Data: 2001-10-06 06:38:11
Temat: Odp: ALARM- GUNIEK - kontrolowany dołek
Od: "eTaTa - eChild" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wystarczy Agnieszka
> dziwisz się tym opiniom o Twych postach?
> prawda- wysoko poprzeczke stawiasz
Język 'literacki' jest już dla mnie taki nudny :-(
o naukowym nawet nie wspominając.
> >> Pytanie:
> >> czy zamarznięcie może dać złudne poczucie wyjścia z dołka?
> >> jak myślisz?
> mam na myśli:
> czy człowiek będący w dołku może tak dalece się zamknąć na możliwość zmany
> zamarznąć tak bardzo
> że bycie w dołku przestanie być dla niego uciążliwe
> przestanie cierpieć zobojętnieje
> może nawet będzie mu się wydawać, że jest ok
> że jest szczęśliwy
> mimo że powody "dołkowania" wciąż istnieją
> tylko on na nie zobojętniał
> czy taka sytuacja jest mozliwa?
> czy jeśli taki człowiek czuje się szczęśliwy to jest jednoznaczne z
> niebyciem w dołku?
> czy można oszukiwać siebie do tego stopnia?
> rozumiesz o co mi chodzi?
Jak napisał Yans:
powiem Tobie, że sytuacja taka jest możliwa. etc.
A ja powiem na Twoje
> że jest szczęśliwy
to że to w pewien sposób pozorne szczęście
Zauważ jak starsze osobniki wspominają 'ciężkie' wydarzenia
z przed lat:
Po pierwsze niedokładnie,
Po drugie z nutką nostalgii lub humoru
Dopiero czas zagoił rany. Ale czy ostatecznie?
I ile to trwało? Ile razy mogły być w tym czasie rozdrapane?
'Ciężkie' sytuacje w dzieciństwie, urastające
do problemów być, albo nie być. Spychamy
(metodologię masz w książkach) do podświadomości.
Na to miejsce budujemy nowe obrazy, robimy to
w samoobronie (by się nie pochlastać)
Problem sobie tkwi, a my się uśmiechamy do
nowego życia.
I teraz najważniejszy - czas. Jeśli pożyjemy długo i szczęśliwie
z dala od tego problemu to z perspektywy czasu,
przestaje on istnieć. Jest ale tak obudowany naszymi nowymi
przeżyciami, tak stłamszony i ponaginany pod nasze nowe
teorie, że przestaje nam zagrażać.
Wszystko jest fajnie jeśli dane nam było - 'mieć czas'.
Jeśli jednak po zepchnięciu problemu i przejściu do nowego
euforycznego życia - trafimy na podobny problem.
To tamta sprawa wzmocni jeszcze nasze 'dołowanie'
Nie rozwiązany problem? Nie mamy recepty na pozbycie się nowego.
Rozwiązaliśmy go poprzednio? Teraz z nowym nam pójdzie łatwiej.
Podświadomy mechanizm wzmaga proces.
To tak jak z wszelkimi umiejętnościami, czytaniem, rysowaniem etc.
Dlatego w prosektorium jedną ręką facet je, a drugą kroi denata. :-))
Dobra kolejność:
wersja 1
dołek (pojawienie się problemu)
- zepchnięcie (leczenie)
- nowe życie (nabieranie siły)
- powrót do rozpoznania i załatwienia sprawy z dołkiem
(uzbrojenie się w mechanizm obronny 'na zaś')
- dalsze nowe życie
wersja dwa
dołek - rozpoznanie i załatwienie - dalsze nowe życie
By ładnie przechodzić przez wersję dwa potrzeba
umiejętności, których zwykle sami nie mamy.
toteż korzystamy z rad - a jakie one są? Ba.....
Wracając do 'nie załatwionych dołków'
Kodujemy sobie - problem i jego konsekwencje,
oraz cały ból.
Łatwo przewidzieć co stanie się gdy podobny problem
się pojawi. Zanim się pojawi do końca. Zacznie się pojawiać.
Lub podejrzewamy, że może się pojawić.
Chyba po to jest psychologia. Nie? :-)))
Stąd na przykład: Po nieszczęśliwej miłości osobnik
twierdzi, że już nigdy więcej!
A przecież ta miłość, ma też swoje dobre strony :-)))
A tak jeszcze z nudów napiszę.
Są problemy (problemiki) z którymi sami sobie radzimy
ale i tak ciężkie, że nijak samemu z tego się nie da wygrzebać
I nie mówię o tych najcięższych - dotyczących przykazań
Boskich.
Stąd całe mechanizmy społeczne od religii zaczynając,
poprzez specjalistów pomagaczy, aż do przyjaciół.
(Hierarchia w dół :-)))
Fajny mechanizm :-))
Wydawałoby się, że temat który rozpoczęliśmy to jakaś
"Wielka sprawa", a dochodzimy znów do elementu
dopiero co opisanego np: "szczerość" -
Mania podała piękny opis i ja nie jestem
w stanie go obalić.
Szczerość wobec siebie, przez szczerość w stosunku do otoczenia.
Bo tak naprawdę te drobne kłamstewka, budują nam "doły"
nawarstwiając się. Przeskakujemy z obawy na obawę.
Za każdym razem ryjąc sobie 'krechę obaw' w mózgu.
(poszerzanie i zwielokrotnianie synaps)
Trochę łopatologicznie, ale przedszkolaki też kompy mają :-)
[ciach] bo już nie ma pytań :-))
|