| « poprzedni wątek | następny wątek » |
81. Data: 2004-05-09 23:44:09
Temat: Re: Jak sobie kobiety radza
"Gosia" <x...@y...com> wrote in message
news:c7lalk$hnt$1@inews.gazeta.pl...
> Specyjal wrote:
>
> > OK. mówił dopiero po sprzedaży i "gównianej pracy" -dzięki której
mógł
> > utrzymać rodzinę.
>
> Przecież pisał, że własnie nie mógł utrzymać rodziny.
Napisał "...Z poczatku jak stracilem prace, a znalazlem nowa jednak
za gowniane pieniadze, zeby jakos sie jeszcze utrzymac musialem
sprzedac..."
To może oznaczać także, że nie utrzymuje się "na poziomie", nie, że
nie daje rady utrzymać rodziny.
> I bogaci i biedni dzielą się na tych, co widzą to co nienamacalne i
tych
> którzy tego nie widzą. Według mnie trochę się uczepiłeś tych, co
maja
> więcej i jesteś zbyt jednostronny.
Z tych co znam (kilku) różnica jest na minus dla bogatszych.
Oczywiście, że bogaci są różni natomiast posiadając wiele dóbr
człowiek uzależnia się od dobrobytu, będąc "średnio bogatym lub
ubogim" łatwiej uczyć się i trwać w nieprzywiązaniu -nieuzależnieniu
do dóbr.
A tak na boku to osobistości polskich mega bossów typu Gudzowaty wręcz
odstręczają od chęci bycia w tym towarzystwie.
> Któregoś razu zaplanowałam pójście do teatru. Niestety nie chciało
mi
> się szukać informacji o sztuce. Kupiłam bilety na dany termin i
wybrałam
> się z mężem i córką... Dostałam nauczkę (wynudzilismy się na tej
operze
> okropnie). Od tego czasu dokładnie dowiaduję się, o czym ma być dana
> sztuka zanim się na nią zdecyduję.
Ale nie po obejrzeniu.
> > Według mnie ta konieczność sprzedazy (wypowiedz o niej) była
bliska
> > "tej nędzy" plus to co zacytowałem.
>
> Według mnie było to jedynie skarżenie się, że zarobione pieniądze
nie
> starczają na bieżące życie.
Na takie jak by się chciało...
> Ale zauważ, że ilość rzeczy, których się wcześniej dorobiliśmy jest
> ograniczona i w którymś momencie zabraknie tych rzeczy do
sprzedania...
> I co wtedy?
Dzięki 1 telewizorowi można żyjąc rzeczywiście skromnie (zalezy czy
"cała rodzina") przeżyć 1 rok.
Natmiast ta "gówiana" praca nie dawała z tego co zrozumiałem
satysfakcji a nie utrzymania.
> Oprócz tego tu nie chodzi o to, co się sprzedaje, tylko o fakt, że
> zarobine pieniadze nie starczają na życie.
j.w. na takie jak by sie chciało
> Poza tym, w wypowiedzi Bischoopa nie padło słowo nędza, to ty
pierwszy
> go użyłeś.
Nie wprost - "kraj doprowadzony do nędzy".
Proponuję kończyć bo Bischoop nie napisze czy chodziło mu o to że nie
stać go na "utrzymanie rodziny" czy na "odpowiednie utrzymanie" (i co
to oznacza).
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
82. Data: 2004-05-09 23:44:29
Temat: Re: Jak sobie kobiety radza
"Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> wrote in message
news:1h7o90d7t7afg044m663jle1h78ccjcrom@4ax.com...
> >I która przy okazji myli to z doszukiwaniem się brutalności i złych
> >intencji
>
> A może po prostu z niemożnością przyjęcia, że człowiek, który ma
więcej
> niż njniższa kreajowa, nie musi uważać, że złapal pana boga za nogi.
Czy, uważanie siebie za nędzarza mając tyle co 1% ludzi w kraju (na
plus), to nie jest hipokryzja?
Inna sprawa czy Bischoop powiedział, ze jest smęndzarzem czy ja mu to
przypisałem.
> >(może jej to samo chodzi po głowie?)
>
> Oh, yeah, babe! Hit me harder!
SLAP! SLAP! SLAP!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
83. Data: 2004-05-09 23:56:51
Temat: Re: Jak sobie kobiety radza
"kolorowa" <v...@a...pl> wrote in message
news:c7l3ub$3c8$1@news.onet.pl...
> Przypisywanie innym swoich idei może być po prostu Twoją ideą:)
A kto tutaj taką ideę zapodał? Że moją ideą jest przypisywanie innym
swoich pragnień? Skoro o tym pomyślałaś to chyba coś komuś
przypisujesz? ;-)
> Jeśli konkretne nazwanie konkretnej rzeczy po imieniu kojarzy się z
kanalią,
> to obawiam się, że stwierdzenie własnych skojarzeń nie obędzie się
bez słowa
> "kanalia";)
?
> > ps. dalej jestem ciekaw tego precla i brzózek na nim.
>
> Tak się zbieram i zbieram, żeby przesłać tych kilka(dziesiąt) słów
na priv,
> ale słoneczko coraz piękniej grzeje i kiedy myślę o tym "dziesiąt",
to mi od
> razu klawiatura ucieka:))
>
> Małgośka
Ale chyba słońce nie zgaśnie dla mnie po tych słowach?
Na ostatniej masie rowerowej brakowało słońca...(a pro pos precla)
Tomek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
84. Data: 2004-05-10 08:37:29
Temat: Re: Jak sobie kobiety radza
Użytkownik "Jakub Slocki" <j...@s...net.nospam> napisał w wiadomości
news:MPG.1b061db59c6ede529898aa@news.onet.pl...
> Wyczytalem w <c7ffpt$noi$1@news.onet.pl>, ze k...@p...onet.pl
> twierdzi...
> |
> |Użytkownik "Specyjal" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> |news:c7bmk0$m3k$3@news.onet.pl...
> |>
> |> "Mrowka" <m...@o...pl> wrote in message
> |> news:c7be79$30d5$1@news.atman.pl...
> |> > > Ile potrzeba na życie mając dajmy na to dwójkę dzieci?
> |> >
> |> > Pytasz o normalne zycie czy "od pierwszego do pierwszego"?
> |>
> |> "Normalne"
> |
> |Przy jednym dziecku i wynajmowanym mieszkaniu jakies 5000-6000
pln/miesiac
>
> Malo...
>
Nam wystarcza. I jeszcze w gory kilka razy w roku jezdzimy. A ja co tydzien
do Warszawy na uczelnie.
Kania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
85. Data: 2004-05-10 08:43:13
Temat: Re: Jak sobie kobiety radza
Użytkownik "Specyjal" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:c7naj6$alt$1@news.onet.pl...
> Napisał "...Z poczatku jak stracilem prace, a znalazlem nowa jednak
> za gowniane pieniadze, zeby jakos sie jeszcze utrzymac musialem
> sprzedac..."
>
> To może oznaczać także, że nie utrzymuje się "na poziomie", nie, że
> nie daje rady utrzymać rodziny.
Utrzymanie rodziny to nie tylko zapewnienie jedzenia i spania od pierwszego
do pierwszego. To rowniez mozliwosc rozwoju czlownkow rodziny. Wiesz ile
kosztuje edukacja dzieci?
> > starczają na bieżące życie.
>
> Na takie jak by się chciało...
Dokladnie. To chyba oczywiste sa osoby ktore maja wyzsze aspiracje, ktora
chca moc wracac do domu, w ktorym czlownkowie rodziny nie wpadaja na siebie
caly czas, w ktorym mozna odpoczac ogladajac dobry film na dobrym sprzecie
czy sluchajac muzyki.
To co dla Ciebie jest zachcianka dla Bishoopa moze byc standardem.
> Dzięki 1 telewizorowi można żyjąc rzeczywiście skromnie (zalezy czy
> "cała rodzina") przeżyć 1 rok.
> Natmiast ta "gówiana" praca nie dawała z tego co zrozumiałem
> satysfakcji a nie utrzymania.
To zalezy jeszcze JAK przezyc. Mnie 1700/miesiac nie pokryloby rachunkow...
> Nie wprost - "kraj doprowadzony do nędzy".
W ujeciu takim, ze w innych karajach, taki on zarobi tyle, ze jego rodzina
nie musi wyprzedawac dobytku.
Kania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
86. Data: 2004-05-10 08:46:27
Temat: Re: Jak sobie kobiety radza
Użytkownik "Specyjal" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:c7gnru$f1p$1@news.onet.pl...
> A co masz na mysli jako "oficjalnie"?
> Niezależnie od tego jak się małżonkowie rozliczają to na łębka
> wychodzi poniżej 1 progu.
Oficjalnie. Z zarobkow na czarno ciezko sie rozliczac z fiskusem.
> Ile tych drogich artykułów się sprzedaje? Ile widziałaś na ulicy
> Jaguarów (samochód) Bentleyów itp.?
A kto mowi o samochodach takiej klasy? Osiagajac zarobki ponizej progu i
jezdzac takim autem az sie prosisz o kontrole.
> Głupich kolorowych i "artystycznie przetworzonych" obudów do komputera
> praktycznie nie ma.
> Nie wiem czy w Polsce jest z jeden salon z brykami jak wyżej. Także
> ten handel drogimi art. może i jest ale też niezbyt duży.
Sa. Moj ojciec w takich sie zaopatruje. Ale on sie rozlicza z fiskusem,
grubo powyzej najwyzszego progu.
Natomiast czesc rodzin, ktore odliczaja co sie da ma w domu DVD, dobry TV,
dzieci wyjezdzaja na wakacje. I jakos tego typu dobra jak wyjazdy
zagraniczne, czy wysokiej klasy sprzet RTV znajduje nabywcow. I uwierz mi,
ze nie sa to Ci ludzie, ktorzy zarabiaja powyzej 1 progu.
Kania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
87. Data: 2004-05-10 08:54:49
Temat: Re: Jak sobie kobiety radza
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:c7g1pc$925$1@news.onet.pl...
> ciekawa jestem co kiedys powie twoja corka, o tych czasach
> bez mamy. byz moze twoja idea spedzania czasu bedzie
> krytykowana przez nia, tak jak teraz ty to czynisz.
> to, ze tobie wydaje sie to wystarczajace, nie oznacza
> wystarczajace dla malej. byz moze tak samo bylo z
> twoja mama. jej idea spaedzania czasu z dzieckiem byla
> spelniona.
Byc moze, ale ja roznice widze juz teraz. Mloda PRZYCHODZI do mnie ze swoimi
problemami, chetnie i duzo rozmawia. Ja mialam ksiazki a moja mama o moich
klopotach dowiedziala sie, gdy majac 17 lat wyprowadzilam sie z domu.
> bo to jest _twoja_ idea spedzania czasu z dzieckiem.
Czy ja wiem... mam wrazenie, ze jest zalecane przez psychologow i pedagogow
wlasnie w celu utworzenia i utrzymania nici porozumienia miedzy matka a
dzieckiem. Z tym, ze dla mnie to jest naturalne. W momencie, gdy mnie nie ma
w domu Mloda zajmuje sie moj TZ. A poniewaz ja studiuje odkad Mloda sie
urodzila, tak wiec ona nie zna innego zycia, a ja znalam.
> myslisz, ze ty spedzasz czas z dzieckiem "czesto" dla
> dziecka???? byc moze wlasnie twoja corka ma jego niedosyct.
Wiesz, ale spedzanie czasu z Mloda nie ogranicza sie do sprawdzenia, czy ma
odrobione lekcje.
> jak sama mowisz jestes zajeta, na pewno dziecko to
> odczuwa. to, ze ty odczuwasz poczucie "wystarczajecego
> spedzania czasu z dzieckiem" , nie oznacza, iz dziecko
> ma to samo poczucie.
Jasne, ale Mloda uczestniczy w moich zajeciach. Czasami jezdzi ze mna do
szkoly, ostatnio swietowalysmy zlozenie przeze mnie dyplomu. Wie, dlaczego
mnie czasami nie ma.
Poza tym, jak ja jestem w szkole ona ma czas na spotkania z rodzina i
przyjaciolmi. Widzi sie z mama i tata chrzestnym, jezdzi to swojej ulubionej
opiekunki, ktora sie nia czasem zajmowala, chodzi z moim TZ do kina i na
spacery. Mimo, ze mnie nie ma, ktos jej poswieca czas. A ja bylam SAMA.
Kania (nie uwazam, ze jestem idealna matka, ale staram sie nie popelniac
bledow swojej mamy)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
88. Data: 2004-05-10 09:03:22
Temat: Re: Jak sobie kobiety radza
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:c7h19a$b40$1@news.onet.pl...
> czyzby? czy wiecej kobiet teraz pracuje, czy wychowuje dzieci?
> zmienilo sie to jakos? jest wiecej przedszkoli, czy mniej?
Ale to ma sie akurat nijak do SPOSOBU wychowania. Ja pracuje, ucze sie, ale
znajduje czas dla Mlodej. Czasami wyglada to tak, ze z Mloda szalejemy, a
pozniej do 4-5 nad ranem siedze i robie swoja prace. Ale wole niedospac, niz
odebrac dziecku to co jego.
> i czy za te bledy "nie potrafisz mamie pomoc", jak asmira?
> tylko z konstruktywnych krytych jakies wnioski mozna
> wyciagnac.
Da sie. Nie robic tak, jak zrobila mama asmiry. Ja na prawde nie widze nic
dziwnego w tej sytuacji, gdy matka nie zadba o kontakt z wlasnym dzieckiem,
to dziecko nie nauczy sie jej kochac. Nie rodzimy sie z wrodzona miloscia do
rodzicow, nabywamy ja z czasem.
> moze teraz tobie sie tak wydaje, ze praca nie ma wplywu na
> kontakty w rodzinie, bo nie masz jeszcze dzieci.
> trudno wiec tobie sobie wyobrazic, czy tez zobaczyc, jakie
> i kiedy ma to znaczenie. nie bede wiec z toba o tym dyskutowac.
Praca ma znaczenie, ale trzeba umiec WYTLUMACZYC to dziecku. Jak pracowalam
na etat, to Mloda bywala u mnie w pracy, po to, zeby ZOBACZYC to miejsce, w
ktorym mama znika na 8-9 godzin dziennie.
Jak ten fakt przestaje byc abstrakcja, latwiej sie z nim pogodzic. A dzieci
maja niesamowita zdolnosc nad przechodzeniem do porzadku dziennego nad
wiekszoscia faktow.
> przyslowie to w relacjach miedzyrodzinnych imo ma sie
> jak piesc do obrazu.
Jest to prawda obowiazujaca wszedzie. Wsrod grupy kolezenskiej, w miejscu
pracy, w domu rowniez.
Nie mamy obowiazku kochac naszych rodzicow, jesli na to nie zapracowali. To,
ze mama mnie urodzila, nie oznacza, ze bede ja kochac miloscia slepa. Ciesze
sie, ze jestem na tym swiecie, ale dziecinstwa drugi raz nie chcialabym
przezywac.
Kania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
89. Data: 2004-05-10 09:06:41
Temat: Re: Jak sobie kobiety radzaA czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Specyjal"
<s...@o...pl> mówiąc:
>Czy, uważanie siebie za nędzarza mając tyle co 1% ludzi w kraju (na
>plus), to nie jest hipokryzja?
>Inna sprawa czy Bischoop powiedział, ze jest smęndzarzem czy ja mu to
>przypisałem.
To właśnie jest TA sprawa.
Agnieszka (która wie, dlaczego bierze udział w konkretnym wątku)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
90. Data: 2004-05-10 13:19:54
Temat: Re: Jak sobie kobiety radza"Kania" <k...@p...onet.pl> wrote in message
news:c7ngj5$5lg$1@news.onet.pl...
> Ale to ma sie akurat nijak do SPOSOBU wychowania. Ja pracuje, ucze sie, ale
> znajduje czas dla Mlodej. Czasami wyglada to tak, ze z Mloda szalejemy, a
> pozniej do 4-5 nad ranem siedze i robie swoja prace. Ale wole niedospac, niz
> odebrac dziecku to co jego.
jeszcze nie wiesz co mala napisze za lat 20 o tobie:)
jak na razie zaspokajasz swoje potrzeby wychowawcze.
>
> > i czy za te bledy "nie potrafisz mamie pomoc", jak asmira?
> > tylko z konstruktywnych krytych jakies wnioski mozna
> > wyciagnac.
>
> Da sie. Nie robic tak, jak zrobila mama asmiry.
dla mnie opis mamy asmiry jest tak zdawkowy, za to
pelen zlosci i pretensji. na tej podstwie nie umialabym
wiedziec, tak jak ty, jak zrobila mama asmiry.
>Ja na prawde nie widze nic
> dziwnego w tej sytuacji, gdy matka nie zadba o kontakt z wlasnym dzieckiem,
> to dziecko nie nauczy sie jej kochac. Nie rodzimy sie z wrodzona miloscia do
> rodzicow, nabywamy ja z czasem.
z tego co tylko wiemy, iz ciezko pracowala, i nie bawila
sie z asmira, choc nie do konca, bo w koncu kolorowala
z nia obrazki. moze nie tak dlugo jak asmira chciala, ale
jednak sie starala. mysle, ze kolorwac obrazki przestaje
sie wczesniej, zanim sie wyfrunie z domu. nie wiemy
nawet co bylo w tym okresie. ale tylko na podstwie
niecheci do kontunuowalnia zabawy u ciezko pracujacej
matki wydaje mi sie, iz trudno tu o ocene tej matki.
rodzimy sie z wrodzona potzreba bycia kochanym.
moze milosc matki dla jej dzieci mogla sie tylko
przejawic w poswieceniu sie pracy, zeby dzieci utrzymac.
bo jak wiemy asmira nie jest jedynaczka. ty masz na razie
jedno dziecko. dodaj sobie moze jeszcze 2, i zacznij ciezko
pracowac.
> Praca ma znaczenie, ale trzeba umiec WYTLUMACZYC to dziecku. Jak pracowalam
> na etat, to Mloda bywala u mnie w pracy, po to, zeby ZOBACZYC to miejsce, w
> ktorym mama znika na 8-9 godzin dziennie.
i myslisz, ze to pomoze malemu dziecku zastapic mame??
zartujesz.
>
> Jak ten fakt przestaje byc abstrakcja, latwiej sie z nim pogodzic. A dzieci
> maja niesamowita zdolnosc nad przechodzeniem do porzadku dziennego nad
> wiekszoscia faktow.
to czemu asmira nie przeszla? chyba matka nie znikala
i pojawiala sie w domu, a dzieci nie wiedzialay co sie
wtedy z nia dzieje?
>
> > przyslowie to w relacjach miedzyrodzinnych imo ma sie
> > jak piesc do obrazu.
>
> Jest to prawda obowiazujaca wszedzie. Wsrod grupy kolezenskiej, w miejscu
> pracy, w domu rowniez.
jaka prawda obowiazujaca? czy w ogole prawda moze obowiazywac?
>
> Nie mamy obowiazku kochac naszych rodzicow, jesli na to nie zapracowali. To,
> ze mama mnie urodzila, nie oznacza, ze bede ja kochac miloscia slepa. Ciesze
> sie, ze jestem na tym swiecie, ale dziecinstwa drugi raz nie chcialabym
> przezywac.
jasne, ze nie musimy kochac rodzicoa, ale mozna juz jako
czlowiek dorosly zrozumiec to i owo, i umiec sie nie
odgrywac. ale nie kazdego na to stac.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |