Data: 2001-07-16 11:10:25
Temat: Odp: emocje (dawniej Odnowa w Duchu...)
Od: "krzysztof\(ek\)" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "PowerBox" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9iuaau$7r4$1@news.tpi.pl...
>
> Cześć krzysztofek.
No witam.
- chodzi mi o nawykowe generowanie emocji a nie o
> nawykowe mycie rąk, które moim zdaniem jest jedynie uzewnętrznieniem
> emocji(tu nawykowych). W tym zdaniu(faktycznie niezbyt jasno
zbudowanym)
> chodziło mi o to, że ktoś mógł wyćwiczyć lęk przed lataniem samolotem.
Kiedy
> cwiczy go kolejny raz można nie odróżnic kiedy się zwyczajnie boi, bo
> wyobraża się w katastrofie w której nigdy nie brał udziału a kiedy
> przypomina mu sie przebyte przykre zdarzenie i emocje z tym związane
są
> wypierane. Jest tu pewna subtelność, którą ja wyraźnie rozgraniczam. W
> dodatku mam wrażenie, że takie rozgraniczenie jest bardzo istotne dla
> procesów odnowy psychiczno-emocjonalnej. W uproszczeniu nazwę to
emocjami
> starymi, wypartymi kontra emocje nowe, właśnie generowane jakby od
zera.
> Trudno rozróżnic co jest co, kiedy widzimy w gabinecie faceta bojącego
się
> latać samolotem. Z jednymi i z drugimi emocjami JA postępuję
znakomicie
> różnie.
A jak postepujesz z tymi nowymi, wyuczonymi?
Być może brak tego rozróżnienia z Twojej strony wprowadził zamęt do
> rozmowy. Ja mówiłem, żeby nie ćwiczyc tych "nowych" a Ty mówiłeś, że
właśnie
> trzeba je odtworzyć myśląc o "starych, wypartych" i w rzeczy samej
zupełnie
> się zgadzamy odnośnie tych "starych",
No to sie ciesze!
tylko jakimś sposobem dla mnie
> istnieje to bardzo ważne rozgraniczenie, którego byc może Ty nie
widzisz i
> wszystko traktujesz tak samo.
Widze to rozgraniczenie.
Te "stare urazowe" emocje trzeba zintegrować
> terapeutycznie a za wszelką cene nie dopuszczać do powstawania "nowych
> nawykowych", bo można prowadzić terapię w nieskończoność.
Wracajac do tematu tego watku -sekty. Nie wiem, czy zauwazyles, ze tak
wlasnie podtepuja sekty. Sekta pelni dla wielu osob wlasnei taka role
terapeutyczna. Tu otrzymuje milosc, ktorej nie zaznala wczesniej.
Wszsycy ja kochaja, akceptuja ze wszelkimi jej wadami. I wszystko byloby
ok, gdyby nie fakt, ze sekta wzbudza wlasnie nowe emocje. Np lek:
"Odejdziesz od nas - nei bedziesz zbawiony, bedziesz narazony na liczne
pokusy, a jeszcze nie potrafisz im stawic czola.". I inne. Wlasnie po
to, zeby taka "terapie" przeciagnac.
Poza tym dodatkowe silne emocje o pozytywneym zabarwieniu. Takiej
ekstazy jak podczas spotkania grupy (taka wspolna modlitwa, gdzie sie
nawzajem lecza przez nakladanie rak, modla, "mowia jezykami" itp. - nie
wiem jak to sie u Nich nazywa) nie doswiadczysz w codziennym zyciu.
Uzaleznienie podobne do uzaleznienia od narkotyku.
To był bardzo
> nieprofesjonalny opis bardzo profesjonalnego rozgraniczenia. Jeszcze o
tym
> napiszę, bo to jest bardzo ważne.
Trzeba bylo tak od razu rozgraniczyc! :)
Faktycznie nie zrozumialem Cie. :)
Kierujac sie sugestiami niektorych Grupowiczow chcialbym jeszcze wrocic
do zasadniczego tematu watku:
hubertko,
bardzo wspolczuje Ci, ze bliska Ci osoba wpadla w sidla grupy o
charakterze sekty. Chcialbym wyrazic glebokie wyrazy wspolczucia, zdaje
sobie sprawe, iz stanowi to dla Ciebie powazny problem. Moja dyskusja z
PowerBoxem o emocjach byla nie na miejscu. Ze swojej strony chcialbym
Cie bardzo za nia przeprosic. Na Twoje wolanie o pomoc zareagowalem
dyskusja o leczeniu skutkow przezyc traumatycznych, co wiecej: odsylalem
Powerboxa do LITERATURY fachowej, co stanowi niewybaczalny blad na tej
grupie (na moje usprawiedliwienie dodam tylko, ze jestem tu od niedawna
i nie wiedzialem, ze odsylanie kogokolwiek do literatury jest
niewlasciwe). Wymadrzam sie tutaj na temat emocji, podczas gdy Ty
oczekujesz pomocy i zainteresowania. Chcialbym wiec teraz podkreslic, iz
bardzo interesuje sie Twoim problemem i z ciekawoscia przeczytam cos
wiecej na ten temat. Nie odwracam sie od czlowieka potrzebujacego
pomocy, nie chce dla nikogo byc toksyczny.
Niestety nie bedac katolikiem nie mam osobistych doswiadczen z tego typu
grupami religijnymi. Nie jestem wiec w stanie poradzic Ci wiecej ponad
moje intuicyjne rady zwrocenia sie do proboszcza lub poradni katolickiej
wyplywajace z doswiadczen bliskich mi osob. Mimo to chcialbym, zebys
wiedziala, ze bardzo Ci wspolczuje - podobnie zreszta jak bliskiej Ci
Osobie, ktorej wprawdzie nie znam, ale ktorej problem nie jest mi
bynajmniej obojetny.
Podkreslajac raz jeszcze swoje wspolczucie i zainteresowanie Twoim
problemem,
pozdrawiam cieplo,
krzysztof(ek)
|