Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-11-14 11:07:53

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty
Od: Marek Krużel <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Sat, 13 Nov 2004 23:57:36 +0000 "puciek2" <p...@g...pl>
w:<cn671g$dk4$1@inews.gazeta.pl> ma tyle do powiedzenia:

> [...]
>
> Ciekawe.

pouczające

> Do tego odniosę się innym razem.

gdybym potrafił być baardzo przekonujący, to namówiłbym Cię
na analizę tego tekstu:
http://groups.google.com/groups?selm=a43jfr$9ip$1@ne
ws.tpi.pl

;)

> Na razie co by samemu nie wchodzić
> (zbyt głęboko) w jakieś trójkąciki, ulotnie się z wątku.

chyba wybrałeś właściwą porę


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-11-14 11:13:41

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Amnesiak" <a...@T...interia.pl> napisał w wiadomości
news:cn6a55$ru8$1@news.onet.pl...

> :)

Drugie to ironia :)

Na post po zbóju zaprosił
P.D.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 11:29:26

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej k atoliczki i wrednego ateisty...
Od: "vonBraun" <i...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

Puciek2
> vonBraun <i...@s...pl> napisał(a):
> news:5e1e.00000d6e.41969572@newsgate.onet.pl
>
> [...]
>
> >
> > Co tu na litość bozi jest nie tak?
> >
> >
>
> Nie bardzo mi o to chodzi co jest nie tak, bo (IMO) wszystko jest
> tak jak trza.
> Żeby nie przedłużać jeszcze raz streszcze mój ogląd tej sytuacji.
>
> Pyzol reaguje emocjonalnie i pisze "wykorzystałeś ..."
> Ty reagujesz emocjonalnie i piszesz "krzywdzące..."
> Jak dla mnie pełna symetria z odrobiną identyfikacji i jakimś trójkącikiem
> dramatycznym i jednocześnie próba zataracia symetrii i gra w moje lepsze lub
> jedynie słuszną treść podwójnego rysunku.
>
> Sprawą wtórną (choć też ciekawą) jest Twoja obrona:
> Błąd poznawczy + skrót myślowy i (jakby w domyśle) zupełnie tak u Pyzola
> być nie może czyli, dalsza próba zatarcia symetrii.
> Oczywiście mój ogląd może być błędny bo ja na siłę poszukuję pewnych
> schematów i przez to na siłę mogą mi się znajdować.

No wreszcie wyjaśniłeś mi do końca jakiej prawdy szukasz i nie muszę
mozolnie rekonstruować tego na podstawie pomijania lub rozwijania różnych
aspektów tego co piszę - nie można było od razu?

Dla mnie kluczową sprawą w dowolnym modelu który tworzę - bo rozumiem
że testujesz tu 'na ludziach' jakiś model rzeczywistości - jest to czy
model ten przewiduje - czy też tylko opisuje daną rzeczywistość.
Taki który tylko opisuje pozwala być tylko 'mądrym po szkodzie'.
Jeśli jednak model ten na podstawie zachowania jednej osoby pozwala przewidziec
zachowania innych, lub ogólniej: na podstawie zmierzonych i jakoś
zdefiniowanych wcześniej konfiguracji relacji sytuacja-własność/cecha osoby
pozwala przewidywać kształtowanie się innych relacji typu sytuacja-
własność/cecha osoby(osób) to jest to model prawie dobry.
Musi jeszcze wyjaśniac dlaczego zachodzą wymienione relacje oraz dynamika
zmian - wtedy jest już 'zupełnie dobry'.
Najlepiej byłoby, gdyby wyjaśnianie odwoływało się do spójnych mechanizmów
a nie do jakiegoś ich 'li tylko' niepowiązanego zbioru.

Zatem w momencie, w którym zjawiska stały się dla Ciebie 'nieprzewidywalne'
osiągnąłeś, jak sądzę, kres przydatności swojego schematu.
To jest też moment w którym warto 'zamienić się w słuch' i to słuch
nie pomijający niczego co się dzieje ;-)

> Ciekawe.
> Do tego odniosę się innym razem. Na razie co by samemu nie wchodzić (zbyt
> głęboko) w jakieś trójkąciki, ulotnie się z wątku.
Hehe...
...'modelarz'
;-)

pozdrawiam
vonBraun

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 11:55:59

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "jbaskab" <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cn689e$gbn$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "Vetch" <v...@v...magot.pl> napisał w wiadomości
> news:cn0at0$mjq$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Skoro Twoja Żona, bardziej ceni sobie różaniec od Ciebie to w czym problem
?
> Ktoś już za nią dokonał wyboru.

PD, cos Ci się poplatało. To ona dokonała wyboru i to wiele lat temu. On
też. Nieco później, akceptujac ją i jej wiarę. Mieć teraz do niej pretensje,
to tak jak mieć pretensje do mułzumanki, parę lat po ślubie, że nosi chustę.
Albo pretensje do niskiego, że jest niski. No cóż, zawsze się może
człowiekowi odmienić i może dostać wstretu do niskich. Fakt.
I chyba trudno, żeby jakikolwiek wierzacy w życie wieczne człowiek
przekładał wygodę małżonka nad religię. Jasne to jest, logiczne?
Niezaleznie od wyznawanej wiary.

Twoja postawa nie może być przez nią
> zrozumiana z prostego powodu, fanatyk jest wytresowany aby zamiast
> rozumienia reagować tak, jak mu kazano - aby wogle się nie zastanawiać. Na
> tym polega wypaczenie wiary. Ty nie masz się zastanawiać, ty masz klepać
> paciorki - a kk dostraczy ci za to rozwiązania wszelkich twoich problemów,
> które musisz zaakceptować - bo na tym polega wiara, alleluja bracie.

Po pierwsze, wiara polega na WIERZE. A nie na logice, czy rozumie. Wiarę sie
czuje, a nie wymysla. Po drugie: dla czesci klepanie paciorków jest
klepaniem paciorków, ale dla niektórych to modlitwa. Odklepac paciorek
potrafi kazdy, pomodlić sie na nim - juz nie.
Po trzecie-kk podaje tylko sposoby dotarcia do Boga- rózne- w ramach KK jest
i odnowa, i neokatechumenat, i kółka różańcowe. Niektóre z tych formacji,
nawiasem mówiac, są silnie antyklerykalne.
Po czwarte, to porozmawaj sobie kiedyś z zakonnikami. Co jeden to
praktycznie inne podejście do życia. Masz ks Tichnera i Jankowskiego, masz
dominikanów, franciszkanów, także takich kapłanów jak katecheta mojej
kuzynki, który stwierdził na lekcji religii, że właściwie to ona moze byc
sobie nawet buddystką byleby była dobrym człowiekiem (to przykład na anty,
gdybyś miał jakies wątpliwosci;).
Jeszcze jedno. Wiara wiaże się z religia, religia z obrzadkami, z tradycją z
sakramentami i przykazaniami . Żądanie, aby ktos z nich zrezygnował w imie
wygody drugiej ze stron może byc prostym wyrazem braku tolerancji.

> I teraz, zupełnie nie chodzi o to że Twoja żona jest jakimś złym
człowiekiem
> czy coś takiego. Fanatyk odczuwa rzeczywiste szczęście i radość w związku
ze
> swoją postawą, bo autentycznie wierzy, że jego nadzieje sa realne i się
> spełnią jeśli będzie zachowywał określoną postawę. Zauważ - zachowywał
> określona postawę - to bardzo ważne. To czy będzie zachowywał tę postawę
> zalezy tylko i wyłącznie od niego. A więc niejako sam jest panem swojego
> losu w swoim mniemaniu. Sprytna sztuczka kk polega na tym, że "wierny" ma
> przedewszystkim uwierzyć, że cierpienie prowadzi do zbawienia. "Wierny"
> mimo, że odczuwa Cieprienie, traktuje je jako coś z zewnątrz - twór
> szatana - cierpienie które musi przezwyciężyć. Przy tak postawionym
> problemie, nijak nie przyjdzie mu do łba, ze sam jest przyczyną własnych
> niepowodzeń. Przy czym cierpienie może zwalczyć tylko i wyłącznie swoją
> określoną przez kk postawą. Błędne koło.

Po pierwsze szczescie i radość jest związana z samą wiarą, niekoniecznie
trzeba być fanatykiem. No chyba, że fanatykiem nazwasz kazdego wierzacego.
Wtedy juz nie mam nic do oddania.
Po drugie, w wersję o cierpieniu, w religii KK, uciekają często ludzie
którzy już
cierpią, i nie znajdują sposobu na samodzielne wyjście z sytuacji. Jest to
raczej wtedy forma odpowiedzi na pytanie "dlaczego Bóg na to pozwala". I
powoduje że da się jakoś zyc, bez wpadania w depresje.

To wyszystko, abstrahując od opisywanego przypadku:)


Aska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 13:35:08

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej k atoliczki i wrednego ateisty...
Od: "vonBraun" <i...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

Pyzol
>[...]

> Czy stanie sie ateista koniecznie musi byc wojujace? Moze - jak to u neofitow
> bywa:)
>
> Znam nieco te sprawy ze srodowiska Ocalonych z Holocaust - wielu z nich
> stracilo wiare (czesc po jakims czasie ja odzyskala) ale nie znam przypadku  
> wojujacego ateisty wsrod nich. W kazdym razie - Holocaust nie pokonal
> judaizmu.
>
>
> Kaska
Dużo nie dodam bo nie mam kontaktów z takimi osobami - to symptomatyczne
- przez całe swoje zycie nie rozmawiałem z żadnym(!) wyznawcą judaizmu.
Z tego co wyczytałem i podsłuchałem opisany przez Ciebie
powrót do wiary jest tu dość zaskakujący ponieważ (o ile mi wiadomo) judaizm
nie ma pomysłu na ludzkie cierpienie - Holokaust był więc jedynie 'karą bożą' -
pytanie - Za co?
Chrześcijanie traktują cierpienie jako 'próbę', 'wyzwanie', zaś jego
znoszenie ofiarowuje się Bogu, zatem mają w religii odpowiedź o sens cierpienia.

Mam przy okazji pytanie. Może w wielowyznaniowym kraju dałaś radę zrobić jakieś
porównawcze obserwacje. Wśród wyznawców każdej religii znaleźć można
'fanatyków'. I teraz: czy zjawisko 'fanatyzmu religijnego' jest bardziej
charakterystyczne dla przedstawicieli kościoła katolickiego, czy
judaizmu? A może nie ma różnicy?

pozdrawiam
vonBraun


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 14:09:32

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "jbaskab" <j...@o...pl> napisał w wiadomości
news:cn7h6f$1aj$1@atlantis.news.tpi.pl...

Oooo, cześć :)

>> Skoro Twoja Żona, bardziej ceni sobie różaniec od Ciebie to w czym
>> problem
> ?
>> Ktoś już za nią dokonał wyboru.
>
> PD, cos Ci się poplatało. To ona dokonała wyboru i to wiele lat temu. On
> też. Nieco później, akceptujac ją i jej wiarę. Mieć teraz do niej
> pretensje,
> to tak jak mieć pretensje do mułzumanki, parę lat po ślubie, że nosi
> chustę.
> Albo pretensje do niskiego, że jest niski. No cóż, zawsze się może
> człowiekowi odmienić i może dostać wstretu do niskich. Fakt.

Trudno mieć do jego małżonki pretensje o to że jest jaka i jest i się nie
zmienia. Ale też trudno mieć pretensje do Vetcha, że się zmienił. Z relacji
Vetcha nie wynika jaki jest jego stosunek do żony, po jego przemianie -
natomisat wiemy, jaki jest stosunek jego zony do niego: "gdyby wiedziała że
będę ateistą, na pewno by za mnie nie wyszła".

> I chyba trudno, żeby jakikolwiek wierzacy w życie wieczne człowiek
> przekładał wygodę małżonka nad religię. Jasne to jest, logiczne?
> Niezaleznie od wyznawanej wiary.

No właśnie. To jest jasne, ale zupełnie nielogiczne. A konkretniej jest
zaprzeczeniem Boga, który jest wszędzie i jest wszystkim, czyli
rzeczywistością która nas otacza. Tyle się mówi "widzieć Boga w drugim
człowieku", ale w duchu się dodaje "no może nie w każdym, a napewno nie w
ateiście - w nim boga nie ma napewno". W tym kontekście miłość do bliźniego
a więc też Bóg jest pokorą. Jest umiejetnością postawienia swojej miłości
wyżej od przekonań i dosłownie rozumianej wiary. Odtrącenie "gdyby wiedziała
że będę ateistą, na pewno by za mnie nie wyszła" w imię wyimaginowanego
życia wiecznego nie ma nic z Bogiem i wiarą wspólnego, świadczy jedynie o
tym, że nigdy się Boga nie widziało i nie doświadczyło kontaktu z nim -
zamiast tego żyje się złudzeniami.

