| « poprzedni wątek | następny wątek » |
251. Data: 2005-06-14 09:35:41
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyIn article <d8k7nf$8u0$2@nemesis.news.tpi.pl>,
"Harun al Rashid" <a...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "Jarek Spirydowicz"
> >> I tak sprawę Twojej skargi będzie oceniał sąd: czy n-l
> >> był obecny i czy mógł przewidzieć i zapobiec. Jeżeli był i nie mógł, to
> >> mamy
> >> doczynienia z nieszczęśliwym wypadkiem, za który nikt nie ponosi
> >> odpowiedzialności.
> >>
> > No nie, przesadzasz. Sprawca odpowiada (w uproszczeniu). To nie było
> > zdarzenie losowe.
> >
> Rozmawiałyśmy o prawnej odpowiedzialności. Sprawca jest za młody i nie
> odpowiada. Nawet w uproszczeniu.
Karnie nie odpowiada. Prawnie - jak najbardziej. Sądy rodzinne nie są
tylko od ustalania ojcostwa.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
252. Data: 2005-06-14 09:44:43
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyIn article <1sgv29qf7gw40$.3gq8uu6m690s.dlg@40tude.net>,
"Roman G." <r...@g...pl> wrote:
> Dnia Mon, 13 Jun 2005 12:55:26 +0200, Jarek Spirydowicz napisał(a):
>
> >> {\b Homplewicz J. glosa P OSP 1993/7-8/152 - t.1
> >> Glosa do uchwały SN z dnia 21 lipca 1992 r., III CZP 84/92.
> (...)
> >> {\b Homplewicz J. glosa P OSP 1993/7-8/152 - t.2
> >> Glosa do uchwały SN z dnia 21 lipca 1992 r., III CZP 84/92.
> > A może byś tak łaskawie podał obecnym, czego dotyczyła komentowana
> > uchwała?
>
> W kontekście tego wątku nie uważam tego za konieczne, bo przytoczyłem to
> tylko dla zobrazowania, jak są interpretowane w relacjach nauczyciel-uczeń
> zakładowe stosunki podległości.
Jestem pełen podziwu. Dla zobrazowania, jak są interpretowane,
przytoczyłeś stwierdzenie, że takowe stosunki w szkole są. Brawo.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
253. Data: 2005-06-14 10:08:22
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyIn article <1s6axz89i3imx$.t2spxxh9p1w1.dlg@40tude.net>,
"Roman G." <r...@g...pl> wrote:
> Dnia Mon, 13 Jun 2005 11:59:51 +0200, Jarek Spirydowicz napisał(a):
>
> >> Pośrednio ma. Prawo administracyjne jest częścią prawa cywilnego,
> > Ciekawa teza. Coś na jej poparcie?
>
> Podręczniki z teorii prawa.
>
Napisali w nich, który kodeks jest ważniejszy?
> >> Zakładając na chwilę, że jestem nauczycielem, nie uzurpuję sobie niczego,
> >> ale wykonuję nałożony na mnie przez ustawę obowiązek wychowywania uczniów.
> > Pomijając już tradycyjną prośbę o wskazanie źródła - wiesz, że obowiązek
> > to nie jest prawo?
>
> Za obowiązkiem idzie zawsze uprawnienie do wykonania tego obowiązku.
>
Nieprawda. I nawet nie powinno, przynajmniej nie bezpośrednio.
> Działanie w ramach uprawnień i obowiązków, wykonywanie obowiązku prawnego
^^^^^^^^^^^^^^^^^^
> jest zawsze działaniem legalnym, niebezprawnym (tzw. kontratyp działania w
> ramach uprawnień i obowiązków).
> Źródło: jak wyżej.
>
Ślicznie. To teraz zwróć uwagę na kluczowe sformułowanie. Podkreśliłem.
Aha - "mieć uprawnienia" to nie to samo, co "mieć prawo".
> >> Karanie należy do istoty procesu wychowania.
> > Nie dyskutujemy w tym miejscu o metodach wychowawczych, tylko o prawach
> > i obowiązkach nauczycieli.
>
> Skoro mają obowiazek, a więc i prawo, wychowywać, mają również obowiązek/
> prawo karać podopiecznych.
>
Tylko w określonych ramach. Określonych m.in. przeze mnie jako rodzica.
> > A ono proste: granicą wolności Twojej pięści jest koniec mojego nosa.
>
> Nie jest to zasada prawdziwa w przypadku kontratypowego dzialania w ramach
> uprawnień i obowiązków służbowych.
>
Chcesz kogoś oszołomić paraprawniczym bełkotem? Oczywiście, że nie jest
- takie działanie nie jest realizacją wolności.
> >> Skoro uważasz, że którejś z nich stosować mu nie wolno, musisz to prawnie
> >> wykazać.
> > Niczego nie muszę. Zabraniam i już. Nie podoba się, to zmień pracę.
>
> Nie udowodnisz nauczycielowi błędu, to będzie, jak chce nauczyciel,
>
Nie będzie. Już Ci Ewa wytłumaczyła, dlaczego.
> a nie
> podoba ci się, to zmień dziecku szkołę lub załóż własną. Do tego masz
> zawsze prawo jako ojciec.
>
Mam też prawo egzekwować od szkoły/nauczyciela właściwe wykonywanie
obowiązków.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
254. Data: 2005-06-14 10:16:11
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyIn article <rxrvmir4m5tt$.nfpefpscm20d$.dlg@40tude.net>,
"Roman G." <r...@g...pl> wrote:
> Dnia Mon, 13 Jun 2005 11:20:51 +0200, Jarek Spirydowicz napisał(a):
>
> >> O dziecku w danym czasie decyduje osoba, która odpowiada bezpośrednio za
> >> jego zdrowie i życie. To tej osobie dziecko jest winne posłuszeństwo, to ta
> >> osoba decyduje, jakimi metodami to posłuszeństwo wyegzekwować. Co tu jest
> >> niezrozumiałego?
> > Nie rozumiem, na jakiej podstawie zakładasz, że przyjmując obowiązek
> > dostajesz automatycznie prawa.
>
> Jak sobie wyobrażasz wykonanie prawnego obowiązku bez praw do jego
> wykonania?
>
Nijak, ale nie w tym rzecz. Mylisz prawa do wykonania obowiązku z
prawami przydatnymi do jego wykonania - a nawet ze służąycmi wygodzie
lub ukryciu braku kwalifikacji wykonującego.
> Takie duby smalone pleciesz, że aż muszę sobie westchnąć! ;)
>
Jeśli więcej tlenu pomoże w myśleniu, to wzdychaj.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
255. Data: 2005-06-14 10:17:35
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyUżytkownik "Jarek Spirydowicz"
>> Rozmawiałyśmy o prawnej odpowiedzialności. Sprawca jest za młody i nie
>> odpowiada. Nawet w uproszczeniu.
>
> Karnie nie odpowiada. Prawnie - jak najbardziej. Sądy rodzinne nie są
> tylko od ustalania ojcostwa.
>
Sąd rodzinny to ten, który orzeka na podstawie kodeksu rodzinnego i
opiekuńczego, tak? Ciekawe, z jakiego paragrafu/artykułu postawisz go przed
sądem rodzinnym?
I jak praktycznie wygląda wg Ciebie 'prawna odpowiedzialność' chłopca?
Szczególnie w świetle art. 426 KC.
--
EwaSzy, szczerze zaciekawiona.
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
256. Data: 2005-06-14 10:21:46
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyIn article <1...@4...net>,
"Roman G." <r...@g...pl> wrote:
> Dodam tylko, że zarówno pod względem prawnym jak i pod względem
> pedagogicznym w pełni zgadzam się ze zdaniem przedmówczyni wyrażonym tutaj:
> news:d8k7nf$8u0$4@nemesis.news.tpi.pl
>
:D
A zwróciłeś uwagę, że jest do dosyć dalekie od "nauczyciela autnomicznie
wybierającego metody wychowawcze, nawet wbrew rodzicom"?
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
257. Data: 2005-06-14 10:23:01
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Użytkownik "złośliwa" <n...@u...to.interia.pl> napisał w wiadomości
news:d8m509$63g$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> | Za co powinna przeprosić.
> |
> |
> na forum klasy
>
Aaa, idealiści :)
Mnie przeprosiła (po mojej interwencji u dyrektorki)-jeśli powiedziała albo
zrobiła coś, co sprawiło mi przykrość. Właśnie w ten sposób, nie że
zachowała się po chamsku i przeprasza, tylko tak, jak ja się źle poczułam,
to ona przeprasza, ale jej pewnie nawet przykro nie jest :( I raczej wątpię
, aby zamierzała przeprosić moją córkę, szczególniena forum klasy, za
postawienie jej pod murem :(
Pozdrawiam
Ola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
258. Data: 2005-06-14 10:33:57
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyIn article <d8k7nf$8u0$4@nemesis.news.tpi.pl>,
"Harun al Rashid" <a...@o...pl> wrote:
> Czy wolno stosować środki nieakceptowane przez rodziców (bez zgody
> rodziców - inna wersja pytania)? Oczywiście. Żadna
> uchwała/rozporządzenie/ustawa nie nakłada na szkołę konieczności uzgadniania
> 'kary' z rodzicami 'ukaranego'.
>
Czekaj, bo wychodzi trochę nie tak. Tutaj słowa "uzgadnianie" używasz w
znaczeniu "wybór".
> Dla uproszczenia problemu proponuję zajrzeć
> np. do szkolnego statutu, rozdział o nagrodach i karach. Jest coś o
> uzgadnianiu z rodzicami? Nie. Podobnie w ministerialnych zarządzeniach i
> ustawach sejmowych. Zatem nałożenie na ucznia 'kary' nie wymaga zgody
> rodzica. I zamierzam się tego trzymać, dopóki prawo się nie zmieni.
> A, jest jeden wyjątek, przy założeniu, że brak promocji do następnej klasy
> potraktujemy_jako_karę. W nauczaniu zintegrowanym zostawienie ucznia na
> drugi rok wymaga zgody rodziców (rozp. o ocenianiu z '99). Innych wyjątków
> nie znam.
>
> Ale powyższe dotyczy faktycznych kar statutowych.
>
Otóż to. Te kary są zaakceptowane przez rodziców - przez wysłanie
dziecka do tej a nie innej szkoły, ew. płacenie czesnego...
[to, do czego nie mam uwag]
> I jeszcze 'drobiazg' na zakończenie tego przydługiego wywodu: całe to
> szkolne wychowanie opiera się na autorytecie n-l. Jeżeli wybrane środki
> wychowawcze będą w bezustannej sprzeczności ze zdaniem rodziców nt.
> wychowania, no cóż, szybko zbiorę owoce :(. Nie, nie z kuratorium, ale od
> dzieci, które uszy mają i czynią z nich użytek. Mają też wolną wolę, a
> czując poparcie rodziców, w skrajnych przypadkach po prostu odmówią
> wykonywania poleceń. Nie wstaną i nie pójdą do kąta. I co im zrobię? Polecę
> ze skargą do dyrekcji?
>
Ano właśnie. Wbrew rodzicom się nie da, prawda? Niezależnie od siły
prawnych umocowań.
> A druga strona medalu jest taka, że podkopując mój autorytet u dzieci rodzic
> szkodzi swojemu dziecku, bo im gorzej radzę sobie z grupą, tym mniejsze
> szanse na prawidłowy tok nauki i wychowania.
>
Tyle że aby nie podkopywali, musisz być przez nich szanowana. A to
oznacza, że Ty również musisz ich szanować.
> Warto czasem pomyśleć, zanim skomentujesz pracę nauczyciela - szczególnie,
> że Cię tam nie było, w przeciwieństwie do niego/niej.
>
A to już zupeeeeełnie inna bajka.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
259. Data: 2005-06-14 10:35:03
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkodyJarek Spirydowicz <j...@w...kurier.szczecin.pl> napisał:
> > Skoro mają obowiazek, a więc i prawo, wychowywać, mają również obowiązek/
> > prawo karać podopiecznych.
> >
> Tylko w określonych ramach. Określonych m.in. przeze mnie jako rodzica.
Nie, jesli gwalci to prawo innych rodzicow do bezpieczenstwa dziecka.
Jesli jakies dziecko źle sie zachowywało na wycieczce i za karę nie
pojedzie na drugą (przykład z zycia), to nawet jesliby rodzice tego
dziecka nie chcieli takiej kary - ja jako matka innego dziecka tą kare
uwazam za sprawiedliwą.
> Mam też prawo egzekwować od szkoły/nauczyciela właściwe wykonywanie
> obowiązków.
W praktyce zmiana stylu pracy nauczyciela jest trudna (o ile nie
niemozliwa) do wykonania, ale zawsze mozna prosic dyrekcje o zmiane nauczyciela.
Mozna tez wplywac na wynik konkursu dyrektorskiego (glos Rady Rodzicow),
ale w trakcie kadencji to juz chyba takie proste nie jest.
Pozdrowienia,
Lila
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
260. Data: 2005-06-14 11:08:30
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Użytkownik "Lila" <H...@H...Com> napisał
| Jesli jakies dziecko źle sie zachowywało na wycieczce i za karę nie
| pojedzie na drugą (przykład z zycia), to nawet jesliby rodzice tego
| dziecka nie chcieli takiej kary - ja jako matka innego dziecka tą kare
| uwazam za sprawiedliwą.
|
pojęcie "źle zachowywało" może być różnorako tłumaczone.
jedna nauczycielka stwierdzi że dziecko źle się zachowywało bo po godzinie
20 wychodziło z pokoju i siedziało u kolegów a inna pod tym pojęciem będzie
rozumiała stważanie zagrozenie dla zdrowia i zycia innych dzieci. A jeszcze
inna po prostu nie będzie sobie radziła z danym dzieckiem i stwierdzi ze
drugi raz już nie chce się męczyć.
Jeśli idzie o środkowy przykład - kara całkiem uzasadniona, natomiast
pierwszy i trzeci to po prostu wygoda i lenistwo opiekuna wycieczki.
--
Kasia + 4 letnia Weronika
http://www.weronika.ckj.edu.pl/
gg 181718
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |