Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.ipartners.pl!news.polbox.pl!not-for-mail
From: "Wojtop" <w...@m...polbox.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Odp: Help2
Date: Tue, 1 Jan 2002 18:38:59 +0100
Organization: Polbox On-Line Service Sp. z o.o.
Lines: 142
Message-ID: <a0ss66$hue$1@news.polbox.pl>
References: <038a01c18fe8$e9bf5660$c4584cd5@johanka> <a0sh56$r9e$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: tch5p2-8-236.wlop.ppp.polbox.pl
X-Trace: news.polbox.pl 1009906694 18382 213.241.8.236 (1 Jan 2002 17:38:14 GMT)
X-Complaints-To: n...@p...pl
NNTP-Posting-Date: 1 Jan 2002 17:38:14 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:119699
Ukryj nagłówki
Użytkownik PowerBox <p...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:a0sh56$r9e$...@n...tpi.pl...
>
>
> - jest to faktycznie zbyt duże uproszczenie przyjęte dla potrzeb zwrócenia
> uwagi na problem. Widzisz, ja nie zakładam, że wszyscy inni są
> naprawiaczami, ale wskazuję, że można wyróżnić takie dwa, zasadniczo różne
> podejścia terapeutyczne. Dalej chodzi mi o to, żeby każdy mógł
zweryfikować,
> czy jego metoda leczenia polega na jednym, czy drugim podejściu.
>
>
Nie wiem jakie dwa podejścia masz na myśli, bo ja ich dostrzegam znacznie
więcej.
>
> Moim zdaniem, jeśli wybierzemy opcje samokontroli, to i tak pacjent sam
musi
> przeprowadzić proces, a specjalista występuje w roli mentora i
koordynatora.
>
Tak jest praktycznie w każdej psychorapii. Zgadzam się z tym, że główna rola
przypada pacjentowi.
>
> - chodzi mi o coś zupełnie innego. O to, że nawet jak komuś wymordowano na
> jego oczach całą rodzinę to ten ktoś MA inny wybór niż czuć się załamanym.
Jeśli odziedziczył duży majątek, to może się nawet cieszyć. :-)
Powaznie mówiąc, ma prawo być zrozpaczony i przerażony, zwłaszcza wtedy, gdy
jego życie też było poważnie zagrożone i tylko dzięki szczęśliwemu
przypadkowi uniknął śmierci.
> To jest skrajny przypadek i może ciężko to zrozumieć, ale gdy zacznie się
od
> mniejszych emocji to będzie to zupełnie jasne. Jeżeli przyjmę, ze skoro
tak
> się stało to muszę do końca życia być załamany i nie mam innej możliwości,
> to w zasadzie jestem ofiarą. Natomiast gdy dostrzegę, że mogę coś zrobić z
> emocjami(zapanować nad umysłowym momentem ich powstawania, albo
zutylizować
> już istniejące emocje), to przejmuję kontrolę nad swoją przeszłością,
> przyszłością i obecnym samopoczuciem.
>
Z tego, co wiem emocje są produktem podświadomości. W momencie, kiedy
powstają nie masz na nie wpływu. Natomiast zgadzam się z tym, że można
uzyskać kontrolę nad ich następstwami. Można też zinternalizować
przekonania, od których zależy reakcja emocjonalna na określone zdarzenia.
Ale w ten sposób człowiek może się przygotować tylko na to, co może
przewidzieć.
> > Czy przypadkiem nie działa u Ciebie mechanizm obronny, polegający na
> > obwinianiu ofiar dla ochrony przekonania, że życie jest sprawiedliwe, a
> > świat wspaniale urządzony?
>
> Być może działa jakiś mechanizm obronny, ale to nie jest tylko moje
> przekonanie (o roli ofiary). Wręcz zasymilowałem je jedynie od ludzi
> uchodzących za mądrych.
Zdarzyło mi się spotkać z zaleceniem unikania informacji o występowaniu
takich zjawisk, jak niesprawiedliwość, nędza, przemoc, choroby itp., bo to
może źle wpływać na nasze samopoczucie psychiczne. Z punktu widzenia
sprawców przemocy i osób postronnych obwinianie ofiar jest niewątpliwie
mądre, bo chroni ich psychikę przed nieprzyjemną prawdą.
Eichman (zbrodniarz wojenn) był badany przez wielu psychiatrów i uznany
przez nich za zdrowego psychicznie. Natomiast wszystkie ofiary holocaustu
miały zaburzenia psychiczne.
Takie postawienie sprawy jest ponadto przejawem ewidentnej niekonsekwencji.
Niby dlaczego ofiara ma być całkowicie odpowiedzialna za swoje emocje i w
dodatku współodpowiedzialna za emocje sprawcy przemocy oraz za to, co on z
tymi emocjami robi?
> zadziałać na naszą korzyść albo przeciwko nam. Tak jak grawitacja. Ten,
kto
> złamał nogę spadając ze stołka ma wrażenie, że jest skrzywdzony, ten, komu
> spadło jabłko z drzewa dzięki tej samej sile ma inne zdanie. Tymczasem
> grawitacja po prostu jest.
>
Ale to nie znaczy, że ktoś jest sam sobie winien, że coś na niego spadło i
doznał obrażeń.
>
>
> > Pisałeś, że można wyjść z depresji w bardzo krótkim czasie. Wątpię w to.
>
> - Ty wybierasz w co wierzysz. Problem z przekonaniami polega na tym, że
one
> realnie kontrolują życie. Jeżeli wierzysz np., że depresja jest
> nieuleczalna,
> to masz małe szanse wyzdrowieć w 25 dni.
Pisałeś o minutach, góra godzinach i to uważam za nierealne.
>
> - moje postrzeganie jest takie, że niewiele osób poważnie bierze pod uwagę
> inne, mało znane sposoby terapii i samokontroli emocjonalnej. Wielu sądzi,
> ze to w ogóle jest niemożliwe.
>
>
> - generalnie widzę jedną rzecz na liście, że każdy ucieknie się do
dowolnie
> wyrafinowanej metody, żeby nie dopuścić pewnych rzeczy do świadomości.
Ja nie odrzucam a priori wszystkiego, co nowe. Ale nie podoba mi się też
traktowanie jakiejkolwiek metody, jako panaceum na wszystkie bolączki i
wyrzucanie do kosza wszystkich dotychczasowych metod i osiągnięć w leczeniu
depresji.
> obrotów. Ty decydujesz i to mi się w tym wszystkim najbardziej podoba, bo
> kiedy miałem zjazdy raczej nie czułem, że panuję nad życiem.
>
>
Sądzę, że potrzebna jest elastyczność, a nie stosowanie jakiegokolwiek
sztywnego schematu.
> > Jeszcze jedna uwaga. Zgadzam się z tymi, którzy uważają, że depresja
jest
> > sygnałem, że coś w życiu pacjenta wymaga zmiany. Żeby osiągnąć trwałe
> efekty
> > terapii trzeba często rozwiązać te problemy, na które pacjent zareagował
> > depresją.
>
> - to znów prowadzi do manipulacji w świecie zewnętrznym. Jeżeli życia,
albo
> straty nie da się przywrócić, to nie możemy zastosować tej mało wydajnej
> metody. Jeżeli mówisz ogólnie, że problemem czyimś jest jego wewnętrzna
> struktura w odpowiedzi na zdarzenia, to mówimy o tym samym.
>
>
Ty koncentrujesz się wyłącznie na zmienianiu swojej psychiki celem
zaakceptowania istniejącego stanu rzeczy w świecie zewnętrznym. Ja uważam,
że celowe jest uwolnienie się od destrukcyjnych uwarunkowań zewnętrznych.
Jeśli np. wykonujesz pracę, która Ci nie odpowiada i szef Cię nieustannie
poniża, to znalezienie sobie bardziej satysfakcjonującej, gdzie będziesz
ceniony może również poprawić Twoje samopoczucie.
DW
|