Strona główna Grupy pl.sci.psychologia O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach

Grupy

Szukaj w grupach

 

O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 7


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2009-01-08 22:17:53

Temat: O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach
Od: tren R <t...@n...sieciowy> szukaj wiadomości tego autora

sorry, ale mi się spodobało

*** http://toyah.salon24.pl/379403.html ***

Pewnego razu, jechałem z najmłodszą Toyahówną pociągiem z Katowic do
Warszawy. Było to kilka lat temu, więc i ja i ona byliśmy odrobinę
młodsi, co akurat w jej wypadku ma tu pewne znaczenie. W przedziale z
nami siedziało dwóch Belgów, z których jeden patrzył przez okno, a drugi
oglądał film na laptopie, jakiś pan, który czytał Najwyższy Czas, inny
pan, który sobie spał i dwóch absolutnie modelowych, łysych kiboli. I to
nie kiboli na miarę rządu pana premiera Donalda Tuska. To byli kibole
jak najbardziej klasyczni, takich których można zobaczyć na zdjęciach
policyjnych podczas tłumienia boiskowych ekscesów. Ja kompletnie do dziś
nie mam pojęcia, co oni robili w pociągu typu IC -- w końcu nie takim
znów tanim. Podejrzewam, że jechali bez biletów. Wyglądali zresztą na
takich, którzy nie kupują biletów nigdzie i pod żadnym pozorem.
Jechali więc sobie kibole z nami w przedziale i zachowywali się jak
najbardziej sportowo. Czyli pili piwo z puszek, omawiali ostatnie
pojedynki z policją i jak najbardziej przeklinali. Przeklinali na
poziomie absolutnie najwyższym, bez jakichkolwiek ograniczeń i bez
jakiegokolwiek poczucia, że może nie są sami. Jeden z nich machał przy
tym ręką, nieustannie zasłaniając panu z UPR-u poszczególne strony NC.
Siedzieliśmy sobie z nimi w tym eleganckim przedziale, a ja miałem
nadzieję podwójną. Przede wszystkim liczyłem na to, że oni pewnie
wysiądą w Zawierciu, a -- na wypadek gdyby jednak wybierali się do
stolicy -- że nie dojdzie do aktów przemocy. Przyznaję, cholera, że się
normalnie bałem. Kiedy minęliśmy to Zawiercie, a im ani w głowie było
wysiadać, zebrałem się w sobie, nachyliłem się grzecznie do tego łysego
naprzeciwko mnie i grzecznie powiedziałem: "Bardzo przepraszam... ale
widzi pan... małe dziecko... nie wypada tak przy niej..." Kibola jakby poraził
prąd. Opluł się piwem, zaczął gwałtownie przepraszać, drapać się nerwowo
po łysej pale i w końcu wydusił jedno prawie pełne zdanie: "Znowu nie
takie małe, to prawie pannica". Tak powiedział. Następnie przez chyba
pięć minut obaj w ciszy żłopali te piwa, a później z tego napięcia
wstali i się przenieśli do innej części pociągu.

Dziś, kiedy to wspominam, pragnę przede wszystkim przeprosić moja
córkę za to, że jej narobiłem publicznie wstydu (co mi natychmiast nie
omieszkała wypomnieć - "Mi to, jeśli chcesz wiedzieć w ogóle nie
przeszkadzało"), ale jednocześnie muszę jej powiedzieć, żeby znowu się
tak nie nadymała, bo i tak się bardzo ograniczyłem. Początkowo bardzo
chciałem kibolowi powiedzieć, że to co on robi to grzech. I że Pan Jezus
jest bardzo zawiedziony. To by jej dopiero było wstyd.

I proszę się ze mnie nie śmiać. Ja ten tekst mam bardzo skutecznie
przećwiczony. Kiedyś, jeszcze dawniej, w pewien Wielki Piątek szedłem
sobie pod moim domem i napotkałem na mej drodze człowieka bardzo, bardzo
pijanego. Taki klasyczny 'dziad', jakby to określił pan Prezydent. Szedł
sobie więc ten dziad, pijaniusieńki jak nie wiem co i wrzeszczał z
wściekłością na cały świat, klął, pluł, bluzgał. A ja zatrzymałem się i
powiedziałem: "Panie, przecież to Wielki Piątek! Jak pan może? Jakiż to
straszny grzech. Chrystus umiera na krzyżu, a pan w takim stanie. I
jeszcze te słowa". Efekt był dokładnie ten sam, co kilka lat później, w
Intercity z Katowic do Warszawy. Powiem tylko, ze do dziś mam wyrzuty
sumienia, ze może powinienem był być bardziej delikatny. Powtarzałem
jednak ten numer jeszcze parę razy, zawsze z identycznym skutkiem.

Ale do czego zmierzam? Do tego mianowicie, że dobrzy ludzie grzechu
się boją. Dobrzy ludzie nie chcą być źli. Dobrzy ludzie czują ten wiatr
nawet w czasie największego upadku. I myślę sobie, ze można by było
właściwie tu skończyć. Jest wystarczająco mocno. Więc jeśli komuś już
wystarczy, to się nie obrażę. Róbcie to co macie i tak zaplanowane. Ale
ja jednak troszkę jeszcze poopowiadam, bo w sumie piszę to w bardzo
mocno zdefiniowanym celu.

Napisałem już dziś w którymś z komentarzy, że bardzo mi się podoba
tekst pewnej piosenki Skaldów (był kiedyś taki popularny zespól -- bardzo
dobry). Początek leci tak: "Oj dana, dana, nie ma szatana, a świat
realny jest poznawalny. Oj dana!" Ale najlepsze jest później: "Życie
jest formą istnienia białka, ale w kominie coś czasem załka." Chodzi mi
własnie o ten komin. Ja jestem absolutnie przekonany, że coś takiego jak
lęk i podziw dla Najwyższego jest zupełnie autentycznym i wręcz
przyrodzonym stanem każdego ludzkiego bytu. Jestem pewien, że każdy
człowiek, choćby niewiadomo jak był przekonany o tym, że nie ma nic, w
najgłębszych pokładach swojego serca wie, że to nieprawda. Wie że są
sytuacje, kiedy żartów nie ma. Sytuacje wobec których nawet on zaczyna
drżeć.

To jest moim zdaniem reguła. Oczywiście, od reguły -- jak mówią
ludzie uczeni -- sa wyjątki, więc zakładam, że i od tej reguły są
wyjątki. Zakładam więc też, że może i kilka dzisiejszych komentarzy,
jakie pojawiły się pod moim poprzednim wpisem były wklepane przez owe
wyjątkowe zupełnie umysły i serca. Przez ludzi, którzy, gdyby ich
spotkał taki atak, jaki z mojej strony spotkał tych dwóch młodocianych
bandytów i tego biednego pijaczka, po prostu najpierw by opluli mnie, a
następnie najbliższy mijany kościół. Inna sprawa, że ja nie od dziś mam
głębokie przekonanie, że jeśli już na kogoś mogę liczyć, to bardziej na
tego dziada i tego łysola, niż na wykształconego absolwenta wydziału
prawa na którejś z renomowanych polskich uczelni. Dlaczego? Dlatego,
proszę sobie wyobrazić, że ich umysły może i są zatrute, ale
przynajmniej zatrute ekologicznym i czystym gnojem, niż wysoko
oczyszczoną kokainą, albo czymś podobnym (jak ktoś chce się obrazić, to
uprzedzam -- to tutaj to była czysta figura retoryczna).

Jestem pewien bowiem, że ludzie potrafią być bardzo mężni, bardzo
silni i bardzo szlachetni. Potrafią też jednak upadać, a kiedy już
upadną, to potrafią jeszcze się potoczyć, czasem bardzo daleko, w bardzo
nieprzyjemną ciemność. A kiedy upadną, niektórzy z nich potrafią się
podnieść, czasem bardzo wczesne, ale czasem dopiero na samym,
samiusieńkim końcu. A jak już się podniosą, to często o wiele wyżej niż
ktokolwiek z nas. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego że przez całe ich
życie, tli się w nich to poczucie, że jednak świat realny nie jest do
końca poznawalny. A ten ogień potrafi i palić i oświetlać drogę, jak nic
innego.

I powtarzam raz jeszcze. Wolę tych meneli i tych bandytów o wiele
bardziej, niż wielu z tych, którzy, przynajmniej we własnym mniemaniu,
złapali prawdziwą tajemnicę za największy palec u nogi. Wolę te dzieci,
rozkołysane wewnętrznym przekonaniem że Boga nie ma, a już że na pewno
nie ma Szatana, od tych wszystkich którzy mówią to samo i zachowują się
dokładnie tak samo, jak te dzieci, tyle że jeszcze na przykład z
prawdziwa pasją zaczytują się w horoskopach i wierzą autentycznie i
głęboko, że jeśli puścić porządną rakietę w sylwestrową noc, to następny
rok będzie lepszy.

Wolę tych którzy w życiu nie zajdą do kościoła, bo ksiądz to pijak,
a pani z plebanii to jego kochanka, ale jak zagrzmi, to robią znak
krzyża, niż tamtych, którzy uważają, że to całe gadanie o dzieciach z
Fatimy, to idiotyzm, oszustwo i że jeśli nawet coś tam się działo, to
można to bardzo ładnie i naukowo wyjaśnić, natomiast wieczorem, jak
wrócą z pracy, to pieczołowicie wycinają z gazet wszystkie możliwe
informacje na temat tych wszystkich niewyjaśnionych przypadków lądowania
na Ziemi pojazdów kosmicznych.

W moim wpisie, do którego się tu wciąż odwołuję, wyraziłem
satysfakcję z tego powodu, że mój Kościół jest tak cierpliwy i tak
kochający. Że nikogo nie odrzuca i że jest zawsze gotowy na przyjęcie
tych, którzy nagle zostali porażeni tym światłem. Ale tu już zbliżam się
bardzo niebezpiecznie do najbardziej oczywistych oczywistości, że
zacytuję klasyka, więc najlepiej już skończę.

--
http://www.teologiapolityczna.pl/
http://www.lastfm.pl/label/trener

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2009-01-09 02:33:00

Temat: Re: O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach
Od: Panslavista <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 8 Sty, 23:17, tren R <t...@n...sieciowy> wrote:
> sorry, ale mi się spodobało
>
> ***http://toyah.salon24.pl/379403.html***
>
> Pewnego razu, jechałem z najmłodszą Toyahówną pociągiem z Katowic do
> Warszawy. Było to kilka lat temu, więc i ja i ona byliśmy odrobinę
> młodsi, co akurat w jej wypadku ma tu pewne znaczenie. W przedziale z
> nami siedziało dwóch Belgów, z których jeden patrzył przez okno, a drugi
> oglądał film na laptopie, jakiś pan, który czytał Najwyższy Czas, inny
> pan, który sobie spał i dwóch absolutnie modelowych, łysych kiboli. I to
> nie kiboli na miarę rządu pana premiera Donalda Tuska. To byli kibole
> jak najbardziej klasyczni, takich których można zobaczyć na zdjęciach
> policyjnych podczas tłumienia boiskowych ekscesów. Ja kompletnie do dziś
> nie mam pojęcia, co oni robili w pociągu typu IC -- w końcu nie takim
> znów tanim. Podejrzewam, że jechali bez biletów. Wyglądali zresztą na
> takich, którzy nie kupują biletów nigdzie i pod żadnym pozorem.
>      Jechali więc sobie kibole z nami w przedziale i zachowywali się jak
> najbardziej sportowo. Czyli pili piwo z puszek, omawiali ostatnie
> pojedynki z policją i jak najbardziej przeklinali. Przeklinali na
> poziomie absolutnie najwyższym, bez jakichkolwiek ograniczeń i bez
> jakiegokolwiek poczucia, że może nie są sami. Jeden z nich machał przy
> tym ręką, nieustannie zasłaniając panu z UPR-u poszczególne strony NC.
> Siedzieliśmy sobie z nimi w tym eleganckim przedziale, a ja miałem
> nadzieję podwójną. Przede wszystkim liczyłem na to, że oni pewnie
> wysiądą w Zawierciu, a -- na wypadek gdyby jednak wybierali się do
> stolicy -- że nie dojdzie do aktów przemocy. Przyznaję, cholera, że się
> normalnie bałem. Kiedy minęliśmy to Zawiercie, a im ani w głowie było
> wysiadać, zebrałem się w sobie, nachyliłem się grzecznie do tego łysego
> naprzeciwko mnie i grzecznie powiedziałem: "Bardzo przepraszam... ale
> widzi pan... małe dziecko... nie wypada tak przy niej..." Kibola jakby poraził
> prąd. Opluł się piwem, zaczął gwałtownie przepraszać, drapać się nerwowo
> po łysej pale i w końcu wydusił jedno prawie pełne zdanie: "Znowu nie
> takie małe, to prawie pannica". Tak powiedział. Następnie przez chyba
> pięć minut obaj w ciszy żłopali te piwa, a później z tego napięcia
> wstali i się przenieśli do innej części pociągu.
>
>     Dziś, kiedy to wspominam, pragnę przede wszystkim przeprosić moja
> córkę za to, że jej narobiłem publicznie wstydu (co mi natychmiast nie
> omieszkała wypomnieć - "Mi to, jeśli chcesz wiedzieć w ogóle nie
> przeszkadzało"), ale jednocześnie muszę jej powiedzieć, żeby znowu się
> tak nie nadymała, bo i tak się bardzo ograniczyłem. Początkowo bardzo
> chciałem kibolowi powiedzieć, że to co on robi to grzech. I że Pan Jezus
> jest bardzo zawiedziony. To by jej dopiero było wstyd.
>
>     I proszę się ze mnie nie śmiać. Ja ten tekst mam bardzo skutecznie
> przećwiczony. Kiedyś, jeszcze dawniej, w pewien Wielki Piątek szedłem
> sobie pod moim domem i napotkałem na mej drodze człowieka bardzo, bardzo
> pijanego. Taki klasyczny 'dziad', jakby to określił pan Prezydent. Szedł
> sobie więc ten dziad, pijaniusieńki jak nie wiem co i wrzeszczał z
> wściekłością na cały świat, klął, pluł, bluzgał. A ja zatrzymałem się i
> powiedziałem: "Panie, przecież to Wielki Piątek! Jak pan może? Jakiż to
> straszny grzech. Chrystus umiera na krzyżu, a pan w takim stanie. I
> jeszcze te słowa". Efekt był dokładnie ten sam, co kilka lat później, w
> Intercity z Katowic do Warszawy. Powiem tylko, ze do dziś mam wyrzuty
> sumienia, ze może powinienem był być bardziej delikatny. Powtarzałem
> jednak ten numer jeszcze parę razy, zawsze z identycznym skutkiem.
>
>     Ale do czego zmierzam? Do tego mianowicie, że dobrzy ludzie grzechu
> się boją. Dobrzy ludzie nie chcą być źli. Dobrzy ludzie czują ten wiatr
> nawet w czasie największego upadku. I myślę sobie, ze można by było
> właściwie tu skończyć. Jest wystarczająco mocno. Więc jeśli komuś już
> wystarczy, to się nie obrażę. Róbcie to co macie i tak zaplanowane. Ale
> ja jednak troszkę jeszcze poopowiadam, bo w sumie piszę to w bardzo
> mocno zdefiniowanym celu.
>
>     Napisałem już dziś w którymś z komentarzy, że bardzo mi się podoba
> tekst pewnej piosenki Skaldów (był kiedyś taki popularny zespól -- bardzo
> dobry). Początek leci tak: "Oj dana, dana, nie ma szatana, a świat
> realny jest poznawalny. Oj dana!" Ale najlepsze jest później: "Życie
> jest formą istnienia białka, ale w kominie coś czasem załka." Chodzi mi
> własnie o ten komin. Ja jestem absolutnie przekonany, że coś takiego jak
> lęk i podziw dla Najwyższego jest zupełnie autentycznym i wręcz
> przyrodzonym stanem każdego ludzkiego bytu. Jestem pewien, że każdy
> człowiek, choćby niewiadomo jak był przekonany o tym, że nie ma nic, w
> najgłębszych pokładach swojego serca wie, że to nieprawda. Wie że są
> sytuacje, kiedy żartów nie ma. Sytuacje wobec których nawet on zaczyna
> drżeć.
>
>     To jest moim zdaniem reguła. Oczywiście, od reguły -- jak mówią
> ludzie uczeni -- sa wyjątki, więc zakładam, że i od tej reguły są
> wyjątki. Zakładam więc też, że może i kilka dzisiejszych komentarzy,
> jakie pojawiły się pod moim poprzednim wpisem były wklepane przez owe
> wyjątkowe zupełnie umysły i serca. Przez ludzi, którzy, gdyby ich
> spotkał taki atak, jaki z mojej strony spotkał tych dwóch młodocianych
> bandytów i tego biednego pijaczka, po prostu najpierw by opluli mnie, a
> następnie najbliższy mijany kościół. Inna sprawa, że ja nie od dziś mam
> głębokie przekonanie, że jeśli już na kogoś mogę liczyć, to bardziej na
> tego dziada i tego łysola, niż na wykształconego absolwenta wydziału
> prawa na którejś z renomowanych polskich uczelni. Dlaczego? Dlatego,
> proszę sobie wyobrazić, że ich umysły może i są zatrute, ale
> przynajmniej zatrute ekologicznym i czystym gnojem, niż wysoko
> oczyszczoną kokainą, albo czymś podobnym (jak ktoś chce się obrazić, to
> uprzedzam -- to tutaj to była czysta figura retoryczna).
>
>     Jestem pewien bowiem, że ludzie potrafią być bardzo mężni, bardzo
> silni i bardzo szlachetni. Potrafią też jednak upadać, a kiedy już
> upadną, to potrafią jeszcze się potoczyć, czasem bardzo daleko, w bardzo
> nieprzyjemną ciemność. A kiedy upadną, niektórzy z nich potrafią się
> podnieść, czasem bardzo wczesne, ale czasem dopiero na samym,
> samiusieńkim końcu. A jak już się podniosą, to często o wiele wyżej niż
> ktokolwiek z nas. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego że przez całe ich
> życie, tli się w nich to poczucie, że jednak świat realny nie jest do
> końca poznawalny. A ten ogień potrafi i palić i oświetlać drogę, jak nic
> innego.
>
>     I powtarzam raz jeszcze. Wolę tych meneli i tych bandytów o wiele
> bardziej, niż wielu z tych, którzy, przynajmniej we własnym mniemaniu,
> złapali prawdziwą tajemnicę za największy palec u nogi. Wolę te dzieci,
> rozkołysane wewnętrznym przekonaniem  że Boga nie ma, a już że na pewno
> nie ma Szatana, od tych wszystkich którzy mówią to samo i zachowują się
> dokładnie tak samo, jak te dzieci, tyle że jeszcze na przykład z
> prawdziwa pasją zaczytują się w horoskopach i wierzą autentycznie i
> głęboko, że jeśli puścić porządną rakietę w sylwestrową noc, to następny
> rok będzie lepszy.
>
>     Wolę tych którzy w życiu nie zajdą do kościoła, bo ksiądz to pijak,
> a pani z plebanii to jego kochanka, ale jak zagrzmi, to robią znak
> krzyża, niż tamtych, którzy uważają, że to całe gadanie o dzieciach z
> Fatimy, to idiotyzm, oszustwo i że jeśli nawet coś tam się działo, to
> można to bardzo ładnie i naukowo wyjaśnić, natomiast wieczorem, jak
> wrócą z pracy, to pieczołowicie wycinają z gazet wszystkie możliwe
> informacje na temat tych wszystkich niewyjaśnionych przypadków lądowania
> na Ziemi pojazdów kosmicznych.
>
>      W moim wpisie, do którego się tu wciąż odwołuję, wyraziłem
> satysfakcję z tego powodu, że mój Kościół jest tak cierpliwy i tak
> kochający. Że nikogo nie odrzuca i że jest zawsze gotowy na przyjęcie
> tych, którzy nagle zostali porażeni tym światłem. Ale tu już zbliżam się
> bardzo niebezpiecznie do najbardziej oczywistych oczywistości, że
> zacytuję klasyka, więc najlepiej już skończę.
>
> --http://www.teologiapolityczna.pl/http://www.lastfm
.pl/label/trener

Idź układać glazurę albo lastrico, znajdziesz czas na
przemyślenia, którego wyksztaciuch nie ma, on łyka kluchy z
podręczników nawet najnowszych błyskotliwych pustosłowi jak gęś
tuczona na wątróbki, uzbrojony w tarczę wszechwiedzy olewa real i wie
wszystko.
Staje zadziwiony i zaskoczony wobec tego, czego nie zapisano w
książkach preferowanych przez tłuszczę wykształciuchów wiwatujących na
temat pisaniny jednego z nich, czy to Pascal, Freud, de Mello czy też
św Franciszek, Marx, czy Hitler.
"Dopóki nie staniecie się jak te dzieci, żadną miarą nie
wejdziecie do królestwa niebieskiego".

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2009-01-12 11:46:49

Temat: Re: O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora

Bardzo to dobre co napisałeś TR'erze.
O prostocie , która nie jest prostactwem.
I o prostactwie kryjącym się za pozornym wyrafinowaniem.
I o wierze, co jest prosta jak dziecięce pragnienie kwaskowatego lizaka.

I mnożenie słów wydaje mi się tu bezsensem.
Nie chciałam, żebyś myślał, że to co napisałeś przeszło bez echa.

M.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2009-01-12 11:55:01

Temat: Re: O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach
Od: tren R <t...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Vilar pisze:
> Bardzo to dobre co napisałeś TR'erze.
> O prostocie , która nie jest prostactwem.
> I o prostactwie kryjącym się za pozornym wyrafinowaniem.
> I o wierze, co jest prosta jak dziecięce pragnienie kwaskowatego lizaka.
>
> I mnożenie słów wydaje mi się tu bezsensem.
> Nie chciałam, żebyś myślał, że to co napisałeś przeszło bez echa.

małe sprostowanie tylko - to nie ja napisałem, a jedynie zacytowałem
z resztą się zgadzam :)

--
"Ludzie nic nie rozumiejący, ale mający prawo głosu, są w każdym
społeczeństwie wielką armią" W.Łysiak

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2009-01-12 12:34:07

Temat: Re: O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora

> małe sprostowanie tylko - to nie ja napisałem

O masz, było się nie przyznawać, tylko puszyć w oparach chwały...

M.

PS. Coś mam dziś ten jęzor mocno zawiły.
(pozaplątywany w supełki,
a że skojarzenia głupie = ulubione
proszę trzymać z dala scyzoryki, nie dam się potraktować jak sznurek
gordyjski).



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2009-01-12 12:42:36

Temat: Re: O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach
Od: tren R <t...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Vilar pisze:

> PS. Coś mam dziś ten jęzor mocno zawiły.
> (pozaplątywany w supełki,
> a że skojarzenia głupie = ulubione
> proszę trzymać z dala scyzoryki, nie dam się potraktować jak sznurek
> gordyjski).

może za dużo gadałaś? :)

--
"Ludzie nic nie rozumiejący, ale mający prawo głosu, są w każdym
społeczeństwie wielką armią" W.Łysiak

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2009-01-12 12:46:18

Temat: Re: O ogniu, łkaniu w kominie, jednym pijaczku i dwóch kibolach
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora

> może za dużo gadałaś? :)

Łoj, pogadać sobie lubię :-).
A potem pomilczeć.
A potem znowu pogadać....
(po co zaglądałabym np. na grupę, jesli nie z gadulstwa?)

a jęzor się rozciąga...i rozciąga.... :-)

(i tak to zeszło nam z całkiem ważkich tematów na przyjemne głupotki. Jak
...miło)

M.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

POCZĄTEK KONCA...
Z dedykacją noworoczną...
Iksełka i jej dobre serce
Profesor seksuologii...
Miłość a klawisz delete.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »