Data: 2000-07-22 23:20:18
Temat: Odp: odwrocmy kota ogonem, czyli prawo do samotnosci...
Od: "swaper" <s...@f...internet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Nata <p...@p...fm> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:vEWd5.29457$p...@n...tpnet.pl...
> Sadze, ze kazdy ma prawo do samotnosci; w kazdym badz razie ja odczuwam
> czasem
> potrzebe bycia samej. Niektorzy ludzie zdaja sie jednak tego nie
> rozumiec. Sadza, ze ich obecnosc jest nam niezbedna, a przyjazn polega na
> bezustannym paplaniu, ze on..., ze ona... I jak wtedy uwolnic sie od
> takiej osoby? I to
> w taki sposob, by jej nie zranic? W "moim" przypadku probowalam to
najpierw
> zrobic
> delikatnie (nie zrozumiala), a gdy bylam nieco mniej delikatna
> to uslyszalam kilka niemilych slow i zarzut:
> "wyglada na to, ze Tobie w ogole nie zalezy na znajomosci ze mna"(!).
> A ja po prostu bylam nia zmeczona (widywalysmy sie codziennie przez
tydzien,
> a ona jeszcze wieczorami do mnie telefonowala!). Jak wiec
> postepowac z takimi namolnymi osobami?
> Jak przekonac, ze wystarczy, gdy spotkamy sie tylko od czasu do czasu?
Przypomina sie powiedzenie
"zaglaskac kogos na smierc".
Ktos kto zbyt mocno nas przytula do siebie moze nas zadusic,
ze brakuje nam powietrza, swobody.
Jak sie od tego uwolnic?
Bez konsekwencji zazdrosci
nie da sie ;-)
--Czlowiek jest niewolnikiem prawa by byl wolny.--
|