« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-06-04 16:25:15
Temat: Mityng Anonimowych AlkoholikówDzisiaj na terapii terapeuta nie zaliczył mi zadania miałem napisać konkretne
przykład jak się czułem na kacu. Napisałem źle teras musze napisać jeszcze raz
i jeszcze parę innych przykładów myślę, że to pomoże mojej trzeźwości . Wczoraj
poszedłem na mityng Anonimowych Alkoholików bo takie miałem zadanie na terapii.
Częścią leczenia uzależnienia alkoholowego jest chodzenie na mityngi
Anonimowych Alkoholików, wybrałem grupę młodzieżową na ulicy Loretańskiej w
Klasztorze Kapucynów. Spotykają się tam młodzi alkoholicy którzy mogą pić ale
nie chcą bo wiedza, że tracą kontrole nad piciem a mityngi pomagają im w
utrzymaniu trzeźwości. Zrobiłem sobie herbatę, prowadzący zapalił świeczkę na
stole leżał kapelusz na dobrowolne datki które są przeznaczane na AA-owską
literaturę herbatę i kawę. Wszyscy podaliśmy sobie ręce staliśmy w kółeczko i
odmówiliśmy modlitwę o pogodę ducha która wymyślił Marek Aureliusz „Boże, użycz
mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym
zmieniał to, co mogę zmienić i mądrości ,abym odróżniał jedno od drugiego”
następnie usiedliśmy i prowadzący przeczytał dwanaście kroków i dwanaście
tradycji którymi się kierują Anonimowi Alkoholicy i był czas na podzielenie się
swoimi radościami i smutkami, ja podzieliłem się swoja radością ,że jestem na
oddziale uzależnień i leczę się z nałogu alkoholowego i jestem od kilku tygodni
trzeźwy. Następnie prowadzący zaproponował temat mityngu była to praca nad sobą
i z grupy ktoś zaproponował temat jak radzić sobie bez alkoholu w czasie
wakacji. Wypowiadaliśmy się po kolei nie mogę pisać jakie to były wypowiedzi bo
obowiązuje mnie tajemnica jak księdza na spowiedzi. Ja powiedziałem, że pracuje
nad pierwszym krokiem który brzmi „Przyznaliśmy ,że jesteśmy bezsilni wobec
alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem” w brew pozorom krok pierwszy
jest bardzo trudny bo do póki uzależniony od alkoholu nie uzna siebie za
alkoholika nie ma szans na wyzdrowienie z nałogu. A co przeszkadza w tym? Moja
duma i pycha, pół świadomie myślę, że mogę kontrolować picie, że nad nim panuje
i dlatego nie proszę o pomoc. Bo alkoholik się sam nie wyleczy nie ma takich
szans, dopóki nie poprosi o pomoc nie nastąpi leczenie bo będzie dumny, że jest
silny i da sobie rade sam z alkoholem. Bezsilność wobec alkoholu nie oznacza,
że jesteśmy bezradni. Właśnie bezsilność daje nam możliwość radzenia sobie z
nałogiem przez szukanie pomocy terapeuty, grupy terapeutycznej, grupy
Anonimowych Alkoholików lub osoby która nas spokojnie wysłucha i to co nazywa
się drugim krokiem ”Uwierzyliśmy, że Siła Większa od nas samych może przywrócić
nam zdrowie” moje zaufanie do Siły Wyższej jak kolwiek ją pojmuje czy to będzie
Chrystus lub Budda mnie uzdrowi moja duma zmaleje pod wpływem wdzięczności
jaką będę odczuwał do Siły Wyższej i kolegów z grupy i terapeutów i do
wszystkich ludzi którzy mi pomogli Siła Wyższa przez nich przemawia . Od
alkoholika dzieli mnie tylko jeden kieliszek albo tylko jedno piwo, wiec z
czego być dumnym.
Maciek
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
« poprzedni wątek | następny wątek » |