Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 172


« poprzedni wątek następny wątek »

141. Data: 2008-05-07 08:02:25

Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Wed, 7 May 2008 01:08:58 +0200, michal napisał(a):

> Ikselka wrote:
>>>> Wiesz, dbanie o siebie to dla mnie bardzo szerokie pojęcie, nie
>>>> tylko makijaż - choć i tu wolę tylko puder, nieco szminki i dobre
>>>> perfumy, a do kiosku nie wychodzę specjalnie, bo najbliższy mam w
>>>> mieście, więc raczej idę tam w miarę (niewidocznie) umalowana :-)
>
>>> Po co się malujesz niewidocznie? A perfumy też masz bezzapachowe?
>
>> Siedziałeś obok mnie na spotkaniu (póki nie przyszedł mój mąż ;-P).
>> Tak wyglądam codziennie (noooo, ostatnio zaczęłam dodatkowo malowac
>> paznokcie, bo mi nudno tak bez zmian ;-P), choć może nie chodzę w
>> seksownej sukience non stop, ale nawet dres czy dżinsy mam super (co
>> wcale nie znaczy, że zawsze jest to
>> zaraztamjakaśfirmówkazgórnejpółki).
>> Byłam po całym dniu bez możliwości "zadbania" o siebie, od godziny 6
>> rano w drodze, po sprzątaniu grobów, odwiedzinach i sprawach, które
>> załatwiałam w Wawie.
>> Czy mój wygląd (makijaż lub perfumy) pozostały niezauważone przez
>> Ciebie? Chyba nie odebrałeś mnie jako "miss natura"? //używam tego
>> określenia w stosunku do kobiet nie dbających o swój wygląd,
>> pozostawiających go w każdej(!) sytuacji "jak Bozia dała"// lub
>> flejtucha?
>
> Było dość ciemno w kącie, gdzie siedzieliśmy. Wyglądałaś wspaniale.

Bo ciemno? - na szczęście przywitaliśmy się w niezłym oświetleniu, inaczej
pomyślałabym, że w gorszym jest Ci już wszystko jedno :-DDD

> DopókiTwój mąż nie przyszedł. Potem już się tak nie przyglądałem. :)

Dobra dobra. Palił mnie twój wzrok podczas całego spotkania ;-)
I dziękuję za miłe słowa :-)

>
>>>> No, ale mam wrazenie, że rozmawiamy o oczywistościach, więc...
>>>> jałowa ta rozmowa :-)
>
>>> Nie, dlaczego. Wcale nie jest jałowa. Napisałaś, co robisz, żeby
>>> jakoś
>
>> Nie jakoś, tylko świetnie :-)
>
>>> wyglądać (fryzjer, grzebień, szminka, puder). A wygląda się po to,
>>> żeby ktoś mógł ocenić nasz wizerunek, w tym wypadku chodziłoby o
>>> Ciebie.
>
>> Nie. Żebym dobrze się czuła we wlasnym ciele. Inni mają z tego także
>> przyjemność, ale to efekt nieco uboczny, choć bardzo dla mnie miły :-)
>
> Czujemy się dobrze we własnym Ciele, jeśli innym czymś możemy zaimponować.(...)

To znaczy, że gdybyś był w domu sam (np. żona wyjeżdża na pół roku), tobyś
przestał się myć, golić, strzyc włosy, zakładać czyste ubrania itp??? No i
za przeproszeniem, żarłbyś cały czas golonkę i chipsy, nie przejmując się
swoją wagą?
A gdybyś był na wyspie bezludnej (bo w poprzediej wersji powiesz, że
trzymałbyś się w ryzach mając w perspektywie powrót żony), to zarósłbyś jak
bizon mając do dyspozycji np. tylko nóż? nie lubiłbyś widzieć w wodzie
swego satysfakcjonującego odbicia? Nie chciałbyś się za wszelką cenę
utrzymać w formie odmiennej wyglądem od zwierząt? - a po co byś to robił? -
uważam, że dla siebie, po to, aby samemu sobie pokazać, że jesteś
atrakcyjnym człowiekiem. Po co to? - ano po to, że człowiek musi być
atrakcyjny przede wszystkim dla siebie i w swoim pojęciu (nawet jeśli nie
ma grzebienia i musi odziać się w paprotki), a potem dopiero dla innych. No
nie wiem, może Ty masz akurat inaczej...

Ja tam uwielbiam przymierzać ulubione ciuchy, kontroluję swą wagę, aby móc
je nosić, a nawet PINDRZYĆ SIĘ (tak niektórzy to nazywają pogardliwie, a ja
lubię to słowo) kiedy nikt nie widzi. Kiedy mnie widzą, noszę się raczej
skromnie, na tyle, aby baby mogły mnie znieść ;-P //szczerość, Michał,
szczerość to fajna cecha :-)


> Jakkolwiek to zinterpetujesz, każdy odbierze Cię po swojemu. Każdy wie
> swoje. Dajesz im swoje świadectwo o sobie jako materiał do ich
> interpretacji.

Nic na to nie poradzę, niektórzy muszą strasznie cierpieć :-)

> I nic na to nie poradzisz. Najwyżej źle będziesz się z tym
> czuła.

Z tym? - daj spokój, to takie wirtualne: opinia ludzi.

> Mogłabyś to zmienić, ale musiałabyś wiedzieć, co to jest pokora i jeszcze ją
> w sobie odnaleźć. :)

Niczego nie pragnę zmienić, bo od dawna żyję właśnie tak, jak sobie
zaplanowałam :-)
Jeśli moje plany kolidują z czyimiś, to na szczęście Bóg dał każdemu osobne
istnienie i nie mam wpływu na dolegliwości tych, którym moje istnienie
przeszkadza :-)
Pokory mam wiele, ludzie o powierzchownej osobowości tego nie rozumieją
absolutnie: cieszę się (za głośno? - nie mój problem) tylko tym, co mam,
nie jestem w stanie sobie niczego stworzyć, czego nie mam, no, może tylko
pracą nad swoim umysłem. Sam fakt, że ich denerwuję, mówi o ich wielkim
braku pokory, a nie moim :-)


--
XL wiosenna :-)

Mój serwer to news.gazeta.pl (bez przekierowań przez inne), email
i...@g...pl., podany także w nagłówku.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


142. Data: 2008-05-07 10:26:44

Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka wrote:
>>>>> Wiesz, dbanie o siebie to dla mnie bardzo szerokie pojęcie, nie
>>>>> tylko makijaż - choć i tu wolę tylko puder, nieco szminki i dobre
>>>>> perfumy, a do kiosku nie wychodzę specjalnie, bo najbliższy mam w
>>>>> mieście, więc raczej idę tam w miarę (niewidocznie) umalowana :-)

>>>> Po co się malujesz niewidocznie? A perfumy też masz bezzapachowe?

>>> Siedziałeś obok mnie na spotkaniu (póki nie przyszedł mój mąż ;-P).
>>> Tak wyglądam codziennie (noooo, ostatnio zaczęłam dodatkowo malowac
>>> paznokcie, bo mi nudno tak bez zmian ;-P), choć może nie chodzę w
>>> seksownej sukience non stop, ale nawet dres czy dżinsy mam super (co
>>> wcale nie znaczy, że zawsze jest to
>>> zaraztamjakaśfirmówkazgórnejpółki).
>>> Byłam po całym dniu bez możliwości "zadbania" o siebie, od godziny 6
>>> rano w drodze, po sprzątaniu grobów, odwiedzinach i sprawach, które
>>> załatwiałam w Wawie.
>>> Czy mój wygląd (makijaż lub perfumy) pozostały niezauważone przez
>>> Ciebie? Chyba nie odebrałeś mnie jako "miss natura"? //używam tego
>>> określenia w stosunku do kobiet nie dbających o swój wygląd,
>>> pozostawiających go w każdej(!) sytuacji "jak Bozia dała"// lub
>>> flejtucha?

>> Było dość ciemno w kącie, gdzie siedzieliśmy. Wyglądałaś wspaniale.

> Bo ciemno? - na szczęście przywitaliśmy się w niezłym oświetleniu,
> inaczej pomyślałabym, że w gorszym jest Ci już wszystko jedno :-DDD

>> DopókiTwój mąż nie przyszedł. Potem już się tak nie przyglądałem. :)

> Dobra dobra. Palił mnie twój wzrok podczas całego spotkania ;-)
> I dziękuję za miłe słowa :-)

>>>>> No, ale mam wrazenie, że rozmawiamy o oczywistościach, więc...
>>>>> jałowa ta rozmowa :-)

>>>> Nie, dlaczego. Wcale nie jest jałowa. Napisałaś, co robisz, żeby
>>>> jakoś

>>> Nie jakoś, tylko świetnie :-)
>>
>>>> wyglądać (fryzjer, grzebień, szminka, puder). A wygląda się po to,
>>>> żeby ktoś mógł ocenić nasz wizerunek, w tym wypadku chodziłoby o
>>>> Ciebie.

>>> Nie. Żebym dobrze się czuła we wlasnym ciele. Inni mają z tego także
>>> przyjemność, ale to efekt nieco uboczny, choć bardzo dla mnie miły
>>> :-)

>> Czujemy się dobrze we własnym Ciele, jeśli innym czymś możemy
>> zaimponować.(...)
>
> To znaczy, że gdybyś był w domu sam (np. żona wyjeżdża na pół roku),
> tobyś przestał się myć, golić, strzyc włosy, zakładać czyste ubrania
> itp??? No i za przeproszeniem, żarłbyś cały czas golonkę i chipsy,
> nie przejmując się swoją wagą?

Są jeszcze inni ludzie w moim życiu, których żona ze sobą nie zabiera, kiedy
wyjeżdża.
Sąsiedzi, ludzie na ulicy, w pracy, w klubach, pubach itp... :)

> A gdybyś był na wyspie bezludnej (bo w poprzediej wersji powiesz, że
> trzymałbyś się w ryzach mając w perspektywie powrót żony), to
> zarósłbyś jak bizon mając do dyspozycji np. tylko nóż? nie lubiłbyś
> widzieć w wodzie swego satysfakcjonującego odbicia? Nie chciałbyś się
> za wszelką cenę utrzymać w formie odmiennej wyglądem od zwierząt? - a
> po co byś to robił? - uważam, że dla siebie, po to, aby samemu sobie
> pokazać, że jesteś atrakcyjnym człowiekiem.

Żyjąc jako samotnica na bezludnej wyspie - myślę, że - chciałabyś raczej
upodobnić się do otoczenia. Wyglądać groźnie jak zwierzę lub być
niewidoczna. :DDD
Tam wola przetrwania byłby tak istotna, że o samouwielbianiu nawet nie
pomyślałabyś. :)

Po co to? - ano po to, że
> człowiek musi być atrakcyjny przede wszystkim dla siebie i w swoim
> pojęciu (nawet jeśli nie ma grzebienia i musi odziać się w paprotki),
> a potem dopiero dla innych. No nie wiem, może Ty masz akurat
> inaczej...

Wszyscy mają inaczej. Trochę się dziwię, że można tego nie zauważać. =8o
Ja, kiedy jestem sam w domu, zachowuję się całkiem swobodnie. Aż do
niegolenia i chodzenia w niechlujności swojej włącznie. Kiedy ktoś
niespodziewanie zapuka, natychmiast doprowadzam się do takiego porządku,
który na daną chwilę będzie optymalnie w moim mniemaniu najlepszy dla
zaprezentowania się gościowi. ;D

> Ja tam uwielbiam przymierzać ulubione ciuchy, kontroluję swą wagę,
> aby móc je nosić, a nawet PINDRZYĆ SIĘ (tak niektórzy to nazywają
> pogardliwie, a ja lubię to słowo) kiedy nikt nie widzi. Kiedy mnie
> widzą, noszę się raczej skromnie, na tyle, aby baby mogły mnie znieść
> ;-P //szczerość, Michał, szczerość to fajna cecha :-)

Gdyby nie Twoja szczerość, nikt by tutaj nie wiedział, że jesteś zwariowaną
niepoprawną wielbicielką XL-ki.
To, o czym piszesz odnośnie strojenia przed lustrem, nic nie zmienia w tym,
co staram Ci się wytłumaczyć. Prześledź dokładnie swoje myśli w czasie
przymierzania strojnych fatałaszków. Kalkulujesz przecież wtedy, jak inni
mogliby Cię tak przystrojoną odbierać. Potem wyciągasz wnioski i pokazujesz
się w takim stylu, jaki wykalkulowałaś dla tego celu. Tak właśnie, jak
napisałaś: "aby baby mogły mnie znieść".
Sam fakt, że korzystamy z lustra zamiast spogladania "po sobie" cieszy nas,
bo możemy na siebie spojrzeć "z boku", tak jak to mogą czynić inni patrząc
na nas i dzięki temu mamy szansę na trzeźwiejszy osąd. :)

>> Jakkolwiek to zinterpetujesz, każdy odbierze Cię po swojemu. Każdy
>> wie
>> swoje. Dajesz im swoje świadectwo o sobie jako materiał do ich
>> interpretacji.

