Witam !

Na wstępie podam że niedlugo na liczniku wybije mi 30lat :) a mojej żonie 23
lata. Nie tak dawno (czerwiec) pobraliśmy się. Przedtem prawie roczek
współżyliśmy (moja druga połówka brała tabletki antykoncepcyjne - cały czas
pod opieką lekarza). W miesiącu marcu lub kwietniu przestała brać leki i
zaczeła brak kwas foliowy (lekarz zapisał). Na poczatku lipca wyjechaliśmy
na
miesiac miodowy i zaczęliśmy starać się o bobaska ;) Kochaliśmy się
chodziennie ...
Niestety okazało że nic z tego nie wyszło i pojawił się okres :(
Byliśmy bardzo załamani (zalezy na bardzo na dziecku) , po odczekaniu aż
okres
minie zaczeliśmy znów starać się o dzidzię (znów kochaliśmy się codziennie).
I
znowu zawód , pojawił się okres :(
Teraz sam nie wiem , czy jest coś ze mną nie tak czy z moją żoną :( , czy
może
kochamy się w złym momencie ...
Podczas nauk rodzinnych (w kościele) radzono nam aby kochać się w "wysokiej
temperaturze" bo wtedy jest szansa na "chłopca". Zatem za pierwszy razem (w
lipcu) odczekaliśmy aż temperatura podskoczy i nie zacznie już rosnąć i
wtedy
się kochaliśmy ...
Skutek jaki był - napisałem . Później zaczeliśmy kochac się kilka dni po
okresie i znów porazka ...

Zastanawiam się czy tak częste współżycie zamiast zwiększać sznasę zajścia w
ciąze nie zmniejsza jej (jakośc spermy) , lub może sa jakieś dni gdzie
sznasa
na zajście w ciążę jest większa ...

Zastanawim się czy nie iśc do lekarza i zbadac się , bo to chyba nienormalne
że zdrowy facet nie może zapłodnić kobiety :(

Moja żona co jakiś czas ma problemy z przydatkami (brała antybiotyki pod
nadzorem ginekologa).
Może przyczyną braku jak narazie sukcesu z zapłodnieniem są właśnie te
sporadyczne problemu z przydatkami (zapalenie przydatków) ?

Czy powinniśmy iśc na badania (ja badanie jakości nasienia) ona na badanie
narzadów kontrastem (HGV czy jakoś tam) ?
Czy spokojnie czekać ?

Dzieki !