| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-09-07 18:42:20
Temat: Re: KONIEC ZWIĄZKU
> Witam
>
Czesc!
> Mam do was pytanie.......
>
> Rozstalam sie kilka dni temu z chlopakiem..po 5 latach zwiazku
....podjelam
> ta decyzje w koncu....rozwazalam ja od kilku miesiecy....
>
> stalo sie.....
>
> no i lapie mnie dól...
>
> nie kocham go
>
> ale...czuje wielki smutek...zal...strach...i moze jest jakis magiczny
sposob
> by zlagodzic te objawy ? moze ktos go odkryl? oprocz rzucania sie w wir
> pracy....
>
> tak mi ciezko...
>
Zgadzam sie z (niektorymi) przedmowcami. Lepiej smucic sie na calego bo
choc przezywasz intensywniej to znacznie krocej,. Wiec nie wstydz sie
swoich lez tylko placz do woli. Jak wyplaczesz odpowiednia czesc smutku i
zalu i gniewu(jesli jest) i tylu innych emocji, to wtedy przyjdzie czas na
refleksje. I zaczniesz sie zastanawiac. I dodam tylo ze ten czas moze byc
najwazniejszy, bo pozwoli Ci poznac siebie, swoje emocje, reakcje na takie
przezycia od strony od jakiej ich nie znalas.
I patrzaz na to z mojego doswiadczenia, to mimo ze bylam z chlopaliem
krotko,przezywalam strasznie i jestem mu w pewnym stopniu za to wdzieczna,
bo zrozumialam siebie.
Tak wiec uszy do gory !
Cokolwiec by sie nie stalo zawsze wyjdzie na dobre
Iwona
(niepoprawna optymistka:) )
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-09-07 18:52:50
Temat: Re: KONIEC ZWIĄZKUKreska:
> A wadą, że "obrywa" się przy tym najbliższym
> i czasem przechodniom;)
U mnie taka sytuacja w wogole nie wystepuje, wiec to nie
jest wada.
Wada jest duza intensywnosc negatywnych przezyc - nie
kazdy lubi, a czesc pewnie nie bylaby w stanie poddac sie
im bez bronienia sie czy tez je zniesc gdy sa 'skumulowane'.
Walenie w drzwi, wydzieranie sie na kogo popadnie itd...
- nie o to mi chodzilo.
Raczej - o nie bronienie sie przed naplywem przygnebiajacych
emocji: smutek, zal itd oraz poddawanie sie im bez ~uciekania
przed nimi.
W tym sensie: szybkie osiagniecie 'dna emocjonalnego' pozwala
(przynajmniej u mnie) na stosunkowo szybki powrot do rownowagi
emocjonalnej.
W tym sensie wszelka obrona przed osiagnieciem 'dna emocjonalnego'
to strata czasu (np u mnie).
Takie tam sprawy.
Czy ktos probowal czegos takiego z pozytywnym skutkiem? :)
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-07 22:28:50
Temat: Re: KONIEC ZWIĄZKU> Rozstalam sie kilka dni temu z chlopakiem..po 5 latach zwiazku
....podjelam
> ta decyzje w koncu....rozwazalam ja od kilku miesiecy....
A ja sie pytam o istnienie "wiecznej milości". Kurde, sporo 'rzeczy'
zaprzecza temu, chociaż jak patrzę na moją mamę to widzę, że kocha mojego
ojca. On tak tego nie okazuje.
Sam się kiedyś przekonam, i wierzę, że coś takiego jak "wieczna miłość"
istnieje.
Pozdrowienia
Enigman
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-11 06:49:17
Temat: Re: KONIEC ZWIĄZKUUżytkownik "czarna" <d...@g...pl> napisał w wiadomości
news:alb694$o75$1@news.tpi.pl...
> Witam
>
> Mam do was pytanie.......
Tak naprawde, przejdzie Ci dopiero jak ktos inny pojawi sie w Twoim zyciu.
Sam tego doswiadczalem....
--
Dariusz
k...@k...com.pl
GG 5358021
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-11 12:35:58
Temat: Re: KONIEC ZWIĄZKU> Zastanawiam sie jak czuja sie wiezniowie wychadzacy na wolnosc po kilku
latach odsiadki.
bardzo proste i fajne porównanie w dodatku wiele mówiące o odrywaniu się od
drugiej osoby i o tym jaki był skutek ich odosobnienia od reszty np.
znajomych... takie to skrótowo-ogólnikowe, ale co tam
O.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-11 12:55:15
Temat: Re: KONIEC ZWIĄZKUUżytkownik "czarna" <d...@g...pl> napisał w wiadomości
news:alb694$o75$1@news.tpi.pl...
> Witam
>
> Mam do was pytanie.......
>
może to poczucie winy? wtedy to jasne...
ale może to tymczasowy brak alternatywy? nie znam Cie, więc gdybam... kiedyś
zostawiłem dziewczynę, a wcześniej jak wychodziłem ze znajomymi bez niej do
knajpy, będąc jeszcze z nią w związku, wydawało mi się wtedy, że siedząc bez
niej z innymi, widzę ile tracę, że mogę się inaczej zachowywać i każdy
moment bez niej stawał się dla mnie "wolnością", czymś co sprawiało, że
czułem się na luzie... kiedy ją zostawiłem zobaczyłem że pomimo tego, że
mogę teraz wychodzić gdzie chce, z kim chce, i robic co chce nie daje mi to
tyle satysfakcji i czułem że uciekłem do czegoś prawie bezwartościowego.
"Najbardzej zielona trawa jest u sąsiada za płotem", tylko jak wskoczyłem na
ten trawnik wszystko wyglądało już inaczej.
to taka mało ważna koncepcja na genezę Twoich rozterek :))))) może ten
uśmiech Ci pomoże
Olej
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-11 19:01:19
Temat: Re: KONIEC ZWIĄZKU
Użytkownik czarna <d...@g...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:alb694$o75$...@n...tpi.pl...
> Witam
>
> Mam do was pytanie.......
>
> Rozstalam sie kilka dni temu z chlopakiem..po 5 latach zwiazku
....podjelam
> ta decyzje w koncu....rozwazalam ja od kilku miesiecy....
>
> stalo sie.....
>
> no i lapie mnie dól...
>
> nie kocham go
>
> ale...czuje wielki smutek...zal...strach...i moze jest jakis magiczny
sposob
> by zlagodzic te objawy ? moze ktos go odkryl? oprocz rzucania sie w wir
> pracy....
>
> tak mi ciezko...
Będzie dobrze czarna.
Będzie dobrze.
Możesz mi zaufać. Długość związku wpływa na przywiązanie do faceta.
Najgorsze jest to że on zna Ciebie a ty znasz go, i wszystko to wiąże się ze
sobą. Wasz związek był czyms unikalnym, i tego żałujesz. Miał swoje dobre i
złe chwile, miał zalety i wady. Ale wszystko w nim było od początku do końca
twoje. Boli to że widziałaś wszystko: dorastanie związku, jego najlepsze dni
a potem powolny i nieunikniony rozpad.
Najlepsze chwile, i najważniejsze chwile to te które na nas czekają.
I Ciebie one spotkają, bo czasem wybieramy mniejsze zło.
Ale czas leczy każdą ranę choć trudno w to uwierzyć, rozejrzyj się dookoła
siebie i zauważ świat który wciąż żyje.
Nie odwracaj się od niego, bo on od ciebie wcale sie nie odwrócił.
Potrzebujesz czasu i przyjaciela.
Niczego wiecej.
Vesemir
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-12 09:01:01
Temat: Re: KONIEC ZWIĄZKUWitam
Postanowilam napisac bo przeszlam przez cos podobnego tylko ze u mnie zwiazek
trwal 7 lat. Swego rodzaju zalobe nosilam w sercu przez jakis rok. Uzylam
slowa zaloba bo odczuwa sie podobny stres jak przy stracie bliskiej osoby.
Nawet jesli nie byliscie malzenstwem rozstanie po tylu latach to jak rozwod i
dlugo "po" odczuwa sie stres, smutek i przygnebienie. I nie jest
to kwestia przyzwyczajenia jak ktos zasugerowal na tym forum. Ja np. bylam
przekonana ze sie nigdy juz "tak" nie zakocham i nigdy nie obdarze drugiej
osoby tak glebokim zaufaniem. Na szczescie nie bylam sama w tym smutku -
moja rodzina i przyjaciele - zawsze byli przy mnie gdy potrzebowalam
ciepla. Byli tez bardzo wyrozumiali bo ja sie wcale normalnie nie
zachowywalam po rozstaniu - chandry, napady placzu z byle powodu byly na
porzadku dziennym.
Trzeba zaakceptowac, ze na powrot do normalnego stanu duszy trzeba czasu. I
sprobowac przetrwac wierzac ze po pewnego dnia sie obudzisz troche mniej
smutna. A jesli bedziesz to wszystko przezywac dluzej niz rok to chyba lepiej
poszukac pomocy specjalisty niz sie meczyc. Ten "rok" wyczytalam w jakims
artykule o stresie i przezywaniu smierci bliskiej osoby, rozwodu czy
rozstania.
Pozdrawiam. Ula
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-12 18:34:39
Temat: Re: KONIEC ZWIĄZKUbrak ci bliskości osoby
--
Brejkam wszystkie rule!
:D
Viadro
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |