam i trzymam kciuki

Jacek






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2004-09-23 07:37:33

Temat: Re: odpowiedzialność (długie)
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cit2vv$c54$1@inews.gazeta.pl...
> Reasumując - wydaje mi się, że najwłaściwszą decyzją na najblizszy czas
> powinno być dalsze mieszkanie razem - przy czym dla dobra związku powinnaś
> skupić sie na motywowaniu chłopaka do rozwoju (dyplom, nowa praca), tak
> byście mogli wkrótce faktycznie stanąć przed waznymi decyzjami... i miec
tym
> razem faktyczną możliwość wyboru....

Właściwie, choć wycięłam prawie wszystko, trudno mi się nie zgodzić z
całością. I podobnie jak Crony, zachęcam do tego, by teraz wesprzeć
chłopaka, jeśli naprawdę wziął się w garść. Rozumiem, że mozesz być
zmęczona, bo cała sytuacja się przedłuża, ale rezygnować w chwili, gdy jest
"szansa na sukces", byłoby nienajlepiej.

Może być różnie z tą jego odpowiedzialnością, nie są mi obce przypadki, że
kobieta całe życie jest lokomotywą finansową, bo mężczyzna (humanista albo
dajmy na to wąsko specjalizowany geolog) nie potrafi złapać zajęcia na
stałe. Ważnym jest, aby obserwować go w pracy - a zatrudniają go Twoi
znajomi, więc masz możliwość dowiedzieć się o jego życiu zawodowym - wtedy
można wiele powiedzieć o jego "zadatkach". Jeśli idzie po najmniejszej linii
oporu, "odsiaduje" w pracy godziny i nie stara się działać tak, żeby
zatrudnienie mieć stałe i pewne - to masz kłopot. Jeśłi pracuje rzetelnie -
to jest dobrze.

Jemu na pewno było trudno rzucić wszystko, zmienić miejsce zamieszkania,
pracę... Z drugiej strony niepokojącym jest, że będąc pięć miesięcy bez
zatrudnienia nie zajął się w tym czasie poważnie studiami. ale trzecia
strona medalu ;) mówi o tym, że mógł pzrejść lekkie załamanie, kłopoty z
adaptacją, pracą, pewnie też kłótnie w Waszym związku...

I jeszcze jedno: nie pytaj, co możesz zrobić, by stał się bardziej
odpowiedzialny. Odpowiedź jest prosta: nic. To MUSI płynąć z niego. Możesz
wesprzeć, ale nie wyindukujesz.

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2004-09-23 07:47:01

Temat: Re: odpowiedzialność (długie)
Od: Eulalka <e...@k...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Jacek napisał:

> Ona odpowiedzialna osoba stąpająca twardo po świecie, nie zrażająca się
> przeciwnościami, piękna kobieta.
> On człowiek bardzo inteligetny, o niebywałej intuicji, bardzo przystojny
> rozsądnie myślący, dusza towarzystwa
>
> Ona po skończeniu studiów praca i jakies dodatkowe zajęcia wychowanie dwójki
> dzieci.
> On ciągłe zmiany miejsca pracy i wspaniały mąż w domu, potrafiący smacznie
> gotowac opiekun dzieci itp..
>
> Ich problemy narastały gdy tracił jedną pracę za drugą i mimo to że dostawał
> różne naprawdę ciekawe propozycje
> nigdy nie potrafił z nich skorzystać po jakimś czasie znowu był bezrobotny.
> Wpadał w doły i na nic zdawały się jego talenty w które natura ich
> wyposażyła.
>
> Po drodze zaliczyli kilka rozstań teraz są w trakcie rozwodu.
>

Moje małżeństwo wyglądało niemal identycznie.
Ludzie natury swej nie zmienią. Jeżeli spotykasz
kogos kto tylko wszystko zaczyna, a nic nie
potrafi dociągnac do końca, to nie licz na to, że
coś tu się zmieni. :(

Eulalka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2004-09-23 07:54:17

Temat: Re: odpowiedzialność (długie)
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Eulalka" <e...@k...pl> napisał w wiadomości
news:cituts$4eh$2@atlantis.news.tpi.pl...
> Moje małżeństwo wyglądało niemal identycznie.
> Ludzie natury swej nie zmienią. Jeżeli spotykasz
> kogos kto tylko wszystko zaczyna, a nic nie
> potrafi dociągnac do końca, to nie licz na to, że
> coś tu się zmieni. :(

Tak sobie myślę, że mąż wspomniany w poście Jacka (podpinam się pod Ciebie,
bo tamtego postu nie widzę) miał swoje zalety - opiekun dzieci, gotujący...
W naszych czasach zmiana ról nie jest niczym szczególnym, o ile w takiej
zamianie potrafią odnaleźć się OBYDWIE osoby. Pytanie, na ile jest u nich
zakorzeniony stereotyp, że mężczyzna ma zarabiać, a kobieta zajmować się
domem. Jeżeli kobieta czuje się na siłach udźwignąć odpowiedzialność
finansową, a mężczyzna potrafi z przyjemnością odnaleźć się w zajęciach
domowych, to takie małżeństwo ma rację bytu, i to dobrego bytu. Ale obydwoje
muszą być świadomi i przekonani, ze taka zamiana ról im w niczym nie
przeszkadza.



--
Margola Sularczyk




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2004-09-23 08:04:01

Temat: Re: odpowiedzialność (długie)
Od: Dunia <d...@n...o2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Margola Sularczyk wrote:

> W naszych czasach zmiana ról nie jest niczym szczególnym, o ile w takiej
> zamianie potrafią odnaleźć się OBYDWIE osoby. Pytanie, na ile jest u nich
> zakorzeniony stereotyp, że mężczyzna ma zarabiać, a kobieta zajmować się
> domem.

No wlasnie, kiedy czytalam post Hani nasunelo mi sie na mysl to samo.
Moze jej TZ po prostu nie nadaje sie do etatowej pracy, moze powinien
szukac szczescia jako "wolny strzelec", a w miedzyczasie przejac
gospodarstwo domowe ?

Tak jak pisze Margola, jest wiele zwiazkow, ktore z powodzeniem tak
funkcjonuja (osobiscie znam kilka), ale tym, co przeszkadza, jest nie
tylko stereotyp w ich glowach, ale - ciagle jeszcze - reakcje otoczenia
na taki model.

Dunia
--
If a fish is the movement of water embodied, given shape, then cat is a
diagram and pattern of subtle air.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2004-09-23 08:19:36

Temat: Re: odpowiedzialność (długie)
Od: "Margola Sularczyk" <margola@won_spamie.ruczaj.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Dunia" <d...@n...o2.pl> napisał w wiadomości
news:ciu01e$sa7$1@news.onet.pl...
> Margola Sularczyk wrote:
>
> Tak jak pisze Margola, jest wiele zwiazkow, ktore z powodzeniem tak
> funkcjonuja (osobiscie znam kilka), ale tym, co przeszkadza, jest nie
> tylko stereotyp w ich glowach, ale - ciagle jeszcze - reakcje otoczenia
> na taki model.

Zakładam, że jeśli ktoś ma na tyle poukładane w głowie, ze zamiana ról
społecznych nie budzi w nim przerażenia, to jest też zaimpregnowany na
reakcje otoczenia ;)

To prawda, że trudno jest zacząć, może trzeba przełamać barierę własną
(cudzą przełamać jeszcze trudniej - mam na myśli wspomniane otoczenie, ale
kto przejmowałby się otoczeniem, mając na uwadze własne, nie odbywające sie
niczyim kosztem, szczęście) Jednak nie widzę niczego zdrożnego w tym, że
mężczyzna zajmuje się domem (mojemu synowi wychowanie Taty lepiej służy -
mama jest za miękka :) - a Tata jest właśnie wolnym strzelcem, pracuje gdy
ma zlecenia, a gdy nie ma zleceń jest znakomitym panem domu)

W sumie nie wyobrażam sobie, żebym miała mojego mężczyznę zmuszać do
podjęcia stałej, bezpiecznej pracy etatowej w imię jakichś konieczności,
których nie ma (ekonomicznych - bo stały dopływ dochodów mamy,
praktycznych - bo on spędzajac w domu więcej czasu łatwiej może zająć się
nim) No to po co? Żeby był nieszczęśliwym frustratem i przynosił te nastroje
do domu? Eeeee...


Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2004-09-23 08:31:24

Temat: Re: odpowiedzialność (długie)
Od: "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Margola Sularczyk" :

> Jeżeli kobieta czuje się na siłach udźwignąć odpowiedzialność
> finansową, a mężczyzna potrafi z przyjemnością odnaleźć się w zajęciach
> domowych, to takie małżeństwo ma rację bytu, i to dobrego bytu. Ale
obydwoje
> muszą być świadomi i przekonani, ze taka zamiana ról im w niczym nie
> przeszkadza.
>

Tez jestem w takiej sytuacji.
O ile mi to w ogóle nie przeszkadza, to mężowi - owszem.
Dzieci są już duże nie ma potrzeby zajmowania się domem non-stop.
Na szczęście on ma pracę od czasu do czasu ( jak pisałam jako przewodnik i
pilot wycieczek, nawiasem mówiąc jest to idealna praca dla takiej osoby,
która nie potrafi niczego ciągnąć przez czas dłuższy). I w tych momentach
się odnajduje.
Dodam ze w tym zawodzie jest na prawdę dobry i ma świetną opinię, ale z
drugiej strony konkurencja jest duża, a rynek u nas jak na razie słabiutki.

No i znacznie gorzej jest jak pisałam wcześniej w innym wątku jak coś nie
wypali i skwaszony musi zostać w domu.
Mnie już czasem denerwuje taka huśtawka, ale trudno "widziały gały co brały"
i z tym się trzeba liczyć wiążąc się z taką osobą.
Tak ze informacja dla Hanki, która zaczęła ten wątek - licz się jeszcze z
wieloma ciężkimi chwilami w życiu.

Jesli chodzi o pracę - też należę do ludzi, którzy nie cierpią monotonnej
pracy, ale to wiedziałam od samego początku - dlatego poszukałam takiej,
która mnie interesuje. Nie wyobrażam sobie chodzenia do pracy i nudzenia się
tam.
Ale podstawą do tego aby znaleźć pracę ciekawą są umiejętności.

Pozdrowienia.

Basia

P.S.
Przy tym wszystkim jest jedna rzecz, która mnie bardzo, ale to bardzo
denerwuje. Widzę u swojego starszego syna (aktualnie 17) takie inklinacje
jakie ma jego tata i prawie dokładnie tak jak to opisywała Hanka :

"termin
obrony ma wyznaczony na przyszły czwartek, a do dnia dzisiejszego jeszcze
pracy nie złożył, nawet u promotora. Ze nie wspomnę o dwóch zaliczeniach,
których mu wciąż brakuje.
"

Mój młody ma dziś zdawać dwa egzaminy na kursie przewodnickim a nic, ale to
nic się nie uczył.
Wszystko odkłada na ostatni moment itd ...
Jest przy tym bardzo zdolny i inteligentny, ale parę rzeczy w szkole już
zawalił (olimpiady).
On jest jeszcze znacznie młodszy, można liczyć na to ze "życie go nauczy".
Ale co będzie jak nie nauczy ?
Od najmłodszych lat staram sie go uczyć odpowiedzialności, niestety jest
odporny.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2004-09-23 08:34:35

Temat: Re: odpowiedzialność (długie)
Od: Dunia <d...@n...o2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Margola Sularczyk wrote:

> Zakładam, że jeśli ktoś ma na tyle poukładane w głowie, ze zamiana ról
> społecznych nie budzi w nim przerażenia, to jest też zaimpregnowany na
> reakcje otoczenia ;)

I tak pewnie jest, ale jesli zaimpregnowany osobnik slyszy co kilka dni
od wlasnych rodzicow, ze zona sie nim wysluguje, ze mezczyzna, ktory nie
przynosi do domu pieniedzy, jest nic nie wart etc. tez moze przezyc
chwile zalamania... i wcale sie nie dziwie.
Dogryzan w meskim gronie na temat bycia "utrzymywanym przez babe" juz
nie wspomne.
Dlatego napisalam, ze trzeba byc i na to przygotowanym, co oczywiscie
nie znaczy, ze ja odradzam taki uklad.

Jednak nie widzę niczego zdrożnego w tym, że
> mężczyzna zajmuje się domem

Ani ja :)

D.
--
If a fish is the movement of water embodied, given shape, then cat is a
diagram and pattern of subtle air.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 10 ... 11


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak się zachować ?
Test programu AnoMail
pytanie do mężatek c.d.
"ta trzecia"
co robić gdy wie się o zdradzie??

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »