Strona główna Grupy pl.sci.psychologia O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach

Grupy

Szukaj w grupach

 

O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach

następny post »
Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: tren R <t...@n...sieciowy>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach
Date: Thu, 08 Jan 2009 23:17:53 +0100
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 134
Message-ID: <gk5u2k$a5h$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: cqb99.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1231453077 10417 83.31.233.99 (8 Jan 2009 22:17:57 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 8 Jan 2009 22:17:57 +0000 (UTC)
X-User: sympathy1
User-Agent: Thunderbird 2.0.0.18 (Windows/20081105)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:434017
Ukryj nagłówki

sorry, ale mi się spodobało

*** http://toyah.salon24.pl/379403.html ***

Pewnego razu, jechałem z najmłodszą Toyahówną pociągiem z Katowic do
Warszawy. Było to kilka lat temu, więc i ja i ona byliśmy odrobinę
młodsi, co akurat w jej wypadku ma tu pewne znaczenie. W przedziale z
nami siedziało dwóch Belgów, z których jeden patrzył przez okno, a drugi
oglądał film na laptopie, jakiś pan, który czytał Najwyższy Czas, inny
pan, który sobie spał i dwóch absolutnie modelowych, łysych kiboli. I to
nie kiboli na miarę rządu pana premiera Donalda Tuska. To byli kibole
jak najbardziej klasyczni, takich których można zobaczyć na zdjęciach
policyjnych podczas tłumienia boiskowych ekscesów. Ja kompletnie do dziś
nie mam pojęcia, co oni robili w pociągu typu IC -- w końcu nie takim
znów tanim. Podejrzewam, że jechali bez biletów. Wyglądali zresztą na
takich, którzy nie kupują biletów nigdzie i pod żadnym pozorem.
Jechali więc sobie kibole z nami w przedziale i zachowywali się jak
najbardziej sportowo. Czyli pili piwo z puszek, omawiali ostatnie
pojedynki z policją i jak najbardziej przeklinali. Przeklinali na
poziomie absolutnie najwyższym, bez jakichkolwiek ograniczeń i bez
jakiegokolwiek poczucia, że może nie są sami. Jeden z nich machał przy
tym ręką, nieustannie zasłaniając panu z UPR-u poszczególne strony NC.
Siedzieliśmy sobie z nimi w tym eleganckim przedziale, a ja miałem
nadzieję podwójną. Przede wszystkim liczyłem na to, że oni pewnie
wysiądą w Zawierciu, a -- na wypadek gdyby jednak wybierali się do
stolicy -- że nie dojdzie do aktów przemocy. Przyznaję, cholera, że się
normalnie bałem. Kiedy minęliśmy to Zawiercie, a im ani w głowie było
wysiadać, zebrałem się w sobie, nachyliłem się grzecznie do tego łysego
naprzeciwko mnie i grzecznie powiedziałem: "Bardzo przepraszam... ale
widzi pan... małe dziecko... nie wypada tak przy niej..." Kibola jakby poraził
prąd. Opluł się piwem, zaczął gwałtownie przepraszać, drapać się nerwowo
po łysej pale i w końcu wydusił jedno prawie pełne zdanie: "Znowu nie
takie małe, to prawie pannica". Tak powiedział. Następnie przez chyba
pięć minut obaj w ciszy żłopali te piwa, a później z tego napięcia
wstali i się przenieśli do innej części pociągu.

Dziś, kiedy to wspominam, pragnę przede wszystkim przeprosić moja
córkę za to, że jej narobiłem publicznie wstydu (co mi natychmiast nie
omieszkała wypomnieć - "Mi to, jeśli chcesz wiedzieć w ogóle nie
przeszkadzało"), ale jednocześnie muszę jej powiedzieć, żeby znowu się
tak nie nadymała, bo i tak się bardzo ograniczyłem. Początkowo bardzo
chciałem kibolowi powiedzieć, że to co on robi to grzech. I że Pan Jezus
jest bardzo zawiedziony. To by jej dopiero było wstyd.

I proszę się ze mnie nie śmiać. Ja ten tekst mam bardzo skutecznie
przećwiczony. Kiedyś, jeszcze dawniej, w pewien Wielki Piątek szedłem
sobie pod moim domem i napotkałem na mej drodze człowieka bardzo, bardzo
pijanego. Taki klasyczny 'dziad', jakby to określił pan Prezydent. Szedł
sobie więc ten dziad, pijaniusieńki jak nie wiem co i wrzeszczał z
wściekłością na cały świat, klął, pluł, bluzgał. A ja zatrzymałem się i
powiedziałem: "Panie, przecież to Wielki Piątek! Jak pan może? Jakiż to
straszny grzech. Chrystus umiera na krzyżu, a pan w takim stanie. I
jeszcze te słowa". Efekt był dokładnie ten sam, co kilka lat później, w
Intercity z Katowic do Warszawy. Powiem tylko, ze do dziś mam wyrzuty
sumienia, ze może powinienem był być bardziej delikatny. Powtarzałem
jednak ten numer jeszcze parę razy, zawsze z identycznym skutkiem.

Ale do czego zmierzam? Do tego mianowicie, że dobrzy ludzie grzechu
się boją. Dobrzy ludzie nie chcą być źli. Dobrzy ludzie czują ten wiatr
nawet w czasie największego upadku. I myślę sobie, ze można by było
właściwie tu skończyć. Jest wystarczająco mocno. Więc jeśli komuś już
wystarczy, to się nie obrażę. Róbcie to co macie i tak zaplanowane. Ale
ja jednak troszkę jeszcze poopowiadam, bo w sumie piszę to w bardzo
mocno zdefiniowanym celu.

Napisałem już dziś w którymś z komentarzy, że bardzo mi się podoba
tekst pewnej piosenki Skaldów (był kiedyś taki popularny zespól -- bardzo
dobry). Początek leci tak: "Oj dana, dana, nie ma szatana, a świat
realny jest poznawalny. Oj dana!" Ale najlepsze jest później: "Życie
jest formą istnienia białka, ale w kominie coś czasem załka." Chodzi mi
własnie o ten komin. Ja jestem absolutnie przekonany, że coś takiego jak
lęk i podziw dla Najwyższego jest zupełnie autentycznym i wręcz
przyrodzonym stanem każdego ludzkiego bytu. Jestem pewien, że każdy
człowiek, choćby niewiadomo jak był przekonany o tym, że nie ma nic, w
najgłębszych pokładach swojego serca wie, że to nieprawda. Wie że są
sytuacje, kiedy żartów nie ma. Sytuacje wobec których nawet on zaczyna
drżeć.

To jest moim zdaniem reguła. Oczywiście, od reguły -- jak mówią
ludzie uczeni -- sa wyjątki, więc zakładam, że i od tej reguły są
wyjątki. Zakładam więc też, że może i kilka dzisiejszych komentarzy,
jakie pojawiły się pod moim poprzednim wpisem były wklepane przez owe
wyjątkowe zupełnie umysły i serca. Przez ludzi, którzy, gdyby ich
spotkał taki atak, jaki z mojej strony spotkał tych dwóch młodocianych
bandytów i tego biednego pijaczka, po prostu najpierw by opluli mnie, a
następnie najbliższy mijany kościół. Inna sprawa, że ja nie od dziś mam
głębokie przekonanie, że jeśli już na kogoś mogę liczyć, to bardziej na
tego dziada i tego łysola, niż na wykształconego absolwenta wydziału
prawa na którejś z renomowanych polskich uczelni. Dlaczego? Dlatego,
proszę sobie wyobrazić, że ich umysły może i są zatrute, ale
przynajmniej zatrute ekologicznym i czystym gnojem, niż wysoko
oczyszczoną kokainą, albo czymś podobnym (jak ktoś chce się obrazić, to
uprzedzam -- to tutaj to była czysta figura retoryczna).

Jestem pewien bowiem, że ludzie potrafią być bardzo mężni, bardzo
silni i bardzo szlachetni. Potrafią też jednak upadać, a kiedy już
upadną, to potrafią jeszcze się potoczyć, czasem bardzo daleko, w bardzo
nieprzyjemną ciemność. A kiedy upadną, niektórzy z nich potrafią się
podnieść, czasem bardzo wczesne, ale czasem dopiero na samym,
samiusieńkim końcu. A jak już się podniosą, to często o wiele wyżej niż
ktokolwiek z nas. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego że przez całe ich
życie, tli się w nich to poczucie, że jednak świat realny nie jest do
końca poznawalny. A ten ogień potrafi i palić i oświetlać drogę, jak nic
innego.

I powtarzam raz jeszcze. Wolę tych meneli i tych bandytów o wiele
bardziej, niż wielu z tych, którzy, przynajmniej we własnym mniemaniu,
złapali prawdziwą tajemnicę za największy palec u nogi. Wolę te dzieci,
rozkołysane wewnętrznym przekonaniem że Boga nie ma, a już że na pewno
nie ma Szatana, od tych wszystkich którzy mówią to samo i zachowują się
dokładnie tak samo, jak te dzieci, tyle że jeszcze na przykład z
prawdziwa pasją zaczytują się w horoskopach i wierzą autentycznie i
głęboko, że jeśli puścić porządną rakietę w sylwestrową noc, to następny
rok będzie lepszy.

Wolę tych którzy w życiu nie zajdą do kościoła, bo ksiądz to pijak,
a pani z plebanii to jego kochanka, ale jak zagrzmi, to robią znak
krzyża, niż tamtych, którzy uważają, że to całe gadanie o dzieciach z
Fatimy, to idiotyzm, oszustwo i że jeśli nawet coś tam się działo, to
można to bardzo ładnie i naukowo wyjaśnić, natomiast wieczorem, jak
wrócą z pracy, to pieczołowicie wycinają z gazet wszystkie możliwe
informacje na temat tych wszystkich niewyjaśnionych przypadków lądowania
na Ziemi pojazdów kosmicznych.

W moim wpisie, do którego się tu wciąż odwołuję, wyraziłem
satysfakcję z tego powodu, że mój Kościół jest tak cierpliwy i tak
kochający. Że nikogo nie odrzuca i że jest zawsze gotowy na przyjęcie
tych, którzy nagle zostali porażeni tym światłem. Ale tu już zbliżam się
bardzo niebezpiecznie do najbardziej oczywistych oczywistości, że
zacytuję klasyka, więc najlepiej już skończę.

--
http://www.teologiapolityczna.pl/
http://www.lastfm.pl/label/trener

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
09.01 Panslavista
12.01 Vilar
12.01 tren R
12.01 Vilar
12.01 tren R
12.01 Vilar
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
SZOK
Kara wiezienia.
Fiducia supplicans.
Na kłopoty - ZIELONI ????
"Państwo"
Dlaczego faggoci są źli.
Autotranskrypcja dla niedosłyszących
Zmierzch kreta?
is it live this group at news.icm.edu.pl
"Schabowe"
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Demokracja antyludowa?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?