> Nic na to nie poradzę, niektórzy muszą strasznie cierpieć :-)

Interpretacja nie przysparza bezpośrednio nikomu cierpień. Napisałem to
dlatego, żeby wskazać, że Ty dostarczasz kontrowersyjnego materiału o sobie
i dziwisz się, że są tacy, którzy Cię nie uwielbiają. Większość uważa, że z
tym samouwielbieniem jesteś zdrowo przekręcona. Ja uważam, że masz odlot nie
we właściwymm kierunku. :D
A Ty możesz się samokochać do końca świata i jeden dzień dłużej.

>> I nic na to nie poradzisz. Najwyżej źle będziesz się z tym
>> czuła.

> Z tym? - daj spokój, to takie wirtualne: opinia ludzi.

Jeśli tylko w wirtualu jesteś taka, jak się tu przedstawiasz, to pół Twojej
biedy.

>> Mogłabyś to zmienić, ale musiałabyś wiedzieć, co to jest pokora i
>> jeszcze ją
>> w sobie odnaleźć. :)

> Niczego nie pragnę zmienić, bo od dawna żyję właśnie tak, jak sobie
> zaplanowałam :-)
> Jeśli moje plany kolidują z czyimiś, to na szczęście Bóg dał każdemu
> osobne istnienie i nie mam wpływu na dolegliwości tych, którym moje
> istnienie przeszkadza :-)
> Pokory mam wiele, ludzie o powierzchownej osobowości tego nie
> rozumieją absolutnie: cieszę się (za głośno? - nie mój problem) tylko
> tym, co mam, nie jestem w stanie sobie niczego stworzyć, czego nie
> mam, no, może tylko pracą nad swoim umysłem. Sam fakt, że ich
> denerwuję, mówi o ich wielkim braku pokory, a nie moim :-)

Ja tam nie zuważam, że kogokolwiek denerwujesz tutaj. Reakcje są takie mniej
więcej: Najpierw jest chęć potrząśnięcia Tobą w sobie przyuczony sposób, a
potem to juz tylko rodzaj współczucia pozostaje. :)

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


143. Data: 2008-05-07 12:55:15

Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Wed, 7 May 2008 12:26:44 +0200, michal napisał(a):

> Ja tam nie zuważam, że kogokolwiek denerwujesz tutaj. Reakcje są takie mniej
> więcej: Najpierw jest chęć potrząśnięcia Tobą w sobie przyuczony sposób, a
> potem to juz tylko rodzaj współczucia pozostaje. :)

Tak większości jest wygodnie - samych siebie okłamywać co do tego
współczucia, bo jak mówi znane przysłowie: "Tak krawiec kraje, jak materii
staje" - każda z osób, które mi "wspólczują" ma swoją ciasną kołderkę
sumienia i naciąga jej rożki jak może, aby przed samym sobą ukryć swe
niedostatki (nie mówię o niedostatkach ciała), a na zewnątrz wypchnąć
fałszywe wspólczucie :-)

--
XL wiosenna :-)

Mój serwer to news.gazeta.pl (bez przekierowań przez inne), email
i...@g...pl., podany także w nagłówku.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


144. Data: 2008-05-07 18:36:09

Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: "ostryga" <z...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "tren R" <t...@p...pl> napisał w wiadomości
news:fvqmal$kad$2@nemesis.news.neostrada.pl...
>> A ja kurde wczesnie chodze spać to nie mam okazji z wami pogadać.
>> Większość ciekawych dyskusji prowadzicie ostatnio po nocy.
>
> cholera, ślub się wziął i reaktywował.
> trzeba sie napić.
>
> posty się ulatniają nad ranem? :)

Posty może nie, ale po dyskusji "na żywo" nie ma już następnego dnia śladu.
Moje godziny zagladania tu to zazwyczaj ok. 11 - 15. Bywa, że mi wtedy
przynudno.
Ale bywa też inaczej, zachrzan dla odmiany, np. dziś, na dodatek w czyimś
biurze na czyimś komputerze pod dużą presją czyjegoś czasu. :)
Jednak kątem oka zauważam, że ciekawe dyskusje są tu ostatnio.

pozdr.
o.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


145. Data: 2008-05-07 19:04:06

Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: tren R <t...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Don Gavreone pisze:

>> sanitariusze wykazują jednak myślenie samodzielne, a zbieżność ich
>> diagnoz, którą odbierasz jako zmowę, należy traktować jako przyczynek
>> do ich rzetelności :)
>
> e tam
> media (podobieństwo do 'medea' nieprzypadkowe) są olbrzymim problemem
> wolskiej twinokracji

dlaczego nieprzypadkowe?

--
http://a.co.po.nas.pozostanie.patrz.pl
http://siodme.niebo.patrz.pl
tre Niro, tren hakker
a wszystko to ja! a wszystko to ja!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


146. Data: 2008-05-07 19:09:56

Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: tren R <t...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:

>> cholera, ślub się wziął i reaktywował.
> Nooo, to się nazywa ciekawe życie uczuciowe :-DDD

to się nazywa skrajna niedojrzałość. i wydaje się, że im starzej tym
młodziej :)

>> trzeba sie napić.
>
> Tu juz koniecznie :-)

no to dziś poepatuję kosmosem. obiecuję :)
może ktoś do mnie przyjedzie, bo samemu tak nudno trochę?
:))

--
http://a.co.po.nas.pozostanie.patrz.pl
http://siodme.niebo.patrz.pl
tre Niro, tren hakker
a wszystko to ja! a wszystko to ja!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


147. Data: 2008-05-07 19:26:53

Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: tren R <t...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

ostryga pisze:

>> posty się ulatniają nad ranem? :)
>
> Posty może nie, ale po dyskusji "na żywo" nie ma już następnego dnia śladu.

w sumie fakt, czytać te kilometry bzdur cięgiem, to ja jestem pierwszy
na nie :)

> Jednak kątem oka zauważam, że ciekawe dyskusje są tu ostatnio.

usenet to fajny poligon do ćwiczenia swoich umiejętności komunikacyjnych :)

--
http://a.co.po.nas.pozostanie.patrz.pl
http://siodme.niebo.patrz.pl
tre Niro, tren hakker
a wszystko to ja! a wszystko to ja!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


148. Data: 2008-05-07 19:27:38

Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: tren R <t...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:

>> byłaś zalęknioną myszą, płoniącą się co i rusz?
>
> Ba! nadal mam ją w sobie, ale zwyciężam tyle razy dziennie, ile postów
> piszę... dlatego TYLE postów piszę :-P

stawiasz na ilośc dziewczyno :)

--
http://a.co.po.nas.pozostanie.patrz.pl
http://siodme.niebo.patrz.pl
tre Niro, tren hakker
a wszystko to ja! a wszystko to ja!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


149. Data: 2008-05-07 19:28:22

Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: tren R <t...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:

> A to już bliższe prawdy, niż moje poddawanie się czyjejkolwiek ocenie. Tak,
> już wielokrotnie pisałam, że net to mój poligon, co bardzo sprawdza się
> potem w realu - ostatnio np. "usadziłam" panią kierownik US, że nawet nie
> pisnęła :-D

o psiakrwia właśnie przed chwilą napisałem że usenet to poligon :)

--
http://a.co.po.nas.pozostanie.patrz.pl
http://siodme.niebo.patrz.pl
tre Niro, tren hakker
a wszystko to ja! a wszystko to ja!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


150. Data: 2008-05-07 19:29:38

Temat: Re: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego...
Od: tren R <t...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka pisze:

> Niby NIC takiego.

<...>

i to pod spodem ma być tym NIC...?
kobiety...

a zresztą, jaki sens?

--
http://a.co.po.nas.pozostanie.patrz.pl
http://siodme.niebo.patrz.pl
tre Niro, tren hakker
a wszystko to ja! a wszystko to ja!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 14 . [ 15 ] . 16 ... 18


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Potwory newcasta
To fakt.
A może jakieś spotkanko? - maj'2008
współczesne dzieci
Rzeczy, o których nie chcecie widzieć

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »