| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-02-09 14:32:21
Temat: NIEKOCHANITo, że skutki ciężkich przeżyc w dziecinstewie owocują w dorosłości i to
obficie w wszelkiego rodzaju negatywne skutki to już wiadomo. Ale chcę
zapyać, jak myślicie - czy osoby niekochane, też po pewnym czasie potrafią
sie zamienić w potwory bze serca? Czy bycie niekochanym też dramatycznie
zmienia człowieka i uniewrazliwia go na innych?
Moje zdanie - chyba tak.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-02-09 15:01:56
Temat: Odp: NIEKOCHANI
d.v. :
> To, że skutki ciężkich przeżyc w dziecinstewie owocują w dorosłości i to
> obficie w wszelkiego rodzaju negatywne skutki to już wiadomo. Ale chcę
> zapyać, jak myślicie - czy osoby niekochane, też po pewnym czasie potrafią
> sie zamienić w potwory bze serca? Czy bycie niekochanym też dramatycznie
> zmienia człowieka i uniewrazliwia go na innych?
> Moje zdanie - chyba tak.
ja myślę że wszystko zależy od człowieka-> na jednych to wpłynie tak jak Ty
mówisz, jednak u wielu ludzi brak miłości sprawia że sami całkowicie
poświęcają się dla innych, chcą dać to czego sami nie mieli. tak uważam, i
to widzę.
patrycja.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-09 15:45:46
Temat: Re: NIEKOCHANI
Użytkownik "d.v." <dendroaspis(NO_SPAM)@space.pl> napisał w wiadomości
news:b25on7$3ce$1@aquarius.webcorp.pl...
> To, że skutki ciężkich przeżyc w dziecinstewie owocują w dorosłości i to
> obficie w wszelkiego rodzaju negatywne skutki to już wiadomo. Ale chcę
> zapyać, jak myślicie - czy osoby niekochane, też po pewnym czasie potrafią
> sie zamienić w potwory bze serca? Czy bycie niekochanym też dramatycznie
> zmienia człowieka i uniewrazliwia go na innych?
> Moje zdanie - chyba tak.
>
Kochanie kogoś jest umiejętnością, żeby ją nabyć, trzeba dysponować
uczuciowymi, kochającymi rodzicami (opiekunami). Jednak czasami tzw. "bycie
kochanym", wcale nie uczy umiejętności kochania, a jedynie uczy oczekiwań i
egocentryzmu. To są dopiero "potwory", ktoś nazwał to wampiryzmem
emocjonalnym. Kochania uczą wymagający (nie surowi) bliscy.
Obiekt uczuć można przyrównać do obiektu fascynacji pasjonata. Jednak
dyletant w danej dziedzinie często dysponuje zaledwie słomianym zapałem.
Jeżeli obiekt jego westchnień przerasta jego pojmowanie, często Go niszczy
(czasami niektórzy mówią wtedy o tzw. wielkiej miłości - o zgrozo), albo
szantażuje pozorując samozniszczenie (ktoś śmiał nie odwzajemnić Ich
zainteresowania - obraza Mjestatu).
Osobną kategorią bywają tzw. męczennicy. Poświęcają się, bo Ich wychowano na
"janczarów". Są ofiarą pseudokochających. Bywają wmanipulowani w poczucie
odpowiedzialności i wizję "zapłaty w przyszłości", czasami wiecznego
przymusu odwdzięczania się za to że Ich stworzono i "kochano".
Oczywiście nie ma sesnu mówić tutaj o tzw. czystej postaci nigdy nie
kochanych, bo ich chyba nie ma, są tylko mieszańce. Chociaż d.v. i Patrycja
zapewne o takich myśleli. Tych bym rozgrzeszył, bo oni nie wiedzą co czynią,
żyją odludnie, nikomu nie wadzą i do nikogo nie mają pretensji.
--
Mariusz
http://porpsy.com
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-09 18:36:02
Temat: Re: NIEKOCHANIIMHO jest tak, że kochania trzeba się nauczyć. Jeżeli ktoś nie miał
sensownych rodziców i nie nauczył się tego od nich to pewnie w dorosłym
życiu ma problem. Moze się pewni tak zdarzyć, że pozna kogoś, kto go nauczy
kochać. Zapewne nie jest to niemożliwe. Ale dziecko uczy się i tworzy sobie
pewne wzorce. Nie zna kochania i nie rozumie go. Dla niego wzorcem i
sytuacją normalną jest brak kochania. Im później tym trudniej coś z tym
zrobić.
Są też tacy ludzie, którzy nie potrafią kochać (bo się nie nauczyli) ale
bardzo by chcieli. I wykonują niesamowity wysiłek, intelektualizują
kochanie, nie rozumieją go, ale wyobrażają sobie i stawiają pred sobą cele i
zadania. Troche to pokręcone, przyznaję. No i oni zachowją się "jakoś tam",
bo sądzą (wiedzą) że tak się powinno. Tak jakby przez cały czas byli przed
kamerą i starali się "dobrze wypaść", bo jak ktoś kocha to jest taki i taki
i zachowuje się tak i tak (tak sobie wyobrażają) więc zachowują się tak
samo.
Pozdrowienia
Brian
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-09 18:52:12
Temat: Re: NIEKOCHANId.v.:
> Moje zdanie - chyba tak.
A moje: nic nie dzieje sie bez przyczyny i nie istnieje
uniwersalna droga do poznania milosci...
a wiec napewno nie. :)
Jestesmy tu po to aby nauczyc sie m.in. milosci. :))
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-09 18:52:34
Temat: Re: NIEKOCHANIBrian:
> ... wykonują niesamowity wysiłek, intelektualizują
> kochanie, nie rozumieją go, ale wyobrażają sobie...
Lobotomie trzeba im zrobic! ;DDD
Wtedy skoncentruja sie na istocie rzeczy zamiast
tracic energie. ;)))))
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-10 14:05:44
Temat: Re: NIEKOCHANI> czy osoby niekochane, też po pewnym czasie potrafią
> sie zamienić w potwory bze serca? Czy bycie niekochanym też dramatycznie
> zmienia człowieka i uniewrazliwia go na innych?
Dzień dobry,
to nie jest tak, że przez 18 lat ,,nikt" cię nie kocha i nagle odchodzisz z
domu i wszystko jest w porządku; nie można sie przestawić z dnia na dzień.
Osobiście protestuję przeciwko określeniu ,,potwory", bez serca to się
zgodzę. W byciu potworem dostrzegam pewien pierwiastek celowosci i
mozliwości kreowania rzeczywistości. W przypadku niekochanych jest
konieczność trwania w dobrze znanym stanie.
pzdr.
Sylwia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |