| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-08-05 18:41:59
Temat: PANTOFOBIAWitam.
Postanowiłem napisać do tej grupy dyskusyjnej w nadziei, że uzyskam jakąś
choćby znikomą pomoc w zwalczaniu mojej choroby.
Mam 20 lat i mieszkam w północnej części Polski. Od kilku lat zaczął mnie
dręczyć strach przed różnymi sytuacjami życiowymi. Jak wyczytałem w
literaturze są to nerwice lękowe. Nie jest to typowa pojedyncza nerwica np.
agorafobia, lecz jest to zlepek kilku nerwic. Teraz jestem na etapie
pantofobi, czyli boje się dosłownie wszystkiego, a zwłaszcza tego co nowe.
Są to lęki do których nie mógłbym się przyznać nikomu, ponieważ osoba, którą
bym o tym powiadomił z pewnością by mnie wyśmiała, dlatego postanowiłem
opisać mój problem na tym forum, w nadziei, że przeczyta to psycholog i w
jakimś stopniu pomoże mi. Jak już wspomniałem najbardziej boję się tego co
nowe. Lęk uniemożliwia mi załatwienie spraw w np. urzędzie czy jakiejkolwiek
instytucji.
Boję się, że wejdę tam gdzie nie powinienem, że się ośmieszę. Wiem, że to
idiotyczne się tak bać, ale ten lęk jest silniejszy ode mnie. Unikam też
robienia zakupów, szczególnie w sklepach w których nigdy nie byłem.
Paniczne boje się zawodu sprzedawcy w sklepie, boje się, że coś źle policzę,
a inni to będą wykorzystywać śmiejąc się ze mnie. Tak samo jest z
kierowaniem samochodu, swobodnie jeżdżę tylko po znanych mi drogach, jeśli
mam wjechać w nie znany mi rejon miasta, automatycznie serce wali mi jak
młot, rozszerzają się źrenice i skacze adrenalina. I tak na wskutek lęku, na
nieznanych mi skrzyżowaniach coś zawalam. Nieraz jest tak, że podczas lęku
nie potrafię logicznie myśleć i nie rozpoznaję znaków drogowych. Boje się,
że to może doprowadzić do jakiegoś wypadku, i dlatego unikam jazdy
samochodem po nieznanych drogach. Kiedyś podczas lekcji w technikum na
lekcji matematyki przy tablicy nie potrafiłem się skupić i nie odjąłem dwóch
prostych liczb. Ośmieszyłem się. Od tamtej pory panicznie bałem się każdej
lekcji matematyki.
Jedną z podstawowych potrzeb psychicznych człowiek jest spełnienie
afiliacji. Niestety i w tej dziedzinie życia zagościła u mnie nerwica. Nie
mam rodzeństwa i zawsze odkąd pamiętam bawiłem się sam nie mając dostępu do
rówieśników. Z początku nie przeszkadzało mi to, ale teraz zaczynam
rozumieć, co zaprzepaściłem. Wczesna dobrowolna samotność zaowocowała tym,
że teraz mam potworne problemy z zawieraniem znajomości. Nie potrafię się
znaleźć w towarzystwie rówieśników. Chyba nikogo nie zdziwi, że mając 20 lat
byłem tylko raz na jednej imprezie (weselu). Czułem się tam jak osoba nie z
tej planety, wszyscy się bawili i tańczyli, a ja tylko siedziałem, bałem się
wyjść na parkiet z myślą, że się ośmieszę. Mając takie tragiczne
doświadczenie nie poszedłem na studniówkę. Tylko kilka osób zorientowało
się, że mnie nie ma.
Odkąd pamiętam zawsze byłem takim "outsiderem"
Zawsze z boku, zawsze z tyłu na, marginesie. Dzisiaj chciałbym to zmienić
pójść do ludzi porozmawiać, zaspokoić afiliację, ale nie mogę bo się boję.
Mając 20 lat przydałaby się jakaś dziewczyna, ale niestety jest to nie
realne, gdyż bałbym się z nią porozmawiać,
a poza tym trzeba było by się nią "zajmować" imprezy, spotkania, wyjazdy
itd., a ja co bym jej powiedział "przepraszam, ale się boję". No i jak by to
wyglądało?
Widząc niemożliwość robienia tego co innym wydaje się oczywiste uciekam się
w świat marzeń i fantazji, bo tam
na 100% nie wedrze się nerwica. Mając na uwadze swoją chorobę, mam kompleks
niższości, wydaje mi się, że wszyscy ludzie są lepsi ode mnie, bo przecież
są zdrowi, a ja jestem chory. O kompleksie niższości świadczy namacalny
dowód jakim jest ciągły bałagan w moim pokoju.
Ostatnio miewam nawet małe depresje zwłaszcza po jakimś niepowodzeniu.
Jednym z objawów jest niechęć do życia, lęk przed przyszłością (bo jak z
takimi lękami nie można żyć normalnie), głęboka samotność, miewam myśli
samobójcze (ostatnio coraz częściej), mam również poczucie
bezwartościowości. Czuje się nikomu niepotrzebny.
Tak więc nie zaspokojenie afiliacji powoduje uczucie samotności, które
pogłębia się zwłaszcza w okresie wakacji, podczas których nieraz przez 2
tygodnie nie mam kontaktu ze znajomymi (których można policzyć na palcach
jednej ręki). To tylko pogłębia moją chorobę, która z roku na rok staje się
silniejsza.
Tak pokrótce wygląda mój problem, jeśli ktoś mógłby mi pomóc to bardzo
proszę o pomoc.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-08-05 21:36:51
Temat: Re: PANTOFOBIA
Użytkownik "maciej" <s...@i...pl> napisał w wiadomości
news:9kk46t$mtv$1@news.intertele.pl...
Probowales skorzystac z pomocy psychologa lub psychiatry?
To nie zawsze łatwe, ale naprawdę to jedyny skuteczny sposób na Twoje
problemy. Nie ma sensu się męczyć, jeżeli można sobie pomóc.
pozdrowienia
krzysztof(ek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-06 11:16:57
Temat: Re: PANTOFOBIA> Postanowiłem napisać do tej grupy dyskusyjnej w nadziei, że uzyskam jakąś
> choćby znikomą pomoc w zwalczaniu mojej choroby.
> Mam 20 lat i mieszkam w północnej części Polski. Od kilku lat zaczął mnie
> dręczyć strach przed różnymi sytuacjami życiowymi.
Czy co sie stalo sczegolnego kilka lat temu!?
Jak wyczytałem w
> literaturze są to nerwice lękowe. Nie jest to typowa pojedyncza nerwica
np.
> agorafobia, lecz jest to zlepek kilku nerwic.
Nerwica "sklada" sie z wielu fobii.Nie masz kilku nerwic tylko ogolnie
nerwice.
Teraz jestem na etapie
> pantofobi, czyli boje się dosłownie wszystkiego, a zwłaszcza tego co
nowe.
> Są to lęki do których nie mógłbym się przyznać nikomu, ponieważ osoba,
którą
> bym o tym powiadomił z pewnością by mnie wyśmiała
niestety tak,choc zdarzaja sie wyjatki
, dlatego postanowiłem
> opisać mój problem na tym forum, w nadziei, że przeczyta to psycholog i w
> jakimś stopniu pomoże mi. Jak już wspomniałem najbardziej boję się tego co
> nowe. Lęk uniemożliwia mi załatwienie spraw w np. urzędzie czy
jakiejkolwiek
> instytucji.
to moze byc lek uogulniony
> Boję się, że wejdę tam gdzie nie powinienem, że się ośmieszę. Wiem, że to
> idiotyczne się tak bać, ale ten lęk jest silniejszy ode mnie. Unikam też
> robienia zakupów, szczególnie w sklepach w których nigdy nie byłem.
> Paniczne boje się zawodu sprzedawcy w sklepie, boje się, że coś źle
policzę,
> a inni to będą wykorzystywać śmiejąc się ze mnie. Tak samo jest z
> kierowaniem samochodu, swobodnie jeżdżę tylko po znanych mi drogach, jeśli
> mam wjechać w nie znany mi rejon miasta, automatycznie serce wali mi jak
> młot, rozszerzają się źrenice i skacze adrenalina. I tak na wskutek lęku,
na
> nieznanych mi skrzyżowaniach coś zawalam. Nieraz jest tak, że podczas lęku
> nie potrafię logicznie myśleć i nie rozpoznaję znaków drogowych. Boje się,
> że to może doprowadzić do jakiegoś wypadku, i dlatego unikam jazdy
> samochodem po nieznanych drogach. Kiedyś podczas lekcji w technikum na
> lekcji matematyki przy tablicy nie potrafiłem się skupić i nie odjąłem
dwóch
> prostych liczb. Ośmieszyłem się. Od tamtej pory panicznie bałem się każdej
> lekcji matematyki.
moze to byc fobia spoleczna.Jestes bardzo schematyczny
> Jedną z podstawowych potrzeb psychicznych człowiek jest spełnienie
> afiliacji. Niestety i w tej dziedzinie życia zagościła u mnie nerwica. Nie
> mam rodzeństwa i zawsze odkąd pamiętam bawiłem się sam nie mając dostępu
do
> rówieśników. Z początku nie przeszkadzało mi to, ale teraz zaczynam
> rozumieć, co zaprzepaściłem. Wczesna dobrowolna samotność zaowocowała
tym,
> że teraz mam potworne problemy z zawieraniem znajomości. Nie potrafię się
> znaleźć w towarzystwie rówieśników. Chyba nikogo nie zdziwi, że mając 20
lat
> byłem tylko raz na jednej imprezie (weselu). Czułem się tam jak osoba nie
z
> tej planety, wszyscy się bawili i tańczyli, a ja tylko siedziałem, bałem
się
> wyjść na parkiet z myślą, że się ośmieszę. Mając takie tragiczne
> doświadczenie nie poszedłem na studniówkę. Tylko kilka osób zorientowało
> się, że mnie nie ma.
> Odkąd pamiętam zawsze byłem takim "outsiderem"
> Zawsze z boku, zawsze z tyłu na, marginesie. Dzisiaj chciałbym to zmienić
> pójść do ludzi porozmawiać, zaspokoić afiliację, ale nie mogę bo się boję.
> Mając 20 lat przydałaby się jakaś dziewczyna, ale niestety jest to nie
> realne, gdyż bałbym się z nią porozmawiać,
> a poza tym trzeba było by się nią "zajmować" imprezy, spotkania, wyjazdy
> itd., a ja co bym jej powiedział "przepraszam, ale się boję". No i jak by
to
> wyglądało?
> Widząc niemożliwość robienia tego co innym wydaje się oczywiste uciekam
się
> w świat marzeń i fantazji, bo tam
> na 100% nie wedrze się nerwica. Mając na uwadze swoją chorobę, mam
kompleks
> niższości, wydaje mi się, że wszyscy ludzie są lepsi ode mnie, bo przecież
> są zdrowi, a ja jestem chory. O kompleksie niższości świadczy namacalny
> dowód jakim jest ciągły bałagan w moim pokoju.
nie widze zwiazku!?
> Ostatnio miewam nawet małe depresje zwłaszcza po jakimś niepowodzeniu.
> Jednym z objawów jest niechęć do życia, lęk przed przyszłością (bo jak z
> takimi lękami nie można żyć normalnie), głęboka samotność, miewam myśli
> samobójcze (ostatnio coraz częściej), mam również poczucie
> bezwartościowości. Czuje się nikomu niepotrzebny.
> Tak więc nie zaspokojenie afiliacji powoduje uczucie samotności, które
> pogłębia się zwłaszcza w okresie wakacji, podczas których nieraz przez 2
> tygodnie nie mam kontaktu ze znajomymi (których można policzyć na palcach
> jednej ręki). To tylko pogłębia moją chorobę, która z roku na rok staje
się
> silniejsza.
>
>
> Tak pokrótce wygląda mój problem, jeśli ktoś mógłby mi pomóc to bardzo
> proszę o pomoc.
Z wlasnego doswiadczenia wiem ze w takiej sytuacji trzeba podjac
psychoterapie, najlepiej grupowa i indywidualna.
Janusz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |