Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
sgate.onet.pl!newsgate.pl
From: f...@o...eu
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Nieszczesliwa milosc (BLUZGI!, wyznania frustrata)
Date: 15 May 2006 17:53:30 +0200
Organization: email<>news gateway
Lines: 47
Message-ID: <2...@k...test.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: newsgate.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.test.onet.pl 1147708410 30312 213.180.130.18 (15 May 2006 15:53:30
GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 15 May 2006 15:53:30 GMT
X-Mailer: onet.poczta
X-Received: from 203.177.51.78 by 192.168.240.52 with HTTP; Mon, 15 May 2006 17:52:30
+0200
X-Received: from 203.177.51.78 by 192.168.240.52 with HTTP; Mon, 15 May 2006 17:52:30
+0200
X-Received: from 203.177.51.78 by 192.168.240.52 with HTTP; Mon, 15 May 2006 17:52:30
+0200
X-Received: from 203.177.51.78 by 192.168.240.52 with HTTP; Mon, 15 May 2006 17:52:30
+0200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:344290
Ukryj nagłówki
Pare slow wstepu: jako ze nie jestem nauczycielem, policjantem ani dentysta, nie mam
na kim wyladowac swojej frustracji. Dlatego tez niestety to na Was, drodzy
grupowicze postanowilem wylac swoje rzygowiny umyslowe.
No wiec kiedy bylem mlody i mialem 15 lat, jak to zwykle w tym wieku bywa, poszedlem
do
liceum. No i tam spotkalem JĄ. Pewnie to zabrzmi kurewsko romatycznie, ale co tu duzo
mowic,
zakochalem sie. Mocno. Latka sobie mijaly, byly sms-iki, niby-aluzje i inne takie
gowienka, ba! nawet pare razy poszlismy do kina i na cos co mozna nazwac randka.
Oczywiscie nie wylozylem kawy na lawe, dlatego tez tak jebalem sie z tym przez 4
pierdolone lata - brakowalo mi odwagi zeby wreszcie jej powiedziec "kurwa co jest,
nie widzisz ze cie kocham???". Ale co sie w koncu stalo: otoz po czterech latach w
koncu wydusilem to z siebie!
Naprawde zajebiste uczucie powiedziec komus w koncu, co sie nosilo w sobie tyle lat!
I nie myslcie sobie ze to bylo jakies szczeniackie uczucie, po drodze spotykalem
rozne
dziewczyny, jedne fajne inne nie, jedne ladne a nawet zajebiscie ladne, inne znowu na
odwrot. Ale to jedno wiem - kochalem ja. I tyle. Ale wracajac do opowiesci, pewnie
juz
domysliliscie sie, ze gdyby skonczyla sie ona happy endem to pewnie bym tu nie pisal.
Otoz
po moim wyznaniu odpowiedz brzmiala mniej wiecej tak: "eee...nooo, jestes moim
przyjacielem
i wogole...no i pozatym to eee... noo... tego tamtego...". Moze i bylem zakochany po
uszy ale rozumu mi nie odjelo. Dlatego tez automatyczny translator w mojej glowie
tekst ten przetlumaczyl o tak: "fajnie sie z toba gada, jestes przydatny w
odrabianiu prac z informatyki, no i fajnie miec obok siebie adoratora ale zeby cos
wiecej? nieeee, haha, jaja se chyba robisz gosciu". Coz, wesolo mi nie bylo, oj nie.
Ale wiedzialem tez ze w
takiej sytuacji nie ma mowy o zadnej pierdolonej przyjazni. Jedyne wyjscie to zerwac
kontakty calkowicie - bez wyjatkow, bez sms-ikow i zadnych spotkan. Wymazac z
zyciorysu,
zapomniec. No i jak pomyslalem tak zrobilem. To samo jej tez powiedzialem.
Skonczylismy liceum i juz sie wicej nie widywalismy.
Minely sobie 4 lata. Nie bylem juz 15-latkiem tylko starym 23-letnim grzybem ;)
Bylo nawet ok. Oczywiscie nie zapomnialem o Ance (bo tak owa panna ma na imie), ale
juz
nie bylo tak zle. Ot, tkwila sobie gdzies tam w glebinach swiadomosci, nawet
specjalnie mi jej nie brakowalo. Ja w tym czasie znalazlem sobie fajna robote,
smigalem do szkolki, takie
tam normalne rzeczy. Nie - nie znalazlem sobie dziewczyny. Nie bede sciemnial, moje
kontakty z dziewczynami nigdy nie byly rewelacyjne. No i zawsze gdzies tam w glowie
paletaly mi sie resztki pamieci o Niej.
No wiec pewnego dnia po tych 4-ech latach na moim GG pojawila sie wiadomosc. Myslalem
ze to kolejna gowniara z internetu co "chce poklikac" ale nie, to byla Anka. Znalazla
na
GG mnie i jeszcze paru naszych wspolnych znajomkow. Bylo gadu-gadu, pierdu-pierdu az
w koncu
od niej wyszedl pomysl zebysmy sie spotkali tzw. stara "paczka". Jak to w takich
sytuacjach
bywa kazdy ma oczywiscie 100 innych rzeczy do roboty no i stanelo na tym ze spotykamy
sie tylko we dwoje. Sam juz nie wiem co mnie podkusilo zeby sie na to zgodzic.
No i spotkalismy sie. Myslalem ze juz nic do niej nie czuje, ale oczywiscie
sie pomylilem. Jak ja tylko zobaczylem to juz odrazu odezwalo sie we mnie to jebane
uczucie.
Zamiast krotkiego wypadu, zrobil sie wypad 5-godzinny. Spacerowalismy sobie i
rozmawialismy.
Ona tez nikogo przez te lata nie miala. Jakos mnie to nie zdziwilo. Ot, zawsze byla
bardzo
specyficznym typem czlowieka. Po prostu trzeba ja bylo pokochac aby ja zrozumiec. Ot,
co.
No i tak sobie chodzilismy, chodzilismy i czulem sie cudownie. Od baaardzo dlugiego
czasu
z nikim nie rozmawialem tyle czasu i do tego tak swobodnie. Bylo mi jak w niebie.
Oczywiscie po powrocie do domu uczucie to dokonalo zwrotu o 180 stopni. Znowu
poczulem
sie jak ten gowniarz 8 lat temu kiedy ja zaczynalem poznawac. Beznadziejnie zakochany
z zerowymi szansami na wzajemnosc.
Dlatego tez:
Pietno nr 1 dla niej, ze sie odezwala po tych latach i zburzyla kruchy spokoj, co go
sobie
zbudowalem.
Pietno nr 2 dla mnie za to, ze dalem sie namowic na to spotkanie.
Pietno nr 3 Dla czegos takiego takiego jak nieodwzajemniona milosc. Mozna se cale
zycie tak
zjebac.
Czy jak sie nawpierdalam bromu to mi przejdzie, jak myslicie?
Pozdrawam wszystkich, ktorym chcialo sie czytac.
P.S
Wysylam to samo na pl.pregierz i pl.sci.psychologia, bez crossposta.
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|