Data: 2002-02-17 03:46:12
Temat: Odp: Dlaczego jestes kochanka/kochankiem?
Od: "didziak" <d...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Jacek R <q...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych
| > Osobiscie przychylam sie do tego zdania - kochanek (-ka) jest ta
| > wlasnie okazja, ktora czyni zlodzieja...
| Przenoszenie z TZ na kochanke/kochanka odpowiedzialnosci
| za to co zistaniale jest nam potrzebne aby nie musieć żyć
| z kimś o kim źle myślimy.
| A w rzeczywistości to był związek dwóch dorosłych osób
| z których każda powinna wiedzieć co robi.
Oczywiscie, ze oboje sa winni. Z tym, ze kochanka pojawia sie w zyciu
TZ w wiadomym celu... TZ tego nie planuje wczesniej (jesli planuje,
czego nie biore nawet pod uwage - kopa w tylek takiemu TZ)...
Ktos zostawia np z lenistwa (lub niemoznosci zamkniecia) otwarte
mieszkanie i przychodzi zlodziej, ktory to wykorzystuje... Winny jest
bardziej zlodziej.
Jesli w zwiazku nie ma 'barier ochronnych', ktos to wykorzystuje - ja
zawsze winie tego 'wolnego strzelca'...
Choc zdrada regularna to wspolpraca i moj przyklad niezbyt pasuje...
Ale i tak winic bede bardziej ta 'dochodzaca' osobe, gdyz 'zgoda'
zdradzajacego moze byc wlasnie pod wplywem oslabionego zwiazku i
poddania sie w walce o wspolne szczescie np... (mowa o kochankach,
wiec regularnych zdradach, nie - jednorazowych wypadach... bronie sie
przed Kami :-)))))))))))))
Kochanek (-ka) planuje romans - TZ nie.
Jesli decydujemy sie na przebaczenie TZ - owszem, masz racje; to moze
byc jakas psychiczna forma usprawiedliwienia go w swoich oczach...
Ale gdy nie decydujemy sie na dalsze bycie razem po zdradzie? Wowczas
usprawiedliwiac nie musimy... Nie jestesmy subiektywni, bo jego znamy
i darzylismy uczuciem - zgoda. Ale nawet obiektywnie z boku chyba
ludzie bardziej nie szanuja kochanki, ktora wlazi miedzy zwiazek...
tak mysle :-)
| > Czasem jest tym wyrwaniem poduszki spodglowy konajacego... ale
czasem
| > duszeniem ta sama poduszka zdrowego zwiazku... chwila zapomnienia,
| > slabosci.
| Zbyt skomplikowana dla mnie przenoścnia, czy mozesz wyjaśnic,
proszę.
Czasem romans to tylko pomoc w szybszej smierci rozpadajacego sie
zwiazku, na ktorego ocalenie nie ma juz i tak szans. Czasem jednak
jest zabiciem calkiem zdrowego zwiazku. (Ale wowczas to wina naiwnego
partnera, ktory sadzil, ze takie zabijanie zdrada zdrowego zwiazku
mozna praktykowac, bo 'sie nie wyda'/'nie udalo sie w zwiazku i mozna
juz zdradzac', itp... Mozna to potepic, ale czy naiwni nie maja prawa
kochac i 'szukac swego'? Sami poniosa kare za naiwnosc... ale zabronic
im zwiazkow nie mozemy.)
(moja wypowiedz o chwili zapomnienia i slabosci pasuje raczej do
jednorazowej zdrady - zapomnialem wowczas, ze mowa o kochankach, wiec
o czyms z rozmyslem i regularnym)
Ostatnio pewna osoba (tu uklon w Jej strone :-)) powiedziala mi, ze
nawet czytajac mnie (bez blizszego poznania) mozna zauwazyc moja
wrogosc wobec wszelkich antyzwiazkowych zakusow - ma racje ;-) wiec
nie wiem, czy wypowiedzialem sie obiektywnie i racjonalnie - tak po
prostu mysle sobie ja na ten temat.
Ech, pewnie znowu namieszalem, ale juz ide spac, bedzie lepiej :-)
pozdrawiam,
didziak :-)
|