| « poprzedni wątek | następny wątek » |
461. Data: 2008-09-08 09:15:44
Temat: Re: MIŁOŚĆ
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:ga2p7d$2f12$1@news2.ipartners.pl...
> Innymi słowy: nie jestem kimś kto więcej gada niż wie na czyjś
> temat, przy czym niejako bardzo-bardzo-bardzo uważnie obserwuje
> swoje otoczenie i staram się BARDZO ostrożnie wyciągać wnioski,
> często sprawdzając i weryfikując je wielokrotnie [i modyfikując
> w ten sposób] przed ostatecznym ich zatwierdzeniem.
> Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdy przywiązuje wagę
> do fałszywości tego co gotów jest wpieprzać jak świnia obierki
> ziemniaków, byleby się nasycić. ;)
>
>
> Np WIEM, że ty normalnie nie przywiązujesz WCALE.
Poproszę konkretny przykład, na podstawie którego wyciągnąłeś ten
wniosek/PEWNOSĆ.
Z góry dziękuję.
pozdr.
o.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
462. Data: 2008-09-08 09:31:07
Temat: Re: MIŁOŚĆOK, zgadzam się że posiadasz jakąś niejasną, nieimmanentną
"ambicję"/cechę, aby pilnować się w tym zakresie, oraz zwykle
post factum w części rewidować (wygląda to jakby: "dwa kroki
w przód, jeden w tył").
Pewnie to wynik adaptacji do twojego bliskiego środowiska.
Niemniej sama w sobie nie masz takiego zwyczaju i gotowa jesteś
ulegać _bezkrytycznie_ własnym iluzjom, zwłaszcza jeśli są choć
trochę zbieżne z iluzjami innych.
A przyczyną tych twoich iluzji są twoje "zgrzytające" emocje,
do których jednak - jak wspominałem - nie masz 100%-ego zaufania.
Tak uważam...
i nie mam ochoty tracić czasu na dokumentowanie tej mojej opinii.
Jak dla mnie jest pewna w 100%-ach.
Dla ciebie: nie musi. ;)
--
CB
Użytkownik "ostryga" <z...@v...pl> napisał w wiadomości
news:ga2qfu$nv$1@news.onet.pl...
> Poproszę konkretny przykład, na podstawie którego wyciągnąłeś ten
> wniosek/PEWNOSĆ.
> Z góry dziękuję.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
463. Data: 2008-09-08 09:43:58
Temat: Re: MIŁOŚĆ
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:ga2ra6$2g8u$1@news2.ipartners.pl...
> OK, zgadzam się że posiadasz jakąś niejasną, nieimmanentną
> "ambicję"/cechę, aby pilnować się w tym zakresie, oraz zwykle
> post factum w części rewidować (wygląda to jakby: "dwa kroki
> w przód, jeden w tył").
> Pewnie to wynik adaptacji do twojego bliskiego środowiska.
>
> Niemniej sama w sobie nie masz takiego zwyczaju i gotowa jesteś
> ulegać _bezkrytycznie_ własnym iluzjom, zwłaszcza jeśli są choć
> trochę zbieżne z iluzjami innych.
> A przyczyną tych twoich iluzji są twoje "zgrzytające" emocje,
> do których jednak - jak wspominałem - nie masz 100%-ego zaufania.
>
>
> Tak uważam...
> i nie mam ochoty tracić czasu na dokumentowanie tej mojej opinii.
> Jak dla mnie jest pewna w 100%-ach.
>
> Dla ciebie: nie musi. ;)
A niby jak ma byc, skoro nie podałes żadnych konkretnych opisów, konkretnych
sytuacji.
To co podałeś to twoje OCENY.
Jest takie (naukowe... ;) rozroznienie w psychologii na opis i ocene.
To co podales ty, to jest ocena.
A ja nie prosiłam o ocenę tylko prosiłam o opis sytuacji, an podstawie
których wysnułes takie a nie inne oceny.
Wiem, wiem, sama ocenialam twoje plany rasowgo podzialu swiata jako
niemoralne.
I byla to moja ocena. Ale moge ci wskazac, ktore konkretnie twoje poglady
tak ocenialam
pozdrawiam,
o.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
464. Data: 2008-09-08 10:11:52
Temat: Re: MIŁOŚĆIMHO nie możesz tego zrobić.
Nie opierałaś sie na moich opisach, lecz stworzyłaś nadinterpretację
w oparciu o nie i tę chorą nadinterpretację przypisałaś mnie.
Tak jak pisałem: nie zauważam żadnego sensu w tego typu
"przepychankach".
Tym bardziej, że mleczko się rozlało i ciekaw jestem, jak sobie
z tym będziesz radzić. ;)
--
CB
Użytkownik "ostryga" <z...@v...pl> napisał w wiadomości
news:ga2s4r$685$1@news.onet.pl...
> ... moge ci wskazac, ktore konkretnie twoje poglady tak ocenialam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
465. Data: 2008-09-08 11:40:27
Temat: Re: MIŁOŚĆJedna z moich najbardziej ulubionych odpowiedzi na to pytanie.
[Niektórzy mogą już ją znać.]
-- Na polowaniu
Lenin bardzo lubił polować. Polował na kaczki, na głuszce, na zające
i na wilki. Lubił też polować na lisy.
Lis to chytre zwierzę. I dlatego polowanie na lisa jest bardzo ciekawe.
Lisy mieszkają zazwyczaj w norach. Lecz są tak chytre, że same
nie kopią sobie nor. Kiedy ujrzą jakąś gotową norę, którą na przykład
wyrył dla siebie borsuk, to, najspokojniej w świecie, wprowadzają
się do niej.
Potem przychodzi borsuk. I - a to dopiero! -już ktoś mieszka w jego
norze. Borsukowi jest oczywiście bardzo przykro, dziwi się, że jego
mieszkanie zajął lis i myśli: "To jakieś nieporozumienie. Lis pewnie
zaraz stąd odejdzie". Lecz lis ani myśli wyjść z nory. Leży z zamkniętymi
oczami i nic go nie obchodzi. Wtedy borsuk również włazi do nory.
Myśli sobie: "W najgorszym razie będę mieszkać razem z tym rudym
gościem z długą kitą".
Ale okazuje się, że mieszkanie razem z lisem jest kłopotliwe: bo to
złodziej. Kradnie żywność. A na dobitkę zajmuje najlepsze miejsce
w norze. Tak iż biednemu borsukowi nieraz ogon wystaje z nory.
I oczywiście jest mu przykro. Bo to i jakiś zwierz może ugryźć go
w ogon. No i deszcz pada.
Wówczas strapiony borsuk odchodzi w inne miejsce i ryje nową norę,
na szczęście ma długi nos. Zaś lis cieszy się, jest zadowolony, że
borsuk odszedł. Teraz ma dla siebie całe mieszkanie.
Psy myśliwskie odnajdują te nory i wypędzają z nich lisy. Psy zaczynają
szczekać, ryć ziemię lub śnieg, a wtedy lis w obawie przed kulami
wyskakuje z nory. Psy biegną za nim. Pędzą go w stronę myśliwych.
Myśliwi strzelają, ale nie zawsze trafiają, bo lis jest zwinny. Teraz jest
tu, a za chwilę - gdzie indziej. Patrzysz, tylko ogon mignie za drzewem.
I nagle lis znikł. Ani śladu po nim.
Otóż pewnego razu moskiewscy myśliwi urządzili polowanie na lisy.
I urządzili bardzo sprytnie. Rozwiesili nawet chorągiewki na skraju lasu.
Chorągiewki kołysał wiatr. A zwierz, na widok takich chorągiewek,
zatrzymywał się zazwyczaj i ze strachu już nie uciekał dalej. O to
właśnie chodziło myśliwym.
Rozstawiono myśliwych.
Włodzimierzowi Iljiczowi również pokazano miejsce, w którym ma
stanąć. Lenin w półkożuszku i walonkach stał pod drzewem na ścieżce.
Stoi z fuzją w ręku i czeka.
Nagle rozległo się w lesie rozpaczliwe szczekanie psów. To znaczy,
że znalazły lisa i za chwilę wypędzą go z lasu na polanę.
Myśliwi nadstawili uszu.
Lenin również. Sprawdził, czy ma dobrze nabitą fuzję. A dokoła jest
niezwykle pięknie. Polanka. Las. Lśniący, puszysty śnieg na gałęziach.
Zimowe słońce złoci wierzchołki drzew.
Nagle ni stąd, ni zowąd wybiegł z lasu lis prosto w stronę Lenina.
Był to piękny rudy lis z wielkim puszystym ogonem. Lis był jaskraworudy
i tylko czubek ogona miał czarny. Uciekając przed psami wybiegł na
polankę i miotając się w różne strony, stanął nagle na widok człowieka
ze strzelbą.
Lis zastygł bez ruchu na kilka sekund. Tylko ogon chwiał się nerwowo.
Przerażony patrzył błyszczącymi, okrągłymi oczkami o prostopadłych
źrenicach.
Lis nie wiedział, co ma robić, dokąd uciec... Z tyłu - psy, przed nim
- człowiek ze strzelbą. Dlatego stracił głowę i stanął bez ruchu.
Lenin złożył się do strzału.
Nagle jednak opuścił rękę i postawił strzelbę w śniegu, przy nodze.
Lis, machnąwszy puszystą kitą, skoczył w bok i błyskawicznie znikł
za drzewami.
Pod drzewem, w pobliżu Lenina, stała jego żona, Nadieżda Konstantinowna.
Zapytała zdziwiona: - Dlaczego nie strzeliłeś?
Lenin odparł z uśmiechem: - Wiesz, nie mogłem strzelać. To był bardzo
piękny lis. Dlatego nie chciałem go zabić. Niech sobie żyje.
W tym momencie nadeszli inni myśliwi i też dziwili się, dlaczego Lenin
nie wystrzelił. Przecież lis był tak blisko i nie uciekał nawet. A
dowiedziawszy
się, dlaczego Lenin nie wystrzelił, zdziwili się jeszcze bardziej.
Pewien myśliwy powiedział: Im lis jest piękniejszy, tym jest więcej wart.
Ja strzeliłbym do niego. Ale Lenin na to nic nie odpowiedział.
--
Co to ma wspólnego z miłością?
Miłość to coś dzięki czemu jesteśmy w stanie odnajdywać czystą, poruszającą
do głębi radość obcując z pięknem, a zwłaszcza je dostrzegać.
--
CB
Użytkownik "ostryga" <z...@v...pl> napisał w wiadomości
news:ga2nbd$m65$1@news.onet.pl...
> Czym jest dla ciebie miłość, cb?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
466. Data: 2008-09-08 11:41:24
Temat: Re: MIŁOŚĆcbnet pisze:
> Ale Lenin na to nic nie odpowiedział.
a mógł przypierdolić...!
--
http://bialo.czerwona.patrz.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
467. Data: 2008-09-08 20:22:29
Temat: Re: MIŁOŚĆOn 7 Wrz, 21:27, "Redart" <r...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "bazzzant" <b...@p...onet.pl> napisał w
wiadomościnews:03d0eace-6a50-45f8-9ffd-ac10e0e71fab@
w7g2000hsa.googlegroups.com...
>
> > A coś z buddyzmu? Może być tantryczny
>
> Widzę, że jednak w necie jest mnóstwo:
> google "wrathful deities"
Dzięki. Faktycznie tybetańskie, to twój ulubiony odłam?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
468. Data: 2008-09-09 15:54:56
Temat: Re: MIŁOŚĆ
Użytkownik "bazzzant" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:5b013fe5-b957-48fc-ad3c-9fe1eccbdb60@k7g2000hsd
.googlegroups.com...
On 7 Wrz, 16:01, "Redart" <r...@o...pl> wrote:
> Chcesz powiedzieć że to rodzaj marketingu, mającego na celu eksponować
> "pozytywnie" kojarzące się symbole religijne?
W dzisiejszym świecie aż strach mówić, że coś nie ma nic wspólnego
z marketingiem, bo wszyscy już wszystkim próbują handlować ...
Ale ja osobiście nie mówiłbym tu o 'marketingu'. Przychodzi
mi na myśl raczej szpital, w którym nieprzyjemne sceny
(sale operacyjne, składziki odpadów pooperacyjnych,
kostnice) raczej się chowa przed przypadkowymi gapiami.
Te wizerunki służą różnym praktykom religijnym, które
po prostu wymagają komentarza. Budzą różne emocje i uczucia
określane epitetem 'trudne' - bo z tym się w buddyzmie
tantrycznym pracuje. Posługując się terminologią szpitalną
- mają wybebeszać umysł ;) Ale nie chodzi o to, by turyści
wychodzili ze świątyń rozpruci ;) z jakimiś przypadkowymi
koncepcjami na temat tego z czym się spotkali.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
469. Data: 2008-09-09 15:55:55
Temat: Re: MIŁOŚĆ
Użytkownik "bazzzant" <b...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bd191805-2e59-4d5f-bb7c-ddc98b83cfde@25g2000hsx
.googlegroups.com...
> Dzięki. Faktycznie tybetańskie, to twój ulubiony odłam?
Jedyny w miarę dobrze znany. ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
470. Data: 2008-09-09 22:15:38
Temat: Re: MIŁOŚĆOn 9 Wrz, 16:54, "Redart" <r...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "bazzzant" <b...@p...onet.pl> napisał w
wiadomościnews:5b013fe5-b957-48fc-ad3c-9fe1eccbdb60@
k7g2000hsd.googlegroups.com...
> On 7 Wrz, 16:01, "Redart" <r...@o...pl> wrote:
>
> > Chcesz powiedzieć że to rodzaj marketingu, mającego na celu eksponować
> > "pozytywnie" kojarzące się symbole religijne?
>
> W dzisiejszym świecie aż strach mówić, że coś nie ma nic wspólnego
> z marketingiem, bo wszyscy już wszystkim próbują handlować ...
>
> Ale ja osobiście nie mówiłbym tu o 'marketingu'. Przychodzi
> mi na myśl raczej szpital, w którym nieprzyjemne sceny
> (sale operacyjne, składziki odpadów pooperacyjnych,
> kostnice) raczej się chowa przed przypadkowymi gapiami.
>
> Te wizerunki służą różnym praktykom religijnym, które
> po prostu wymagają komentarza. Budzą różne emocje i uczucia
> określane epitetem 'trudne' - bo z tym się w buddyzmie
> tantrycznym pracuje. Posługując się terminologią szpitalną
> - mają wybebeszać umysł ;) Ale nie chodzi o to, by turyści
> wychodzili ze świątyń rozpruci ;) z jakimiś przypadkowymi
> koncepcjami na temat tego z czym się spotkali.
Łapię, nie ma co wzbudzać niepotrzebnych dysonansów. Zresztą co się
dziwić, jak trzeba czytać trudne słowa w stylu bodhisattwa,
pratjekabudda czy bodhiczitta łatwo wybebeszyć sobie umysł ;) Ja się
poddałem, wolę chyba jednak czerpać z buddyzmu biernie, tzn popatrzyć
sobie na mnichów w tych pomarańczowych togach jak łażą po ulicach i
zbierają datki, czy na dziewczyny jak w ilościach przemysłowych
obrywają płatki kwiatów żeby potem z nimi zrobić coś buddyjskiego.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |