Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Ojciec

Grupy

Szukaj w grupach

 

Ojciec

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-09-02 22:06:06

Temat: Re: Ojciec
Od: "EvaTM" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "take5" <t...@w...pl> napisał w wiadomości
news:al0k3p$sll$1@news2.tpi.pl...
> czesc Ewa
>
> - Piotrek

Cześć !
Dawno Cię nie było :)
E.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-09-02 22:13:46

Temat: Re: Ojciec
Od: "EvaTM" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Asasello" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:al08db$bls$1@news.onet.pl...
> mądry mężczyzna, to taki, który dzień zaczyna od przeczytania listy
> oczekiwań ;-)
> wtedy wie na pewno, co jest do zrobienia, żeby kobiety szalały za nim,
> przypisując mu mądrość :)

Ej, nie ;)
Mądry, to dla mnie taki, któremu nie muszę tłumaczyć swoich emocji.
Który byłby bardziej stabilny i w razie moich histerii ;) potrafiłby
je w spokoju przyjąć "na klatę" ;), ale nie traktował protekcjonalnie
ani nie lekceważył moich lęków. To także ktoś, na kogo można liczyć
w sprawach, w których sama nie mam szans sobie poradzić.
No i niezbyt gadatliwy ! ;) - w słowach można czasmi zatracić Sens..

> jednak bliżej tematu:
> nie ma takiej kobiety, która byłaby w stanie przejąć
> rolę mężczyzna w procesie formowania nowego człowieka, jakim jest
> dziecko. po prostu nie ma.

Hmm.. czyżbyś uważał, że lepszy głupi, brutalny lub niedojrzały ojciec,
nie szanujący swoich domowników, wywołujący lęk u dzieci i żony,
jak żaden ?
Badania temu przeczą - dzieci, których rodzice rozwiedli się z powodu
"wojny domowej ", mają większą szansę na stworzenie udanych związków
niż dzieci w takiej atmosferze wychowane.
A że przeważnie matka przejmuje trud wychowania ?
Przecież to jest dla przeciętnego ojca wygodne - mówię : przeciętnego,
wiem przecież że część ojców walczy o prawo wychowania dziecka,
wątpię jednak czy może to być udany eksperyment, swoją drogą..
Mężczyźni przecież zawsze byłi kiedyś "gdzieś w trasie"..
pojawiali się w domu tylko w przerwach pomiędzy wyprawami po "złote runo" ;)
Jeśli więc coś mamy w genach, to stałą obecność matki i okazjonalną ale
znaczącą ojca. Gdy role się odwaracają, jest trochę "dziwnie"..

> wszystkie bohaterskie panie przekonane, że nie potrzebują mężczyzny w
> codziennym życiu (w tym również do wychowywania dziecka), są żywymi
> przykładami skrajnego egotyzmu.

Jesli Planują taką rodzinę to oczywiście, masz rację.
Jeśli z założenia tworzą rodzinę matka + dziecko.
Rozwód nie jest jednak chyba z góry zaplanowany ;) ?

> kobieta pełnowartościowa, niespaczona bezmyślną modą,
> upatruje w obecności wybranego mężczyzny równowagi dla swojej
> nademocjonalnej natury; równowagi, która dziecku da poczucie
> bezpieczeństwa, świadomość wyboru, spojrzenie na dwa różne oblicza tego
> samego zjawiska.
> praktycznie każdy, kto z powodu braku posiadania ojca-uczestnika życia,
> obserwuje z bliska wyłącznie kobiece zachowania (nawet te dążące do
> zastąpienia męskiego osobnika 'w stadzie'), ma przekrzywione widzenie
> świata i w dorosłym życiu, najczęściej wiele z tego powodu problemów.

Wiem jak trudno wychować samotnej kobiecie dzieci i jaka to dla niej
odpowiedzialność. Bywa, że jest bardzo wymagająca, ponieważ
podjęta odpowiedzialność za dzieci usztywnia.
Kobieta po prostu boi się, że gdyby coś poszło nie tak, będzie jej to
wytknięte nie tylko przez społeczność, szkolę etc. ale także przez
nieobecnego ojca.
Zresztą, gdyby to ojciec był tym samotnym wychowawcą,
byłoby tak samo, choć może.. społeczność zaserwowałaby mu raczej
współczucie i pomoc, nie mówiąc już o koleżankach ;) ?

> no to sobie pokomunalizowałem :)
> a.

Ja znam to od strony praktycznej - mama nie stosowała żadnych agresywnych
metod wychowawczych, wystarczyło, że w krytycznej sytuacji niesubordynacji
z mojej strony mówiła " - ja sobie tego Nie_Życzę !" ;)
i już było jasne, że "jest po filipku"...
:)
Później, gdy osiągnęłam tę magiczną, 18-letnią "pełnoletniość", przestała,
czego czasmi żałuję.. ;)
E.






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-03 08:57:33

Temat: Re: Ojciec
Od: "Asasello" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"EvaTM" w wiadomości news:al0nol$d72$1@news.tpi.pl...
> "Asasello" w wiadomości news:al08db$bls$1@news.onet.pl...

> > mądry mężczyzna, to taki, który dzień zaczyna od przeczytania listy
> > oczekiwań ;-)

> Ej, nie ;)
> Mądry, to dla mnie taki, któremu nie muszę tłumaczyć swoich emocji.
> Który byłby bardziej stabilny i w razie moich histerii ;) potrafiłby
> je w spokoju przyjąć "na klatę" ;), ale nie traktował protekcjonalnie
> ani nie lekceważył moich lęków. To także ktoś, na kogo można liczyć
> w sprawach, w których sama nie mam szans sobie poradzić.
> No i niezbyt gadatliwy ! ;) - w słowach można czasmi zatracić Sens..

tak, to jedna ułamkowa charakterystyki ideału :)
którego poszukując,
kobiety trafiają na osobników odbiegających od wymarzonego modelu
przeważnie dość mocno :)
co ujawnia się, a bardziej obrazowo - uwalnia się -
w trakcie trwania związku.
o tyle to ma łączność z tematem, że część przyszłych matek
z góry rezygnuje z rozczarowań i oferuje dziecku własną osobowość
w zamian za dwie osobowości.
a mężczyzna to też człowiek :)
to żywy człowiek, nie bohater filmowy, nie opoka z urodzenia.
ma histerie, lęki, i mnóstwo słabości, które trzeba przyjąć
'na pierś' :),
(jeśli chce się osiągnąć harmonię... w rodzinie)

> > nie ma takiej kobiety, która byłaby w stanie przejąć
> > rolę mężczyzna w procesie formowania nowego człowieka, jakim jest
> > dziecko.

> Hmm.. czyżbyś uważał, że lepszy głupi, brutalny lub niedojrzały
ojciec,
> nie szanujący swoich domowników, wywołujący lęk u dzieci i żony,
> jak żaden ?

nic takiego nie powiedziałem.
stwierdziłem tylko, że żadna, nawet najbardziej rozsądna i zaradna
kobieta,
nie jest w stanie przekazać potomstwu wzorca męskiego,
bo mężczyzną nie jest ;)
zatem samodzielnie wychowywane przez nią dziecko
zawsze będzie uboższe o obserwację porównawczą drugiej płci,
którą wchłania się automatycznie przebywając w pełnej rodzinie.

> Badania temu przeczą - dzieci, których rodzice rozwiedli się z powodu
> "wojny domowej ", mają większą szansę na stworzenie udanych związków
> niż dzieci w takiej atmosferze wychowane.
> A że przeważnie matka przejmuje trud wychowania ?

często takie przejmowanie trudu wynika z błędu matki;
upraszczając - z jej przekonania, że zrobi to lepiej, że ufać może tylko
sobie.
często też (jak wynika z moich obserwacji - nie z badań :)
właśnie z powodu wychowywania dziecka
z góry odrzuca możliwość wejścia w związek z _innym_ mężczyzną.

> Jeśli więc coś mamy w genach, to stałą obecność matki i okazjonalną
ale
> znaczącą ojca. Gdy role się odwaracają, jest trochę "dziwnie"..

gdy role się odwracają nie jest jeszcze naj_gorzej. gorzej, gdy
walecznie wymagająca równego podziału ról matka odrzuca pozostałe
możliwości w sposób kategoryczny, dyskredytując udział ojca w życiu
rodzinnym, zamiast starać się wzmacniać tę część jego oddania rodzinie,
którą on czuje się na siłach ofiarować.
pamiętajmy, że faceci, których udział w zajęciach rodzinnych jest
skąpy, często pochodzą z domów, gdzie matka przekraczała sensowny zasięg
opiekuńczości, obowiązkowości. nawyk oczekiwania na obsługę i
wszelkie odciążanie potrafi pozostać na całe życie, gdyż taki wzorzec
został wtopiony w wewnętrzny 'wzrok' dorastającego przyszłego mężczyzny.

> > przekonane, że nie potrzebują mężczyzny w
> > codziennym życiu (w tym również do wychowywania dziecka), są żywymi
> > przykładami skrajnego egotyzmu.
>
> Jesli Planują taką rodzinę to oczywiście, masz rację.
> Jeśli z założenia tworzą rodzinę matka + dziecko.
> Rozwód nie jest jednak chyba z góry zaplanowany ;) ?

przez kobietę - prawie nigdy! ;)
są jednak przypadki drastyczne nie wymagające komentarza.

wracając:
rozstanie rodziców nie musi oznaczać rozstania dzieci z ojcem i wtedy
myślenie 'sama sobie poradzę' znowu wkracza na trakt krzywdzącego
egotyzmu.

> > dziecku da poczucie
> > bezpieczeństwa, świadomość wyboru, spojrzenie na dwa różne oblicza
tego
> > samego zjawiska.

> Wiem jak trudno wychować samotnej kobiecie dzieci i jaka to dla niej
> odpowiedzialność. Bywa, że jest bardzo wymagająca, ponieważ
> podjęta odpowiedzialność za dzieci usztywnia.
> Kobieta po prostu boi się, że gdyby coś poszło nie tak, będzie jej to
> wytknięte nie tylko przez społeczność, szkolę etc. ale także przez
> nieobecnego ojca.

w takich przypadkach aż prosi się, aby kobieta pozbierała myśli,
wielokrotnie przemyślała _strategię_ dalszego życia i postanowiła
tak, aby dziecko otrzymało szansę komunikowania się na stałe z gronem
koedukacyjnym - jeśli nie w rodzinie, to przynajmniej w gronie bliskich
i obecnych na codzień przyjaciół, znajomych, krewnych. lęk przed opinią
społeczeństwa, czy ojca, który przecież jako taki się nie sprawdził,
niech odsunie się na dalszy plan. podstawową troska musi być opinia
dziecka, które dorosnąwszy, rozpozna wszystkie błędy
nieobecnego ojca i heroicznej matki.
na własnym garbie :)

> > no to sobie pokomunalizowałem :)

> Ja znam to od strony praktycznej - mama nie stosowała żadnych
agresywnych
> metod wychowawczych, wystarczyło, że w krytycznej sytuacji
niesubordynacji
> z mojej strony mówiła " - ja sobie tego Nie_Życzę !" ;)
> i już było jasne, że "jest po filipku"... :)

:))


Pozdrawiam
a.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-03 22:44:59

Temat: Re: Ojciec
Od: "take5" <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Dawno Cię nie było :)
> E.

Obijałem się ;)
- Piotrek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-03 23:55:58

Temat: RE: Ojciec
Od: g...@i...pl (guniek) szukaj wiadomości tego autora

Eva:

> > [Jack London "Martin Eden"]
>
> Tylko jaki był koniec tej historii ? ;)

koniec był niewesoły (delikatnie rzecz ujmując)...
widac Ruth nie dorosła do bycia z Martinem... a Martin nie dorósł do bycia
bez Ruth...

> Bo widzisz.. nie wystarczy to odkrycie, że jest się kobietą
> i pociąga Cię mężczyzna i vice versa.

jasne, ze nie:-)
pozostaje pytanie "co to znaczy byc Kobietą?"

> To może wystarczyć na krótszą lub dłuższą "chwilę".

tak sadzisz Evciu?
Z moich obserwacji wynika, ze niektórym to wystracza (z zazwyczaj gorszym,
lub zupełnie przypadkowo lepszym skutkiem) na całe zycie.

> Później trzeba mieć z kim porozmawiać, współpracować
> i wychować dzieci bez szwanku dla nich, w końcu po ich odejściu
> mieć w domu przyjaciela i ciekawego rozmówcę, a także ciągle
> odczuwać to COŚ ;)
> a to z "po prostu" mężczyzną nie zawsze jest możliwe.
> Mężczyzna musi być jak emocjonalna opoka i musi Ci dać pewność,
> tło,

kto dla kogo jest tłem?
czy można tu mówic o tle?

> zrozumienie,

poza tym to nie jest chyba kwestia tego co ktos musi dać
bycie ze sobą to raczej ciagłe tworzenie, wypracowywanie zrozumienia
wzajemne uwrazliwianie sie na siebie samych i na siebie nawzajem
cudowne połączenie w tym przepływie informacji, emocji
sygnałów tworzonych _swiadomie_ i odbieranych _swiadomie_
a nie produkowanych bezmyślnie bo tak (za przeproszeniem) dupa albo
zakodowane wychowanie kazą
To niby takkie oczywiste...
ale rozgladam sie wkoło z przerażeniem. Związki które widzę w wiekszości
opieraja sie na walce (tak! walce), na mechanicznych, bezmyslnych
dzialaniach, ciagłym udowadnianiu sobie czegoś. Związki, w których partner
jest traktowany (zupełnie nieswiadomie oczywiscie) jako źródło głask.
Zwiazki, w ktorych kazdy dba o swój honor (ah- jak to pieknie wyłazi w
czasie cichych dni...). Gdzie tu jest bezgraniczne oddanie?
Gdzie rezygnacja z "siebie" by stworzyć "pełnię"?
I tacy ludzie staja przed ołtarzem... i Bóg to łaczy?
Dla mnie to bzdura. To człowiek łączy i też szybko sie rozpada. A do tego co
Bóg łączy (co nazywam własnie ową "pełnia") nie trzeba ołtarza. I to tylko
przetrwa... bo po prostu inaczej byc nie moze.

> jednocześnie imponując w dziedzinach "męskich".

nie rozumiem, co masz tu na mysli...
:-?

> Nigdy też nie możesz się obawiać, że jeśli powiesz co naprawdę czujesz
> lub myślisz, ten ON się obrazi lub pójdzie się dowartościowywać
> gdzie indziej. Takiego rzucaj póki czas !:)

PRAWDA!!!
Wiesz... cokolwiek by się działo.. nawet kłamstwo, czy zdrada. Nic nie jest
w stanie zniszczyc związku, gdy trwa PRACA. Gdy ten proces stawania sie
jednoscia postepuje.
Nie błedy kończa związki! Jestesmy tylko ludzmi. Nie błędy lecz niechęć by
pracowac dalej, by okazac sie silniejszym od tych "błedów" - by pokonac
swoja słabość (co następuje np. podczas wybaczania... a wybaczać... TRZEBA
błedy - ale te które dla partnera sa nauką, z których wyniknie cos
konstruktywnego; nie ma co wybaczac jedynie dla własnej wygody... IMO)

> Po co to wszystko piszę ? Przecież dla Was, którzy jeszcze szukacie
> modelu na życie, Guńku.

a Ty już znalazłes Evo?
myslisz, ze mozna kiedykolwiek zatrzymac sie i stwierdzić "juz mam"?
bo dla mnie to własnie byłaby porazka (takie stwierdzenie)

> Pozdrawiam :)
> E.

pozdrawiam
guniek


--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-04 14:06:58

Temat: Re: Ojciec
Od: "EvaTM" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "take5" <t...@w...pl> napisał w wiadomości
news:al3e13$fcb$1@news.tpi.pl...
> > Dawno Cię nie było :)

> Obijałem się ;)

Fajnie było ?
Co Cię sprowadza z powrotem w TE strony ;) ?
E.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-04 21:13:42

Temat: Re: Ojciec
Od: "take5" <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "EvaTM" <e...@i...pl> napisał w wiadomości
news:al540d$bic$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik "take5" <t...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:al3e13$fcb$1@news.tpi.pl...
> > > Dawno Cię nie było :)
>
> > Obijałem się ;)
>
> Fajnie było ?
Nijak.

> Co Cię sprowadza z powrotem w TE strony ;) ?
> E.

"No i niezbyt gadatliwy ! ;) - w słowach można czasmi zatracić Sens.."

... ochota na TAKIE zdania.

Bądź pozdrowiona !

- Piotrek






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-04 21:28:43

Temat: Re: Ojciec
Od: "EvaTM" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "take5" <t...@w...pl> napisał w wiadomości
news:al5t1t$cp1$1@news.tpi.pl...

> > Fajnie było ?
> Nijak.

Hmm.. szkoda, ale nie ma tego złego..
bo masz ochotę na powrót.

> > Co Cię sprowadza z powrotem w TE strony ;) ?
> "No i niezbyt gadatliwy ! ;) - w słowach można czasmi zatracić Sens.."
> ... ochota na TAKIE zdania.

Pioootrek...
Chcesz zostać idealnym mężczyzną ? ;)
Popieram :)

> Bądź pozdrowiona !

Bądź pozdrowiony Nadwrażliwy !

E:)



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-07 16:17:17

Temat: Re: Ojciec
Od: Paul <h...@a...com> szukaj wiadomości tego autora

On Sun, 1 Sep 2002 12:20:17 +0200, "Vesemir" <v...@k...pl> wrote:

>Mój mentor, człowiek już 60-letni, powiedział mi gdy byliśmy na piwie, że
>ojciec nie kocha swoich dzieci: on jest dumny ze je splodzil.
>Co o tym sadzicie?

To powiedz mu, "Zajebiste bachory plodzisz, stary".

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak sie przemoc
Skakanka
sklonnosci przesteprze - pochwala dla rodzicow
wysilek fizyczny a zdrowie psychiczne i zdolnosc uczenia sie
MENSA - proszę o recenzje...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »