Data: 2008-12-03 02:14:00
Temat: Joby BYŁO:Kochana Redakcjo ... ;>
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea; <gh44us$iu9$1@nemesis.news.neostrada.pl> :
> Flyer pisze:
>
> > Ironizuję, bo zabrałaś się za ocenianie. :)
>
> A tam ocenianie. To Ty utożsamiłeś "brak silniejszych uczuć" z oceną,
> przypuszczalnie złą. ;)
Raczej sprzeczną z moim doświadczeniem i odczuciami, której to
sprzeczności nie miałem zamiaru wyjaśniać i bronić się w ten sposób na
grupie. Więc nie tyle złą, co nieprawdziwą.
>
> > I słusznie, bo Twój to twój obraz - ja raczej nie będę do niego pasował.
> > Nie pisałem o "byciu otwartym na wszystko" i poszukiwaniu emocji i
> > wrażeń.
>
> Wprost nie pisałeś, ale ja to tak zrozumiałam - że masz jakąś potrzebę
> np. poczucia bliskości, którą chętnie byś sobie zaspokoił (co jest
> naturalnie zrozumiałe).
Ale nie napisałem, że *samą* potrzebę mogę zaspokoić od tak - np. z
koleanką, którą znam od paru lat i która nie ma nic przeciw zaspokajaniu
potrzeb bliskości. ;> Albo z moją eks, do której czasami jeżdżę,
posłucham opowieści o Jehowie, trochę popomagam i spadam po paru
godzinach.
> Nie jest natomiast bardzo istotne z kim.
No niestety jest istotne, gdyby nie było istotne, to mógłbym np. łazić
po agencjach towarzyskich. ;>
> Nadrzędna jest potrzeba, jakiś brak, a nie uczucie do kogoś konkretnego.
> Dlatego IMO lepiej szukać kogoś nowego. Ktoś nowy to zawsze dodatkowy
> pozytywny bodziec. Tak mi się wydaje.
>
> > Ale problem mz. został rozwiąany - kiedy kolejny raz, dziś, robiłem w
> > sąsiedztwie mojej eks, to tak sobie pomyślałem, czy chce mi się kolejny
> > raz być wyzywanym od ... i uznałem, że to nic przyjemnego. Nie ma to jak
> > terapie behawioralne. ;>
>
> No widzisz, sam widzisz. :)
Ano widzę. ;>
Kiedy zacząłem pracować tam gdzie pracuję, to nie potrafiłem powiedzieć
wyrazu na k, teraz kiedy idę do pracy, włączenie trybu "fizol" w
dyskusji z coniektórymi jednostkami idzie mi nad wyraz dobrze, ale ...
tryb "fizol" jest jedynie używany w tym środowisku do dotarcia do
ubogich lingwistycznie jednostek, poza tym środowiskiem nie używam tego
trybu, jako obcego mi.
I teraz pojawia się problem - skoro ja używam trybu "fizol" do
niektórych jednostek, to czy kobieta używająca trybu "fizol" do mnie
robi to:
- bo tak się komunikuje ze wszystkimi - czyli jest to środek wyrazu lub
objaw występowania często silnych emocji. Ale skoro ktoś ma silne
emocje, to i oceny ma też krańcowe - patrz poniżej.
czy ....
- bo metoda komunikacji jest skorelowana z moją oceną;
A skoro ktoś mnie ocenia np. jako idiotę [przykład jest abstrakcyjny -
nie mam nikogo na myśli], to czy należy sobie tłumaczyć, że ... "to
tylko środek wyrazu" i/lub "zdenerwował się, ale tak naprawdę mnie nie
ocenia"?
Tak sobie myślę, że nie - nie da się kogoś nazwać idiotą, a zaraz potem
powiedzieć "żartowałem", "tak naprawdę Ciebie nie oceniam",
"zdenerwowałem się". Nie dlatego, że to "obraza", tylko dlatego, że żeby
kogoś ocenić jako idiotę, trzeba uważać tego kogoś za idiotę. ;>
Mam podwładnego w pracy, który jest lekko niezrównoważony, przy czym
zastanawiam się jak "lekko", skoro w nerwach traci kontakt z
rzeczywistością. ;> Kiedyś pracujemy i widzę, że ten stoi sobie z
plecaczkiem odwrócony do mnie, to go wołam po imieniu, bo nie wiem co
jest - stoi, nic nie robi i patrzy się gdzieś w przestrzeń, wołam go
drugi raz i w tym momencie ... leci cały dłuuuugi pakiet bluzgów, z
których zapamiętałem tylko pierwszy człon "spierdalaj" - więcej
zapamiętali moi koledzy. Nie powiem, że jakoś się obraziłem, bo nie -
niektórzy mówią na takie jednostki "wariat" - ja zobaczyłem obcą
gatunkowo istotę, coś co nie pasuje do określenia "normalny człowiek".
Później usłyszałem, że to niby żart, że ... , ale sytuacja po jakimś
czasie się powtarzała, tylko w innych formach - gościu wyartykułował
wtedy swoją prawdziwą ocenę, którą na codzień gdieś tam chował, "bo nie
wypada"/"bo nie można", ale czasami się "odkrywa".
> A tak na marginesie, to dziwi mnie zawsze, kiedy faceci opowiadają, że
> byli wyzywani przez swoje kobiety. Ten mój kolega, o którym pisałam, też
> był strasznie obrzucany inwektywami i w dodatku bity (chociaż pewnie
> ze 3 razy cięższy i większy od niej).
Bo to nic przyjemnego. Można oczywiście spróbować współgrać z połowicą,
komunikując się nią jej językiem, ale mz. to droga do nikąd - niczego
nie rozwiązuje, niczego nie oducza drugiej strony, jeżeli nie jest
połączone z komentarzem, np. "czujesz się dobrze, jak Ciebie tak
nazywam?"
> Pewnego razu byłam z kolei świadkiem, kiedy to do innego kolegi
> zadzwoniła żona i zaczęła bluzgać na niego od "ch.." i temu podobnych, a
> ja nieszczęśliwie wszystko słyszałam, tak się darła do słuchawki. Nie
> przypuszczałam, że kobitki mają taki temperament. ;)
Mam najomego, który kiedy lecą bluzgi, to po prostu sobie wychodzi, a
kiedy rozmawia przez telefon i lecą bluzgi, to odkłada telefon i od
czasu do czasu odzywa się do słuchawki "Oczywiście Kochanie". ;> W tej
chwili jest na etapie totalnego olewania swojej dziewczyny - tzn. ona
coś mu mówi, ale on w ramach obrony swojego ego i uczuć do niej,
przestał już jej słuchać - żyje własnymi uczuciami do niej. :)
Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; jabber:f...@j...pl
http://www.flyer36.republika.pl/
|