| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-04-07 07:11:34
Temat: Re: Jak się zachować?Tylko jedno pytanie - co jest złego w konserwatyźmie (uwzględniając ten
kontekst)?:-)))
--
Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki
Jeśli chcesz wysłać mi list, usuń słowa "bez." i "spamu." z mego adresu w nagłówku.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-04-07 08:35:04
Temat: Re: Jak sięzachować?
> From: Little Dorrit
> > Powiedziała, że
> > nikogo nie ma. Chodzi o oszustwo.
> E, tam zaraz oszustwo. Drobna nieścisłość.
> Ja uważam, że on jest
> staroświecki i ma dosć infantylne wyobrażenia na temat wszelkich kontaktów
z
> płcią odmienną. "Chodzenie ze sobą" utożsamia z wiernością, wyłącznością,
> izolacją, sobkostwem. Jest w swoich wymaganiach egoistyczny i małostkowy.
> Wypisz, wymaluj - mój zdewociały dziadek. A przecież to mlody chłopak;
> przerażające!
Ale obecnie wśród młodych ludzi w Polsce panuje taka praktyka. Może
pobierali nauki u Twojego zdewociałego dziadka? ;) Jeżeli dwoje ludzi
zaczyna ze sobą "chodzić" to przestają się spotykać z innymi. Jest to na
tyle oczywiste dla większości, że jeżeli tamta dziewczyna chciała się
spotykać jednocześnie z dwoma, powinna była dać to obu jasno do zrozumienia.
Ja oczywiście zgadzam się, że taki układ jaki proponujesz byłby lepszy -
dopóki nie zaczniemy ze sobą sypiać, możemy się widywać z innymi. Ale IMO
zwyczaje są inne i zmieniając je trzeba to przynajmniej dać jasno do
zrozumienia wszystkim zainteresowanym.
koryntianin
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-07 10:07:58
Temat: Re: Jak sięzachować?
----- Original Message -----
From: Little Dorrit <z...@c...pl>
To: <p...@n...pl>
Sent: Sunday, April 07, 2002 1:06 AM
Subject: Re: Jak sięzachować?
>
> Użytkownik "koryntianin" <k...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:02e601c1dda7$51c7a580$c3b5573e@default...
> > > From: Little Dorrit
> > > Czy jest dla Ciebie niewyobrażalne, że nawet ze związku erotycznego
> można
> > > przejść w towarzyski czy przyjacielski? Łóżko się skończyło,
> >
> > Chodzi właśnie o to, że łóżko się nie skończyło a poprzedni związek nie
> > przeszedł w towarzyski. Tak ja to odebrałem a autor postu nie
zaprzeczał.
>
>
> Wobec tego poczekamy na wyjaśnienia autora, bo "chodzenie ze sobą" nie
musi
> być równoznaczne z seksem, a już na pewno z miłością :).
> >
> > > więc b. partnerowi należy dać ordynarnego kopa w dupę żeby następnego
> kandydata do pieprzenia nie spłoszyć??? Ludzie mają się rozejść jak obcy
lub
> wrogowie, bo miłość się skończyła?
>
> >
> > Tu chodzi o coś zupełnie innego - o to, że nowemu "kandydatowi"
dziewczyna
> > nie powiedziała,
>
>
> Kandydatowi na kogo? Na razie jest to przecież tylko kolega.
>
>
> że nadal jest w związku z poprzednim. Powiedziała, że
> > nikogo nie ma. Chodzi o oszustwo.
>
>
> E, tam zaraz oszustwo. Drobna nieścisłość.
>
> >
> > > ot "była w związku", "spotyka się ze mną
> > > i z tamtym". Więc ja się pytam - co jest złego w spotykaniu się???
>
> >
> > "Hubert" widział w tym coś złego.
>
>
> To nie znaczy, że to obiektywnie coś złego. Ja uważam, że on jest
> staroświecki i ma dosć infantylne wyobrażenia na temat wszelkich kontaktów
z
> płcią odmienną. "Chodzenie ze sobą" utożsamia z wiernością, wyłącznością,
> izolacją, sobkostwem. Jest w swoich wymaganiach egoistyczny i małostkowy.
> Wypisz, wymaluj - mój zdewociały dziadek. A przecież to mlody chłopak;
> przerażające!
>
> Dziewczyna, o której pisał też, skoro
> > postanowiła to zataić.
>
>
> Pewnie wyczuła dulszczyznę :).
> >
> > > Dlaczego z góry zakładasz, że ta dziewczyna nie jest tego warta?
> >
> > Bo kłamie.
>
>
> Każdy kłamie.
> Dorrit
> >
> > koryntianin
Wiecie co, ja mam wrażenie, że w tej dyskusji zapomnieliście o jednym. Nawet
jeśli oni spotykają się na koleżeńskiej tylko stopie, to nie znaczy, że nie
muszą być ze sobą szczerzy. W końcu w jakimś celu się spotykają, nawiązując
nową znajomość można mieć nadzieję, że w przyszłości może będzie się razem,
bo z jakiegoś powodu druga strona nam się podoba, jeśli na tym etapie ktoś
wysyła mylne sygnały, twierdząc, że jest sam, a tak naprawdę nie zakończył
jeszcze poprzedniego związku, to druga strona ma prawo czuć się oszukana
chyba?
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-07 11:03:57
Temat: Re: Jak się zachować?
Użytkownik "Hubert" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:a8opvt$4qb$1@news.tpi.pl...
> Powoli zapominam o całej sprawie. Posądzanie mnie o infantylizm i
konserwatyzm to duża przesada... To nie było tylko koleżeństwo...
Ale nie było też tam pewnie zbyt gorących uczuć, skoro przy pierwszych
nadarzających się trudnościach olałeś znajomość.
Dziewczyna mnie okłamała, zresztą sama się do tego przyznała, przepraszała,
ale teraz to ja mogę być tylko jej kolegą i nic więcej.
Przypuszczam, że łaski sobie wzajemnie nie robicie. Na świecie jest mnóstwo
dziewcząt i chłopców...;).
Dorrit
>
> Dzięki za posty,
> Hubert
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-07 11:21:11
Temat: Re: Jak sięzachować?
Użytkownik "Artur Drzewiecki" <d...@p...bez.onet.spamu.pl> napisał w
wiadomości news:3bivausofnba2490ljjgllhc6j0pim2gdu@4ax.com...
>
> >Kandydatowi na kogo? Na razie jest to przecież tylko kolega.
> To Ty tak uważasz.:-)
Większość ludzi nie traktuje każdej nowej znajomości w kategoriach kandydata
/tki/ na kochanka /kę/ i tzw."stałego związku"
>
> Zdrada to też parę miłych chwil z inną osobą.:-)))
Nieprawda. Zdrada to jest parę lub dużo niemiłych chwil dla kochającej
osoby. Za zdradę można uważać np. to, co mąż zgotował Karolinie z postu o
myzogynizmie nawet, gdyby z nikim nie poszedł do łóżka. Zdradą jest bicie
partnerki, poniżanie, okradzenie jej, itp. słowem - świadomie, podstępnie
wyrządzona krzywda. Spędzenie paru miłych chwil w łóżku z inną osobą żadną
zdradą nie jest :).
>
> O la, la - nawet gdybyś Ty miała rację, odpowiedz sobie na jedno pytanie:
> Czy to ma przyszłość w takiej sytuacji i czy nie lepiej byłoby, żeby się
rozstali?
> No chyba, że uważasz, że bycie "niestaroświeckim" jest ważniejsze od bycia
sobą.
Z takimi poglądami Huberta na pewno nie! Jego ostatnia wypowiedż dowodzi, że
On już ten "związek" zniszczył, zanim na dobre się zaczął - z kołtuństwa,
lenistwa, wypaczonych, rodem z lamusa konserwatywnych poglądów na kontakty z
płcia przeciwną.
