Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!wsisiz.edu.pl!newsfeed.neostrada.pl!
atlantis.news.neostrada.pl!news.neostrada.pl!not-for-mail
From: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Konsekwencje...
Date: Wed, 14 May 2008 12:21:10 +0200
Organization: TP - http://www.tp.pl/
Lines: 47
Message-ID: <g0eerq$s8h$1@nemesis.news.neostrada.pl>
NNTP-Posting-Host: aasm251.neoplus.adsl.tpnet.pl
X-Trace: nemesis.news.neostrada.pl 1210760890 28945 83.5.224.251 (14 May 2008
10:28:10 GMT)
X-Complaints-To: u...@n...neostrada.pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 14 May 2008 10:28:10 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.3138
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.3198
X-RFC2646: Format=Flowed; Original
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:402708
Ukryj nagłówki
Co mnie prywatnie boli w tej całej dyskusji o aborcji:
1. Fakt, ze większość działa na zasadach "Tak ma być, bo ja tak myślę" i
"Skoro ja tak myślę, to tak ma być". Rzadko kto tak naprawdę chce poznać
argumenty drugiej strony, a już szczególnie samych zainteresowanych (tu
jedna uwaga: czyli właściwie potencjalnych matek, bo trudno poznać argumenty
płodu/dziecka).
2. Że "uchroniwszy" płód/ dziecko przed zbrodniczymi zakusami wyrodnych
matek (tak, tak erystyka w działaniu) nikt dalej się już nimi nie zajmuje. A
każdy z nas wie jaka jest rzeczywistość.
Jeśli ktoś byłby zainteresowany, to bodajże Gazeta opublikowała nie tak
dawno artykuł o adopcji ze wskazaniem. Opowiadał o matkach, które
zdecydowały się urodzić dziecko i oddać je wybranej przez siebie rodzinie,
bo po prostu nie mogły go wychowywać - to kolejna strona. Bardzo podziwiam
te kobiety, ale jest im bardzo ciężko.
3. Że w sumie nie ma miejsc, gdzie kobieta mogła by pójść i porozmawiać (np.
z psychologiem) o 'problemie' i decyzji, przed którą stoi.
Wyłania się taki obraz, że większość chroni swoje sumienia opowiadając się
po stronie ochrony płodu/ dziecka, ale rzadko kto stawia czoła konsekwencjom
swoich decyzji. A przecież tu właśnie o te konsekwencje chodzi. A kobiety
zostały pozostawione same sobie. Czyli to one ponoszą koszt czystych sumień
ustawodawców. Chyba nie tak powinno być.
(PS. Kojarzy mi się to z sytuacją, kiedy rząd przyznał podwyżki personelowi
medycznemu, ale nie zatroszczył się o przekazanie tych środków szpitalom -
stąd olbrzymi długi większości szpitali. Albo z inną, kiedy Warszawa musiała
sądownie dochodzić swoich roszczeń z tytułu zniżek komunikacyjnych
przyznanych hojną ręką przez kolejną ekipę rządzącą, która znowu zapomniała
o konsekwencjach, czyli o prostym fakcie, że ktoś musi za to zapłacić).
PS. Uprzedzając wszelkie dyskusje. Zwróćcie proszę uwagę, że nie
opowiadziałam się tu za żadną ze stron. Zastanawiam się tylko nad samym
mechanizmem, który mi się nie podoba.
Monika
|