Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: michał <6...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Obrazek z tramwaju
Date: Fri, 22 Jul 2011 00:14:17 +0200
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 36
Message-ID: <j0a8bt$ata$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: 178.73.49.8
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=UTF-8; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1311286461 11178 178.73.49.8 (21 Jul 2011 22:14:21 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 21 Jul 2011 22:14:21 +0000 (UTC)
X-User: 6michal9
User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows NT 6.1; rv:5.0) Gecko/20110624 Thunderbird/5.0
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:604379
Ukryj nagłówki
Rzadko ostatnio jeżdżę komunikacją miejską, ale jak już jadę to zaraz
coś się wydarza. Wsiadłem do klimatyzowanego tramwaju, zobaczyłem, że
jest jedno wolne miejsce, to sobie usiadłem. A miejsce to było wolne
dlatego, że obok siedział bezdomny człowiek otoczony dobytkiem czyli
kilkoma wielkimi bazarowymi torbami, każda wypełniona jakimiś
przedmiotami zawiniętymi w gazety. Dość częsty widok w stolicy.
Zazwyczaj takiemu widokowi towarzyszy bardzo niemiła woń. Pojazd był
wychłodzony klimą, więc żadnego przykrego zapachu nie czułem.
Mężczyzna przysypiał ze zwieszoną głową, a w ręku przed sobą trzymał
nienaruszone opakowanie jakiegoś deseru mlecznego z dopakowaną do niego
promocyjną maskotką. To był jakiś pluszowy mały piesek albo misio.
Siedziałem więc tak przez kilka przystanków, aż na którymś kolejnym do
wagonu wsiadła młoda cyganka z akordeonem i małym chłopczykiem. Ona
grała pożalsięboże wiedeńskie walce a chłopczyk jeszcze do tego śpiewał.
Rzadko, ale czasem się zdarza, że ktoś jakiś grosik wydłubie i wrzuci do
wyciągniętego plastikowego kubeczka. Tym razem jednak nikt jakoś się nie
kwapił. Ja uprzytomniłem sobie, że mam jakieś drobne w piterku, ale
musiałbym sięgnąć do kieszeni, otworzyć, wygrzebać, przeliczyć... nie.
Uznałem, że w tym momencie byłoby to zbyt dużo fatygi. Gdybym jeszcze
stał a nie siedział, to może bym i wyjął...
Kiedy cyganek przechodził właśnie obok mnie, bezdomny mężczyzna ocknął
się trochę, otworzył nieco jedno oko i krótkim gestem wręczył małemu
trzymany deser z zabawką, po czym natychmiast przysnął z powrotem.
Chłopiec uśmiechnął się rozradowany pokazując matce (jeśli to była jego
matka) swoje trofeum i prawie skakał ze szczęścia.
Spojrzałem na ludzi wokół. Nie było chyba osoby, która nie zauważyła tej
sceny. Jestem przekonany, że wszystkim musiało być przynajmniej trochę
głupio. Tak jak mnie. No ale z tego powodu nie będę przecież gorączkowo
wyciągał portfela w poszukiwaniu drobnych i nie będę za nimi leciał!!!...
--
pozdrawiam
michał
|