Data: 2002-02-15 23:18:00
Temat: Odp: Powroty
Od: "klio" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> > paradoksalnie - czasem - tak
>
> Sama napisałaś - _czasem_.
jasne, bo nie jestem kategoryczna w żadnej kwestii, więc zakładam, że może
byc inaczej w życiu niz znam z własnego otoczenia
> > > No widzisz, a to też _tylko_ teoria. Bo moją przyjaciółkę
> > facet tłukł, a
> > > ona wciąż pozwalała mu wracać (nie wnikam teraz w kierujące
> > nią powody,
> > > całe szczęście, że to się zmieniło). Tak też ludzie żyją.
> >
> > ale to są skrajności , a takie kobiety wymagają pomocy
>
> Owszem. A co gorsze - zwykle nie chcą jej przyjać :-(
niestety, bo przecież "on się zmieni", tylko,że danie drugiej szansy, a
nawet trzeciej, to nie dawanie szans 50-ciu
> No, ja w ogóle mówię o sytuacji, kiedy decyzja jest podejmowana
> wspólnie. Bo jakby mnie facet rzucił, to niech spada na szczaw, bo
> pewnie już nigdy nie umiałabym mu zaufać... Wiesz - taki maleńki
> podskórny lęk, że kiedyś znów będzie chciał odejść... A jeśli za tydzień
> by chciał wracać, to znów bym się zastanawiała, jak u niego jest z
> konsekwencją...
ja też, bo tydzień-to jeszcze tylko emocje, ale pół roku, czy rok? zresztą
nie wiem- wszystko jest względne
wydaje mi się, że nigdy nie pogodziłabym się ze zdradą, że nie wybaczyłabym,
bo potem nie było by tak samo - zawsze by to było gdzieś pomiędzy nami, ale
znam udane pary po takich przejściach, więc tak naprawdę to nie wiem - obym
się nie musiała dowiedzieć jak to wpłynęłoby by na moje małżeństwo
> A jeśli to ja bym odeszła, to pewnie ponosiłabym konsekwencje wyboru
> własnego, jakby nie było.
zgadzam się - powrót jest trudniejszy od przyjęcia powracającego (chyba) -
trzeba przyznać się do błędu
tego robić.
> A wiesz, że ludzie tak robią? Wychodzą z założenia, że "jeśli kogoś
> kochasz - daj mu odejść. jeśli oc kocha ciebie - wróci". I czasem to się
> nawet sprawdza.
wiem, że czasem tak - ale to ciężka próba
> Pewnie :-) Ja naprawdę się cieszę, że Wam jest OK. I jak najlepiej Wam
> życzę. Ale przyznaj - do większości to Wy nie należycie...
w moim otoczeniu to nic nadzwyczajnego
> Pewnie masz rację. Ale mnie się to nie zdarzyło. A swojego jedynego już
> mam, i nie zamierzam (tfu tfu tfu... :-) się z nim rozstawać.
no jasne, bo to nic przyjemnego
tak trzymaj i kochaj, kochaj, kochaj i być kochana ;-)))
Klaudia
|