>
> >Pewnie wyczuła dulszczyznę :).
> Nawet gdyby tak było, to i tak nie powinna była tak robić, bo "oliwa
> sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa" i takie coś do niczego nie
> doprowadzi.
Oliwę to można co najwyżej wlać na patelnię i placki ziemniaczane na niej
umażyć. Po prostu trzeba wiedzieć, czego chce się od płci przeciwnej i
obracać się w środowisku o zblizonych poglądach.
Dorrit
> --
> Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki
>
> Jeśli chcesz wysłać mi list, usuń słowa "bez." i "spamu." z mego adresu w
nagłówku.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-07 11:50:00
Temat: Re: Jak sięzachować?
Użytkownik "koryntianin" <k...@w...pl> napisał w wiadomości
news:00d401c1de0f$085a5ce0$88b4573e@default...
>
. "Chodzenie ze sobą" utożsamia z wiernością, wyłącznością, izolacją,
sobkostwem. Jest w swoich wymaganiach egoistyczny i małostkowy.
> > Wypisz, wymaluj - mój zdewociały dziadek. A przecież to mlody chłopak;
> > przerażające!
>
> Ale obecnie wśród młodych ludzi w Polsce panuje taka praktyka. Może
> pobierali nauki u Twojego zdewociałego dziadka? ;)
Współczuję :). Nastolatki jeszcze nie zdążą rozwinąć skrzydeł a już
dobrowolnie zakładają sobie na nie kajdany. Przyswajają świat, normy i
obyczaje ludzi dorosłych przez pryzmat karykatury :). Chcą być inni niz ich
rodzice a nawet tego nie widzą, że wyrastają na następne pokolenia Dulskich.
Jeżeli dwoje ludzi
> zaczyna ze sobą "chodzić" to przestają się spotykać z innymi.
A dlaczego oni robią się tacy "autystyczni"? Rozumiem, taka moda, ale w
sumie szkodliwa, zawężająca świat i horyzonty. Jednak nie jestem jeszcze
taka stara, aby nie pamiętać, że w LO i na studiach powszechnie lataliśmy na
randki z 2-3-ma chłopakami w tygodniu. I nie bylo mowy o żadnej "prawdziwej
milości", "wierności", "zasadach" bo nie na tym polega samodzielność, a
świat dorosłych wydawał się nam nudny, trudny i zacofany. Pewnie, były osoby
rwiące do dorosłości za wszelką cenę. Zwykle za cenę takiej właśnie
karykaturalnej internalizacji wzorców damsko-męskich. Lądowali w życiu
twardo i boleśnie - przypadkowe ciąże, pośpieszny ślub, borykanie się z
biedą, gorycz, alkohol, przedwcześnie zmarnowane szanse.
> Ja oczywiście zgadzam się, że taki układ jaki proponujesz byłby lepszy -
> dopóki nie zaczniemy ze sobą sypiać, możemy się widywać z innymi. Ale IMO
> zwyczaje są inne i zmieniając je trzeba to przynajmniej dać jasno do
> zrozumienia wszystkim zainteresowanym.
Nie sądzę aby takie zwyczaje panowały powszechnie, bo są głupie i śmieszne.
Znam środowisko studenckie, które raczej nie hołduje kołtuństwu. Młodzież
zachodnia jest również bardziej liberalna.
Dorrit
>
> koryntianin
>
>
> --
> Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-07 12:04:18
Temat: Re: Jak sięzachować?
Użytkownik "AK Trans" <a...@s...pl> napisał w wiadomości
news:00bb01c1de1c$85b3fae0$e5901ed9@b6s8a9...
>
> ----- Original Message -----
> From: Little Dorrit <z...@c...pl>
> To: <p...@n...pl>
> Sent: Sunday, April 07, 2002 1:06 AM
> Subject: Re: Jak sięzachować?
>
>
> >
> > Użytkownik "koryntianin" <k...@w...pl> napisał w wiadomości
> > news:02e601c1dda7$51c7a580$c3b5573e@default...
> > > koryntianin
> Wiecie co, ja mam wrażenie, że w tej dyskusji zapomnieliście o jednym.
Nawet
> jeśli oni spotykają się na koleżeńskiej tylko stopie, to nie znaczy, że
nie
> muszą być ze sobą szczerzy.
Nie, nie muszą, bo żadna luźna znajomość do tego nie zobowiązuje. Gdyby np.
byli zaręczeni /choć dzisiaj to pewnie niemodne a szkoda / i planowali
wspólną przyszłość - to tak! Natomiast nie wyobrażam sobie, że miałabym
wszystko o sobie paplać każdemu
chłopakowi, którego znam dopiero parę miesięcy. Wszystkiego nie mówi się
nawet rodzicom a cóż dopiero obcym.
W końcu w jakimś celu się spotykają, nawiązując
> nową znajomość można mieć nadzieję, że w przyszłości może będzie się
razem,
Przecież to motywacja łowczego :). Nastolatki nawiązują znajomość z myślą o
złowieniu kandydata do ołtarza? Nie bredź.
, jeśli na tym etapie ktoś
> wysyła mylne sygnały, twierdząc, że jest sam, a tak naprawdę nie zakończył
> jeszcze poprzedniego związku, to druga strona ma prawo czuć się oszukana
> chyba?
Nie. Przecież takiej "samotności" w wieku 17-20 lat nie traktuje się
poważnie. Zaś oszustwo to postępowanie, które wyrządza komuś krzywdę.
Niewinne kłamstewko lub nawet mylna interpretacja swojej sytuacji, oszustwem
nie jest.
Dorrit
>
> --
> Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-07 12:33:17
Temat: Re: Jak się zachować?
Użytkownik "Artur Drzewiecki" <d...@p...bez.onet.spamu.pl> napisał w
wiadomości news:jbhvaucig0jh43r1lfk47qi8ouqbat9h2t@4ax.com...
> Czyli sprawa zasadza się o interpretację tego, co Hubert powiedział:
> a). to jest znajomość koleżeńska, w której on za wiele sobie wyobraża,
> b). to jest związek, w którym ona go zdradza.
> i nasze stwierdzenia zależą od tego, jaką interpretację wybierzemy.
Dodałabym jeszcze C). to nie jest związek formalny w którym nie ma
niedomówień, mylnych wyobrażeń i oczekiwań, a wartości etyczne są jasno
określone.
>
> >Wobec tego współczuję Twojej przyszłej żonie, ponieważ masz tak sztywno,
> >małostkowo, kompulsywnie zakreślone ramy zdrady, ze z wiekiem będziesz
coraz
> >mniej tolerancyjny.
> Bez wycieczek osobistych proszę.
Przepraszam, ale obserwuję Twoje zasady z lekką paniką. I ulgą zarazem :).
> Być może mam istotnie tak określone ramy zdrady, ale nie udaję innego niż
jestem (np. zwolennika "związków otwartych"), bo "tak wypada".
O nie, ja też z miejsca wyśmiałabym postępowanie oparte na "tak wypada".Ale
czyż nie tym kierujesz się Ty i wiekszość osób w tej dyskusji? "wypada być
szczerym", "wypada chodzić z jednym", "zdrada to chwila przyjemności z kimś
innym" itp. Przecież te właśnie stereotypy leżą u podłoża waszych poglądów.
> Ponadto wszystko zasadza się o interpretację - ja to odebrałem, że ona
> jest związana z tamtym i z Hubertem, a jeśli równoległego bycia w dwóch
> związkach (prawdopodobnie erotycznych) nie uważasz za zdradę, to wolę
> być taki jak powyżej.
Głodnemu chleb na myśli :). Poza tym piszesz "jest związana". Czym na
Boga??? Miłością? Nie. Przysięgą, zobowiązaniami, kontraktem, przyjażnią?
Też nie! Więc czymże jest taka związana, że on czuje się uprawniony do
narzucania i dyktowania jej zachowań zgodnych z jego normami moralnymi? Ani
to normy ludzi dojrzałych ani wspólczesnych nastolatków. To normy
ograniczające cudzą wolność, szowinistyczne. Piszesz również "...jeśli
równoległego bycia w dwóch związkach (prawdopodobnie erotycznych) nie
uważasz za zdradę, .." Nie, nie uważam tego za zdradę jeżeli w żadnym z tych
związków nie ma miłości. I cóż to znaczy "być w związku"? To bardzo szerokie
pojęcie, ale każdy związek oparty jest na jakiejś umowie. Hubert tylko z nią
"chodził". Nic nie wspomina o WSPÓLNIE ustalonych kryteriach tego "związku"
więc podejrzewam, że nie było żadnych, lecz wyłącznie życzeniowe nastawienie
do dziewczyny.
>
- kłamie każdy.
> Owszem, ale kwestią pozostaje próg tolerancji w danej sytuacji.
Związany z szerokością czyichś horyzontów intelektualnych niestety :).
> b). kłamała w tak nieważnej sprawie, zatem może kłamać i oszukiwać w
ważniejszych.
Niekoniecznie. Tylko kłamstwo patologiczne jest zgeneralizowane. Wszystkie
inne kłamstwa są sytuacyjne.
Dorrit
>
> --
> Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki
>
> Jeśli chcesz wysłać mi list, usuń słowa "bez." i "spamu." z mego adresu w
nagłówku.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-07 12:34:54
Temat: Re: Jak się zachować?
Użytkownik "Artur Drzewiecki" <d...@p...bez.onet.spamu.pl> napisał w
wiadomości news:57svaukoe57cn8re8f9s4spcghj2o9cp9u@4ax.com...
> Tylko jedno pytanie - co jest złego w konserwatyźmie (uwzględniając ten
> kontekst)?:-)))
> --
Sztywność umysłu.
Dorrit
> Politycznie niepoprawny Artur Drzewiecki
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-04-07 13:38:50
Temat: Re: Jak sięzachować?
> Nie, nie muszą, bo żadna luźna znajomość do tego nie zobowiązuje.
Dziwne, chyba mnie źle wychowali, bo wpajali mi, że szczerość obowiązuje
zawsze. A do tego mam wrażenie, że niezupełnie taka luźna była ta znajomość,
szczególnie widząc, jak uraziło to Huberta.
> chłopakowi, którego znam dopiero parę miesięcy. Wszystkiego nie mówi się
> nawet rodzicom a cóż dopiero obcym.
Nikt nie mówi o tym, że wszystko. Tajemnic i osobistych wynurzeń nikt nie
oczekuje, ale takie psotępowanie jak tej dziewczyny, to jest wyraźna zabawa
uczuciami innych.
> Przecież to motywacja łowczego :). Nastolatki nawiązują znajomość z myślą
o
> złowieniu kandydata do ołtarza? Nie bredź.
NIkt tu nie mówi o ślubnych perypetiach, ale o zwyczajnym uczciwym
podchodzeniu do innych. Ciekawe jak poczułaby się ta dziewczyna, gdyby on
tak wobec niej postapił.
> Nie. Przecież takiej "samotności" w wieku 17-20 lat nie traktuje się
> poważnie. Zaś oszustwo to postępowanie, które wyrządza komuś krzywdę.
> Niewinne kłamstewko lub nawet mylna interpretacja swojej sytuacji,
oszustwem
> nie jest.
Fajnie, widzę, że zależnie od wiekui można usprawiedliwac oszustwa mniej czy
bardziej niewienne. Szkoda tylko, że z wiekiem staja się one bardziej winne.
Ola
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |