Data: 2000-01-07 09:12:36
Temat: Odp: Czy politycy są dobrymi psychologami?
Od: "Duch<->" <a...@f...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Czytałam jakiś czas temu wypowiedź ludzi, którzy robili kampanię naszemu
> prezydentowi (pracowali również dla B.Clintona) z której wynikało, że
wiele
> metod, których byli pewni na naszym gruncie nie zadziałało. Być może
problem
> był w tym, że nie mieli zbyt dużego pojęcia o warunkach naszego
> społeczeństwa.
Tez tak mysle. Czesc pewnie bedzie dzialala, ale czesc zabiegow trzeba
dostosowac do naszego speleczestwa, a czesc calkowiecie nowych wymyslec.
Bardzo ciekawe jakies sa te soc-metody?
> Nie twierdze, że pewne techniki wykorzystane w kampanii nie
> przyniosąwymiernych sukcesów, ale stojęna stanowisku, że nie mozna dzieki
> zabiegom socjotechnicznym całkowicie kontrolować elektorat.
> Podstawową trudnością jest zaangażowanie odpowiednich środków finansowych.
> Bo zmanipulować można dokładnie każdą osobę w państwie, tylko pytanie: czy
> będzie się to kalkulowało.
Moze tak: dzieki soc-technikom mozna wiele zdzialac ale nie wszystkie
sztuczki
sie udaja, czasami mozna nawet wyjsc gorzej. Co do zabiegow Bill (z
Lewinski),
do konca nie bylo wiadomo, jaki bedzie efekt (czyli rezultat "ankiet
popularnosci").
> Stany Zjednoczone mają to do siebie, że większość
> ludzi jest stałym elektoratem którejś partii. Gra toczy się o 17%
> niezdecydowanych, którą stanowią w głównej mierze ci, którzy od niedawna
są
> obywatelami amerykańskimi i młodzi ludzie, którzy głosują po raz pierwszy.
> Rozumiem, że w tej grze cel uświęca środki, i że wszystkie chwyty są
> dozwolone.
Zgoda. Z tym "cel uswieca srodki" jak zauwazylem jest tak: bylo kiedys
2 politykow: jeden powiedzial prawde, drugi "byl eleastyczny"
(czyli troche krecil, kombinowal, tak pod publike) i w efekcie jakiegos
tam sporu ludzie - na pytanie kto ma racje - wskazali na tego drugiego.
Bo emocje ludzi: to klucz (a nie portfele, czy prawda)
> Jeżeli Clinton tak całkowicie poddawałby się swojemu sztabowi wyborczemu,
> znaczyłoy to wyłącznie tyle, że to nie on rządzi Stanami, ale jest ktoś
> jeszcze.
Mysle, ze sie poddaje i to calkowiecie (ale, bo chce i ufa sztabowi, w koncu
to on go "wypromowal").
Napisales:
> Poza tym kandydaci również są ludźmi i czesto
> popełniają błędy po prostu wynikające z ich ludziej natury - ulegają
> emocjom, boją się przesadnie o własny wizerunek, uwazają, ze są "lepsi' i
> mądrzejsi od ludzi ze swojego sztabu wyborczego, itp.
Wlasnie. Jesli Bill ma do wyboru, swoje emocje lub te co mu proponuje
(lub na ktore pozwala) sztab, to wybiera sztab, sztab wie lepiej, to jasne.
> > Zycia Spolecznego czyli np. spoleczne skladki dobroczynne, polityka,
spole
> > czna sluzba zdrowia,
> > sprawiedliwosc spoleczna - to tak, jest duzo psychologii.
>
> Rozumiem, że wypowiedź ironiczna.
Nie ironiczna, dlaczego? No moze troche ;-). Np. ksztalt
naszej sluzba zdrowia jest wynikiem przepychanek pomiedzy pewnymi
emocjami ludzi a racjonalnoscia, z przewaga oczywiscie tego pierwszego,
tak mi sie wydaje. Ale to psychologia "nieswiadoma", nikt tym nie steruje.
> To czy program prawicowy, czy lewicowy jest tym "dobrym/złym" to wyłącznie
> kwestie doktrynalne. Bo odróznić można jeszcze program realny od pobożnych
> życzeń.
Wlasnie, bo co to znaczy dobry program? W tym prawdziwym znaczeniu:
"dobry", czy to oznacza, ze jest on realny - wykonalny, a nie tylko pobozne
rzyczenia?
Raczej tak.
A co do planu ktory jest wykonalny, ma poparcie spoleczne, ale w dalszej
konsekwencji doprowadzi do upadku panstwa?
Np. "3/4 majateku panstwa oraz bogatszych nalezy rozdac wsrod biednych.
I kazdy sredniak i biedny dostanie okolo 3000 PLN".
Wykonalny? Tak (choc na karabinach). Bedzie mial wiekszosciowe poparcie?
Tak.
Ale wiadomo zly. Dlaczego?
Bo niszczy pewne uklady/struktury spoleczne? To co, moze one nie byly
sprawiedliwe?
Jak to ocenic?
> Rozumiem, że chodzi ci głównie o to czy można osiągnąć skuteczność
> polityczną dzięki zabiegom socjotechnicznym.
> Wyobraź sobie sytuację, że wszystkie partie najmujasuper fachowców - nie
> tylko od socjotechniki, ale i politologów, wrózki, chirurgów plastycznych
> itd. Wszystkie kampanie przygotowuje się w najdrobniejszych szczegółach.
Jak
> myślisz, kto wygra?
Niewiadomo :-). Ale jezeli polit-soc-technik walczy z "normalniakiem", to
wygrywa
sco-technik i dlatego soc-technikow bedzie coraz wiecej i beda coraz lepsi.
A .... przeciez, kilku amerykanskich kandydatow na prezydenta dokonywalo
liftingu
(przynajmiej od czasu powstania telewizji), pamieta jednego ktory wykonal
korekcje
zebow bo niekorzystnie wygladal podczas usmiechu (nie pamietam ktory).
Nastepny fakt: od czasu powstania telewizji, w ameryce zaczeli wygrywac
tylko *mlodsi*
kandydaci i od tego czasu ani razu nie zostal wybrany starszy (no, moze tyko
raz), czyli
wygrywa rowniez prezencja, duch mlodosci. :-)))
> To co opisałeś było wyłącznie popisem władzy już istniejacej. Wiadomo, że
> duże firmy sondażowe mają jakąś tam renomę i wiarygodność. Jak się im
> odpowiednio zapłaci, podejrzewam, że mogą ogłosić wyniki trochę "lepsze".
> Dotyczy to również telewizji.
Zgoda. I co wiecej. Jak "wychodzi" nagle w sondazach, ze ktos ma poparcie
to ludzie zaczynaja tez jego popierac i "pobozne zyczenie staje sie faktem".
Pozdufka,
Duch, a...@p...com
|