| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2008-04-12 12:29:33
Temat: NAJKRÓTSZE MAŁŻEŃSTWO - ŻONA ZAGADKA !!!TO BĘDZIE CHYBA NAJDŁUŻSZY POST ALE CHYBA NAJKRÓCEJ TRWAJĄCE
MAŁŻEŃSTWO !!!!!!!!!
WIĘC PROSZE WSZYSTKICH O JAKĄŚ ODPOWIEDŹ.
W skrócie określe nasz związek. Żona jest o rok starsza odemnie ja 29
ona 30. Ma 7 letnie dziecko z poprzedniego związku (rozpad małżeństwa
z powodu alkoholizmu męża). Poznaliśmy się 2,5 roku temu, po pół roku
zamieszkaliśmy razem w domu jej matki. Nasz związek był szczęśliwy. W
końcu postanowiliśmy się pobrać (pażdziernik 2007), po miesiącu nie
wiem co się stało ale stałem się intruzem dla niej. Dnia bez kłótni
chyba nie było, czułem się jak w piekle. W takim stanie dociągłem do
końca roku. 1 stycznia postanowiłem przeprowdzić poważną rozmowę, po
niej znaleźliśmy pewne rozwiązania które zostały wprowadzone w życie
(pomyślałem że wszystko się prostuje i jeszcze kilka poważnych
dyskusji i związek wróci do stanu poprzedniego). W tym okresie żona
miała małe zamieszanie z pracą, jednak otrzymała ciekawą oferte około
50 km od domu (ustaliliśmy od razu zakup samochodu z pozostałych moich
oszczędności). W tej sytuacji doszliśmy do rozmowy na temat kredytu
hipotecznego (dom był w dość kiepskim stanie) i ustaliliśmy że gdy
tylko żona otrzyma umowe wędrujemy po bankach. TUTAJ pojawia się drugi
wątek. Przed małżeństwem były plany na wspólne dziecko (oczywiście po
remoncie i z środkami finansowymi, czyli za około 2-3 lata). Od wesela
jednak podejście żony się zmieniło, praktycznie na temat dziecka
słyszałem tylko zdecydowane nie, nie ma takiej możliwości itp.
Skrytykowała nawet otwarcie swoją siostrę gdy podczas świąt życzyła
nam dziecka. Podczas kolejnej rozmowy na temat kredytu otwarcie
zapytałem czy po remoncie domu jej podejście do wspólnego potomka się
zmieni, gdyż dla mnie to bardzo ważne i w sumie takie były plany na
życie, dałem żonie czas na odpowiedź gdyż wiedziałem że to poważny
temat. Po kilku dniach usłyszałem że na dzień dzisiejszy jest pewna że
nie będzie nas stać na dziecko, że ona chyba nie chce drugiego
dziecka, że jeśli chcę potomka to miałem poszukać sobie młodszej
kobiety itp (w skrócie odpowiedź brzmiała że dziecka nie będzie). W
spokojnej rozmowie poprosiłem ją by się zastanowiła się jeszcze,
ponieważ plany na wspólne dziecko był praktycznie powodem małżeństwa
(żona o tym wiedziała) i szans na istnienie naszego związku. Jednak
odpowiedź nie zmieniała się stanowcze NIE bez cienia stwierdzenia że
będzie trzeba np odczekać jeszcze pare lat. Po tym ciosie postanowiłem
zakończyć związek i praktycznie spakowałem walizki i wyjechałem do
rodziców (chyba był to mój błąd ale emocje mnie poniosły). Po tygodniu
podjechałem niby po reszte rzeczy w nadzieji że na spokojnie będziemy
w stanie jeszcze coś ustalić, jednak dowiedziałem się że tydzień mej
nieobecności był dla niej najlepszym okresem życia. Pare dni temu
otrzymałem pozew rozwodowy, który wniosła 3 tygodnie po moim
wyjeździe. Jako powód podała brak opieki nad jej dzieckiem, a rozmowe
na temat dziecka, domu, kredytu (czyli planów na dalsze życie) nazwała
szantażem emocjonalnym. Co do jej dziecka musze przyznać że nasze
kontakty jakby zmalały, lecz mówiłem o tym żonie już od około wakacji
i prosiłem ją kilkukrotnie o pomoc w tej sprawie, lecz nigdy nie
otrzymałem jakiejś rady, pozatym dziecko w tym czasie przeżywało
fascynacje ojcem (na początku związku ojciec dziecka miał słaby
kontakt z synem, lecz od około roku zdecydowanie się poprawił, z czego
osobiście się cieszyłem).
Wiem strasznie się rozpisałem ale prosze wszystkich o jakąś podpowiedź
co mogło spowodować, nagły rozpad naszego związku. Gdyż praktycznie
każdy znajomy któremu to mówie nie jest w stanie zrozumieć zachowania
żony, nawet jej siostra nie wie o co jej chodzi, że tak nagle zmieniła
zdanie.
To wszystko bardzo prosze wszystkich którzy doczytali to do końca o
jakieś opinie, porady bo jakoś nadal nie potrafie znaleźć sensownej
odpowiedzi na zachowanie mej żony.
A najgorsze jest to że nadal żywie uczucia do niej.
PS. Za 2 tygodnie pierwsze spotkanie w sądzie i nie wiem czy dam rade
to przeżyć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2008-04-14 07:50:04
Temat: Re: NAJKRÓTSZE MAŁŻEŃSTWO - ŻONA ZAGADKA !!!
Użytkownik <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:933ed481-5164-43b7-a0fa-8acfcbd3bf42@d1g2000hsg
.googlegroups.com...
TO BĘDZIE CHYBA NAJDŁUŻSZY POST ALE CHYBA NAJKRÓCEJ TRWAJĄCE
MAŁŻEŃSTWO !!!!!!!!!
Czytalem dluzsze...
>WIĘC PROSZE WSZYSTKICH O JAKĄŚ ODPOWIEDŹ.
>W skrócie określe nasz związek. Żona jest o rok starsza odemnie ja 29
>ona 30. Ma 7 letnie dziecko z poprzedniego związku (rozpad małżeństwa
> powodu alkoholizmu męża).
Jak przeczytalem Twoj post do konca, to juz zrozumialem dlaczego pil....
>Poznaliśmy się 2,5 roku temu, po pół roku
>zamieszkaliśmy razem w domu jej matki.
Pierwszy blad.
>Nasz związek był szczęśliwy. W
>końcu postanowiliśmy się pobrać (pażdziernik 2007), po miesiącu nie
>wiem co się stało ale stałem się intruzem dla niej. Dnia bez kłótni
>chyba nie było, czułem się jak w piekle. W takim stanie dociągłem do
>końca roku. 1 stycznia postanowiłem przeprowdzić poważną rozmowę, po
>niej znaleźliśmy pewne rozwiązania które zostały wprowadzone w życie
>(pomyślałem że wszystko się prostuje i jeszcze kilka poważnych
>dyskusji i związek wróci do stanu poprzedniego).
O co sie klociliscie?
>W tym okresie żona
>miała małe zamieszanie z pracą, jednak otrzymała ciekawą oferte około
>50 km od domu (ustaliliśmy od razu zakup samochodu z pozostałych moich
>oszczędności).
Drugi blad..
>W tej sytuacji doszliśmy do rozmowy na temat kredytu
>hipotecznego (dom był w dość kiepskim stanie) i ustaliliśmy że gdy
>tylko żona otrzyma umowe wędrujemy po bankach. TUTAJ pojawia się drugi>
>wątek. Przed małżeństwem były plany na wspólne dziecko (oczywiście po
>remoncie i z środkami finansowymi, czyli za około 2-3 lata). Od wesela
>jednak podejście żony się zmieniło, praktycznie na temat dziecka
>słyszałem tylko zdecydowane nie, nie ma takiej możliwości itp.
>Skrytykowała nawet otwarcie swoją siostrę gdy podczas świąt życzyła
>nam dziecka. Podczas kolejnej rozmowy na temat kredytu otwarcie
>zapytałem czy po remoncie domu jej podejście do wspólnego potomka się
>zmieni, gdyż dla mnie to bardzo ważne i w sumie takie były plany na
>życie, dałem żonie czas na odpowiedź gdyż wiedziałem że to poważny
>temat. Po kilku dniach usłyszałem że na dzień dzisiejszy jest pewna że
>nie będzie nas stać na dziecko, że ona chyba nie chce drugiego
Czyli przed slubem klamala z premedytacja..
>dziecka, że jeśli chcę potomka to miałem poszukać sobie młodszej
>kobiety itp (w skrócie odpowiedź brzmiała że dziecka nie będzie). W
>spokojnej rozmowie poprosiłem ją by się zastanowiła się jeszcze,
>ponieważ plany na wspólne dziecko był praktycznie powodem małżeństwa
>(żona o tym wiedziała) i szans na istnienie naszego związku. Jednak
>odpowiedź nie zmieniała się stanowcze NIE bez cienia stwierdzenia że
>będzie trzeba np odczekać jeszcze pare lat. Po tym ciosie postanowiłem
>zakończyć związek i praktycznie spakowałem walizki i wyjechałem do
>rodziców (chyba był to mój błąd ale emocje mnie poniosły).
Tutaj dobrze zrobiles.
> Po tygodniu
>podjechałem niby po reszte rzeczy w nadzieji że na spokojnie będziemy
>w stanie jeszcze coś ustalić, jednak dowiedziałem się że tydzień mej
>nieobecności był dla niej najlepszym okresem życia.
Jak czlowiek moze tak szybko sie zmienic?
>Pare dni temu
>otrzymałem pozew rozwodowy, który wniosła 3 tygodnie po moim
>wyjeździe. Jako powód podała brak opieki nad jej dzieckiem, a rozmowe
>na temat dziecka, domu, kredytu (czyli planów na dalsze życie) nazwała
>szantażem emocjonalnym.
Tutaj podales powod dla ktorego za Ciebie wyszla.
Co do jej dziecka musze przyznać że nasze
>kontakty jakby zmalały, lecz mówiłem o tym żonie już od około wakacji
>i prosiłem ją kilkukrotnie o pomoc w tej sprawie, lecz nigdy nie
>otrzymałem jakiejś rady, pozatym dziecko w tym czasie przeżywało
>fascynacje ojcem (na początku związku ojciec dziecka miał słaby
>kontakt z synem, lecz od około roku zdecydowanie się poprawił, z czego
>osobiście się cieszyłem).
>Wiem strasznie się rozpisałem ale prosze wszystkich o jakąś podpowiedź
>co mogło spowodować, nagły rozpad naszego związku. Gdyż praktycznie
>każdy znajomy któremu to mówie nie jest w stanie zrozumieć zachowania
>żony, nawet jej siostra nie wie o co jej chodzi, że tak nagle zmieniła
>zdanie.
>To wszystko bardzo prosze wszystkich którzy doczytali to do końca o
>jakieś opinie, porady bo jakoś nadal nie potrafie znaleźć sensownej
>odpowiedzi na zachowanie mej żony.
A najgorsze jest to że nadal żywie uczucia do niej.
PS. Za 2 tygodnie pierwsze spotkanie w sądzie i nie wiem czy dam rade
to przeżyć.
Spotkanie przezyjesz, mozesz nie przezyc wniosku o alimenty i ustalenia z
czyjej winy jest rozwod.
Ciezko mi cos Ci doradzic, bo masz naprawde przechlapane, no moze poza
jednym: Zalatw sobie dobrego adwokata (tutaj mowie powaznie)
Znajomego zona nie dosc ze go zdradzila, to jeszcze puscila w samych
skarpetkach (tutaj nie zartuje)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2008-04-17 10:29:14
Temat: Re: NAJKRÓTSZE MAŁŻEŃSTWO - ŻONA ZAGADKA !!!W artykule <9...@d...goo
glegroups.com>
m...@o...pl napisał(a):
> W skrócie określe nasz związek. Żona jest o rok starsza odemnie ja 29
> ona 30. Ma 7 letnie dziecko z poprzedniego związku (rozpad małżeństwa
> z powodu alkoholizmu męża). Poznaliśmy się 2,5 roku temu, po pół roku
> zamieszkaliśmy razem w domu jej matki. Nasz związek był szczęśliwy.
Nie chciałbym bawić się we wróżkę, ale określanie związku "szczęśliwy"
wskazuję, że nadal prawdopodobnie masz problem. Chodzi mi o twoją wizję
"szczęśliwego małżeństwa". Szczęście małżeńskie "prawdziwe" od "złudnego"
łatwo rozpoznać tym, którzy znają to "prawdziwe".
> W
> końcu postanowiliśmy się pobrać (pażdziernik 2007), po miesiącu nie
> wiem co się stało ale stałem się intruzem dla niej.
[ciach]
Niestety, potwierdza to moje przypuszczenia.
> W tym okresie żona
> miała małe zamieszanie z pracą, jednak otrzymała ciekawą oferte około
> 50 km od domu (ustaliliśmy od razu zakup samochodu z pozostałych moich
> oszczędności). W tej sytuacji doszliśmy do rozmowy na temat kredytu
> hipotecznego (dom był w dość kiepskim stanie) i ustaliliśmy że gdy
> tylko żona otrzyma umowe wędrujemy po bankach.
Tutaj określasz jakie korzyści miała z ciebie żona.
Posłużę się przykładem:
Para moich dobrych znajomych, akurat chodzą ze sobą.
On twierdzi, że bardzo ją kocha.
Ona twierdzi, że jest z nim, bo czerpie z tego korzyści.
I trwa to już parę lat. I nie pomagają żadne argumenty takie jak:
że skoro i tak są ze sobą to może by tak wspólnie pielęgnowali uczucie.
> TUTAJ pojawia się drugi
> wątek.
[ciaaach]
Niestety, potwierdza on moje przypuszczenia.
Nie oszukuj się.
> Wiem strasznie się rozpisałem ale prosze wszystkich o jakąś podpowiedź
> co mogło spowodować, nagły rozpad naszego związku.
Brak fundamentów
(O dachu, ścianach, oknach to nie wspomnę ;))
> Gdyż praktycznie
> każdy znajomy któremu to mówie nie jest w stanie zrozumieć zachowania
> żony, nawet jej siostra nie wie o co jej chodzi, że tak nagle zmieniła
> zdanie.
Jestem w stanie zrozumieć zachowanie "twojej" żony.
No i cóż z tego? Do głowy ci nic na siłę nie naleje.
A może ta siostra posiada bardziej ludzką wizję szczęścia we dwoje? ;)
> To wszystko bardzo prosze wszystkich którzy doczytali to do końca o
> jakieś opinie, porady bo jakoś nadal nie potrafie znaleźć sensownej
> odpowiedzi na zachowanie mej żony.
Przede wszystkim w małżeństwie powinnien się liczyć szacunek dla zdania
współmałżonki(ka). "Twoja żona" jasno wyraziła swoje potrzeby.
Być może posiadasz problemy podobne do moich. A więc polecam
www.dda.pl oraz swoje wypocinki (odnośnik w sygnaturce).
> A najgorsze jest to że nadal żywie uczucia do niej.
Zależy jakie to są uczucia ;)
A tak na poważne uczucia to jest zazwyczaj dopiero początek...
I to nie koniecznie obowiązkowy. Można sobie wypracować znacznie
bardziej satysfakcjonujący związek opierając się na rzeczywistej
wartości osoby wybranej.
U mnie na początku było zauroczenie obecną żoną, ale z czasem zniknęło.
Później zauroczenie (oczywiście żoną) wróciło jeszcze silniejsze.
Międzyczasie bywały inne zauroczenia (jedno), ale ze względu, że żona
jest również przyjacielem, więc dość łatwo sobie to uczucie olałem.
> PS. Za 2 tygodnie pierwsze spotkanie w sądzie i nie wiem czy dam rade
> to przeżyć.
Życie ma to do siebie, że trwa.
A ty nim sterujesz (bez względu na to, gdzie cię prądy niosą)
--
http://www.rodzina.priv.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2008-04-19 16:26:34
Temat: Re: NAJKRÓTSZE MAŁŻEŃSTWO - ŻONA ZAGADKA !!!
> po miesiącu nie wiem co się stało ale stałem się intruzem dla niej.
> Dnia bez kłótni
> chyba nie było, czułem się jak w piekle. W takim stanie dociągłem do
>końca roku. 1 stycznia postanowiłem przeprowdzić poważną rozmowę, po
>niej znaleźliśmy pewne rozwiązania które zostały wprowadzone w życie
>(pomyślałem że wszystko się prostuje i jeszcze kilka poważnych
>dyskusji i związek wróci do stanu poprzedniego).
Jakies powody tych kłotni były.
>Przed małżeństwem były plany na wspólne dziecko (oczywiście po
>remoncie i z środkami finansowymi, czyli za około 2-3 lata). Od
>wesela
>jednak podejście żony się zmieniło, praktycznie na temat dziecka
>słyszałem tylko zdecydowane nie, nie ma takiej możliwości itp.
Skoro się kłociliście i bylo spore zamieszanie z pracą nie dziwię się
że nie chciała dziecka w tej chwili.
>Skrytykowała nawet otwarcie swoją siostrę gdy podczas świąt życzyła
>nam dziecka.
Chyba ja za bardzo zmuszałes do tego dziecka
>W spokojnej rozmowie poprosiłem ją by się zastanowiła się jeszcze,
>ponieważ plany na wspólne dziecko był praktycznie powodem małżeństwa
>(żona o tym wiedziała) i szans na istnienie naszego związku. Jednak
>odpowiedź nie zmieniała się stanowcze NIE bez cienia stwierdzenia że
>będzie trzeba np odczekać jeszcze pare lat.
A co byś zrobił gdyby sie w międzyczasie sie rozchorowała i nie mogła
mieć dzieci?
Moim zdaniem to co piszesz wskazuje że traktowałeś ja dość
przedmiotowo, po prostu miała być matką Twojego dziecka.
Gdyby ktos tak mnie zmuszał do posiadania dziecka też bym nie chciał
>Po tym ciosie postanowiłem
>zakończyć związek i praktycznie spakowałem walizki i wyjechałem do
>rodziców (chyba był to mój błąd ale emocje mnie poniosły). Po
>tygodniu
>podjechałem niby po reszte rzeczy w nadzieji że na spokojnie będziemy
>w stanie jeszcze coś ustalić, jednak dowiedziałem się że tydzień mej
>nieobecności był dla niej najlepszym okresem życia. Pare dni temu
>otrzymałem pozew rozwodowy, który wniosła 3 tygodnie po moim
>wyjeździe.
I tak własnie jest jak się stosuje szantaż emocjonalny, nie zawsze
osoba która sie szanatazuje ulega jemu.
Moim zdaniem zawiodłeś zonę na całej linii. Ledwo uwloniła się od
jednego niezdrowego związku a tu wpakowała się w związek z niby
spokojnym szantażystą.
Nie wiem jak udało jej sie odejsc od poprzedniego męża, teraz należy
jej pogratulować asertywności. Skoro postanowiłeś odejść więc ona
konsekwetnie działa tak jak zacząłes i nie boi się zostać sama. Według
mnie ma siłe do bycia niezależną.
>Jako powód podała brak opieki nad jej dzieckiem, a rozmowe
>na temat dziecka, domu, kredytu (czyli planów na dalsze życie)
>nazwała
>szantażem emocjonalnym.
I ma rację.
>Wiem strasznie się rozpisałem ale prosze wszystkich o jakąś
>podpowiedź
>co mogło spowodować, nagły rozpad naszego związku. Gdyż praktycznie
>każdy znajomy któremu to mówie nie jest w stanie zrozumieć zachowania
>żony, nawet jej siostra nie wie o co jej chodzi, że tak nagle
>zmieniła
>zdanie.
To masz zdanie kogos kto jest facetem i ją rozumie.
>To wszystko bardzo prosze wszystkich którzy doczytali to do końca o
>jakieś opinie, porady bo jakoś nadal nie potrafie znaleźć sensownej
>odpowiedzi na zachowanie mej żony.
Jak dla mnie jest racjonalne i dojrzałe. Ma dziecko i nie chce mieć
drugiego z facetem dzieckiem który się obraża i wyjeżdza do mamy.
>A najgorsze jest to że nadal żywie uczucia do niej.
Jakie? Skoro od chęci posiadania dziecka uzależniłeś aby być z nią.
>PS. Za 2 tygodnie pierwsze spotkanie w sądzie i nie wiem czy dam rade
to przeżyć.
Myślę że powienieneś zastanowić się nad tym co to jest miłość do niej.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2008-05-11 18:29:00
Temat: Re: NAJKRÓTSZE MAŁŻEŃSTWO - ŻONA ZAGADKA !!!Mam podobne odczucia jak "jacek"
Wyglądasz na materialistę, (zobacz jak wiele piszesz o banku, pracy,
pieniążki są na pierwszym miejscu).
Pewnie prezentowałeś się poprawnie u jej rodziny, też pewnie troszkę
materialistycznej.
Rodzina uważała, że jej 7-letniemu dziecku należy się ojciec, pozornie
nadawałeś się.
Prawdopodobnie i ze strony twojej rodziny były naciski na ciebie byś się
ustatkował= znalazł żonę.
Zauważ, że kobieta 30 letnia jest jeszcze młoda, i raczej początkowo była
nastawiona na 2 dziecko, jednak , ty jej po prostu nie zdobyłeś.
Po ślubie wyszło , że się nie nadawałeś, trudno stwierdzić na męża? na ojca?
--
(tekst w nowej ortografi: ó->u , ch->h ,rz->ż lub sz, -ii-> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny,
ktury ludzie ociężali umysłowo
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom.
reforma.ortografi.w.interia.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |