| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-06-18 12:13:54
Temat: Re: Nerwica natrectwOn Tue, 18 Jun 2002, Krzysztof wrote:
> Pytales jej, czy ona sobie zyczy, zebys sie mieszal w to jej leczenie?
> Moze pozostawic to calkiem jej?
tak moze byc - psychiatra moze byc dobry a pacjentka (niezaleznie
czy jest to zona czy przyjaciolka) moze po prostu nie chciec zwierzac
sie ze wszystkiego NAWET wlasnemu mezowi
P.
----
Piotr Kasztelowicz <P...@a...torun.pl>
[http://www.am.torun.pl/~pekasz]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-06-18 13:07:07
Temat: Re: Nerwica natrectwRównież się zastanawiam nad psychoterapią .Narazie stosuję autoterapię.Swoje
brudy znam ,po co je wywlekać przed innym człowiekiem ,co on na to
poradzi,może lepiej je wywlec przy bliskiej osobie,która wesprze
emocjonalnie a nie za pieniądze.Proszę o refleksje w tym temacie ,ponieważ
mam dylemat nad skutecznością,celowością psychoterapii .
pozdrawiam
Użytkownik "Duch" <a...@p...com> napisał w wiadomości
news:aeknrg$48b$1@news.tpi.pl...
>
> > Co do psychoterapii, to lekarz nie specjalnie entuzjastycznie sie do
tego
> > ustosunkowal. Twierdzi, ze psychoterapia jest o tyle niebezpieczna, ze
> latwo
> > komus namieszac w mozgu. Potem trudno to poukladac, poza tym bardzo
> sceptycznie
> > odnosil sie do wynikow psychoterapii.
>
> :-) Fajnie napisane - cos w tym jest. Psychoteriapia moze rzeczywiscie
> namieszac,
> bo grzebie w obszarach naszych "brudow" (powiedzmy), a puszka pandory moze
> sie
> ze bardzo otowrzyc - wtedy jest klopot.
> Bez terapii zle, z nia - tez zle,
> bez lekow zle, z nimi tez ....
> tak to juz jest, zdrufka, Duch
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-18 13:55:29
Temat: Re: Nerwica natrectwOn Tue, 18 Jun 2002 14:13:54 +0200, Piotr Kasztelowicz wrote:
>On Tue, 18 Jun 2002, Krzysztof wrote:
>
>> Pytales jej, czy ona sobie zyczy, zebys sie mieszal w to jej leczenie?
>> Moze pozostawic to calkiem jej?
>
>tak moze byc - psychiatra moze byc dobry a pacjentka (niezaleznie
>czy jest to zona czy przyjaciolka) moze po prostu nie chciec zwierzac
>sie ze wszystkiego NAWET wlasnemu mezowi
>
Czesto - SZCZEGOLNIE nie mezowi.
Magda N
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-18 14:07:59
Temat: Re: Nerwica natrectw> czy wrecz natretne
> czynnosci do jakich "wewnetrznie" przez ten stan "zmuszana" jest
> chora osoba. W nerwicy natrectw trzeba rozwiklac specyficzne tlo
> powstania natrectw - w tym takze lekow, jakie tym natrectwom
> towarzysza lub je wywoluja.
Wlasnie, wlasnie...
> niejednokrotnie nie jest zdolny do wlasciwego wgladu w swoja
psychike i powody wystepowania choroby...
Zgoda.
Jesli o mnie chodzi - mam kilka drobnych natrectw,
i troche umiem je rozwiazywac.
Jezeli np. musze biegac z zelazkiem (jak w Twoim przykladzie),
to po prostu... raz nie zabieram zelazka i ... patrze co sie dzieje,
a raczej fantazjuje co moze sie stac, mam "wizje". Fakt, to jest trudne,
dostrzec ten "pierwotny lek".
Ciekawe jest tez to ze czesto ze tuz przed "wizja",
gdy czuje co "za tym stoi", wycofuje sie!
"Okazuje sie", ze to co mam zobaczyc jest nie do zniesienia,
i ze nie mam sily i ochoty zmierzyc sie z tym,
i ze lepiej zyc z naterectwem niz przechodzi to.
Prawdopodobnie w natrectwie manifestuje sie to czego nie
chcemy dopuscic do swiadomosci bo byc moze jest zbyt okrutne
(nie musi byc to od razy konkretny zdarzenie, typu smierc bliskich,
moze to byc cos ogolnego: "zly styl zycia" ).
Zdrufka, Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-18 15:30:51
Temat: RE: Nerwica natrectw
> -----Original Message-----
> From: o...@n...pl
> [mailto:o...@n...pl]On Behalf Of Magdalena
> Nawrocka
> >> Pytales jej, czy ona sobie zyczy, zebys sie mieszal w to jej leczenie?
> >> Moze pozostawic to calkiem jej?
> >tak moze byc - psychiatra moze byc dobry a pacjentka (niezaleznie
> >czy jest to zona czy przyjaciolka) moze po prostu nie chciec zwierzac
> >sie ze wszystkiego NAWET wlasnemu mezowi
> Czesto - SZCZEGOLNIE nie mezowi.
Dlaczego szczgólnie nie mężowi? Albo ja czegoś nie rozumiem, albo tu jest
coś nie tak. Mąż - znaczy najbliższa osoba tak? Czyli dlaczego nie mężowi? A
dlaczego ona ma borykać się z tym sama? W końcu po to się ma męża żeby
wspierał w trudnych chwilach i cieszył się z tych dobrych. Przynajmniej ja
tak rozumiem normalny związek dwojga ludzi, mniejsza o to czy sformalizowany
czy nie.
Alienkaa
***********************
* Maja gg.641165 *
* A...@p...fm *
***********************
----------------------------------------------------
-------------------
INTERIA.PL: Portal pelen informacji... >>> http://link.interia.pl/f15ed
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-18 19:04:14
Temat: Re: Nerwica natrectwOn 18 Jun 2002 17:30:51 +0200, A...@p...fm (Alienkaa) wrote:
>Dlaczego szczgólnie nie mężowi? Albo ja czegoś nie rozumiem, albo tu jest
>coś nie tak.
maz moze bywac przyczyna tych nerwic - w jednej z moich poradni w
malym miasteczku najczesciej dlatego, ze pije - ale sa tez bardziej
zlozone powody ... Nie odnosze oczywiscie tego do tego konkretnego
przypadku
P.
Piotr Kasztelowicz <p...@a...torun.pl>
[http://www.am.torun.pl/~pekasz]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-18 19:19:48
Temat: Re: Nerwica natrectwOn Tue, 18 Jun 2002 16:07:59 +0200, "Duch" <a...@p...com> wrote:
>Prawdopodobnie w natrectwie manifestuje sie to czego nie
>chcemy dopuscic do swiadomosci bo byc moze jest zbyt okrutne
>(nie musi byc to od razy konkretny zdarzenie, typu smierc bliskich,
>moze to byc cos ogolnego: "zly styl zycia" ).
uwaza sie, ze moga to byc istotne przyczyny - zgadza sie,
dotyczy to bowiem czesto wypartych ze swiadomosci bardzo
bolesnych ich traumatycznych psychicznie doswiadczen
"przetworzonych" na natrectwa polaczone z silnym lekiem
P.
Piotr Kasztelowicz <p...@a...torun.pl>
[http://www.am.torun.pl/~pekasz]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-18 19:21:14
Temat: Re: Nerwica natrectwOn Tue, 18 Jun 2002 16:07:59 +0200, "Duch" <a...@p...com> wrote:
>Jesli o mnie chodzi - mam kilka drobnych natrectw,
>i troche umiem je rozwiazywac.
>Jezeli np. musze biegac z zelazkiem
to sa natrectwa (kazdy pewnie ma jakies - ja tez) ale
na szczescie nie nerwica natrectw :-)
P.
Piotr Kasztelowicz <p...@a...torun.pl>
[http://www.am.torun.pl/~pekasz]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-18 20:00:53
Temat: RE: Nerwica natrectwOn 18 Jun 2002 17:30:51 +0200, Alienkaa wrote:
>
>
>> -----Original Message-----
>> From: o...@n...pl
>> [mailto:o...@n...pl]On Behalf Of Magdalena
>> Nawrocka
>
>> >> Pytales jej, czy ona sobie zyczy, zebys sie mieszal w to jej leczenie?
>> >> Moze pozostawic to calkiem jej?
>> >tak moze byc - psychiatra moze byc dobry a pacjentka (niezaleznie
>> >czy jest to zona czy przyjaciolka) moze po prostu nie chciec zwierzac
>> >sie ze wszystkiego NAWET wlasnemu mezowi
>> Czesto - SZCZEGOLNIE nie mezowi.
>
>Dlaczego szczgólnie nie mężowi? Albo ja czegoś nie rozumiem, albo tu jest
>coś nie tak. Mąż - znaczy najbliższa osoba tak? Czyli dlaczego nie mężowi? A
>dlaczego ona ma borykać się z tym sama? W końcu po to się ma męża żeby
>wspierał w trudnych chwilach i cieszył się z tych dobrych. Przynajmniej ja
>tak rozumiem normalny związek dwojga ludzi, mniejsza o to czy sformalizowany
>czy nie.
>
Nie wszystkie zwiazki sa "normalne", niestety.
Magda N
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-19 07:03:42
Temat: Re: Nerwica natrectw> On Tue, 18 Jun 2002, magnezytka wrote:
> chyba tu nie da rady
(...)
> Przykladowy przypadek. Kobieta wszedzie nosila ze soba zelazko
(...)
Odpowiadajac na posty takze innych uzytkownikow:
Relacje miedzy moja zona a mna sa poprawne i mysle "normalne". Kochamy sie,
staram sie byc dla niej wsparciem, nie mamy finansowych problemow, nie pije,
nie pale, nie bije :-).
U mojej zony lek przybiera rozne postaci. Generalnie obraca sie wokol
mozliwosci zrobienia krzywdy - komus/czemus/sobie. Najczesciej boi sie, ze
moglaby zrobic mi krzywde. Swojego czasu wywiozla wszystkie noze z domu do
tesciowej. Kupilismy kiedys pieska, ktorego musialem oddac, bo bala sie, ze
zrobi mu krzywde. Czasami boi sie, ze sama sobie cos zrobi, wyskoczy przez okno
itp. Ostatnio zauwazam lek przez zrobieniem czegos glupiego (krzyczec, pluc
itp.)
Te leki przychodza falami. Jest okres, ze czuje sie swietnie i sama sie dziwi,
ze mogla sie kiedys takimi bzdurami przejmowac. Jest tez okres ze jest gorzej.
Mysle, ze mowi mi wszystko szczerze, choc czasami ma opory "zeby znowu
zadreczac mnie swoimi glupotami". Ale staram sie jej pomoc.
Mysle, ze psychoterapia jest jednak nieodzowna.
Co robic?
Pozdrowienia
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |