Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-11-14 19:56:34

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej k atoliczki i wrednego ateisty...
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

vonBraun:
> ... Przyklad skrajny: widziałem psychotyka którego jeden
> dziekan chciał usunąć z uczelni a drugi bronił za wszelką
> cenę, ponieważ człowiek ten był geniuszem nauk ścisłych
> i w parę chwil potrafił uchwycić coś czego przeciętny
> student w ogóle nie łapał.

Skad pewnosc ze w tym watku nie stawiaszsie w roli dziekana
abocjonisty? ;)

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-11-14 19:57:18

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej k atoliczki i wrednego ateisty...
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

vonBraun:
> ... Przyklad skrajny: widziałem psychotyka którego jeden
> dziekan chciał usunąć z uczelni a drugi bronił za wszelką
> cenę, ponieważ człowiek ten był geniuszem nauk ścisłych
> i w parę chwil potrafił uchwycić coś czego przeciętny
> student w ogóle nie łapał.

Skad pewnosc ze w tym watku nie stawiasz sie w roli dziekana
aborcjonisty? ;)

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 20:01:00

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "Vetch" <v...@v...magot.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik " Pyzol" <p...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał
> [...]
> Sprobuj zaczac chodzic do cerkwi albo ktoregos z kosciolow protestanckich!
> Zona tam sie za toba wlec nie bedzie, zas KK zrezygnowal juz z doktryny,
> ze
> tylko katolicy dostapia zbawienia.

protestantyzm przerabiałem już na samym początku wątpliwości :-)
Skończyłem na buddyzmie, i choć same podstawowe założenia
są bliskie że tak to nazwę "naturalnej filozofii życia", to jednak
głębsze wejście w szkoły "wozów" to takie samo pranie mózgu
jak inne religie.

A teraz wiem jedno: żadna wiara nie jest mi wogóle potrzebna.
Któregoś dnia poznawałem kolejne tajniki mahajany i siedząc
na WC, pomyślałem; "po cholerę to wszystko - tracę tylko czas".
Po co szukać odpowiedzi na pytania egzystencjonalne,
skoro zajmuje to znaczną część owej egzystencji ?

Kładę się spać i mam gdzieś fakt co będzie jutro. Czy wstanie
nowy dzień, czy nie. Ważne jest tu i teraz. Nie myślę o strachu
przed śmiercią (klucz do sukcesu wszelkich religii), lecz myślę
o tym co jest w moim życiu radosnego i co jeszcze może być
radosnego bardziej :-) Boję się jedynie samego cierpienia,
ale mimo to nie sądzę żeby jakiekolwiek cierpienie
przywiodło mnie do raptownego zawierzenia. Po prostu mój
mózg jest już na takim poziomie niedowiarstwa i sceptycyzmu,
że musiałbym "włożyć palec w bok" żeby uwierzyć.

Przy tym wszystkim, na widok ludzi uwikłanych w praktyki, które
z mojego punktu widzenia niczego nie dają, oprócz dobrego
samopoczucia, jest mi ich szkoda. Dlaczego ? Bo to dobre
samopoczucie można osiągnąć na 1000 sposobów, wystarczy
tylko troszkę chcieć. Ale my, potomkowie zdrajców Światowida :-),
mamy od dzieciństwa faszerowane mózgi strachem przed wiecznym
potępieniem. Ten strach zaszywa się w podświadomości i
pojawia się jako wyrzut sumienia w przypadku chęci włączenia
racjonalnej krytyki wiary w wieku dojrzewania światopoglądu.
Dlatego trudne pytania zadają tylko odważni. I do nich świat należy.
Ci nieodważni pozostają całe życie w ochronnej skorupce przesądu.

> Tak wlasnie ja odeszlam od KK. Niespodziewanie dla siebie, w tej drodze
> jakos
> sie tak porobilo, ze nie umiem teraz nie wierzyc w Boga.

tylko że ja nie potrzebuję tej koncepcji wogóle

> Zreszta, ja nie w
> i e r z e, ja w i e m, ze on istnieje. Bynajmniej, nie planowalam tego!

miałem tę euforię na oko jakieś 8 lat temu przez parę lat i doskonale
to rozumiem. To coś jak miłość, ale platoniczna do czegoś co
jest tylko wytworem umysłu.

> Ale rodzina raz na zawsze musiala sie odpiorkowac z probami nawracania
> mnie,
> mowie ci, nawet moja babcia, straszliwa dewotka, zamknela buzie:)

ech, te babcie... teściowe :-) To osobny problem :-)

> Chyba dla uratowania malzenstwa stac cie na te godzine w ktorejs ze
> swiatym
> raz w tygodniu?

sorki, ale nieraz czekam na żonę pod kościołem i zmuszony jestem
słuchać tego (przepraszam za wyrażenie) bełkotu płynącego z
wielkich głośników na całe miasto. Naprawdę słowa
kapłana, który poucza swoich parafian, czy słowa liturgii, dziś
są dla mnie jak stek bzdur. Gdy coś takiego słyszałem to wręcz
gotowało się we mnie w środku i miałem refleksje typu
"dżizus, jak ludzie dają się na to nabierać - toż to obłęd jakiś".
Teraz już się trochę uodporniłem i zlewam, ale ogólnie rzecz
biorąc, takie gadanie jest szkodliwe dla umysłu - z pełną powagą
i wiarą przedstawia się fikcję jako rzeczywistość i każe w nią wierzyć.

> Mozesz sobie chodzic po roznych i porownywac.

już dość się na ten temat naczytałem i narozmawiałem
z różnymi "ewangelizatorami" :-) To jest nudne.
Jak spotykam kolejnych harykrysznowców czy innych
jehowitów, to litość mnie ogarnia, ile ci ludzie
muszą znieść dla pozoru sukcesu swoich przekonań.

> Zawsze cos nowego zobaczysz, czegos sie nauczysz,
> a zona bedzie musiala buzie w ciup postawic.

wątpię czy czegokolwiek mógłbym się nauczyć.
Jako katolik znałem swoją religię pod względem
"naukawym" aż za dobrze, potem jako protestant
byłem wyćwiczonym w bojach żołnierzem
o czystość chrześcijańskiej doktryny przeciwko
katolickiej herezji dogmatycznej. Następnie
walczyłem z herezjami protestantyzmu, a na koniec
zmęczony odłożyłem Biblię na półkę między bajki :-)


Piotrek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 20:22:49

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "Vetch" <v...@v...magot.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał
> [...]
> Nie da się nikogo z tego koła wyrwać, to smutne,z tego koła wychodzi się
> tylko dzięki własnej woli - której fanatycy są pozbawieni.

niestety chyba wszyscy wierni jakiejkolwiek religii są fanatykami.

Przecież przyjęcie obcych poglądów (biblijnych) jako
własnych jest wyrzeczeniem się własnej indywidualności,
woli poznawania świata wg własnego pomysłu i poddaniem
się pod niewolę jedynie słusznej dotryny, która wszystko
przeciwne określa jako "złe".
Poza tym, manipulacja przy interpretacji doktryny
(Luter) jest źródłem kolejnych problemów i schizofrenii
wyznawców, co doprowadziło do krwawych "rozwiązań"
różnic w poglądach...

Więc myślę, że wszyscy wierni są fanatykami. Różnić
się mogą chyba tylko sposobem i poziomem chęci
obrony swoich racji w konfrontacji z wrogiem doktryny,
bo mimo wszystko każda wiara monoteistyczna wymaga
poświęceń w imię jakiejś bliżej nieokreślonej nagrody.


Piotrek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 20:25:12

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej k atoliczki i wrednego ateisty...
Od: "vonBraun" <i...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

> vonBraun:
> > ... Przyklad skrajny: widziałem psychotyka którego jeden
> > dziekan chciał usunąć z uczelni a drugi bronił za wszelką
> > cenę, ponieważ człowiek ten był geniuszem nauk ścisłych
> > i w parę chwil potrafił uchwycić coś czego przeciętny
> > student w ogóle nie łapał.
>
> Skad pewnosc ze w tym watku nie stawiasz sie w roli dziekana
> aborcjonisty? ;)
>
> --
> Czarek
W stosunku do kogo?

pozdrawiam
vonBraun

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 20:29:26

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "Amnesiak" <a...@T...interia.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Vetch" <v...@v...magot.pl> napisał
w wiadomości news:cn8dil$m7o$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Jako katolik znałem swoją religię pod względem
> "naukawym" aż za dobrze, potem jako protestant
> byłem wyćwiczonym w bojach żołnierzem
> o czystość chrześcijańskiej doktryny przeciwko
> katolickiej herezji dogmatycznej. Następnie
> walczyłem z herezjami protestantyzmu, a na koniec
> zmęczony odłożyłem Biblię na półkę między bajki :-)

I stałeś się wojującym wyznawcą Doktryny o Bogu
Zmyślonym? :)

Zastanów się czy przypadkiem ten Twój "maksymalizm",
który przejawiasz w kolejnych "ideowych wcieleniach"
nie odgrywa w Twojej relacji z żoną większego
problemu niż myślisz (zakładając naiwnie, że w ogóle
dostrzegasz tu potencjalny problem).

Amnesiak


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 20:34:11

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "Vetch" <v...@v...magot.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał
> [...]
>> Życie pod dyktando nakazów jest wegetacją a nie ciągiem
>> samodzielnych i świadomych wyborów. Rzeczywistość
>> jest czasem okrutna, ale mając świadomość pełnej kontroli
>> (w ramach możliwości), mimo wszystko daje satysfakcję.
>
> Twoja ukochana tego tak nie czuje?
> Woli zdawac sie na autorytatywne wytyczne zewnetrzne
> mianujac je "wskazowkami od boga"?

może nie jest tak "źle", bo jakiś poziom
ostrożności w przyjmowaniu "dobrej nowiny" ma.
Przede wszystkim liczy się dla niej Biblia,
tak więc cała hierarcha kościelna już dużo mniej,
przy tym sympatyzuje z tymi różnymi ruchami "odnowy".

Jednakże i tu jak sądzę można przegiąć. Cóż - można
by powiedzieć że to idealna chrześcijanka. Czasem
tylko jakoś tak zbyt mocno "żyje" tym w co wierzy.
Jeśli miałbym to nazwać miłością do Boga, to tak,
kocha go bardzo. Dla mnie to teraz oczywiście
niedorzeczne i bolesne zarazem, że w tym układzie
jestem jako n-ty w kolejce. Kiedyś tak nie było.
A przynajmniej nie było to tak intensywne jak teraz.

Taki prosty przykład: jeśli trzeba iść do kościoła
(nie idzie tam dla księdza, ale żeby się modlić),
to robi to zawsze bewzględu na wszystko. Przedłoży
to nad np. spacer ze mną, czy spędzenie czasu razem,
nawet jeśli wiadomo że później nie będzie czasu,
bo np. muszę iść do pracy. Boli mnie po prostu ten
fakt zaniedbania (może ktoś zna lepszy termin)
naszego związku na rzecz tego faceta z Nazaretu.


Piotrek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 20:38:36

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "Amnesiak" <a...@T...interia.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Vetch" <v...@v...magot.pl> napisał
w wiadomości news:cn8f1h$dvu$1@nemesis.news.tpi.pl...

> Przecież przyjęcie obcych poglądów (biblijnych) jako
> własnych jest wyrzeczeniem się własnej indywidualności,
> woli poznawania świata wg własnego pomysłu i poddaniem
> się pod niewolę jedynie słusznej dotryny, która wszystko
> przeciwne określa jako "złe".

A jeśli jakaś osoba prawdy biblijne - w wyniku
indywidualnych studiów - uzna za ~przekonujące, to
co - wg Ciebie - będzie świadczyło o jej wolności:
przyjęcie tych prawd czy ich odrzucenie?

Amnesiak


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 21:15:18

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "tycztom" <t...@i...pw.edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

->J.E. Vetch<- cn0at0$mjq$...@n...news.tpi.pl naszkrobal/a:

> Moje życie po odrzuceniu wiary nadal wygląda tak samo, co
> prowadzi do następnego wniosku, że wiara nic nie daje; uważam
> praktyki religijne za stratę czasu.

A gdyby tak pogadać /osobno/ o wierze i osobno o praktykach religijnych?

> Żona uważa że
> ją oszukałem, bo jak twierdzi, "gdyby wiedziała że będę ateistą, na
> pewno by za mnie nie wyszła".

A za osobę, która WIERZY? A ONA wie, jakim jesteś człowiekiem?

> Pozdrawiam
> Piotrek

TT

P.S. Uważam, że Jezus stanął przed 'niewykonalnym' zadaniem przekazania
ludzkości 'teorii energii umysłu'. Stan intelektualny ówczesnych
~wiernych wprowadzał pewne ograniczenia. Nie było łatwo... Stąd ta cała
otoczka 'mistyczno-katolicka', która z początku miała posłużyć jako
prosty 'user-frendly' interfejs prawidłowego przekazu, a z czasem,
NIESTETY, wyprodukowała postumenty i marmurowe kościoły /czyli wszystko
to, co nie ma najmniejszego znaczenia/ ortodoksyjnych figurantów.
Dlatego też żaden z tych 'figurantów' nigdy w życiu nie dojdzie do tego,
że ETYKIETKI nie mają tu żadnego znaczenia - marmur błyszczy(?). Jedno
szczere WESTCHNIENIE jest nieporównywalnie ważniejsze od każdego
'poprawnego' obrządku (wg grubych i zakurzonych ksiąg 'mistrza
ceremonii'). Dzieje się tak dlatego, że WIARA czy silne PRAGNIENIE -
generując niewidzialne dla ludzkiego oka ~fale' - wprowadza 'Twój' mózg
w stan transcedentalnego, harmonizującego TAKTU. Postępując zgodnie z
tym RYTMEM, skutecznie tworzysz dobrą przyszłość, zarażasz tym innych.

P.S.S. A! Marmur 'wspomaga' tych 'wiernych', którzy do zrobienia
czegokolwiek potrzebują realnych dowodów namacalności. Takie osoby łatwo
poznać. Oni nigdy nie zauważają niczego poza tym co widać, błyszczy się
i jest podziwiane przez media.

--
> trening,trening i jeszcze raz trening.

o właśnie!
tren R

:))

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-11-14 21:16:41

Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: " Pyzol" <p...@g...SKASUJ-TO.pl> szukaj wiadomości tego autora

Vetch <v...@v...magot.pl> napisał(a):

> Użytkownik " Pyzol" <p...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał
> > [...]
> > Sprobuj zaczac chodzic do cerkwi albo ktoregos z kosciolow protestanckich!
> > Zona tam sie za toba wlec nie bedzie, zas KK zrezygnowal juz z doktryny,
> > ze
> > tylko katolicy dostapia zbawienia.
>
> protestantyzm przerabiałem już na samym początku wątpliwości :-)

Alez ja ciebie nie namawiam na zmiane ukierunkowania, ale na trick, aby miec
spokoj w rodzinie! :)

> na WC, pomyślałem; "po cholerę to wszystko - tracę tylko czas".

W innym miejcu napisales:
"Męczy mnie
życie na tej planecie. "

Chyba tutaj lezy jakis odlamek gwozdzia calej sprawy:)

> Po co szukać odpowiedzi na pytania egzystencjonalne,
> skoro zajmuje to znaczną część owej egzystencji ? Meczy cie egzystencja,
wiec wpakowales sie w wezel gordyjski egzystencjalnych przemyslen, ktore cie
wykonczaja. W zwiazku z tym - zaczales z nimi walczyc.

Zauwaz, ze nawet jesli walczysz - ciagle robisz t o s a m o. Dlubiesz w
tym, szukajac pigulki.

Ja to, akurat, autentycznie l u b i e.
>
Nie myślę o strachu
> przed śmiercią (klucz do sukcesu wszelkich religii), lecz myślę
> o tym co jest w moim życiu radosnego i co jeszcze może być
> radosnego bardziej :-)

Raczej nie zgodzilabym sie z toba,ze strach przed smiercia jest kluczem do
wszystkich religii. Z pewnoscia nie do tej, ktora wierzy w reinkarnacje;)No,
ale bynajmniej nie zamierzam cie nawracac, i nie posadzam ciebie,ze ty mnie,
do swojej "nowej wiary";) probujesz, wiec ucinam ten watek.

> Przy tym wszystkim, na widok ludzi uwikłanych w praktyki, które
> z mojego punktu widzenia niczego nie dają, oprócz dobrego
> samopoczucia, jest mi ich szkoda. Dlaczego ? Bo to dobre
> samopoczucie można osiągnąć na 1000 sposobów, wystarczy
> tylko troszkę chcieć.

Ci ludzie akurat chca w taki sposob. Moga? Wolno im? Pozwalasz?:)

> miałem tę euforię na oko jakieś 8 lat temu przez parę lat i doskonale
> to rozumiem.

Nie, nie rozumiesz. Ja nie mialam i nie mam zadnej euforii. Straszliwie
sie, zreszta, niekiedy z tym swoim panembogiem wyklocam;)


> sorki, ale nieraz czekam na żonę pod kościołem i zmuszony jestem
> słuchać tego (przepraszam za wyrażenie) bełkotu płynącego z
> wielkich głośników na całe miasto.

Na pewno ow "belkot" nie idzie na cale miasto - po co przesadzasz? Czy musisz
uzywac sformulowan, za ktore, sam czujesz, ze wypada przeprosic? Naprawde,
mozna znalezc inne, albo mniej, albo wcale nie obelzywe okreslenie.

W obecnosci zony tez tak sie wyrazasz? PO CO????

> Jak spotykam kolejnych harykrysznowców czy innych
> jehowitów, to litość mnie ogarnia, ile ci ludzie
> muszą znieść dla pozoru sukcesu swoich przekonań.

Nie musisz w ogole na nich zwracac uwagi-po co to robisz? Lubisz sie
umartwiac, czy lubisz miec poczuwie "przewagi"? Kiedy spotykasz listonosza,
tez cie listosc bierze ze tyle musi chodzic?


potem jako protestant
> byłem wyćwiczonym w bojach żołnierzem
> o czystość chrześcijańskiej doktryny przeciwko
> katolickiej herezji dogmatycznej.

To bardzo interesujace, ale ja nigdy nie spotkalam sie z takim nauczaniem w
swoim kosciele. Coz - protestant protestantowi nierowny...;)
Następnie
> walczyłem z herezjami protestantyzmu, a na koniec
> zmęczony odłożyłem Biblię na półkę między bajki :-)

Nizej Amnesiak zwrocil ci uwage na bardzo istotny aspekt tych twoich zmagan.
Sprobuj go przemyslec.

Kaska


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10 ... 17


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

POMOCY!!!
mizandria
Czy bagno uszlachetnia
Testy Psychologiczne?
zaburzenia osobowości ????? POTRZEBUJE COS na ten temat

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »