Data: 2000-04-29 18:37:47
Temat: Odp: PRAWDA A ZDRADA !!!
Od: "Robinet" <r...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Ronan <r...@d...uni.wroc.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:6...@4...com..
.
> On Fri, 28 Apr 2000 10:57:14 GMT, "Robinet" <r...@p...onet.pl>
wrote:
>
> >No tak - podejscie "rozumiejace" :) - kto wie, moze bysmy sie "dogadali"
;)
>
> Skontaktuję sięgdy zmienie orientację seksualną i będę wolny :-)
Do tego czasu, to ja juz pewnie bede zajety (swoja droga przez kobiete
> ).
> >Ale ja jeszcze chyba nie osiagnalem takiego stopnia wtajemniczenia ;).
Moze
> >studia psychologiczne sprzyjaja takiemu mysleniu, jak Twoje (chodzi mi
> >konkretnie o przestrzeganie owych trzech punktow) ? Jak sadzisz?
>
> Szczerze powiedziawszy nie wiem o co Ci chodzi :-)
Zatem masz dobra intuicja, bo ponizej odpowiadasz na moje pytanie ;).
> Jeżeli masz na myśli to, że studia psychologiczne ułatwiają i ulepszają
> funkcjonowanie np. emocjonalne w związkach z kobietami, to raczej Cię
> rozczaruję. Z calą pewnością ma się świadomość pewnych rzeczy, mechanizmów
> itp, ale jednocześnie nie ma się magicznej zdolności wyabstrahowania się z
> danej sytuacji (tj. zamiany ja-uczestnik w ja-obserwator), a wiec nie ma
się
> kontroli nad zachowaniem istotnie większej niż każdy inny czlowiek o
> podobnej strukturze osobowosci (stąd między innymi wynika postulat
> profesjonalnego zdystansowania do klienta, jakże sprzeczny z wizją
> psychologa-przyjaciela).
>
Oczywiscie! W socjologii mamy podobna sytuacje. Niejaki E. Durkheim probowal
przeforsowac poglad: "o badaczu, ktory jest zdolny 'oderwac' sie od 'tego co
go uksztaltowalo' (spoleczenstwa) i tym samym dzialac poza aksjologia", ale
zostal konstruktywnie skrytykowany przez niejakiego M. Webera, ktory mu
odrzekl, iz: "badacz nie jest w stanie calkowicie sie odizolowac od tego 'w
czym wyrosl', czyli od spoleczenstwa i [co najmniej] na etapie formulowania
problemu badawczego bedzie nieuchronnie dawalo o sobie znac podejscie
wartosciujace". Cytaty moze troszke pokaleczylem, ale owe mysli uderzaly
wlasnie w ten desen.
> Z całą pewnością nie jest też tak, jak niektórzy idealiści chcieliby to
> wiedzieć, że psychologię studiują (lub powinni studiować) ludzie o jakiś
> wyjątkowych zdolnościach interpersonalnych. Powiem więcej, z badań
> obejmujących studentów i absolwentów mojego uniwersytetu (Wrocławskiego)
> wynika, że przyszli psychologowie są średnio bardziej introwertyczni i
> neurotyczni niż populacja generalna.
To chyba dosc przygnebiajace wyniki. A idealisci tym razem ;> nie
reprezentuja jakiegos wybujalego pogladu , tylko swoisty, wydaje mi sie,
imperatyw (niekoniecznie wprowadzony w zycie) dot. studiowania psychologii ?
> A więc ponownie: czym innym jest wiedza zdobywana na studiach, którą można
z
> powodzeniem stosować na osobie trzeciej (i jej problemach), a czym innym
> własna zdolność do dobrego funkcjonowania w prywatnych relacjach
> interpersonalnych. Widać to także z drugiej strony: są ludzie którzy
dobrze
> radzą sobie we własnym życiu, ale tak naprawdę nie potrafili by nikomu
> pomóc. To po prostu nie jest ta sama umiejętność.
Rozumiem, ze to wniosek, ktory odnosisz do wlasnej osoby? Bo mi sie
osobiscie wydaje, z kolei, ze wiedza, jaka ewentualnie posiadamy o
czlowieku, sprzyja sytuacjom 'bardziej racjonalnego podejscia' do pewnych
spraw zycia codziennego, czego dowodem byla dla mnie Twoja umiejetnosc
'wybaczania zdrady'. Ale Ty pewnie uwazasz, ze to kwestia konstruktu
osobowosci ? A jesli tak, to przeciez truizmem jest fakt, iz ow 'konstrukt'
karmi sie naszym doswiadczeniem, a zatem wiedza jaka zdobywamy np. na
studiach ma nan istotny wplyw (o ile owa wiedza nie jest "wstukiwana"- tylko
przeciwnie - internalizowana ;) ) ?
Przepraszam Cie za to ewentualne wyprzedzanie odpowiedzi, ale chcialbym
przyspieszyc te internetowa dyskusje jak tylko mozna (preferuje jednak
bardziej, dyskusje na zywo), a poza tym, to jest to takie moje "szachowe
zboczenie" . ;)
Pozdrowka,
Marcin D.
|