> Po pierwsze, wiara polega na WIERZE. A nie na logice, czy rozumie. Wiarę
> sie
> czuje, a nie wymysla. Po drugie: dla czesci klepanie paciorków jest
> klepaniem paciorków, ale dla niektórych to modlitwa. Odklepac paciorek
> potrafi kazdy, pomodlić sie na nim - juz nie.

Wiara nie polega na żadnej wierze, polega na obcowaniu z Bogiem. Wyznaniem
wiary jest stosunek do świata i do innych ludzi, pełen spokoju i miłości, a
nie rozmawianie samemu ze sobą pod nosem, w nadzieji że wszechmocny dziad z
harfą słyszy i się uśmiecha ze szczęścia od nadmiaru wazeliny.

> Po trzecie-kk podaje tylko sposoby dotarcia do Boga- rózne- w ramach KK
> jest
> i odnowa, i neokatechumenat, i kółka różańcowe. Niektóre z tych formacji,
> nawiasem mówiac, są silnie antyklerykalne.

KK nie podaje sposobów na dotarcie do Boga. KK każe odrzucać niewygodną mu
część rzeczywistości zamiast prowadzić do jej zrozumienia. W kosekwencji
mamy postawę "gdyby wiedziała że będę ateistą, na pewno by za mnie nie
wyszła". A więc proponuje mityczne mżonki życia wiecznego z aniołkami
fruwającymi w przestworzach a zarazem każe odrzucić rzeczywistego Boga
pukającegto nieśmiało do drzwi w postaci np. Ateisty. Nie, nie chcę
powiedzieć, ze ateista jest Bogiem, chce powiedzieć, że w Ateiście jest tyle
samo Boga co w kazdym innym człowieku, w tym klepiącym paciorki też.

> Po czwarte, to porozmawaj sobie kiedyś z zakonnikami. Co jeden to
> praktycznie inne podejście do życia. Masz ks Tichnera i Jankowskiego, masz
> dominikanów, franciszkanów, także takich kapłanów jak katecheta mojej
> kuzynki, który stwierdził na lekcji religii, że właściwie to ona moze byc
> sobie nawet buddystką byleby była dobrym człowiekiem (to przykład na anty,
> gdybyś miał jakies wątpliwosci;).

Tak, tylko to jest od dołu - to jest coś co tworzą ludzie. Na tym poziomie
jest wiele dobrego. Tylko to są konkretni ludzie a nie kk. KK ma określoną
doktrynę płynącą z góry - i nie brakuje fanatyków przyjmujących tę doktrynę
jako coś rzeczywistego i niepodważalnego. Sam byłem świadkiem, autentycznego
smutku pewnego księdza podczas konfrontacji z takim fanatykiem, smutku
autentycznego.

> Jeszcze jedno. Wiara wiaże się z religia, religia z obrzadkami, z tradycją
> z
> sakramentami i przykazaniami . Żądanie, aby ktos z nich zrezygnował w imie
> wygody drugiej ze stron może byc prostym wyrazem braku tolerancji.

Wszystko ładnie. Ale nie wiem czy Vetch tego własnie żada (nie sugeruję że
nie żąda, mówię że nie wiem) - natomiast z drugiej strony mamy wyraźne
żadanie trwania przy obrządkach albo jako alternatywa odtrącenie.

> Po pierwsze [...]

Ile będzie jeszcze tych po pierwsze ? :)

> Po pierwsze szczescie i radość jest związana z samą wiarą, niekoniecznie
> trzeba być fanatykiem. No chyba, że fanatykiem nazwasz kazdego wierzacego.
> Wtedy juz nie mam nic do oddania.

Ależ nie. :) Bóg sam w sobie jest radością i szczęściem - widziałaś kiedyś
szczęsliwego fanatyka ? Fanatyk zyje nieskruszoną nadzieją na bliżej
nieokreślone szczęście, ale nie potrafi być szczęśliwy teraz i swoią
radością uszczęśliwiać innych. W braku szczęścia upatruje Boga i dlatego nie
ma skrupułów by unieszczęsliwiać innych - dzieli się "bogiem" w ten sposób.

> Po drugie, w wersję o cierpieniu, w religii KK, uciekają często ludzie
> którzy już
> cierpią, i nie znajdują sposobu na samodzielne wyjście z sytuacji. Jest to
> raczej wtedy forma odpowiedzi na pytanie "dlaczego Bóg na to pozwala". I
> powoduje że da się jakoś zyc, bez wpadania w depresje.

... ciężko jest się przyznać samemu sobie, że samemu jest się sprawcą
własnych cieprpień (i bez ofiar brutalnych gwałtów mi tu proszę :) )

> To wyszystko, abstrahując od opisywanego przypadku:)

Ależ naturalnie :)

Na post po zbóju zaprosił
P.D.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 16:55:07

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "jbaskab" <j...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cn7ouq$16g$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "jbaskab" <j...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:cn7h6f$1aj$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Oooo, cześć :)

zdziwiony;)?

> Trudno mieć do jego małżonki pretensje o to że jest jaka i jest i się nie
> zmienia. Ale też trudno mieć pretensje do Vetcha, że się zmienił. Z
relacji
> Vetcha nie wynika jaki jest jego stosunek do żony, po jego przemianie -
> natomisat wiemy, jaki jest stosunek jego zony do niego: "gdyby wiedziała
że
> będę ateistą, na pewno by za mnie nie wyszła".

Skąd wiesz, że to nie są slowa rzucane w afekcie? Wtedy zagrywki są często
ponizej pasa. W dodatku wnioskowanie kolegi Vetcha jest samodołujące. A
niektóre osoby nie wyobrażaja sobie po prostu zwiazku z osobą z innej
kultury, wiary, wyznania, z osobami zamężnymi,
zareczonymi, lub dzieciatymi uznajac, że to źrodło potencjalnych kłopotów.
Nie kazdy lubi i potrafi się znaleźć w sytuacjach wymagajacych kompromisów.
Może
to nie być odrzucenie człowieka jako takie, a jedynie stwierdzenie- "nie
chcę (nie chciałam)
problemów". Albo moze to byc element szantażu emocjonalnego- inna paskudna
zagrywka, ale ciagle zagrywka, a nie odrzucenie.

> > I chyba trudno, żeby jakikolwiek wierzacy w życie wieczne człowiek
> > przekładał wygodę małżonka nad religię. Jasne to jest, logiczne?
> > Niezaleznie od wyznawanej wiary.
>
> No właśnie. To jest jasne, ale zupełnie nielogiczne. A konkretniej jest
> zaprzeczeniem Boga, który jest wszędzie i jest wszystkim, czyli
> rzeczywistością która nas otacza.

PD, ja napisałam _wygodę drugiego człowieka_, majac na mysli fragmenty:

"ja wiem, że mam jedno życie i nic poza tym, dlatego żyję pełnią tego co mam
i nie ma dla mnie
niczego ważniejszego od tego co jest tu i teraz",
"uważam praktyki religijne za stratę czasu"
"Przez to że przebywa dużo czasu ze
swoimi kościelnymi "znajmymi", jakaś zawiść mnie bierze,
że w tym czasie muszę na nią czekać"

> W tym kontekście miłość do bliźniego
> a więc też Bóg jest pokorą. Jest umiejetnością postawienia swojej miłości
> wyżej od przekonań i dosłownie rozumianej wiary. Odtrącenie "gdyby
wiedziała
> że będę ateistą, na pewno by za mnie nie wyszła" w imię wyimaginowanego
> życia wiecznego nie ma nic z Bogiem i wiarą wspólnego, świadczy jedynie o
> tym, że nigdy się Boga nie widziało i nie doświadczyło kontaktu z nim -
> zamiast tego żyje się złudzeniami.

Wczoraj byłam swiadkiem kłótni małżeńskiej wczasie ktorej padło:
"a zdychaj jak chcesz"
Brzmi wstretnie, ale opieranie na tym swojego sądu o parze jest błędne. Wiem
co mówię bo znam to małzeństwo. Ich kłótnie zazwyczaj bywaja bardzo
barwne, a małzonek przypomina uporem osła:)

>
> > Po pierwsze, wiara polega na WIERZE. A nie na logice, czy rozumie. Wiarę
> > sie
> > czuje, a nie wymysla. Po drugie: dla czesci klepanie paciorków jest
> > klepaniem paciorków, ale dla niektórych to modlitwa. Odklepac paciorek
> > potrafi kazdy, pomodlić sie na nim - juz nie.
>
> Wiara nie polega na żadnej wierze, polega na obcowaniu z Bogiem. Wyznaniem
> wiary jest stosunek do świata i do innych ludzi, pełen spokoju i miłości,
a
> nie rozmawianie samemu ze sobą pod nosem, w nadzieji że wszechmocny dziad
z
> harfą słyszy i się uśmiecha ze szczęścia od nadmiaru wazeliny.

Zauważ jak na różańcu modla sie niektóre starsze osoby - one nie są tu i w
tym wymiarze czasowym:)
Byłeś kiedyś świadkiem modlitwy w jezykach? Spowodowanej tym, że brakuje
słów aby wyrazić coś co sie czuje? To jest coś co się wydobywa z glebi, coś
czego nie rozumiesz. Słowa które wymiawiasz nie są istotne, one tylko krazą
gdzieś na powierzchni twojej swiadomości. Istotne jest to co
przeżywasz i Ten który wtedy z Tobą rozmawia (w odwrotnej kolejności, ma sie
rozumieć).

> KK nie podaje sposobów na dotarcie do Boga. KK każe odrzucać niewygodną mu
> część rzeczywistości zamiast prowadzić do jej zrozumienia. W kosekwencji
> mamy postawę "gdyby wiedziała że będę ateistą, na pewno by za mnie nie
> wyszła". A więc proponuje mityczne mżonki życia wiecznego z aniołkami
> fruwającymi w przestworzach a zarazem każe odrzucić rzeczywistego Boga
> pukającegto nieśmiało do drzwi w postaci np. Ateisty. Nie, nie chcę
> powiedzieć, ze ateista jest Bogiem, chce powiedzieć, że w Ateiście jest
tyle
> samo Boga co w kazdym innym człowieku, w tym klepiącym paciorki też.

A jakąże to cześć rzeczywistości KK każe odrzucać?

> Tak, tylko to jest od dołu - to jest coś co tworzą ludzie. Na tym poziomie
> jest wiele dobrego. Tylko to są konkretni ludzie a nie kk. KK ma określoną
> doktrynę płynącą z góry - i nie brakuje fanatyków przyjmujących tę
doktrynę
> jako coś rzeczywistego i niepodważalnego. Sam byłem świadkiem,
autentycznego
> smutku pewnego księdza podczas konfrontacji z takim fanatykiem, smutku
> autentycznego.

KK tworza wierni. Doktryna jest, i owszem,
konkretna, okreslona- tylko powiedz mi gdzie jest w tej doktrynie, że
ateisci są potepieni na wiek wieków amen, że zbawieni są tylko katolicy, że
żydzi to nasienie sztana, a innowierców i homokseualistów należy palić na
stosach. A wartosciowy człowiek to tylko ten z KK.

> > Jeszcze jedno. Wiara wiaże się z religia, religia z obrzadkami, z
tradycją
> > z
> > sakramentami i przykazaniami . Żądanie, aby ktos z nich zrezygnował w
imie
> > wygody drugiej ze stron może byc prostym wyrazem braku tolerancji.
>
> Wszystko ładnie. Ale nie wiem czy Vetch tego własnie żada (nie sugeruję że
> nie żąda, mówię że nie wiem) - natomiast z drugiej strony mamy wyraźne
> żadanie trwania przy obrządkach albo jako alternatywa odtrącenie.

No to ci powtórnie zacytuję:

"kiedyś nie "biegała" tak często do kościoła, tylko ostatnio tak
jakoś częściej to robi. Przez to że przebywa dużo czasu ze
swoimi kościelnymi "znajmymi", jakaś zawiść mnie bierze,
że w tym czasie muszę na nią czekać"


> Ile będzie jeszcze tych po pierwsze ? :)
Ja tam lubię porzadek, no albo mi się cos pomyliło;)

> ... ciężko jest się przyznać samemu sobie, że samemu jest się sprawcą
> własnych cieprpień (i bez ofiar brutalnych gwałtów mi tu proszę :) )

zawsze można zrzucić na rodziców;)

Aska








› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 17:56:11

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "Amnesiak" <a...@T...interia.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "jbaskab" <j...@o...pl>

Dzień dobry. :)

napisał
w wiadomości news:cn82mu$b4q$1@atlantis.news.tpi.pl...

> KK tworza wierni. Doktryna jest, i owszem,
> konkretna, okreslona- tylko powiedz mi gdzie jest w tej doktrynie, że
> ateisci są potepieni na wiek wieków amen, że zbawieni są tylko katolicy,

Ano tutaj na ten przykład:

Z Katechizmu KK:

[cytat]
"Poza Kościołem nie ma zbawienia"
846. Jak należy rozumieć to stwierdzenie często powtarzane przez
Ojców Kościoła? Sformułowane w sposób pozytywny oznacza,
że całe zbawienie pochodzi jedynie od Chrystusa-Głowy
przez Kościół, który jest Jego Ciałem:
Sobór święty... opierając się na Piśmie świętym i Tradycji,
uczy, że ten pielgrzymujący Kościół jest konieczny do
zbawienia. (...) Nie mogą więc zostać zbawieni ludzie, którzy
wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za
pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to
nie chcieliby bądź przystąpić do niego, bądź też w nim wytrwać.
[koniec cytatu]

Dodajmy, że "Kościół" - w świetle doktryny KK -
oznacza (w wymiarze widzialnym) hierarchiczną organizację
z centralą w Watykanie i - mimo deklarowanego
nastawienia ekumenicznego - KK nie potrafi się
zdobyć na przyznanie, że 'Kościół powszechny' bynajmniej
nie pokrywa się ze wspomnianą instytucją.

Amnesiak





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 19:19:21

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej k atoliczki i wrednego ateisty...
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

vonBraun:
> ... skąd wiadomo NA PEWNO ile Pyzolka ma racji a ile nie ma?

"... jesli mowie tak mowie, to tak jest..." ;)
Koniec kropka. :))

> Spotkałem się z sytuacjami, w których ludzie kategoryzowani
> jako popaprańcy/szympansy/upośledzeni/... itd itp
> przez jednych byli w stanie zrozumieć coś
> czego nie potrafili zrozumieć ci którzy ich tak kategoryzowali.

To niczego nie dowodzi.
Alle-glizda jest co najwyzej szympansem i widzi "szympansy"
wsrod tych ktorym nie dorasta do piet.
Xrobak jest szympansem i dziala bardzo podobnie.

Ty jestes szympansem i bronisz glupiej pizdy z polowa mozgu
tylko dlatego ze _jeszcze_ nie dostrzegasz w niej chorej frustratki. ;)

Twoje obecne zdanie w tej sprawie dla mnie nie liczy sie vB... :)

zas Twoje metody 'badawcze', do ktorych de facto starasz sie
mnie przekonac, sa mi zbedne - nie wykluczam przy tym, ze jestes
w stanie dzieki nim uzyskac wynik zbiezny z moim, ale niestety
zmuszasz mnie abym to, ze starasz sie legitymizowac ich rzekoma
doskonalosc (w swoim ogladzie) niejako kosztem moich "diagnoz",
uznal za przejaw Twojej nieuzasadnionej pychy uwarunkowanej
swiadomoscia ~posiadania tych znaczaco prymitywnych i nieefektywnych
z mojego punktu widzenia narzedzi.

Krotko mowiac: moja odpowiedz na Twoja propozycje wykorzystania
aparatu 'poznawczego', ktorym [obecnie] sam sie poslugujesz
brzmi nie. :)
No niestety. ;)

Jakkolwiek nie mam nic przeciwko temu, abys go nadal wykorzystywal.
Sugerowalbym przy okazji wiecej pokory, zwlaszcza w obliczu czegos,
co byc moze kiedys-kiedys sam bedziesz mial okazje zadowalajaco
~ogarniac. ;)

PS: Twoja 'mysl' o "ublizaniu" traktuje jako zwykle pierdolenie
majace zaciemnic Twoje rzeczywiste (nieuswiadomione?) zamiary
w tym watku. :)

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 19:31:55

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Vetch:
> Życie pod dyktando nakazów jest wegetacją a nie ciągiem
> samodzielnych i świadomych wyborów. Rzeczywistość
> jest czasem okrutna, ale mając świadomość pełnej kontroli
> (w ramach możliwości), mimo wszystko daje satysfakcję.

Twoja ukochana tego tak nie czuje?
Woli zdawac sie na autorytatywne wytyczne zewnetrzne
mianujac je "wskazowkami od boga"?

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 7 . [ 8 ] . 9 ... 17


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

POMOCY!!!
mizandria
Czy bagno uszlachetnia
Testy Psychologiczne?
zaburzenia osobowości ????? POTRZEBUJE COS na ten temat

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »