| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-09-04 19:23:07
Temat: Nie moge sobie z tym dac rady...
Witam,
od okolo 2 lat jestem sam, po rozpadzie mojego prawie 7,5 rocznego zwiazku.
Ja wyjechalem do Pracy za granice, a ona zaczela uzywac zycia, no i znalazla
sobie nowego faceta, ja dostalem kopa z dnia na dzien.
Ciezko bylo, dlugo sie zbieralem, ale w koncu mi przeszlo.To doswiadczenie
sprawilo jednak iz stalem sie strasznie nieufny w stosunku do kobiet, nie
umawiam sie na randki bo mam zakodowane ze i tak nic z tego nie bedzie, nie
podrywam kobiet boco taka czy inna moze widziec w czlowieku takim jak ja.
Chcialbym to jakos zmienic,chcialbym sobie to zycie osobiste jakos
ustabilizowac, nie wiem jednak co by mi pomoglo,moze ktos z was borykal sie
z podobnymi problemami, jezeli tak to prosze o wypowiedzi.
Pozdrawiam
Poldek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2005-09-05 20:49:44
Temat: Re: Nie moge sobie z tym dac rady...On Sun, 04 Sep 2005 14:23:07 -0500, Poldek <r...@i...pl> wrote:
Czesc,
No ja mysle ze kazdy przeszedl cos podobnego kiedys...
Rozstanie boli tak dla tego, ze burzy poczucie wlasnej wartosci i pewnosc
siebie.
Zeby bylo jeszcze smieszniej to wlasnie pewnosc siebie i poczucie wlasnej
wartosci
sa jednymi z najbardziej atrakcych cech dla kobiety, wiec jezeli chcesz
znowu wrocic do gry
to musisz to odbudowac. Twoja nieufnosc wobec kobiet rowniez bierze sie z
tego, ze sam nie wierzysz
ze moze ci sie udac utrzymac przy sobie kobiete.
Starasz sie wiec chronic swoje obolale ego i nie zaryzykujesz odrzucenia
poniewaz czujesz
ze to by cie zalamalo. Nieufasz kobietom, ale rowniez a moze przede
wszystkim nie ufasz,
ze sobie poradzisz jezeli cos znowu nie pojdzie po twojej mysli.
Uciekanie przed potencjalnym bolem to normalny mechanizm. Nie mozna tego
obejsc.
Gdybys nie mial tego odruchu to wtedy mialbys dopiero przerabane... :)
W zwiazkach zawsze podejmujesz jednak ryzyko, wystawiasz sie na odstrzal
na potencjalne
cierpienie, tesknote,zazdrosc i jeszcze cala game emocji, ktore czynia ta
gre wyjatkowa i uzalezniajaca.
Dopoki nie bedziesz gotowy zaryzykowac nie wygrasz.
Narazie jednak popracuj nad soba, nad swoim spojrzeniem na siebie.
Potrzebujesz sukcesow
w innych dziedzinach zycia. Pewnosc siebie (i brak) przenika z roznych
dziedzin zycia.
Afirmacje, wizualizacje i inne techniki rowniez moga ci pomoc. To naprawde
wazne, by rozwijac sie i osiagac swoje cele.
Najgorsza postawa jaka moze byc to wtedy kiedy probujesz bedac z kobieta
zapchac dziure (hmm? to akurat nie jest takie zle ;)) ktora czujesz w
srodku z powodu wlasnych niedoskonalosci. Wtedy wlasnie czujesz ze
potrzebujesz jej, ze na nia nie zaslugujesz i ze nic nie mozesz jej dac.
Ma sie wtedy tendencje do uleglosci i zachowywania sie jak ciota, straty
szacunku dla siebie... w zamian za jej aprobate. Oddajesz jej wtedy cala
wladze a ona korzysta.
To sa cholernie nieatrakcyjne cechy i odpychaja ja i w ogole ludzi
baaardzo szybko.
Potem poprostu mowi ci "ja juz tego nie czuje" i dupa zbita.
Od tamtej pory jest jak w amerykanskim sadzie
wszystko co powiesz /zrobisz bedzie wykorzystane przeciwko tobie.
Przerabialem to kiedys sam.
Walcz wiec o siebie,a nie o kobiete , a kiedy juz bedziesz wiedzial co
moze w tobie zobaczyc, to uwierz mi, ze zobaczy.
Hmm, powinienem zostac politykiem potrafilem godzine mowic o czyms co
pewnie sam dobrze wiesz.
Dobra, koncze nawijke.. jak cos pisz na priva chetnie z toba pogadam.
Pozdrawiam,
Piotrek - Mrblues
--
Using Opera's revolutionary e-mail client: http://www.opera.com/mail/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |